2022/05/15

W rytmie miłości - Rozdział 40

 Bardzo dziękuję za komentarze. :)

Widzę, że podoba Wam się team Ryan/Elliott. Ja przyznam, że długo nie mogłam się do nich przekonać. Dopiero pisząc tom trzeci to się zmieniło. :)

Zapraszam na ciąg dalszy historii.


Christopher przebrał się i pożegnał z Santiago oraz Bethany, którzy przejmowali popołudniową zmianę w cukierni. Miał za sobą męczący dzień. Głównie z winy Sharon. Chwilami miał ochotę zapytać szefa, dlaczego ustalono mu grafik z tą dziewczyną. Niemniej milczał. Na szczęście w grudniu już miał większość zmian z pozostałymi pracownikami. Naprawdę próbował zmienić nastawienie do panny Moore, poznać ją lepiej, ale jak na każdym kroku obrzucała go błotem, to chęci malały. Dzisiaj nawet powiedział jej, że chciałby z nią po pracy porozmawiać. Zamierzał zaprosić ją na kawę i ciasto, ale ledwie przyszła Bethany, która mogła ją zastąpić tak Sharon zniknęła. Nie zamierzał jej szukać i błagać o rozmowę. Nie chciał się bardziej irytować. Wolał pojechać do domu i zdrzemnąć się. Musiał tylko zaczekać na autobus. Nie chciał brać samochodu Quinna, na wypadek gdyby chłopak go potrzebował. Aczkolwiek zważywszy na to ile ten wczoraj wypił, mógł się jeszcze do jazdy nie nadawać. Wypił najwięcej z nich.

Ruszył w stronę przystanku. Pogoda dopisywała. Słońce mocno świeciło, przez co bardzo mrużył oczy. Po ostatniej nocy, podczas której w ogóle nie zasnął, gdyż myśli o słowach Gabriela nie dawały spokoju, słoneczna pogoda nie była najlepszym przyjacielem. Na szczęście dotarłszy na przystanek mógł odwrócić się od oślepiającego blasku. Stając z dala od innych osób, czekających na autobus, wyjął telefon. Po chwili wszedł na swój kanał na YouTube. Jeszcze go nie otworzył, ale jutro zamierzał wrzucić pierwszy film. Musiał tylko go zmontować, o czym nie miał pojęcia. Quinn wspomniał, że mu w tym pomoże i zamierzał z tego skorzystać. Planował także jutro nagrać jeszcze jeden film na przyszły tydzień.

Ustawiając na swój kanał niektóre rzeczy, nie zauważył, że obok niego zatrzymał się samochód. Dopiero klakson jakby przywołał go ze świata, w którym się znajdował. Ludzie patrzyli się to na niego, to na osobę, która otworzyła drzwi od strony pasażera i pochylając się, powiedziała:

— Wsiadasz, czy mam cię siłą tu wciągnąć?

— Czekam na autobus, Tobiasie.

— Zapytałem, czy wsiadasz, czy…

— Po co? Nagle chcesz pogadać, a może… — zawiesił głos sugestywnie, nie zamierzając przed innymi zdradzać szczegółów ich relacji. Byłej relacji.

— Proponuję byś zajął miejsce dobrowolnie, inaczej na pewno cię tu wciągnę siłą — rzucił Tobias z irytacją. Spojrzał na wgapionych w nich ludzi. — A państwa zapraszam do nieinteresowania się ani mną, ani moim kochankiem. Pilnujcie własnego nosa.

— Jaki z ciebie dupek — syknął Chris i schowawszy telefon w kieszeni płaszcza, zrobił dwa kroki by zająć miejsce obok Granta.

— Przynajmniej zadziałało. Zamknij drzwi i zapnij pas.

— Co jeszcze mam zrobić? Obciągnąć ci? — zapytał Nicholls, ale pomimo swoich słów zrobił co mu kazał Tobias.

— Skorzystałbym, ale wiem, że nie lubisz tego robić, a ja nie zmuszam nikogo do czegoś czego nie chcą robić w seksie — odparł Tobias, powoli włączając się do ruchu.

W samochodzie cicho grało radio. Zbyt cicho, przez co głos dziennikarza zapowiadający wiadomości ledwie było słychać. Grant podkręcił ogrzewanie. Sam lubił jak jest chłodniej w samochodzie, ale Chris lubił ciepło.

— Czego chcesz? W nocy ponownie jasno dałeś do zrozumienia, że nie chcesz gadać. Po wyjściu od Gabriela sądziłem, że w końcu porozmawiamy.

Tobias zerknął na chłopaka, a potem znów skupił się na jeździe. Zaciskał dłonie na kierownicy bardziej niż to koniecznie. Serce mu szybko biło. Szybciej, niż wcześniej zanim kazał Christopherowi wsiąść do samochodu.

— No tak, teraz będziesz milczeć. Może zatem zatrzymasz się, ja wysiądę i na tym skończymy — rzekł Nicholls. Chłopak obok denerwował go coraz bardziej. — Do milczenia nie potrzebujesz mnie. Podobno chciałeś pogadać. Tymczasem czuję, jakbyś mnie z jakiegoś powodu zaczął nienawidzić. Nie zamierzam… — przerwał, bo gwałtowne skręcenie samochodu w boczną uliczkę, rzuciło nim na bok, a pas wbił się w jego żebra.

Tobias przejechał kawałek po dość wąskiej ulicy, która musiała prowadzić na plac, przy którym stały stare budynki mieszkalne. Zatrzymał się przy chodniku. Zgasił silnik. Potem odpiął pas, a następną rzeczą jaką pamiętał z tego co zrobił, było położenie dłoni na karku Chrisa i przyciągnięcie go do nagłego, szalonego pocałunku. Pocałunku, którego wydawało mu się, że nie pragnął, ale w chwili, gdy jego usta dotknęły ust ciemnoskórego chłopaka, poczuł, że potrzebował tego najbardziej na świecie. Jak głodny potrzebuje jedzenia, a spragniony wody. Chris zacisnął palce jednej ręki na jego bluzie, a palce drugiej wplótł w jego włosy i szarpnął za nie, jakby chcąc go odciągnąć od siebie by przerwać pocałunek. Niemniej, w chwili kiedy go oddał, Tobias odetchnął pogłębiając ich połączenie, które z czasem stało się szaleństwem i namiętną walką zębów, ust oraz języków.

— Nie nienawidzę cię — szepnął, kiedy po długiej chwili odsunął się. Oparł ich czoła o siebie i dodał: — Wariuję. Wariuję, bo nigdy nie chciałem czuć tego co zaczynam odczuwać. — Przymknął oczy i wyznał: — Zakochuję się w tobie… A raczej, już jestem zakochany, a tego nie miałem w planach.

Nicholls sądził, że w pierwszej chwili przesłyszał się, ale kiedy Tobias otworzył oczy zrozumiał, że te słowa były prawdziwe. W oczach chłopaka odbijał się strach przed uczuciami, przed pogłębianiem ich. Wiedząc o historii z Gabrielem rozumiał dlaczego Grant nie chciał miłości. Dlaczego, zdarzało mu się bywać w krótkich związkach z zarówno chłopakami jak i z dziewczynami i nie angażował się w nie i wszystko rozpadało się w ciągu bardzo krótkiego czasu. Jak coraz bardziej poznawał Tobiasa, dowiadywał się więcej szczegółów, które składały się w jedną całość. Tak jak kawałki puzzli, gdy się je układało, wskakiwały na miejsce odsłaniając powstający obraz. Tobias Grant był dla niego takim obrazem złożonym z maleńkich części.

Odchylił się lekko, przez co ich czoła nie stykały się, ale dzięki temu mógł lepiej widzieć twarz Tobiasa. Nareszcie nie było na niej złości widniejącej od tak wielu dni. Tęsknił za tym chłopakiem. Nie tyle brakowało mu seksu, bo już nie o to mu chodziło. Tęsknił za byciem przy nim, z nim, wspólnymi wypadami na miasto na dobre jedzenie z food trucka i za zwykłą rozmową, a nie kłótnią.

— A czy ktoś nam kiedyś obiecał, że wszystko będzie się toczyć zgodnie z naszym planem? Może nie ma co planować, a brać to co daje życie.

— Jesteś zdania, że życie dało nam siebie i mamy z tego korzystać? — zapytał Tobias uśmiechając się delikatnie. Chris nadal trzymał palce w jego włosach i drapał go po głowie. Mógłby tak robić już zawsze.

— Czemu by nie, Tobiasie? Podoba mi się to co czujesz do mnie. Nie jestem obojętny na te uczucia, bo wiem, że już dawno zakochałem się w tobie. Każda chwila z tobą, była czymś wyjątkowym. I tak, wnerwiło mnie to, że rano zniknąłeś po tym jak spędziliśmy no w motelu bo zasnęliśmy.

— Bałem się poranka i tego co zobaczę w twoich oczach.

— Sądzisz, że co byś zobaczył?

Tobias chwycił obie dłonie Christophera i oparł je na swojej szerokiej piersi, a potem odpowiedział:

— To co widzę teraz. To co sam czuję, a przed czym chciałem uciec. Miłość. Długo dzisiaj jeździłem po mieście, zanim przyjechałem do ciebie. Wiedziałem, że o tej porze będziesz czekał na autobus. Poczułem, że muszę zabrać cię do domu. Być przy tobie, bo zwariuję.

Nicholls uśmiechnął się i cmoknął usta Tobiasa.

— Warto było wytrzymać te ostatnie, zbyt długie dni, tylko po to, aby usłyszeć te słowa. — Uwolnił jedną z dłoni i sięgnął do pasa, by go odpiąć. Miał ochotę skakać z radości, bo w końcu on i Tobias zrobili ogromny krok na przód. Nie miał odwagi jeszcze nazwać ich parą, ale czasami nie trzeba było słów. Poza tym, był ktoś jeszcze. Ktoś, o kim nie mógł przestać myśleć od chwili , w której zobaczył go po raz pierwszy w cukierni.

— Myślisz o nim — stwierdził a nie zapytał Tobias.

— Umiesz czytać w moich myślach? — Położył dłoń na policzku Granta, czując igiełki zarostu.

— Nie, po prostu miałeś taką minę, jak wczoraj gdy patrzyłeś na Gabriela. Chcesz go.

— Jesteś o to zły? Czy to złe, że ja go chcę? — zapytał z obawą Chris. Nie chciał znów problemów z Tobiasem, ale to co wczoraj zaproponował Lawrence tłukło mu się ciągle po głowie. Kręciło go to i ciekawiło. — Czy to złe, że chcę was obu i tego nie rozumiem?

Tobias odetchnął jakby ostatni kamień spadł z jego pleców. Gabriel nigdy nie przestał być dla niego ważny. Wciąż go kochał, pomimo że próbował zamknąć się na te uczucia. Sądził, że przez to już nigdy nie pokocha nikogo innego. Tymczasem w jego sercu znalazło się miejsce dla jeszcze jednej osoby. Wyjątkowej osoby.

— Chcesz skorzystać z jego propozycji? — zapytał Christophera.

— Tak. Bardzo chcę. Pragnę go od pierwszej chwili, tak jak i ciebie. Niemniej jeżeli ty…

Grant położył palec wskazujący na ustach chłopaka, uciszając go.

— Chcę — po swoich słowach zauważył jak bardzo rozbłysły iskry w oczach Chrisa — ale niech się o nas postara. Zobaczymy jak bardzo romantyczny jest Gabriel Lawrence.

— Nie zamierzasz mu łatwo odpuścić? I nie boisz się, że nie będziemy postępować tak jak to jest w zwyczaju?

— Christopherze Nichollsie, my dwaj, to dla wielu już przekraczanie jakichkolwiek ustalonych schematów. Także czy coś będzie złego w tym, jeżeli będziemy jeszcze bardziej niekonwencjonalni? — zapytał, a odpowiedź jaką dostał była namiętnym pocałunkiem, który dla wielu także wykraczałby poza normy.

 

*

 

— Chcesz jeszcze? — zapytał Martin podrzucając Quinnowi makaron po chińsku z warzywami. Chwycił pałeczkami kilka warzyw i wrzucił na talerz chłopaka.

— Bo będę gruby.

— Gruby, chudy, mały, duży, czy z niebieską skórą, zawsze będę cię kochać. Bo moje serce będzie widzieć ciebie takiego jakim właśnie jesteś.

— Słodkie słówka. Kolejne. Powinienem cię zakneblować — dodał Grennwood celując pałeczkami w Martina.

— Są to prawdziwe słowa, nie bajka, by ciebie zdobyć.

Siedzieli w salonie na kanapie, objadając się makaronem, który wspólnie przygotowali, kiedy wyszli w końcu z łóżka. Wcześniej wzięli prysznic i zmienili pościel noszącą ślady ich namiętności. Martin znów miał na sobie zwykłe, jasne spodnie i rozpiętą koszulę, a Quinn to, co chłopak dał mu rano. Telewizor grał tylko dlatego, by robić tło do ich rozmów i przekomarzań. Czasami skupiali uwagę na jakimś programie.

— To Matt Bomer — powiedział Quinn — kochałem się w nim dawno temu. Miałem jego plakat na suficie, nad łóżkiem i jak kładłem się spać, to myślałem tylko o nim. W sumie nie tylko spałem patrząc na niego.

— Pamiętam ten plakat. Byłem o niego zazdrosny.

— Potem dowiedziałem się, że moje marzenia o tym aktorze się nie spełnią. Co z tego, że był gejem, skoro poślubił swojego faceta. Aczkolwiek uważałem, że Simon Halls był dla niego za stary.

— A ty za młody. Dzieciakiem jeszcze byłeś.

Martin próbował chwycić Quinna za nos, ale chłopak w porę odsunął się.

— Ej, to mój nos, nie dostaniesz go. Potrafię się obronić.

Uniósł jedną pałeczkę i udawał, że jest to szabla, którą się broni, przed atakiem napastnika. Martin wziął swoją pałeczkę i zaczęli uderzać nimi o siebie, śmiejąc się przy tym i doskonale bawiąc. W końcu chłopak zabrał tę, która należała do Quinna i odłożył obie na stolik. Zanim Grennwood zdołał cokolwiek zrobić, został pocałowany solidnie w policzek, a cmok było słychać w salonie. Potem kolejny na jego szyi i gdy Quinn już miał pokazać, gdzie chce być całowany, Martin wstał.

— Ej, moje usta potrzebują pocałunku.

— Twoje usta poczekają, słoneczko. Wstawię gary i te talerze do zmywarki zanim wszystko zaschnie.

Kiedy Martin sprzątał, w czym Quinn nie zamierzał mu pomóc, czując się leniwy i zbytnio najedzony, rudzielec chwycił swój telefon i napisał do Elliotta na messengerze.

Quinn Greenwood: Nie uwierzysz co się stało. Przespałem się z Martinem. Tak, z tym Martinem. I och, żeby to tylko było spanie. Trzy razy, rozumiesz? TRZY RAZY!

Napisał ostatnie dwa słowa dużymi literami, zaznaczając to, co powiedział wykrzyknikiem, a potem kilkoma emotkami oznaczającymi szeroki uśmiech. Na końcu dodał jeszcze serduszko i wysłał to jednym kliknięciem. W tle za nim telefon Martina oznajmił przychodzącą wiadomość z messengera. Po chwili Reynolds zapytał:

— Kochanie, już raz o to pytałem, ale zapytam raz jeszcze. Dlaczego zmieniasz się w Elliotta?

— He? O czym… — Quinn nawet nie zdążył zapytać co chłopak ma na myśli, kiedy jego telefon niemalże krzyczał coraz to nowszymi powiadomieniami. — Co się dzieje? — Spojrzał na ekran otrzymując odpowiedź nie tylko na słowa Martina, ale i na swoje niewypowiedziane pytanie.

Elliott: Że co? Przecież go nienawidzisz.

Tobias: Że jak?

Oliver: To wy się lubicie?

Christopher: Mówisz poważne? Naprawdę?

Dana: No nareszcie.

Gerard: He, He, gratuluję. W końcu Reynolds przestanie mi truć za uszami o tobie.

Martin: Ja tu jestem i wiesz, że czytam co piszesz.

Daisy: I dobrze, bo inaczej nie byłoby ładnie obgadywać ciebie za plecami.

Elliott: Ktoś tu mówił, że kończy z seksem.

Quinn: Mówiłem coś takiego? Mówiłem, że trzeba poczekać na ważną dla siebie osobę.

Christopher: Czyli Reynolds jest dla ciebie ważny.

Dana: Ważny to był dla niego od dawna, tylko ten zakuty łeb…

Quinn Greenwood wyrzuca Danę Ashford z grupy.

Elliott Ross przyjmuje Danę Ashford do grupy.

Dana: Jak śmiałeś mnie wyrzucić?! To się nazywa przyjaciel. Mam focha na ciebie.

Daisy: Dobra, ale wracając do seksu, to naprawdę trzy razy?

Gerard: Mają wytrzymałość.

Dana: Noooo. Pewnie na tym nie skończą.

Oliver: A jeszcze tak niedawno Quinn chciał zabić Martina.

Quinn: Nadal chcę to zrobić.

Martin: Chcesz mnie zabić? Dlaczego?

Martin wysłał wiadomość i usiadł przy swoim chłopaku wpatrując się w niego. Greenwood popatrzył na niego, to na czat, znów na niego i znów na czat.

Dana: Gadacie sobie? A może byście nas nie ignorowali, także chcemy poznać odpowiedź.

Tobias: No właśnie.

Dana: Gadać mi tu na czacie.

Elliott: A może się całują?

Dana: Myślicie, że już TO robią?

Gerard: Ogierze, daj rudemu trochę wytchnienia.

Dana: Milczą. Trzeba ich zawołać.

Dana: Hej, słyszycie nas?

Daisy: Ej, no nie bądźcie tacy. Odezwijcie się.

Dana: Pisać mi tu, bo wam dupy skopię!

Quinn Greenwood przesyła zdjęcie.

Dana: O, jakie słodkie selfie. I tulą się policzkami do siebie. Moje oczy są teraz serduszkami.

Daisy: Omg.

Elliott: To jesteście parą?

Dana: Na pewno są.

Dana: Zmienicie status związku na fejsie?

Dana: Zmienicie co?

Dana: Znów milczą. A ja jestem ciekawa dlaczego Quinn nadal chce zabić Martina.

Tobias: Może się nie spisał w łóżku i nawet te trzy razy nic nie dały.

Dana: Ty, może masz rację.

Quinn w końcu nie wytrzymał, a trzeba dodać, że każda wiadomość była opatrzona tak wieloma emotkami, że dostawał oczopląsu. Szczególnie przy wiadomościach Dany, która pisała cały czas. Westchnął i napisał:

Quinn: Ludzie jak pisałem o imprezie to żadne się nie odezwało jak napisałem do Elliotta że przespałem się z Martinem to nagle wszyscy odezwaliście się.

Martin: Słoneczko, zapominasz o znakach interpunkcyjnych.

Quinn: Ty sam jesteś jak interpunkcja.

Dana: Bo tamten temat był nieinteresujący, a ten jest seksowny.

Quinn: Następnym razem będę uważnie patrzył komu wysyłam wiadomość I już wiem jak tu was zebrać wystarczy napisać o seksie.

Quinn: Tak, wiem interpunkcja.

Dana: Ale my nie mamy nic przeciw, żebyś nam wysyłał takie tematy i poproszę selfie z pocałunkiem. I nie wywalaj mnie z grupy, bo ci dupę skopię!

Quinn: Ma mnie kto bronić.

Martin: Ma go kto bronić.

Dana: Ale to odpowiesz na pytanie dlaczego chcesz nadal zabić Martina?

Dana: ???

Dana: ?????

Oliver: Znów zniknęli.

Elliott: Na pewno całują się.

Dana: Ej, ale nie mogą nas tak zostawić. I chcę fotkę pocałunku.

Dana: Chłopaki? Ignorujecie nas?

Quinn wyłączył telefon, a potem spojrzał na Martina ledwie powstrzymując się od śmiechu. W końcu roześmiał się zwijając na kanapie u boku Reynoldsa, który także nie potrafił być w tej chwili poważny.

— Ja chciałem napisać tylko do Elliotta. Coś mi się źle kliknęło.

— Przynajmniej grupa ożyła — odpowiedział Martin. Odłożywszy telefon ułożył się na kanapie i przyciągnął do siebie chłopaka. Ucałował go w skroń, mając wielką ochotę poleniuchować po sutym obiedzie.

Quinn ułożył głowę na ramieniu Reynoldsa, a rękę położył na jego torsie. Nie mógł przestać się uśmiechać. Jeszcze wczoraj powiedziałby, że taka chwila nigdy nie nadejdzie, ale stało się. Kiedy porozmawiali, a on dopuścił go głosu prawdziwe uczucia, poznając je w końcu i ich prawdziwą moc, był w stanie uwierzyć, że na tym świcie nic nie jest niemożliwe.

4 komentarze:

  1. Boże.. Konwersacja rozwaliła mnie.
    Super czat. XD
    Ciekawe co dalej będzie, nie jestem przekonana do Gabriela, nadal. Nie lubię go i chyba nie polubię. Musi sie bardzo postarać o względy Chrisa i Tobiasa.

    Co do Martina i Quinn, to jestem w niebie. Czuję te motylki razem z nimi.

    W następnym rozdziale oczekuje Eliota i Ryana. Te ich zaloty do siebie, próby kontaktu. To jest urocze.

    Teraz znów muszę czekać tydzień na nowy rozdział. Umrę z tęsknoty. Codziennie patrzę na blog, w może pojawił sie nowy rozdział.
    Pozdrawiam
    ~DEIA

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka, hejeczka,
    fantastyczny rozdział, mmm zacznę od początkowej sceny Chris wychodzi z cukierni, idzie na autobus i myślę podjedzie samochód... przeżyłam troszkę takie rozczarowanie że to Tobias podjechał a nie Gabriel (niech próbuje ich zdobyć), ale może i on się tam kręcił w pobliżu... ale i potem bardzo mi się spodobało bo w końcu Tobias przestał być się swoich uczuć i przyznał się że jest zakochany w Christopherze, och Quinn następnym razem popatrz do kogo wysyłasz wiadomość, ale tak fantastyczna rozmowa się odbyła... następnym razem a jak wyjście do klubu to zacząć z tekstem "seksowne..."
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    fantastyczny rozdział, szkoda że to nie Gabriel podjechał pod Christophera, ale jednocześnie podoba mi się że to Tobias bo w końcu przestał być się uczuć i przyznał się otwarcie, że jest zakochany w Christopherze, Quinn następnym razem patrz do kogo wysyłasz wiadomość... ale od razu taka rozmowa się odbyła wszyscy zaangażowani...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozmowa z czatu mnie rozwaliła , byłam rozczarowana,że tak szybko się skończyła xDD

    Super,że Tobias w końcu nieco uchylił swoich uczuć i wyjaśnił to Chrisowi :D
    No i niech Gabriel się postara o tę dwójkę ,nie ma tak łatwo (:

    Pozdrawiam i życzę weny:D

    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)