2022/05/29

W rytmie miłości - Rozdział 41

 
Z różnych, prywatnych przyczyn nie mogłam wstawić rozdziału wcześniej. Ale co się odwlecze...

Także dzisiaj zapraszam na kolejny rozdział i życzę wszystkiego dobrego w kolejnym tygodniu. :)

Dziękuję za komentarze. :)


Czekając, aż do domu wróci Quinn i pomoże mu w końcu z montażem filmu, Christopher nagrał kolejny przepis. Tym razem coś bardzo szybkiego i prostego. W całej kuchni pachniało słodkimi bułeczkami, które właśnie fotografował. W tym też czasie do domu, w którym dzisiaj był od rana sam, wrócił jego przyszły, przyrodni brat i nie pytając od razu porwał z blachy jeden z wypieków.

— Ej, zdjęcia robiłem.

— Ups, wybacz, ale to moja zapłata za pomoc w montażu i lekcję, którą ci udzielę — powiedział Greenwood wskazując na bułeczkę. — Poza tym uwielbiam je. To takie, jakie robi Sherrie?

— Poprosiłem ją o przepis i zgodziła się, abym go nagrał.

Chris odłożył aparat. Zdjęcia, które miał powinny wystarczyć. Na pewno wśród nich znajdzie się jakieś na miniaturkę.

— Skończyłeś? Pytam, bo montaż chwilę zajmie, a potem jeszcze musi się wszystko zrenderować.

— Zren… co?

— Chodź do mnie na górę, wszystko ci pokażę. Dzisiaj chcesz wstawić film?

— Tak, jak się uda. Chcę je wstawiać w niedzielne popołudnia. Ale po tym co mówisz, może to nie być takie proste, a chciałem jeszcze dzisiaj wyjść. I muszę tu posprzątać — dodał rozglądając się po kuchni. Nie było bałaganu, ale i tak czuł, że jest.

— Potem, teraz chodź.

Quinn chwycił Chrisa za nadgarstek i pociągnął go w stronę wyjścia z kuchni.

— Czekaj, zdjęcia będą potrzebne.

Christopher wyrwał rękę i wrócił po aparat fotograficzny.

— Nie robisz zdjęć telefonem? Ten, który ci dałem robi naprawdę mega zdjęcia.

— Wolę je robić zwykłym aparatem. Co by nie mówić, ale telefon to telefon. Nagrywam nim filmy, bo muszę, ale zdjęcia wolę robić tradycyjnie.

— Dobra, to chodź, bo za chwilę zastanie nas południe. Masz już w ogóle grafikę na kanał?

— Nadal nic nie wymyśliłem. Jest to co widziałeś. Tobias jest dobry w grafice to może jego poproszę o pomoc.

— Dobry pomysł. Ewentualnie Elliott, ale ten ma teraz głowę zajętą czymś, a raczej kimś innym.

Quinn podkradł jeszcze jedną bułeczkę i razem udali się do jego pokoju. Nie chciał pracować na laptopie. Zdecydowanie wolał to robić na zwykłym komputerze wyposażonym w duży monitor. Uruchomił sprzęt, a potem przysunął sobie krzesło. Chrisowi kazał usiąść na drugim, tuż przed ekranem.

— Siadaj, bo to ty będziesz wszystko robił — powiedział. Klapnął na siedzisko, po czym skrzywił się, a jego przyszły brat widząc to zaśmiał się.

— Było zbyt ostro?

— Zamknij się, bo ci nie pomogę. Było dobrze, ale za często — odpowiedział rumieniąc się, co zauważył Christopher, a Quinn zaczął ponownie przeklinać swoją zbyt jasną skórę.

— Nie sądziłem, że ty i Martin… Ostatnio jeszcze chciałeś go zabić. Naprawdę byłem w szoku po przeczytaniu tego co napisałeś.

— Uch, mój błąd. Podłącz aparat i zrzuć zdjęcia. Przyniosę coś do picia. A Martin i ja… — umilkł, nie wiedząc co powiedzieć.

— Stary, nie musisz nic mówić. Rozumiem. Między wami zawsze coś było. Jak tylko będzie dla ciebie dobry, to będę go lubił. Leć po picie i zaczynamy.

— Mhm. Potem chcę zadzwonić do Elliotta i pogadać z nim. Dziwnie się zachowuje.

— To chyba ma związek z tym Ryanem — podpowiedział Chris, podłączając aparat do komputera.

— Na sto procent, dlatego muszę się z nim umówić i zabrać go na miasto. Jak dawniej. Musi mi wszystko opowiedzieć. Filmy też zrzuć.

— Mam je w chmurze.

— Dobra, to lecę po picie i zaczynamy. Muszę pomóc przyszłemu bratu w karierze na YouTube.

— Idź, bo cię walnę.

Zawstydzony Chris udał, że chce uderzyć przyjaciela, a Quinn odskoczył jak najdalej.

— Wciąż masz dobry refleks, rudzielcu — rzucił i uśmiechnął się, wpatrując w ekran. Stresował się tym, że dzisiaj wrzuci na kanał swój pierwszy film. Bardziej jednak stresował się chyba dzisiejszym spotkaniem. Na coś się zdecydował i nie był pewny czy to wszystko się uda, ale myśl o Gabrielu i Tobiasie z nim, ekscytowała go. Do tego Tobias wyznał mu, że się w nim zakochuje.

 

*

 

Oliver wyłączył laptopa uśmiechając się szeroko. Ostatni odcinek dramy, którą oglądał i ogólnie cały serial był dla niego czymś takim po czym czuł się szczęśliwy. Wszystko dobrze się skończyło, a miłość która została pokazana była przepiękna. Pomimo, że nie było w niej scen erotycznych, gdyż produkcje chińskie z serii boys love, to bardziej bromance, ale według niego od uczuć i bliskości aż iskrzyło. Dodatkowo ten krótki epilog był niesamowitym zakończeniem. Mimo, że trwał może z trzy minuty. Miał ochotę znów włączyć Word of honor i oglądać wszystko od początku.

— Twój uśmiech mówi wiele — zagadnęła go ciocia Martha.

Podlewała kwiaty w salonie, w którym od rana przebywał jej siostrzeniec. Nie przeszkadzała mu kiedy oglądał serial, ale widząc, że skończył postanowiła z nim porozmawiać.

— Bo to zakończenie… — westchnął, mając ochotę przytulić laptopa do piersi.

— Co oglądałeś?

— Dramę chińską kostiumową. Była w niej miłość pomiędzy dwoma mężczyznami. Tylko jak zwykle u chińczyków nie mogli wiele pokazać, ale i tak dużo pokazali. Panowie się dotykali, połączyła ich więź, która była bardzo silna… Taka… Sam nie wiem. Trudno mi to opowiedzieć, bo to trzeba zobaczyć. Mówiono w niej ciągle o braterstwie i tak dalej, ale każdy wie o co chodzi. I to jak na siebie patrzyli…

Martha odłożyła niewielką konewkę, a potem wzięła spryskiwacz, by nawilżyć liście niektórych roślin. W międzyczasie zapytała:

— Ale to nie mogli się pocałować?

— Nie mogli tego pokazać. Dlatego to bardziej bromance. Chiński rząd tego zabrania. Cenzura. To jest okropne po prostu. Nawet wycięli jedną scenę przytulania, bo podobno była nieodpowiednia. Widziałem ją. To nie było nic dużego, ale miała w sobie tyle emocji.

— To muszę poczytać co ten rząd wyprawia. Żyjemy przecież w dwudziestym pierwszym wieku, a w wielu krajach nadal panuje zaścianek, jeżeli chodzi o społeczność LGBTQ. Co to jest dokładnie ten bromance?

— Jest to bliska, bardzo bliska, emocjonalna, ale nieseksualna relacja, silna więź pomiędzy dwoma lub więcej mężczyznami. Często nie homoseksualnymi. To jest silniejsze niż przyjaźń. Dla mnie to miłość bardzo głęboka, ale nie wiąże się z pożądaniem. Co prawda oglądając tego typu dramy azjatyckie nie przeszkadza mieć trochę wyobraźni, że więcej się dzieje, co nie? No bo kto nam zabroni, prawda? Dlatego gdyby to zrobili Tajlandczycy… — urwał zamyślając się na chwilę i wyobrażając sobie co byłoby. — Ale z drugiej strony Chińczycy tworzący takie dramy, w których twórcy potrafią pokazać cholernie głęboki związek pomiędzy dwoma facetami, wnoszą coś niezwykłego do opowieści, jaką przekazują. A wiesz, że tydzień temu oglądałem też chińską dramę, w której bohater na tego drugiego czekał dziesięć tysięcy lat? Coś niesamowitego. No i piosenki mają cudowne.

— Po tym jak mówisz, widać, że to kochasz. Prześlesz mi link do tej dramy z tym czekającym facetem i do tej którą dziś skończyłeś? Chętnie ją obejrzę.

Oliver natychmiast obejrzał się na ciocię i zapytał:

— Ty? Przecież nawet telewizji nie oglądasz. Wolisz siedzieć w garażu, który przerobiłaś na pracownię i dłubać w drewnie.

— Od czasu do czasu mi nie zaszkodzi coś obejrzeć. A podesłałbyś coś gdzie chłopaki się całują? I zamknij usta. Coś taki zdziwiony? Może coś mnie zainteresuje poza rzeźbieniem i roślinami. Chcę dowiedzieć się co tak kochasz w tych serialach.

Oli gwałtownie pokiwał głową, a rozpuszczone włosy zasłoniły mu twarz. Odgarnął je.

— Szokujesz mnie. Naprawdę. Ale podeślę ci wszystko. Od razu. Potem mogę zapomnieć. A jakbyś pytała czy Gerard to oglądał, to nie. Jeszcze nie.

Podekscytowany postawił laptop na stoliku i znów go uruchomił. Akurat w chwili, kiedy wpisywał hasło, usłyszał jak pod dom podjeżdża samochód. Po dźwięku silnika od razu wiedział kto to. Zerwał się z kanapy i pobiegł otworzyć drzwi. Chłód wdarł się do środka przewiewając go na wylot. Cienka koszulka nie była osłoną przed zimnem. Mimo to poczekał na Gerarda, uśmiechając się niczym szaleniec. Nie mógł się już doczekać spotkania z nim. Jeden dzień bez tego chłopaka, to było zbyt wiele.

— Dlaczego stoisz w drzwiach? Przewieje cię.

— E tam, mam dobrą odporność. Ale właź, bo faktycznie zaczynam marznąć.

Chwycił chłopaka za rękę i wciągnął go do środka. Potem przytulił się, bo mimo że nadal nie pocałowali się, to nie przeszkadzało im to przytulać się. Uwielbiał być w ramionach Gerarda, wdychać jego zapach i czuć jak otacza go ciepło.

— Byle tylko to nie zatrzymało się na bromance — wyrwało mu się głośno, zamiast jedynie pozostać w jego myślach.

— Na czym? — zapytał zdezorientowany Frost.

Miał ramiona owinięte wokół chłopaka i nie chciał go puścić. Wcisnął nos w jego pachnące włosy, których dotykanie przypominało, jakby się dotykało jedwab.

— On mówi o bromance. Nieseksualnej miłości pomiędzy mężczyznami — wyjaśniła ciocia — tylko on nie chce tej wersji bez seksu.

Oliver odsunął się od swojego chłopaka i spiorunował ciocię wzrokiem. Ta tylko zaśmiała się i zniknęła w kuchni. Potem spojrzał na swojego chłopaka, który wpatrywał się w niego trudnym do odgadnięcia wzrokiem. Chciałby teraz znać jego myśli. Oddałby za to wszystko.

— Ciocia Martha jest…

— Bardzo otwarta — dokończył za niego Gerard i potarł dłonią po karku.

Oliver już zdążył rozpoznać ten gest mówiący, że chłopak zawstydził się. Zamierzał zawstydzić go jeszcze bardziej. Przecież miał swój plan. Pora zacząć działać — pomyślał. Nie zważał na to, że jego plany zazwyczaj mają zupełnie inny finałowy wynik, niż chciał. Poza tym to on musiał zrobić pierwszy krok.

— Wychodzimy tak? To poczekaj, tylko zmienię koszulkę — powiedział, a potem chwycił dół koszulki i zdjął ją z siebie. Nadal miał na sobie bandaże, ale one nie przeszkadzały Oliverowi w pokazaniu swojego ciała. — To zaraz wrócę. — Odwrócił się i z koszulką w dłoni, powoli pokonywał schody, czując na sobie intensywne spojrzenie chłopaka.

Gerard zaśmiał się w duchu, a potem oparł o ścianę, kiedy Oli zniknął mu z oczu. Nie był głupi, by nie domyślić się kilku rzeczy. Nie chciał przecież poprzestać na przytulaniu, ale nie miał jeszcze odwagi dążyć do tego czego chciał jego chłopak. Nie, że sam niczego nie chciał. Chciał. Ostatnio miał takie sny, że budził się po nich rozpalony do granic możliwości. Pamiętał jak Martin zapytał go, czy akceptuje Olivera jako chłopaka. Teraz mógł śmiało wykrzyczeć, że tak. Tylko miał trudność nawet zrobić ten pierwszy krok jeżeli chodziło nawet jedynie o pocałunek. Nie miało znaczenia to, że już go całował wtedy w szkole. Tylko to była inna sytuacja i całował Olianę, nie znając jej prawdziwej tożsamości. Obecnie wiedział, że tamto nie miało znaczenia. To z Olim było czymś innym, pomimo że to wciąż była ta sama osoba. Dlatego było mu trudniej.

— Nieseksualna, tak? — zapytał sam siebie po cichu, a potem podskoczył kiedy usłyszał tuż przy sobie:

— Coś mówiłeś?

— Wystraszyłeś mnie.

— Widzę. To co mówiłeś?

Oli doskonale słyszał co chłopak powiedział, ale postanowił się podroczyć. Jak również wtedy, kiedy odrzucił włosy na lewe ramię przechylając przy tym głowę tak, aby odsłonić szyję, a oczy Gerarda natychmiast tam skierowały się. Dostrzegł jak grdyka chłopaka porusza się. Podszedł do Frosta jeszcze bliżej i korzystając z tego, że byli prawie tego samego wzrostu, pochylił się do jego ucha z pytaniem:

— Podoba ci się to co widzisz?

Ciepły oddech Oliego na jego uchu posłał przez całe ciało igiełki podniecenia. Jeszcze dzisiaj rano masturbował się ile miał sił, korzystając z tego, że był w mieszkaniu sam, a teraz znów zaczynał odczuwać ten znajomy ogień. Położył dłoń na policzku Olivera i patrząc mu w oczy, szepnął:

— Nie kuś owieczko wilka.

— Owieczka tego wilka się nie boi — odparł Grant pewny siebie. — Owieczka nie jest tak delikatna jak sądzisz, panie Frost — dodał, a potem odsunął się i jakby nigdy nic sięgnął po swój płaszcz. Na sobie miał bluzę, ale dzisiaj było wyjątkowo zimno, więc płaszcz mu nie zaszkodzi. Szczególnie, że wybierali się do parku na spacer i by coś zjeść słodkiego w cukierni, w której pracował Chris. — To co, idziemy? Ciociu wychodzimy.

 Gerard wciąż zaskoczony słowami swojego chłopaka, był tylko w stanie otworzyć mu drzwi, aby ten wyszedł jako pierwszy. To dało mu też czas, aby doszedł do siebie. Razem ruszyli do samochodu, bo park do którego chcieli zawitać był dość daleko od domu Olivera.

— Czasami wydajesz się cholernie delikatny — przemówił Frost, kiedy obaj byli na dworze — a czasami jesteś drapieżny.

— Lubisz konkretnie którąś z tych odsłon? — zapytał Oliver, odwracając się do chłopaka.

 Gerard przesunął wzorkiem po tej wysokiej, smukłej postaci, która wydawała się być kimś delikatnym, ale tak naprawdę była niezwykle silna pod względem fizycznym i psychicznym. Oliver odkąd wrócił w piątek do szkoły, wydawał się być bardziej otwarty i nie rozglądał się na boki, bojąc się, że ktoś może go zaatakować.

— Lubię wszystko w tobie. — Chwycił dłoń Granta w swoją. — Szczególnie to, że każdego dnia jesteś silniejszy i walczysz o to czego chcesz. Jeszcze kilka dni temu wychodząc z domu rozglądałeś się wokół, szukając kogoś kto może cię zaatakować. Przepraszam, że o tym wspominam, ale podziwiam cię. Dzisiaj tego nie robisz, tylko idziesz odważnie na przód.

Oliver uśmiechnął się delikatnie. Zacisnął dłoń na dłoni swojego chłopaka i powiedział:

— Nie boję się, bo jesteś obok mnie. Poza tym powrót do szkoły też dużo zrobił. Ale to, że jesteś przy mnie działa niczym najlepsza terapia. Chodźmy zrobić kolejny krok do parku, a potem do cukierni. Chcę zjeść dzisiaj coś słodkiego.

 Gerard skinął głową .Trzymając się za ręce podeszli do jego samochodu. Niedzielne popołudnie zapowiadało się dla nich idealnie.

 

*

 

Tymczasem Gabriel Lawrence kręcił się po mieszkaniu bez celu. Nie będąc pewnym czy dobrze postąpił, tak prosto z mostu proponując dwóm chłopakom triadę, od wczoraj ledwo zmrużył oko. Dobrze, że dopiero jutro miał iść do pracy, bo obawiał się, że dzisiaj w ogóle nie skupiłby się na niej. Zadziałał zanim pomyślał. W dodatku jego przyjaciółka gdyby była obok niego walnęłaby go w ten głupi łeb. Zresztą to powiedziała, kiedy rano do niej zadzwonił. Nie rozumiała, dlaczego chce związać się z osiemnastolatkami.

„Gdyby to był jeden, to może, ale dwóch? Zwariowałeś? Ja rozumiem co czułeś i czujesz do tego chłopaka, ale po co brać sobie na głowę drugiego dzieciaka? Głupi jesteś. Jak wrócę do kraju, to urwę ci ten zakuty łeb.”

Dlatego miał szczęście, że nie wracała. Inaczej mogłaby spełnić swoją obietnicę. On nie miał nic przeciw temu ile Chris i Tobias mają lat. Zresztą Tobias miał o wiele starszą duszę i w jego przypadku wiek nie miał znaczenia. W swoim życiu przeszedł zbyt wiele, aby to nie postarzyło go w jakiś sposób. Natomiast Chrisa pragnął od chwili jak go pierwszy raz zobaczył. W tym nie tylko było czyste pożądanie, ale coś więcej.

— Po co ja do cholery o tym myślę? Oni i tak nie zgodzą się na moją propozycję.

W pierwszej chwili nie zwrócił uwagi na pukanie do drzwi, ale gdy stało się ono bardziej natarczywe szybko poszedł otworzyć. Wpierw z przyzwyczajenia wyjrzał przez judasza i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Szybko otworzył drzwi.

— Co wy tu robicie?

Tobias uniósł papierową torbę, w której miał jedzenie, a Chris wskazał na reklamówkę z piciem, tym razem bezalkoholowym, i drugą z deserem.

— Przyszliśmy pogadać i coś zjeść — wyjaśnił Tobias.

Czując się jak u siebie zaczął wypakowywać wszystko co kupili. Nie zamierzał od razu zdradzać Gabrielowi po co naprawdę tutaj przyszli. Wcześniej jeszcze raz rozmawiał z Christopherem, by upewnić się co do tego, czego chłopak chce, a także by miał świadomość, jak ludzie mogą na nich reagować. Wiadomo było, że najbardziej liczy się zdanie bliskich. On miał najlepiej, bo Oliver go popierał. Ciocia będzie się martwić, ale przyjmie Gabriela jak swoją rodzinę. Nie był tylko pewny jak na wszystko zareagują bliscy Nichollsa. Quinn mógł mieć tolerancyjnego ojca, ale tolerancja zawsze ma jakieś granice. Pewnych rzeczy nawet on by nie zaakceptował, mimo tego jak na wiele sytuacji życiowych jest otwarty. Sam też jeszcze obawiał się tego wszystkiego. Wcześniej nie wchodził w grę żaden, na pewno długi związek, a teraz chce być z dwoma mężczyznami.

Chris jakby wyczuwając napięcie Tobiasa podszedł do niego i położył rękę na jego plecach. Wciąż nie mógł uwierzyć w to co wyznał mu chłopak i starał się o tym nie myśleć do chwili aż się spotkali.

Gabriel obserwował ich relację i poczuł się źle. Nie dlatego że był zazdrosny, ale czuł się tak jakby coś rozwalał, a nie budował.

— Słuchajcie, to co powiedziałem…

— To ty słuchaj — zaczął Tobias. — Miało być najpierw żarcie, a potem gadka, ale co tam. Wczoraj powiedziałem Chrisowi, że zaczynam się w nim zakochiwać. Jeżeli chodzi o ciebie, to nigdy nie przestałem czegoś czuć. Dlatego chcę powiedzieć, że…

— Właśnie zacząłem bać się tego co powiesz, Grant — odezwał się Gabriel. W duchu cieszył się, że pomiędzy tymi dwoma pojawiło się uczucie. Zresztą nie był tym zaskoczony. — Masz taką minę, jakbyś chciał mnie zabić.

— Zawsze ma taką minę, kiedy jest głodny — wtrącił Chris.

— Bo jestem głodny, ale muszę to powiedzieć. Słuchaj draniu.

— Słucham.

Gabriel założył ręce na piersi i przyglądał się tym dwóm chłopakom, próbując coś z nich wyczytać, ale nie potrafił. Tobias Grant podszedł do niego, a Chris zrobił to samo stając obok chłopaka.

— Chcesz nas obu. Dobra, ale żeby nas mieć w jakikolwiek sposób, musisz się o to postarać — poinformował Grant wbijając palec wskazujący w pierś mężczyzny. —Nie ma o tak — pstryknął palcami — że masz nas i koniec.

— Chcesz żebym kupił wam kwiaty? — zapytał Lawrence. Złapał dłoń Tobiasa. — Nie dźgaj mnie, proszę.

— Jeżeli chcesz to kup. — Wysunął dłoń z dłoni Gabriela. — Do tego przydałaby się dobra kolacja, wino, muzyka…

— On chce powiedzieć — wtrącił Chris, zanim Tobias zagłębi się w swoją wyliczankę — że chcemy spróbować, ale wszystko co przychodzi łatwo, szybko znika. Propozycja wyszła od ciebie. Także, to ty masz o nas zawalczyć. Nie mówimy nie, ale nie mówimy tak.

— No właśnie — dorzucił Tobias lekko zakłopotany. — To tyle. Zjemy w końcu?

Już miał się odwrócić, a Chris dołączyć do niego, kiedy ich ręce zostały schwytane w stalowy uścisk.

— Zgoda. Będziecie mieć wszystko czego chcecie. Ale jedna prośba ode mnie. Chcecie bym się o was postarał, zabierał na randki. Musicie jednak też dać coś od siebie. Nie możecie uprawiać seksu, do czasu aż nasza trójka nie trafi do łóżka, razem. Potem kto z kim i jak, nie będzie mieć znaczenia, byle to nie wyszło poza naszą trójkę. Poza tym jesteśmy dla siebie na wyłączność. Dacie radę? — zapytał, uśmiechając się zadziornie. Uniósł prawą brew, czekając na odpowiedź. Zaciskał palce na ich nadgarstkach, nie zamierzając ich puścić zanim nie odpowiedzą.

Tobias i Christopher popatrzyli na siebie. Ciężko im przychodziło trzymanie rąk przy sobie. Ostatnio jakoś to im się udawało, ale to było, kiedy Tobias miał naprawdę zły humor. To było inne. Wczoraj prawie uprawiali seks w samochodzie, ale się powstrzymali.

— Tak będzie sprawiedliwie, jeżeli chcemy z nim być — podsunął myśl Nicholls.

— Dobra. Żadnego seksu do chwili zanim nasza trójka nie znajdzie się w łóżku lub na każdej poziomej, pochyłej, pionowej powierzchni — rzucił Tobias, licząc na to, że to nie potrwa wiecznie, inaczej mu ręka odpadnie. — Cholera, jestem głodny. — Wyrwał rękę z uścisku dwudziestotrzylatka i ruszył w stronę szafki na której zostawił przygotowany na wynos posiłek.

— To może być naprawdę ciekawe — powiedział Gabriel, w którego oczach kryła się obietnica, że na pewno nie będą się nudzić.

9 komentarzy:

  1. To może być naprawdę ciekawe. Oj tak. Nie mogę się doczekać, aż triady będzie więcej. Jestem naprawdę ciekawe jak to się potoczy. Coś czuję, że Oli pokaże swoje różki. Będzie musiał Gerarda. Dziękuję za rozdział.

    Japonia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę ich będzie, ale że to opowiadanie wielowątkowe, to będą musieli się i na bok usuwać. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Myślałam, że chat z poprzedniego rozdziału mnie rozłożył na łopatki,ale gadka o bromance'ach równie mocno mnie rozbawiła haha
    I znam tą dramę o.o Co prawda z relacji na IG,ale mówione było,że dobra hihi
    Uwielbiam każdą z par,ale i tak najbardziej czekam na Elliota i Raymana (:

    Pozdrawiam i życzę weny oraz przyjemnego tygodnia ;)

    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś dalej nie jestem go tego związku pozytywnie nastawiona.
    Nie że nie lubię Gabriela, ale minęło tyle lat, uważam że powinien dać im wolność.
    Mimo wszystko czekam jak rozwinie sie sytuacja, gdyż jestem ciekawa jak zamierza postarać sie o chłopaków.

    Pozdrawiam.
    Ps. Dziękuję za rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale oni nie są zniewoleni, czy uwięzieni w lochu przez niego. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Hejeczka,
    o matko fantastycznie Gabriel się martwi tym, że źle to rozegrał a tutaj och ciekawa jestem tego trójkącika... a ciotka Olvera i Tobiasa jeszcze się wkręci w te dramy...
    kochana, kochana tak chciałam zapytać czy masz jakiś kontakt z Akemi z bloga "fantazje skrzata"? trochę się martwię tą długą ciszą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że się wkręci. Łatwo się wkręcić. :)
      Akemi ma swoje problemy, życie, którym musi się zająć i może kiedyś wróci. Ale pewności co do tego nie ma i raczej nie będzie. Zawsze trzeba mieć nadzieję. Na tę chwilę od bloga i pisania ma inne ważne sprawy. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Hejka,
    trójkącik nam się szykuje... niech no Gabriel się teraz postara... och ciotka to zaskakuje... jeszcze się wkręci w te dramy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)