Hej. Mam ten przeklęty Covid. Mój mąż też i moja mama. Jest marnie. Miałam tyle planów pisarskich i już od tygodnia nie mam sił na nic. Nie wiadomo kiedy to się skończy. I powiem tak, jeżeli ktokolwiek kiedykolwiek powie mi, że covid nie istnieje lub to jest zwykła grypa, to zrobię mu z dupy jesień średniowiecza. Bycie chorym na to cholerstwo jeszcze przy wysokiej, wyniszczającej gorączce i siadającej psychice, to nie jest nic miłego. Chrońcie się. My nie wiemy gdzie się kto z nas zaraził, kiedy. Trzymajcie się.
Ps. dopóki nie wyzdrowieję,blog i wszystko schodzi u mnie na dalszy plan.