Cześć. :)
Zapraszam na kolejny rozdział. Miał być tydzień temu, ale nie było mnie, a ja jestem osobą zapominalską, wstawiającą rozdział na ostatnią chwilę, także przed wyjazdem zapomniałam się tym zająć. Ale już macie kolejną część. Co do całości pierwszego tomu i jego zakupu na Bucketbook, to pisałam o listopadzie. Może tak być, że nie uda się go dodać w listopadzie. A nawet nie wiem czy w tym roku uda się wydać kolejny tom cyklu "Uśmiech losu" o Milo, którego mieliście możliwość poznać w poprzedniej historii. Nie jestem nawet w połowie tej części. A co dopiero mówić o czasie na poprawę.
Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze. Ja nie narzekam, jest okej i oby tak zostało. :)
Dziękuję za komentarze.
Palce powoli sunęły po skórze ramienia, by z każdym ruchem podążyć ku łopatce i kręgosłupowi. Ich właściciel doskonale wiedział, że odbiorca tych drobnych pieszczot to lubi, mimo że nie chciał się do tego przyznać. W miejscu, gdzie znajdował się tatuaż, skóra była inna w dotyku, ale nie mniej przyjemna. Najchętniej to nie odsuwałby ręki od badania każdego skrawka. Niestety nie mógł tu być wiecznie.
— Muszę się zaraz zbierać — szepnął Christopher.
Tobias, który do tej pory miał przymknięte oczy, otworzył je i spojrzał na ciemnoskórego chłopaka. Od dwóch tygodni często znajdowali się w takiej właśnie sytuacji. Ten sam pokój w motelu. On leżący na brzuchu, a Chris na boku, którego dłoń głaskała go po plecach. Mógłby przyzwyczaić się do tego. Do obecności chłopaka przy nim i spotkań. Niby miał to być tylko seks, a dość często rozmawiali odkrywając się przed tą drugą osobą. Nicholls miał coś w sobie, że nie tylko chciało się spędzać przy jego boku czas, toi z łatwością wyznawało mu się grzechy.
— Wiesz, że wyglądasz na takiego, który wzbudza zaufanie i człowiek ma ochotę opowiedzieć o swoich grzechach?
Chris pochylił się i ucałował ramię chłopaka, po czym zapytał:
— W takim razie wyznasz mi swoje grzechy?
— Chciałbyś.
— Może chciałbym wiedzieć jaki byłeś mając piętnaście lat, mniej. Opowiedziałeś mi o ojcu, który nie okazał się ojcem takim jakim powinien być. Zawsze uważałem, że spłodzenie dziecka nie czyni rodzicem, tylko to jacy jesteśmy dla dzieci — mówił Chris, nie przestając dotykać Tobiasa. — Opowiedziałeś o mamie Olivera, ale tak naprawdę nie wiem nic o tobie. Chciałbym wiedzieć jak sobie radziliście, kiedy zamieszkaliście z babcią. Wspomniałeś, że była głucha, ale mówiła. W sumie, w ciągu dwóch lat wasze życie toczyło się w wielu zawirowaniach.
— Można tak powiedzieć. Co do babci, straciła słuch mając trzydzieści lat, także umiała mówić tak jak my słyszący. Dla niej nauczyliśmy się z Olim języka migowego. Jak sobie radziliśmy, jaki byłem, to już na inne spotkanie. — Tobias podniósł się z łóżka. — Ale było źle. Mając szesnaście lat i mniej przeżyliśmy więcej niż niejeden człowiek przez całe życie. Ja… byłem kimś kogo nie chciałbyś znać — dodał, a potem nagi podszedł do drzwi łazienki i obejrzał się na Christophera. — Może kiedyś ci opowiem, ale przeze mnie cierpieli ludzie. Dzisiaj to wiem. Wtedy patrzyłem tylko na to byśmy mieli co jeść.
— Nie jestem taki łagodny, delikatny i strachliwy jak sądzisz, Tobiasie. Ciocia, z którą teraz mieszkacie nie mogła wam pomóc? — Chris nie rozumiał tego wszystkiego. Przecież teraz obu braciom jest dobrze.
— To jest ciocia Oliviera. Siostra jego mamy. Nie moja. Cud, że wzięła mnie do siebie i wyprowadziła na ludzi. Ona próbowała, ale… To też długa historia. Idę wziąć prysznic i wracam do domu.
Chris już nie zmuszał chłopaka do rozmowy. Wyczuwał, że naciskając tylko zrazi tym Tobiasa do siebie. Niby nie powinno go to obchodzić. Niby łączył ich tylko seks, ale w jakiś nieznany sobie sposób nie chciał odsunąć go od siebie. Westchnął tylko i uznał, że poczeka aż chłopak sam wszystko mu opowie.
Tymczasem Grant po tym jak zamknął drzwi łazienki, oparł się o nie i przymknął oczy. Mógłby z łatwością opowiedzieć Nichollsowi o swojej przeszłości, o kradzieżach jakich dokonywał, o osobach z jakimi miał kontakt, ale bał, że zniechęci chłopaka do siebie. Jakoś tak nie chciał tego robić. Na tę chwilę nie miał pojęcia dlaczego.
*
Grant wrócił do domu, kiedy wieczór już dobiegał końca. Nad miasto nadciągnęła noc i niczym cień powoli okrywała każdą część Adincton. Przenikliwy chłód wdarł się pod bluzę Tobiasa, kiedy przechodził z samochodu do domu. Wewnątrz budynku panowała cisza. W kuchni świeciło się światło tuż nad meblami, a nie to główne. Za to z salonu dolatywał dźwięk telewizora. To tam zajrzał zastając ciocię z książką w ręku, ale próżno byłoby oczekiwać, że czyta. Wpatrywała się w ekran telewizora w którym wyświetlano Przeminęło z wiatrem. Mama Olivera uwielbiała ten film. Znała go prawie na pamięć.
— Też go lubisz? Ten film?
— Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Chyba tak. Aczkolwiek, wolę stare kino komediowe — odpowiedziała przyglądając mu się. — Miałeś randkę?
— Nie. Dlaczego pytasz?
— Ostatnio często wychodzisz. Sądziłam, że spotkałeś jakąś interesującą osobę dla siebie.
Oparł się o framugę i zapytał:
— Osobę?
— Jesteś podobno biseksualny, więc może to być zarówno chłopak jak i dziewczyna, także osoba. — Uśmiechnęła się delikatnie do niego.
— Nigdy mi w głowie nie były randki.
— Czyli seks. Znam go?
— Teraz mówisz o chłopaku.
— Strzelam. W każdym razie musi być świetny. Niezłe malinki robi. — Jej oczy powędrowały do szyi Tobiasa, a uśmiech nie schodził z ust.
Grant dotknął szyi i poczuł lekki ból. Z łatwością przypomniał sobie moment, kiedy Christopher przyssał się niczym pijawka do jego szyi. Cholera, jutro do szkoły musi wziąć golf. Co gorsze, mieli trening, bo w weekend grali mecz. Każdy zobaczy ślad na jego szyi. Zabije za to Nichollsa.
— Uśmiechasz się, to dobry znak.
Na słowa cioci Tobias próbował przybrać obojętną minę, ale nie było to łatwe. Chris sprawiał, że usta same układały się w uśmiech. Ten szybko potrafił zniknąć wtedy, kiedy do jego myśli wkradał się brat. Tak się stało w tej chwili. Od dwóch tygodni ich kontakt był średni, ale i tak już znacznie lepszy niż po incydencie w pizzerii. Nadal jednak dużo brakowało do normalności.
— Oli jutro wraca do szkoły — powiedziała Martha, jakby umiała czytać w myślach Tobiasa.
— Będę miał na niego oko, ale nie będzie to możliwe zawsze. Frosta też od dwóch tygodni nie było w szkole. Podobno jest chory.
— Ciekawe, bo może na to co Oli — rzuciła, doskonale wiedząc, że żaden z chłopaków nie zachorował.
— To może jutro go też nie będzie — szepnął Tobias. — Trener się wścieka na jego nieobecność i grozi, że zabierze mu stanowisko kapitana. Tego bym nie chciał, bo cokolwiek bym myślał o tym draniu, to jest naprawdę dobrym kapitanem i piłkarzem. Pójdę na górę. Lekcje mam do zrobienia. Może pogadam z Olim.
— Namów go by coś zjadł. Odmówił kolacji. Ty coś jadłeś?
— Ja i Chris kupiliśmy zapiekanki z food trucka.
— Chris, co?
— A jak się ma pan od rozwalonej skrzynki pocztowej? — zripostował, ale nie czekał na odpowiedź. Doskonale ją znał. Było dobrze, o czym świadczył radosny śmiech Marthy.
*
Oliver odłożył telefon i wstawszy z łóżka podreptał otworzyć drzwi. Gdy to zrobił wrócił na swoje stałe miejsce i wziął telefon do ręki. Spostrzegłszy się, że nie zastopował kolejnego odcinka Tolliego na YouTube cofnął się o określony czas i dopiero włączył.
— Czego chcesz?
— Ciocia mówiła, że nie jadłeś kolacji…
— Raz nie zjedzenie kolacji nikomu nie szkodzi. Nie jestem głodny. — Kiedy brat nadal wpatrywał się w niego, westchnął i powiedział: — Naprawdę nie jestem głodny. Potem może zjem płatków na sucho lub jakiegoś suchara.
Żołądek miał tak ściśnięty jutrzejszym powrotem do szkoły, że aż go bolał. To nie było nic dziwnego, bo zawsze kiedy się stresował tak się działo, ale dzisiaj miał wrażenie, że jakby coś przełknął, to zwymiotowałby. Nie miał pojęcia co zrobi jeżeli jutro zobaczy Gerarda. Czuł się gorzej niż jakby miał mieć jutro ważny egzamin, który ma zdecydować o jego dalszym życiu. Najlepiej by mu było na zawsze zamknąć się w pokoju, ale to nie wchodziło w grę. Musiał wrócić do szkoły. Na szczęście, był znacznie silniejszy niż dwa tygodnie temu. Wtedy, gdyby spotkał Frosta, mogłoby być naprawdę nieciekawie, a wyznanie mu miłości przed całą szkołą nie wchodziło w grę. Już samo to, że pisał do niego, opowiedział w skrócie o Olianie, mówiło w jakim jest stanie. Obiecał mu nawet, że kiedyś jak Gerard zechce to opowie mu wszystko. Po tylu dniach jakoś się uspokoił, ale nie przestał tęsknić.
— Jutro masz na ósmą tak? — zapytał Tobias.
— Pojadę z tobą, nie martw się. Wiesz, że nie jeżdżę autobusami, a na piechotę jest trochę daleko.
Pieszo chodził jedynie do szkoły tańca u Richiego, ale od dwóch tygodni nie pokazał się tam. Zadzwonił jedynie do mężczyzny i powiedział, że jest chory. Nie lubił okłamywać tego człowieka. Bardzo go lubił, ale nie miał wyjścia. Nie chciał na tę chwilę nikomu opowiadać jaki był głupi, jak nie słuchał rad, i pozwoli przemówić swojemu sercu zamiast słuchać rozumu.
— Chcesz pogadać?
Na pytanie Tobiasa Oli westchnął i pokręcił głową.
— Wolę zostać sam i popatrzeć jak gra Tollie. Wiesz kto to jest?
— Chyba jakiś YouTuber.
— To Elliott. Poznaję go po głosie.
— Ten, który mieszka w domu obok i mówi, że musi sobie wymienić mózg?
— No. Chcesz posłuchać?
— Dawaj — rzucił Tobias i przysiadł na skraju łóżka brata.
Po chwili ten puścił filmik i przez chwilę nie poznawał głosu Elliotta, ale z każdym słowem jakie chłopak kierował do swoich widzów oraz do postaci z gry, łatwo mógł go rozpoznać.
— I nikt nie wie, że to on nagrywa?
— Pewnie Quinn i Chris wiedzą. Na jego miejscu też bym pewnie nic nie mówił. Wiesz jak jest. Niby wszystko fajnie, ale ludzie z reala czasami potrafią dać w kość. Czasami dobrze jest nie wychodzić na pierwszy plan — mówił Oliver. — Dlatego go rozumiem i to, że nie nagrywa z kamerą.
Bracia jeszcze chwilę ze sobą porozmawiali, a potem Tobias wyszedł pełen nadziei, że może wszystko się pomiędzy nimi dwoma ułoży. Od dwóch tygodni to była najdłuższa rozmowa jaką przeprowadzili. Podnosiło go na duchu to, że gdy wychodził Oliver miał na ustach delikatny uśmiech. Będzie dobrze — pomyślał. Będzie, o ile Frost nie namiesza. Tobias wierzył jednak w to, że Gerard po tylu dniach ochłonął. Nadzieja na to istniała. Skrzywdzi Gerarda Frosta, jeżeli chłopak choćby spróbuje uderzyć jego brata. Zacisnął dłonie w pięści czując, że powraca dawny on, a tego bardzo nie chciał. Długo pracował nad sobą, by zniwelować złość, ale pamiętał, że nie był grzecznym chłopakiem. Nie lubił tamtego siebie i nie chciał, by wrócił, ale dla brata zrobi wszystko.
— Frost spróbuj go skrzywdzić — szepnął do siebie zanim zniknął za drzwiami swojego pokoju.
*
W tej samej chwili, w innej części miasta. Tu gdzie stały kilkupiętrowe budynki mieszkalne, a nie domy jednorodzinne, w jednym z mieszkań osiemnastoletni chłopak zamknął drzwi do pokoju dziesięcioletniego brata.
— Śpi — poinformował babcię, która także kładła się spać.
Nie było jeszcze bardzo późno, ale babcia i dziadek zawsze kładli się o wczesnej porze. Za to rano wstać mogli i o piątej. W przeciwieństwie do niego.
— To dobrze. Dzisiejsza wycieczka do muzeum go wykończyła.
— Ale jaki był zadowolony z tego dnia — mówił Gerard uśmiechając się. — Kiedy pojechałem po niego, to nie mógł przestać mi opowiadać o wrażeniach i o pani, która ich oprowadzała, a która znała język migowy i tłumaczyła im wszystko.
— Będzie miał miłe wspomnienia. Przygotowałeś się na jutro do szkoły?
— Tak, ale nie chcę tam iść.
— Nie pytam o co chodzi, ale musisz iść. Porozmawiaj ze mną kiedy będziesz gotowy.
— Babciu, poradzę sobie. Już i tak wiele dla mnie zrobiłaś. Stanęłaś po mojej stronie, kiedy powiedziałem ojcu… — urwał, bo nie potrafił tego na głos wypowiedzieć.
— Że jesteś homoseksualny. To normalne i proste słowo, Gerardzie. Twój tata wściekł się i to bardzo. Gdybyś nie wyszedł… Twój dziadek podejrzał dokąd poszliście i dlatego nie martwiliśmy się, ale ciężko było opanować twoich rodziców.
— Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Nie jestem jak oni.
— Nie jesteś. Dobry z ciebie chłopak — pochwaliła babcia potem pożegnała się i poszła do sypialni.
Gerard został sam ze swoimi myślami. Czy był dobrym chłopakiem, nie miał o tym pojęcia. Wziął sobie szklankę wody, potem pogasił światła i także zamknął się w swoim pokoju. Pomieszczenie nie było duże, ale dla niego wystarczające. Miał tutaj swój azyl. Tak samo czuł się w mieszkaniu swojego pedagoga. Od pierwszej wizyty tam, był u mężczyzny i jego męża już kilka razy. Rozmawiał. Nie chciał tego robić w szkole. Prywatne spotkania były dla niego wygodniejsze i nikt go nie widział. Casey dużo mu pomagał w zrozumieniu siebie i uspokojeniu nerwów do oszusta. Nadal nie znosił tego chłopaka całym swoim jestestwem, ale nie chciał go zabić. O ile ten będzie trzymał się od niego z daleka.
Z tego co mówił Martin, to chłopak także nie chodził do szkoły. Gdyby Gerard o tym wiedział, może tych dwóch tygodni nie spędziłby w domu. Nie mógł jednak ryzykować, że zrobi coś za co wyrzucą go ze szkoły, a Grant wyląduje w szpitalu. Jakiś głos wewnątrz niego powtarzał mu uparcie, że nie skrzywdziłby chłopaka. Może by to zrobił, może nie. Wtedy w pizzerii obiłby go, co do tego miał pewność. Co będzie dalej, sam nie wiedział. Na pewno był spokojniejszy i wciąż tylko tkwił w nim żal za to, że został tak oszukany. Za to, że odebrano mu nadzieję, na normalność.
Od razu skarcił siebie za to. Przecież jest normalny. To starał się zrozumieć i zaakceptować. Łatwo nie było, bo do tej pory żył w innym świecie, uważał się za kogoś innego, ale podobno szedł dobrą drogą. Do tego rozmowy z Caseyem McPhersonem bardzo pomagały. Miał wrażenie, że mężczyzna doskonale go rozumie. W sumie tak było. Poznał historię swojego pedagoga i jego męża. Obaj mu ją opowiedzieli. Jeżeli taki ktoś jak Casey dał radę, to on też może. Przecież nie musi nikomu się do niczego przyznawać. Przed nim rysowała się długa droga. Wciąż było mu trudno z tym wszystkim, ale jednocześnie łatwiej niż te dwa tygodnie temu. W dodatku dużo też rozmawiał z Daisy i Martinem. Żadne z nich jednak nie zakleiło dziury powstałej po rozmowach z Olianą i tego jak go rozumiała.
— Jaka, kurwa, Oliana? Ona nie istnieje. Nie w tym sensie w jakim chciałbym, aby istniała. Oby jutro nie było go w szkole — szepnął do siebie.
Jeżeli zobaczy chłopaka nie miał pojęcia co zrobi, jak się zachowa, jak zareaguje. Uruchomił laptopa. Nie chciało mu się spać. Zamierzał siedzieć do późna, może wtedy noc nie minie tak szybko. Najlepiej jakby rano nigdy nie nadeszło.
Warto było czekać na ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńAww Chris i Tobias, jacy oni uroczy ale i ślepi. Zakochują się w sobie. Fantastycznie.
Dobrze ze Oli i Tobias zaczęli rozmawiać, jakoś się to wszystko poukłada.
Frost...no cóż łatwo nie będzie ale mam nadzieję, że nie skrzywdzi Olivera.
Ale czuję niedosyt, gdzie jest moment Martina i Quinna?
Brakuje mi chłopaków :D
Czekam na kolejny rozdział i oczywiście ebooka.
Cieszę się że u Ciebie jest okej. Dużo zdrówka i energii Ci życzę :D
Pozdrawiam Jenny H
Są ślepi, ale może kiedyś ktoś/coś im te klapki z oczu zrzuci.
UsuńNa Martina i Quinna przyjedzie czas, jak i na każdego. Ze względu na ilość postaci jednio muszą się wycofać, by inni mogli wejść na pierwszy plan. :)
Dziękuję, nawzajem. :D
Pozdrawiam. :)
Hej. Chris i Tobias są razem tacy przeuroczy widać ,że coraz bardziej się do siebie zbliżają i sam Tobias to coraz bardziej dostrzega. Dobrze ,że Tobi zaczął rozmawiać z Olim już tam coś idzie do przodu. Co do Gerarda to szkoda mi go . Widać ,że chłopak się męczy sam ze sobą dobrze,że ma takiego kochanego sąsiada ,który mu pomaga :) ogólnie to już się nie mogę doczekać następnego rozdziału .zdrówka i czasu na pisanie pozdrawiam w.
OdpowiedzUsuńTobias i Chris jak na razie badają grunt pod nogami. Trzeba pamiętać, że Tobias nie chce związku, miłości. Czy coś się w tym względzie zmieni trudno powiedzieć. Oli może kiedyś przebaczy bratu. A Gerardowi dobrze, że Casey pomaga. Po części sam miał problem ze swoją seksualnością, z ludźmi, to go rozumie.
UsuńDziękuję, również zdrówka życzę i pozdrawiam. :)
Witaj. Może jakaś akcja z Olianą i Gerardem? Wszystko super tylko brak mi ich interakcji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle przecież w tym rozdziale byli zarówno Oli jak i Gerard. Oliany już nie ma. Oli nie chce nią być. Na pewno na razie. Jest sobą. A obaj potrzebują czasu. Nie można tak nagle siup i już się kochają do końca życia. Raczej mnie by się to nie podobało gdybym coś takiego przeczytała, a wątpię, że i wielu czytelnikom by coś takiego przypadło do gustu. Powoli krok za krokiem, może kiedyś chłopaki zbliżą się do siebie. Oliver i Gerard nie Oliana i Gerard.
UsuńPozdrawiam.
Tak wiem, że Oli. Ale co wchodzę to chce chłopaków. Jak będzie cały tom to będzie fajnie czytać ale jak się czeka tydzień i nic to człowiek trochę rozczarowany.
UsuńNiestety nie da się tak, by ten teks był tylko z nimi. Są i inne postacie, pary, a ja nie mówię, że nikt nowy się nie pojawi, także każdy musi mieć swoje pięć minut. Niektórzy mogą się nie pojawiać nawet i przed kilka rozdziałów. Czasami lepiej czekać na całość. Ja wolę czytać tylko całości historii. :)
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, och Christopher i Tobias, ślepi ale i uroczy, zakochują się w sobie powoli... mamy chociaż małą informacje i Tobiasie, że nie był wcale grzecznym chłopcem, a to że nie chce na razie tej historii powiedzieć Chrisowi to właśnie znaczy, że wiele dla niego znaczy... cieszę się, że Oliver i Tobias zaczęli rozmawiać, a Frost... no cóż łatwo nie będzie, ale mam przeczucie, że nie skrzywdzi Olivera...
wenci życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Są ślepi, ale może tylko nam się wydaje, że rodzi się jakaś miłość. Może podświadomie tego chcemy, a oni wolą tylko seks i tyle. Może są sobie przeznaczeni, może są im przeznaczone inne osoby. Jestem autorką tego tekstu, ale nie mam nic zaplanowane. Po prostu piszę i nie wiem jak to będzie z tymi oboma panami. Bo jak będzie z innymi parami to wiem. :)
UsuńFrost powoli dojrzewa, a co będzie dalej... :)
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, och Chris i Tobias, co za ślepcy... powoli zakochują się w sobie, widać, że Tobiadowi zależy bardzo na tym aby nie stracić tego kontaktu z Christopherem... tylko wspomnienie o Chrisie, a Oliver już się uśmiecha, bardzo mnie cieszy, że między braćmi jest szansa na lepsze stosunki, zaczęli w końcu rozmawiać... Frost, Frost... długa droga przed nim i łatwo to, to nie będzie ale na pewno nie skrzywdzi Olivera...
wenci życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Jak pisałam wyżej, są ślepi, ale może poza seksem nic innego nie ma pomiędzy nimi. A co do Frosta, to przed nim długa droga do samoakceptacji.
UsuńPozdrawiam i dziękuję. :)
Wczoraj już napisalam post ale się nie załadował, więc piszę od nowa.
OdpowiedzUsuńChris i Tobi coś do sb ciągnie ale nie mogę potwierdzić czy to jest już miłość czy zauroczenie. Może im zależy tylko na sexie.
Jestem ciekawa co zrobi Frost, nie sądzę by pobił Oliwiera, za bardzo mu na nim zależalo gdy był dziewczyną.
Mam nadzieję że to się rozwinie, w dobrym kierunku.
Co do chłopaka naszej gwiazdy, Max mnie wkurza, nie lubię go, za to polubiłam Martina ( dobrze to napisałam) ? Tworzą ciekawy duet i czuć między nimi napięcie.
ELIOT no co ja poradze zakochał się w YT-berze. Może jednak Ryan mieszka w miarę blisko i sie spotkają.
Tak się cieszę że mamy bohaterów z poprzedniej części. TO JUŻ 10 LAT WOW.
Chce zobaczyć Johnatana bo jego Kochałam.
Życzę Ci dużo zdrówka, weny i byś może kiedyś wydała książki.
Ewentualnie poproszę cię o zgodę bym mogła sama zaprojektować okładkę, i wydrukować sb amatorsko książkę i skleić..
Nowe doświadczenia się przydadzą.
Pozdrawiam.
Na początku, dziękuję za wszystkie zostawione komentarze. Dziękuję ślicznie. :D
UsuńMoże panom zależy tylko na seksie. Dobrze im się gada, spędza czas normalnie, a także w łóżku, ale do miłości trzeba dwóch osób. A tu na razie mi na miłość nie wygląda.
Przed Frostem długa droga do samoakceptacji. Może dobrze, że obaj są na razie daleko od siebie. Złość, czy jakiekolwiek nerwy, którymi Gerard kierowałby się, nie byłyby niczym dobrym. Chłopak potrzebuje czasu.
Też nie lubię Maxa, ale co zrobić Quinn go kocha. Ech.
Elliott będzie miał swoje pięć minut w przyszłym tomie. Zobaczymy czy Ryan mieszka blisko czy na końcu świata. :)
Może na chwilę Jonathan wpadnie. :)
Dla mnie wydawanie książek papierowych nie jest opłacalne. Nie stać mnie na to. Nie zarobię też na tym, a jednak pisanie to ciężka praca i każdy kto pisze chce coś zarobić. Nigdy nie mówię nie, ale nie planuję czegoś takiego. Musiałby to być dla mnie wyjątkowy tekst i musiałoby mnie stać na wydanie papierowej książki.
Dla siebie, ale tylko dla siebie, możesz coś takiego zrobić. :)
Pozdrawiam, zdrówka życzę i dziękuję za życzenia zdrowia oraz weny. :)