2022/12/04

W rytmie miłości - Rozdział 64

 Zapraszam na kolejny rozdział. Korzystając z okazji zostawiam info, że w grudniu zostaną wydane dwa ostatnie tomy cyklu: "Uśmiech losu". Mam nadzieję, że do połowy grudnia uda się je dać do sprzedaży. Tym samym zakończę przygodę z miasteczkiem Denton i jego bohaterami. Od stycznia nowe historie zaczną się pisać. :)


Dziękuję za komentarze. 


— Ja… — zająknął się Oliver, zaskoczony nagłą obecnością Gerarda przy nim.

— Ty, co? Nie umiesz chodzić, czy jak? Patrzy się na drogę,  nie grzebie w torebeczkach, ciotuniu. Złaź mi z drogi — powiedział lodowato Frost. — Dotknąłeś mnie i brzydzę się tym. Muszę zmienić koszulkę.

Zabolało. Pomimo tego, że Oliver wiedział dlaczego tak się dzieje, że to dawny Gerard przemawia,  ten prawdziwy gdzieś w nim jest, to i tak przyjęcie tych słów było jak dźgnięcie nożem. Nie był w stanie wydusić z siebie głosu. Dawniej, kiedy nic go nie łączyło z Frostem, mógł z nim walczyć. Obecnie, był w stanie tylko patrzeć, próbując odgonić wypełniające oczy łzy. Tak bardzo chciał, aby ten chłopak go sobie przypomniał. Przecież tyle ich łączyło. Tyle razem dzielili. Ich pierwszy pocałunek wyrył się w sercu Olivera na zawsze. To wspomnienie ostatnio często go nawiedzało.

 

— Mogę cię pocałować?

Grant nie odezwał się, tylko przytaknął. Bał się, że jak przerwie ciszę, która właśnie zapanowała, obudzi się z tego snu. Ponownie wstrzymał oddech, kiedy Frost przesunął dłoń z policzka na kark i lekko pochylił się w jego stronę. Oliver wiele razy się całował, ale nigdy nie było to dla niego tak ważne jak teraz. Zmrużył oczy,  kiedy ich twarze były blisko siebie,  Frost zawahał się, to on zrobił ostatni krok.

Kiedy ich usta dotknęły się, obaj mieli wrażenie, jakby gdzieś hen daleko ktoś krzyknął „Nareszcie!”. Oli nie zapomniał smaku ust Gerarda i ich miękkości,  zarazem chęci napierania chłopaka na jego wargi. Tylko wtedy Frost całował Olianę,  dla niego samego nie było to nic ważnego w tamtej chwili. Dzisiaj, po raz pierwszy Frost całował właśnie jego i było to wrażenie tak niesamowite, że wkradało się do serca niczym złodziej nocą do opuszczonego domu.

Po długiej chwili, może po całej wieczności lub po kilku sekundach, Gerard przerwał pocałunek, potarł ich nosy o siebie i szepnął:

— Kocham cię, Oliverze. Tak naprawdę to kocham cię od dawna, ale teraz wiem, że to jest prawdziwe.

 

Oliver tak bardzo chciał znów usłyszeć te słowa skierowane do niego. Jeden jedyny raz wystarczyłby i o nic więcej już by nie prosił.

— Frost daj mu spokój — wtrącił się Martin, łapiąc przyjaciela za ramię i próbując wyciągnąć go z klasy.

— Masz rację, idziemy, bo tu śmierdzi pedalstwem — zaszydził Gerard.

— Co tu się, kurwa, dzieje? — zapytał Tobias.

Jak tylko wszedł do klasy, od razu ocenił sytuację i przyciągnął brata do siebie. Przywaliłby chętnie Frostowi, może to by mu zwróciło pamięć. Zacisnął dłonie w pięści, ale dotyk Olivera powstrzymał go przed wymierzeniem ciosu.

— Obrońca się znalazł — prychnął Frost. — Podobno jesteś jego bratem, ale nie powiedziałbym tego widząc jak go bronisz.

— Skrzywdź mojego brata,  nogi ci połamię.

— Gerardzie, idziemy do cholery — powiedział stanowczo Reynolds.

Stał krok za Frostem i wzrokiem próbował uspokoić Tobiasa. Tych dwóch znów nie przepadało za sobą. Nawet pomimo tego, że Grant wiedział, dlaczego Gerard się tak zachowuje, to i tak tracił panowanie nad sobą.

— Idziemy, idziemy, nie zamierzam gadać z tymi…

— Dobra, zamknij się już.

Wnerwiony Martin mocniej chwycił ramię przyjaciela i siłą wyciągnął go na zewnątrz. Chciał, żeby ktoś dał mu dużo cierpliwości, by przez to wszystko przejść. Powiedział Gerardowi, że odkąd spotykał się z Quinnem, zbliżył się też do przyjaciół chłopaka, ale Frost tego nie akceptował. W dodatku ciągle pytał o dawnych kumpli.

— Gdyby Lowell i Avery tutaj byli, to by mu dali popalić.

— Też jestem pedałem, pamiętasz? — warknął Martin.

— Ty jesteś normalny,  ta ciota z długimi włosami i tymi bransoletkami, nie jest. To pedał. Ty nie.

— Cholera, jak ty wszystko to potrafisz pięknie rozdzielać na to co dobre,  co nie. Co tobie pasuje,  co nie pasuje, mimo że chodzi o to samo. Nie widzę żadnej różnicy pomiędzy nim  mną. Mnie akceptujesz,  Oliego nie.

— Bo mnie wkurwia. Po nim od razu widać, że to ciota. Jedziemy po szkole na grób Daisy?

— Taa…

Kilka dni temu powiedział Gerardowi, że ich przyjaciółka nie żyje. Bał się jak chłopak to przyjmie, ale musiał wiedzieć, że świat nie stał w miejscu,  życie trwało przez te miesiące, które on stracił. Życie i śmierć. Frost jak tylko usłyszał wiadomości o śmierci Daisy, zamknął się w swoim pokoju i nie chciał wyjść. Potem kazał zawieść się na jej grób. Od tego czasu często tam jeździł,  Reynolds był jego szoferem.

 

*

 

— Szlag mnie trafi — burknął Tobias Grant, kiedy z Olim i Daną oddalili się od reszty.

— To moja wina, powinnam była go powstrzymać przed powrotem do klasy.

— To nie jest niczyja wina, tylko tego dupka. Oberwał w łeb i stracił pamięć? Dostanie w łeb i ją odzyska.

— Uspokój się, to nic nie da — szepnął Oliver. — Po prostu żyjmy z dnia na dzień i miejmy nadzieję.

Dana przytuliła go mocno, mówiąc:

— Będę mieć tę nadzieję razem z tobą.

Tobias nie potrafił być tak optymistyczny. Może lepiej by było, gdyby brat nie robił sobie głupich nadziei. Nikt mu nie obiecał, że Frost wróci do siebie. Lekarze też gówno wiedzieli.

— Przypomni sobie o mnie. Nie widzę innej możliwości.

— To mu pokaż zdjęcia i wszystko opowiedz — radził Tobias. — Przecież jakieś fotki w końcu zobaczy. Nie ma ich na swoim kompie?

— Wszystko trzymał na telefonie,  ten został zniszczony — wyjaśnił Oliver. — Nie chcę mu nic mówić, bo to może pogorszyć jego stan. Już nie wiem co mam robić, poza czekaniem. Cieszę się jednak, że mogłem go zobaczyć. Nawet jeżeli znów potraktował mnie jak śmiecia — dodał smutno.

— Zastanawiające jest to, że stracił pamięć od tamtej chwili, kiedy ciebie poznał — wtrąciła Dana.

— Bo wtedy zaczęło się zmieniać jego życie i usunął to z pamięci. Dlatego wierzę, że powodem spotkania Gerarda z rodzicami byłem ja.

— Chciałbym poznać te pierdolone powody — warknął Tobias. — Wybiłbym im te powody. Przecież poznali cię jako Olianę, więc jakby mieli wiedzieć o tobie? Chciałbym ich poznać i…

— Za bardzo się nakręcasz, bracie. Chodźmy na lekcję i nie martwcie się o mnie. Dla mnie to i tak dużo, że mogę go widzieć.

Tobias tylko pokręcił głową. Oliverowi łatwo przychodziło mówić, że ma się o niego nie martwić. Przecież nie było takiej możliwości, aby traktował to obojętnie. Całe życie mieli tylko siebie i zawsze się jeden o drugiego troszczył i nie zamierzał tego zmieniać. Prawda, że powinien panować nad nerwami, ale nie potrafił. Jeżeli, któregoś dnia Frost przesadzi, to siłą mu o wszystkim przypomni.

 

*

 

Martin Reynolds na prośbę Gerarda zostawił go na cmentarzu. Chłopak był dorosły, więc sobie poradzi, także nie oponował przed tym. Chciał coś kupić Quinnowi i pojechać do niego. Chłopak opiekował się nim, gdy był chory,  teraz on zamierzał to odwzajemnić. Dlatego też zrobił małe zakupy w sklepie spożywczym, kupując ulubione przekąski Greenwooda i pojechał do jego domu.

Obecnie w domu mieszkał tylko Quinn, Christopher i jego siostra. W święta odbył się ślub rodziców tej trójki  obecnie nowożeńcy wypoczywali na Hawajach, które zawsze były marzeniem Jocelynn. Ślub był piękny, uroczysty i dzięki temu, że nie było na nim wielu gości stał się miłym, kameralnym wydarzeniem.

Martin wszedł do ogromnego domu i przy wejściu zdjął buty oraz bluzę. W samych skarpetkach udał się do kuchni, gdzie zastał gospodynię Greenwoodów, która tu nocowała opiekując się dziewczynką.

— Dzień dobry — przywitał się.

— Witaj, Martinie — odpowiedziała Sheriee. — Quinn śpi na kanapie w salonie. Oglądał telewizję, ale zasnął.

— Jak on się czuje?

— Lepiej. Lekarz był rano i powiedział, że to tylko ostre przeziębienie. Za kilka dni wróci do zdrowia. Połknął już leki, ale jeden musieli dopiero przygotować na miejscu i muszę po niego pojechać.

— To ja to zrobię — zaproponował.

— Nie, nie. Zostań z nim. Od razu odbiorę Sophię ze szkoły. Quinn czekał na ciebie. Daj te przekąski, wypakuję je,  ty idź do niego.

— Dziękuję.

Quinn nie spał  jedynie leżał na kanapie przykryty kocem. Martin usiadł obok niego. Odgarniając mu z czoła spocone włosy, przyłożył do niego dłoń.

— Masz temperaturę. Zrobię ci chłodny okład.

— Nic mi nie jest — odpowiedział chłopak i zaczął kaszleć. Nie chorował często, nawet wcale, ale czasami bywały wyjątki i go coś dopadło.

— No, nic ci nie jest. Opiekowałeś się mną, jak zachorowałem, to teraz moja kolej.

Udał się do łazienki, gdzie z szafki wyjął niewielkich rozmiarów ręcznik. Do miski nalał chłodnej wody i wrócił do salonu. Tak jak Quinn jemu, tak on teraz zamoczył ręcznik w wodzie, wycisnął go. Najpierw delikatnie przemył mu twarz,  potem położył okład na czole.

— O, jak fajnie — jęknął Quinn z ulgą. Od jakiegoś czasu miał wrażenie, że się roztapia, tak było mu gorąco.

— Dlaczego nie pójdziesz do łóżka?

— Tu jest lepiej. Mam Sheriee, nie musi biegać po schodach,  teraz mam i ciebie. Jak powrót Frosta do szkoły?

Żałował, że nie mógł tam być i wszystkiego widzieć. Niestety, wczoraj po spotkaniu poczuł się źle  przez noc tylko się pogorszyło. Najgorzej, że bolało go gardło,  tego nie znosił.

— Jak domyślasz się, nie było miło. Prawdę mówiąc przez chwilę Gerard wyprowadził mnie z równowagi — zaczął opowiadać, nie pomijając żadnego szczegółu. Szczególnie momentu spotkania z Oliverem.

— Przekichane — szepnął Quinn. W ten sposób mówiło mu się o wiele lepiej i nie kaszlał. — Ten nie pamięta, drugi przez to cierpi. Nigdy nie chcę o tobie zapomnieć.

— Nigdy o tobie nie zapomnę — powiedział Reynolds, nachylając się i całując swojego chłopaka w policzek.

— Ej, mogę zarażać, więc odsuń się.

— Będziemy razem chorować.

— Wychodzisz z założenia, że jako para musimy dzielić wszystko? — zapytał Greenwood.

— Czy to złe?

— Absolutnie nie.

— Zjesz coś? Przyniosłem twoje ulubione przekąski.

— Chipsy? — ożywił się chłopak.

— Z buraków — odpowiedział Martin,  Quinn skrzywił się. Każdy wiedział, że z całego serca nienawidził buraków ćwikłowych.

— I mówisz, że mnie kochasz. Musisz się mną opiekować, dawać jak najlepsze rzeczy,  nie... buraki…

— No już, nie dąsaj się. Zaraz wrócę.

Zanim wyszedł z salonu, wziął ręcznik i miskę z wodą. Zajął się tym w łazience,  potem poszedł do kuchni po paczkę suszonych owoców, które Quinn uwielbiał. Chipsy też kupił, ale obawiał się, że dla chorego gardła nie były najlepszą opcją. Pozostał więc przy owocach, zrobił herbaty. Z tym wszystkim wrócił do salonu. Postawił tacę na stoliku,  kiedy spojrzał na swojego ukochanego chłopaka, zauważył, że ten zasnął. Otulił go więc bardziej kocem i uklęknął przy łóżku.

Kocham cię najbardziej na świecie — pomyślał, wpatrując się w twarz Quinna. Kochał go całego. Nawet te drobne piegi na jego nosie i ciele. Te często marszczące się brwi i zaciskające usta. Oczy patrzące na niego tak, jakby był jedyny na świecie.

— Dla mnie także jesteś jedyny na świecie — szepnął najciszej jak mógł i nie powstrzymał się przed pocałowaniem go ponownie w policzek. Chłopak poruszył się trochę, ale nadal spał.

Martin zostawił go w spokoju. Wstał, wyjął z kieszeni telefon oraz słuchawki i podłączył je. Usiadł w fotelu, by posłuchać muzyki. Miał nadzieję, że ona zagłuszy gonitwę myśli w jego głowie. Martwił się o Quinna, bo chciał, aby ten szybko wyzdrowiał. Wciąż też nieustająco gnębił go Gerard i Oliver oraz ich smutny los. Tak bardzo chciał, aby stało się coś, co to odmieni na dobre. Spokojna, relaksująca muzyka z jego playlisty, sprawiła, że stał się senny. Zamknął więc powieki. Na chwilę.

Jakiś czas później przebudził się Quinn. Uśmiechnął się trafiając wzrokiem na śpiącego Martina. Wiedział, że chłopak ostatnio bardzo mało sypia. Powoli podniósł się z kanapy i podreptał do niewielkiego pokoju przyległego do salonu. Tam otworzył szafkę, wyjął koc. Wróciwszy przykrył z troską partnera i ponownie położył się. Patrząc na niego zasnął z uśmiechem na twarzy.

5 komentarzy:

  1. O rany już się nie mogę doczekać kolejnych historii z miasteczka Denton , kocham tych chłopaków. Czyli jak dobrze rozumiem oprócz Nieodparty Urok będą jeszcze 2 części w tym roku?? Burmistrz z Denton napewno łapię się za głowę na tą myśl bo jak wcześniej nie było żadnej pary homo tak teraz na każdym rogu jest :') Już się nie mogę doczekać kolejnych historii bo je uwielbiam <3
    Pozdrawiam cieplutko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dwie ostatnie części Uśiechu losu pojawią się już na dniach. Pozdrawiam cieplutko. :)

      Usuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, ale tak mi trudno patrzeć, że Gerard nie pamieta Olivera, tak czekam na moment, że coś sobie przypomni, a może na przykład zobaczy ja Oli tańczy i coś zaskoczy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    Oli... biegnę Cię przytulić... ale dobrze, że ma Tobiasa ten daje mu ogromne wsparcie... o tak zapomniał uderzając się w głowę, to drugie chyba pomoże ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)