2022/06/05

W rytmie miłości - Rozdział 42

 Dziękuję za komentarze. :)

Elliott Ross, który wstał dzisiaj punktualnie, pojawił się w kuchni. Odłożył plecak na wolne krzesło, po czym usiadł przy stole. Od razu położył głowę na blacie i zamknął oczy. Świadomy tego jak rodzice i siostra się na niego patrzą, powiedział:

— Zasnąłem gdzieś po pierwszej.

— To dlaczego tak długo siedzisz? — zapytała mama. — Trzeba się wysypiać, bo potem cały dzień zmarnowany. Lepiej coś zjedz. Ja mam dzisiaj wolne, to ugotuję wam pyszny obiad. Tata mi pomoże.

— Ja? Dlaczego ja? — zapytał Andrew Ross wyglądając na niezwykle wystraszonego.

Każdy wiedział, że wszelkie prace w kuchni, a szczególnie gotowanie, to dla taty Elliotta, była największa kara. Kiedy przychodziło do tego, że musiał coś ugotować, chętnie w kuchni zostawiał swoje dzieci, o ile były w domu.

— Jestem w ciąży, nie mam zamiaru wszystkiego robić sama. To ty mnie zapakowałeś w ten pakunek, więc teraz znoś męczarnie.

— Mamo, fuj, nie mów o tym. — Elliottowi nagle przestało się chcieć spać, a nawet jeść. Nie chciał słuchać o tym co zrobili jego rodzice, że teraz będą mieć kolejne dziecko. Wstał by uciec, ale siostra chwyciła go za koszulkę i pociągnęła ponownie na siedzisko.

— Siedzisz tu i tyle. Jesteś moim bliźniakiem i razem mamy znosić męki.

Elliott pokazał dziewczynie język, a ona odpowiedziała tym samym, więc zrobił to ponownie, a wtedy oboje usłyszeli pytanie mamy:

— To któremu z was najpierw obcinamy język?

Elliott uśmiechnął się słodko do matki, dyskretnie wskazując na siostrę.

— Jestem twoim ukochanym synkiem, mamusiu. Ulubionym i jedynym na razie.

— Patrzcie jaki to potrafi być słodki. — Eleanor chwyciła palcami policzek syna i lekko tarmosząc go, dodała: — Zawsze jesteś przesłodki jak czegoś chcesz, syneczku. Nie podlizuj się. Nie dam ci kasy.

Odsunęła się od syna i zajęła miejsce przy stole, na którym czekało śniadanie, które uda im się dzisiaj wspólnie zjeść. Od razu nałożyła synowi na talerz naleśniki oraz trochę owoców.

— Nie chcę kasy, ale ty czegoś ode mnie chcesz?

— Nic takiego, tylko moja klientka ma syna…

O, nie, nie da się w to ponownie wrobić.

— Wiesz jak ostatnim razem skończyła się randka w ciemno. Chłopak uciekł jak mnie zobaczył.

— Jak miał tego nie zrobić, jak nałożyłeś sztuczne kły i powiedziałeś, że chcesz wypić jego krew.

Elliott wzruszył ramionami i rzekł:

— A czy ktoś mu kazał być takim strachliwym? Ja tylko chciałem pokazać, że może być ze mną zabawnie. A pamiętasz poprzedniego…

— Dobra, już dobra, nie będę cię swatać, ale chciałabym, żebyś był szczęśliwy.

— Jestem szczęśliwy, mamuś — odpowiedział osiemnastolatek i pochyliwszy się zapytał mamy: — Jest gdzieś jakiś punkt, gdzie mógłbym cię wymienić?

Kobieta uśmiechnęła się czule do syna i odparła robiąc to przesłodzonym głosem:

— Przykro mi, jesteś dożywotnio na mnie skazany. Gdzie znalazłbyś taką drugą, wspaniałą mamę jak ja?

— Taką, co nie będzie mnie swatać z każdym napotkanym chłopakiem, z każdym synem przyjaciółki, klientki, kogoś kogo spotkała na ulicy? Wierzę, że znalazłoby się…

Eleanor chwyciła ścierkę i zdzieliła syna po głowie, po czym oboje zaczęli się śmiać. Wszyscy bardzo lubili takie poranki. Owszem, zdarzało im się kłócić, ale Elliott nienawidził kłótni, zawsze wtedy źle się czuł i starał się wszystko obracać w żart. Mimo to, nie lubił jak mama podsuwała mu chłopaków. Chciała dobrze, rozumiał to, ale jeżeli jest mu ktoś przeznaczony, to w końcu spotka tę osobę. Bardzo chciałby, aby tym kimś był Ryan, ale wątpił, by mężczyzna go chciał. Dobrze im się rozmawiało, ale Elliott bał się spotkania twarzą w twarz. Uważał się za przeciętnego chłopaka, który może dobrze się uczy, ma jakiś cel w życiu, ale jeżeli chodziło o związki i bycie z kimś na kim mu zależało, to wszystko psuł.

W przeszłości był bardzo kochliwy. Także to nie tak, że nigdy z nikim nie był. Tylko zawsze był zostawiany, kiedy przychodziło do pocałunków, a niektórzy chcieli od razu seksu. To nie dla niego. Zawsze uważał, że pójdzie do łóżka z kimś kogo naprawdę będzie kochać, a który to uczucie z całą mocą odwzajemni. Dla niego więź emocjonalna, romantyczna miała duże znaczenie. Nie wyobrażał sobie, by było inaczej. Co więcej, nie potrafiłby niczego poczuć, gdyby tej osoby nie miał w sercu. Dana raz mu powiedziała, że jest demiseksualny[1] i chyba coś w tym było. Może nie do końca, ale w dużym procencie mogło tak być. Odczuwał potrzeby seksualne, miał fantazje tego typu, ale nigdy nie potrafił zbliżyć się do kogoś w ten sposób. Próbował, ale to kończyło się źle.

Za to jego przyjaciel był inny. Bywały dni, że mu tego zazdrościł. Quinn Greenwood nie miał żadnego problemu z seksem i jak się okazało uległ Martinowi. Wczoraj wieczorem chłopak zadzwonił do niego i długo rozmawiali. Ross zdecydowanie wolał Quinna z Martinem, znając ich przeszłość, bo przecież obu znał od długich lat, niż z wykorzystującym go Maxem. Miał nadzieję, że tym dwóm uda się w końcu być razem. Może nawet na zawsze. Pasowali do siebie.

— Nie wiem co sprawia, że się tak uśmiechasz, ale jak chcesz ze mną jechać, to rusz dupę.

Głos siostry przedarł się przez myśli Elliotta. Chłopak tak zatonął w nich głęboko, że nawet nie zjadł śniadania.

— Ale muszę zjeść, poczekaj.

Wbił widelec w naleśnika. Emilly wyrwała mu go i odłożyła na bok.

— Miałeś na to czas przez pół godziny. Chcę się przed lekcjami spotkać z dziewczynami.

— Macie na plotki cały dzień. Głodny jestem.

Ponownie sięgnął po skradziony mu widelec. Kochał naleśniki mamy i nie zamierzał nie zjeść chociaż trochę.

— Dobra, poczekam, ale nie ma nic za darmo. Chcę twoje nowe słuchawki.

— A w życiu ich nie dostaniesz. Wiesz ile kosztowały?

— A co mnie do tego? Dawaj je.

— Sępiara z ciebie. Nie dam. Bóg mnie pokarał taką siostrą — powiedział i odchylił się na bok, zanim siostra pacnęła go w głowę. — Tylko zjem i jedziemy.

— Słuchawki. Dopiero wtedy ze mną pojedziesz.

Wyciągnęła rękę, a Elliott spojrzał to na nią, to na twarz bliźniaczki. Nie żartowała i była gotowa go zostawić. Nie miał wyjścia. Sięgnął więc do kieszonki plecaka. Odpiąwszy rzep, wyjął pudełko z dopiero co kupionymi w sobotę słuchawkami. Ze zbolałą miną oddał je dziewczynie.

— Opiekuj się nimi dobrze — rzekł takim głosem, jakby żegnał się na zawsze z przyjacielem.

— Obiecuję. Masz pięć minut.

— Wredna małpa — szepnął pod nosem.

— Coś powiedział? — zapytała nachyliwszy się nad stołem.

— Powiedziałem, że jesteś moją kochaną siostrunią.

Szybko zjadł. Nie chciał jechać autobusem, a samochód dzisiaj należał do Emilly. Jeszcze trochę i kupi sobie własny. Tylko tysiąc mu brakowało do danej sumy. Rodzice powiedzieli, że jak złoży sześć tysięcy, to dodadzą mu tyle samo i będzie mógł sobie coś kupić. Coś co nie rozleci się po paru metrach. Wtedy nie będzie uzależniony od siostry czy Quinna. Dzisiaj przyjaciel miał godzinę później iść na zajęcia, więc nie mógł go zabrać.

— Dzięki, mamuś za śniadanie. Pa, tato — powiedział, wstając i zabierając swój plecak.

— Miłego dnia dzieciaki — zawołał za nimi Andrew.

Elliott założył szybko buty i kurtkę. Wychodząc usłyszał przerażony głos taty:

— Naprawdę mam pomagać ci gotować?

Chłopak tylko roześmiał się. Wątpił, że jego ojcu uda się coś wskórać. Zresztą, to już nie była jego sprawa. Następne godziny spędzi w szkole, a dzisiaj pomimo poniedziałku chciał iść, bo uwielbiał zajęcia z vlogowania, które miał na czwartej lekcji. Musi tylko przetrwać trzy pierwsze lekcje. Matematyka z JD Whitenerem nie była zła, ale angielski z nową nauczycielką to będzie tragedia. Jeszcze w życiu nikt tak nie nudził jak ona.

 

*

 

— Czy ona musi tyle zadawać? — jojczył Quinn do Elliotta po lekcji angielskiego, którą mieli razem. — Ja rozumiem, że angielski jest ważny, ale na co mi się przyda to o czym ona mówiła? Już wolałbym przejść Himalaje, niż napisać rozprawkę na temat Don Kichota. Nie znoszę go. Nigdy nie lubiłem tej cholernie nudnej książki. Czemu ludzie mówią, że jest genialna?

— Nie lubisz walczyć z wiatrakami?

Ross trącił przyjaciela, udając, że chce z nim walczyć. Greenwood dał mu kuksańca i ponownie jęknął:

— No właśnie. Jakiś stary cap, któremu się w głowie popierdzieliło i widział potwory. Na co mi to? Jutro o świcie wyjeżdżam z Martinem na konkurs, wrócimy za góra cztery dni i mam jeszcze rozprawkę pisać? Pojebało tego babsztyla.

— Mogłeś przynajmniej opisać towarzyszące ci uczucia po przeczytaniu wiersza słynnego Edgara Allana Poe. Nie dostałbyś wtedy uwagi i F[2].

— Taa…

Zrobiłby to, gdyby nie spędził prawie całego weekendu z Reynoldsem. To przecież było ważniejsze niż jakieś zadania domowe, czy opisanie tego co czuje po przeczytaniu danego wiersza. Nic nie czuł i nic nie napisał. Powiedział to dzisiaj nauczycielce, a ta prawie wybuchła, taka zrobiła się czerwona z wściekłości.

— A propos Martina, nie widziałem go dzisiaj w szkole. Cała reszta jest i spotykamy się potem na stołówce, ale twojego chłopaka nie ma.

— Pisał do mnie, że dzisiaj musi coś zrobić dla taty i nie przyjdzie. — Quinn oparł się na korytarzu o parapet, a po chwili zastanowienia usiadł na nim. Spojrzał na przyjaciela z błaganiem w oczach. — Pomożesz mi w rozprawce?

— Również mam ją napisać. Musisz sobie sam radzić.

— No daj spokój. Jeszcze się muszę na francuski przygotować. Plosię, plosię — powiedział jak małe dziecko i złożył ręce niczym do modlitwy, wysyłając błagania do przyjaciela, który był nieugięty.

— Nie będzie cię w szkole, to francuski możesz odłożyć. Sam mam kupę rzeczy do odrobienia, a w grudniu mamy egzaminy.

— Ech. — Westchnął przeciągle Greenwood. — Dlaczego, nie możemy wybrać sobie tego o czym chcemy pisać?

— O czym byś pisał? — Dana, która pojawiła się przy nich, tak jakby nagle wyskoczyła spod ziemi, usiadła obok rudowłosego chłopaka, który natychmiast oparł głowę na jej ramieniu. — A ty co tak ciągle na telefonie siedzisz, odkąd z klasy wyszedłeś? — zapytała Elliotta, który opierał się o ścianę, stojąc lekko przygarbiony, nie odrywał oczu od ekranu.

Elliott tylko wzruszył ramionami, co było jedyną odpowiedzią na pytanie przyjaciółki. Coś innego skupiło jego uwagę. Ryan od rana mu nie odpisał. W ogóle mu nie odpisał. Wczoraj mężczyzna też skończył wcześniej streama, bo o dwudziestej drugiej, co było zaskoczeniem dla wielu. Potem napisał mu, że idzie spać i od tamtej pory panowała cisza. Miał nadzieję, że wszystko jest w porządku. Postanowił jeszcze raz do niego napisać.

Wszystko okej? Pytam, bo się nie odzywasz.

— O czym bym pisał? O nowelkach BL — odpowiedział Quinn nie mając pojęcia o problemie Rossa. — Zacząłem wczoraj jedną. Opowiada o facecie, który na strychu znalazł listy…

— Pójdę już — Elliott przerwał przyjacielowi — zaraz mam lekcję i muszę dostać się na drugie piętro. Spotkamy się na stołówce na długiej przerwie — przypomniał im, a potem wgapiając się w telefon ruszył w lewo. Po chwili uświadomił sobie, że to na pewno zły kierunek i zawrócił. Spojrzał zakłopotany na przyjaciół, a Quinn podniósł kciuk z górę, mówiąc.

— Brawo, stary za twój genialny umysł. Tylko schody są jednak po lewej.

— Cholera. Naprawdę wymienię sobie mózg.

— Pomogę ci w tym — zawołała za nim Dana.

Na całe szczęście Ross już więcej nie miał problemów z kierunkiem i wkrótce znalazł się w ulubionej klasie. Inni uczniowie już byli obecni i głośno rozmawiali. Chłopak zajął swoje miejsce i wyjął notatnik. Na tych zajęciach był bardzo uważny. W końcu uczył się na nich wszystkiego począwszy od tego jak prowadzić kanał, przez to jak być influencerem, aż po marketing i radzenie sobie z hejtem. To była jego przyszłość. Wyjął kolorowe pisaki, którymi zaznaczał najważniejsze fragmenty oraz gumkę. Przygotował też ołówek i długopis, który spadł mu na podłogę, więc pochylił się, by go wziąć.

W klasie zapanowało poruszenie, ale nie przejął się tym próbując sięgnąć po długopis, który jak na złość trącił palcem, a ten potoczył się na środek przejścia pomiędzy ławkami. Wychylił się bardziej, przez co prawie spadł z krzesła. W pewnej chwili, kiedy już prawie miał długopis w ręku, zobaczył czyjeś, czarne martensy o grubej podeszwie. Potem spodnie w stylu gotyckim, w których jedną nogawkę zdobiły zamki naszyte w różnych kierunkach. Nie wiedzieć czemu serce Elliotta przyśpieszyło. Patrzył jak męska dłoń z pomalowanymi na czarno paznokciami, podnosi jego długopis, a za nim podążyły oczy chłopaka. Mógł dostrzec czarną koszulkę z długim rękawem, tak obcisłą, że wydawało się jakby to była druga skóra tego kogoś. Ciało było szczupłe, smukłe, nie przesadnie zbudowane, ale wyglądało na umięśnione. Serce Elliotta znów przyśpieszyło, bo miał wrażenie, że zna to ciało. Potem uniósł wzrok wyżej i wyrwało mu się zbyt głośne:

— Kurwa mać.

Ciemne oczy natychmiast spojrzały na niego, rozszerzyły się, a po chwili zmrużyły. To były oczy Ryana Whitenera. Mężczyzny, którego często widywał na ekranie komputera czy telefonu. Którego większość ostatnich streamów moderował. Z którym pisał od wielu tygodni, ostatnio rozmawiał telefonicznie i w którym skrycie podkochiwał się.

— O cholera…

— Twój głos… Znam twój głos. Czy my się znamy? — zapytał Ryan, który miał spięte włosy z tyłu głowy. Tak samo jak, często robił to na streamach.

Elliott pokręcił głową i szepnął z zaciśniętym gardłem.

— Nie. W tamtej chwili wiedział, że popełnił ogromny błąd i miał ochotę walić swoim głupim łbem w ścianę.  



[1]Demiseksualizm[, inaczej demiseksualność – orientacja seksualna osób, które mogą odczuwać pociąg seksualny do innej osoby wyłącznie w przypadku nawiązania z nią wcześniej silnej więzi emocjonalnej. Źródło: Wikipedia.

[2]W Stanach Zjednoczonych stosowana jest pięciostopniowa skala ocen, z tym że zamiast cyfr stosuje się litery od A do DF. Najlepszą oceną jest A, a najgorszą, niezaliczającą, F.

5 komentarzy:

  1. O nie!!! Elliot ty głupku! Innego słowa mogłeś użyć :/ Trzymam kciuki ma wyjaśnienie tej kwestii oby szybko :|
    Swoją drogą tak myślałam ,że o coś takiego może chodzić,kiedy JD wstąpił do brata z prośbą hihi I miałam rację ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
    Tylko Elliotowi potrzeba więcej wiary w siebie,no i niech wyjaśni to ostatnie słowo prędko ಠಗಠ

    Pozdrawiam i życzę weny (。•̀ᴗ-)✧

    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  2. Luano czasami jesteś niczym Polsat. Kończysz w najlepszym, najbardziej emocjonującym momencie. 😅 Rozdział mi się podobał. Nie spodziewałam się, że Ryan będzie równie wyrazisty jak JD. Niemniej cieszę się. Myślę, że Elliot jakoś z tego wybrnie. O ile Dana wymieni mu mózg.
    Dziękuję za rozdział. ☺️
    Japonia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam jedno określenie na to zakończenie.
    Debil.
    Jak mógł palnąć taką odpowiedź gdy go spotkał?! DLACZEGO.
    Odwiedziny w starej budzie po latach, a tu proszę jego ukochany tam sie uczy.

    Teraz znów czekać na następny rozdział.
    Ja tu usycham jak kwiatek bez wody.
    Życzę ci dużo weny i zdrówka.
    Pozdrawiam ~ Deia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    o matko Eliott ty idioto... a Rayan naprawdę nie skojarzył tego głosu? no ale jeszcze wszystko przednimi... odwiedza, czy jest zaproszonym gościem... bo jak to drugie to szybko może skojarzyć... pod warunkiem, że Eliott się odezwie ;)
    dziękuję kochana z odpowiedź, wiesz martwię się, choć rozumiem całkiem to...
    weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    no ja sama bym przywaliła Eliottowi po tej sytuacji, co za idiota, w końcu przypadkowo spotkał Rayana a tutaj odstawia takie coś... Quinn chyba by mu to zaraz wygarnął...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)