2021/10/24

W rytmie miłości - Rozdział 19

 Hejka. Wiecie jak spędzam weekend? Na oglądaniu tego: https://www.asianblpoland.com/post/history-4-close-to-you Aby tu cokolwiek zobaczyć, trzeba być zalogowanym.

Polecam tę tajwańską dramę BL. Najlepsza jaką oglądałam. Nie jest to dramat na całe szczęście. A para, która w opisie udaje parę, jest według mnie słodka i będzie mi brakować chłopaków. W niektórych aspektach życia tej pary widzę Quinna i Martina w przyszłości.

Zostawiam Was z rozdziałem i przepraszam, że znów nie odpisałam na komentarze. Jak nie robię tego od razu, to potem zapominam i okazuje się, że już trzeba wstawić kolejny rozdział. :)


Christopher leżąc na boku, podpierając głowę na dłoni, przyglądał się śpiącemu na brzuchu Tobiasowi. Szczególnie dużo uwagi poświęcił tatuażowi na jego plecach. Przepiękny smok w kolorach zieleni i fioletu wyglądał jak żywy. Jego głowa spoczywała na lewym ramieniu chłopaka, a ogon sięgał aż do pośladków. Palce swędziały go od chęci dotknięcia tatuażu. Powstrzymał się jednak przed tym, nie zamierzając obudzić chłopaka. Wyczuwał, że Grant potrzebuje snu. Tak ogólnie, nie po tym jak tarzali się po łóżku w uniesieniu. Na jednym razie nie skończyło się. Także pościel wygląda teraz tak, jakby przeszedł przez nią huragan, a i on miał wrażenie, że nie ma sił. Mógł tylko leżeć i obserwować śpiącego.

Starał się nie ukrywać przed sobą, że ciągnęło go do Tobiasa. To było całkowicie inne odczucie niż do Quinna, do którego miał platoniczne odczucia. Natomiast jeżeli chodziło o tego śpiącego chłopaka, to kiedy był tak blisko niego, zaczynał czuć pasję namiętności, masę emocji, które się w nim kotłowały. To było fascynujące, ale i przerażające zarazem. Szczególnie to jak kompatybilni byli ze sobą w seksie. Jak jeden drugiemu odpowiadał na każdy dotyk, pocałunek, pchnięcie, jakby znali się od dawna w każdy możliwy sposób.

Tobias poruszył się i odwrócił głowę. Zielone oczy spojrzały na Chrisa.

— Tak mi się przyglądasz, że mam wrażenie jakbyś wypalał mi dziurę w plecach.

— Bo może tak robię. Od jak dawna go masz?

Tym razem Nicholls wyciągnął rękę i przesunął palcami po liniach tworzących smoka.

— Od bodajże roku. Jeszcze babcia żyła, kiedy go sobie zrobiłem.

— To u niej mieszkaliście z Olim zanim się przeprowadziliście do cioci?

— Przez jakiś czas. Może kiedyś opowiem ci tę historię.

— Spoko. Wracając do tatuażu, to ten smok coś oznacza? — pytał, gdyż wiele osób robiło sobie tatuaże, które miały większe znaczenie. Nie były tylko ozdobą ciała.

— Oznacza siłę. Moc, która jest gotowa wywalczyć pazurami wolność, przyszłość bez obaw i stawić czoło każdemu wrogowi.

Christopher słuchając patrzył prosto w oczy Tobiasa, po chwili przesunął wzrok jeszcze raz na smoka i wtedy zwrócił uwagę jak wielkie pazury ma bestia. Jakby faktycznie nimi miała wywalczyć wszystko to czego chce. Ewentualnie obronić się przed wrogiem.

— Urocze stworzenie — szepnął.

— Dla wszystkich na kim mu zależy to tak — odpowiedział Grant, a Chris wyczuł, że tym razem chłopak nie mówi o smoku zatopionym w jego skórę. — Dla innych, jest niebezpiecznym stworzeniem.

— A dla mnie? — zapytał mimochodem Nicholls, przysuwając się bliżej chłopaka.

Tobias odwrócił się przodem do Chrisa i wyciągnął rękę, by wpleść palce w zbyt  krótkie jego zdaniem, włosy.

— Dla ciebie może być bestią, kiedy tego chcesz i potulnym kociakiem o ile mu na to pozwolisz, Christopherze — powiedział Tobias, przerażając siebie tymi słowami, ale wolał się nad nimi nie zastanawiać. Tu chodzi przecież tylko o seks. To w nim może być ostrą, niepohamowaną bestią lub grzecznym i leniwym stworem.

Na słowa chłopaka Nicholls zapatrzył się na niego. Trwało to może chwilę, może całą wieczność, ale zaczynał uświadamiać sobie, że chce poznać w każdy możliwy sposób i bestię i kociaka. Nie tylko w łóżku — pomyślał, a potem nic nie mówiąc, po prostu pocałował Tobiasa. Ten odpowiedział bez najmniejszego zawahania, co stopniowo doprowadziło do tego, że dopiero godzinę później byli w stanie podnieść się z łóżka. Razem wzięli prysznic, a potem ubrali się i opuścili pokój motelowy. Nie przejmowali się pościelą i bałaganem jaki zrobili. W tym miejscu, wynajmując pokój na godziny, robi się to przeważnie tylko z jednego powodu.

Weszli w głęboką noc. Nie było może tak późno, bo dochodziła dwudziesta druga, ale nad miasto już dawno nadciągnęła gęsta ciemność. Tym bardziej, że motel znajdował się na obrzeżach Adincton i więcej tu było rozległej wolnej przestrzeni niż budynków, czy ulicznych świateł. Dzięki temu mogli dojrzeć nawet gwiazdy w swej pięknej wspaniałości, a księżyc, który był w połowie jasny, a w połowie pokryty cieniem, tkwił pomiędzy nimi niczym pan i władca.

— Kiedyś będę miał takie widoki każdej nocy — rzekł Tobias.

— To znaczy?

— Chcę zamieszkać na farmie. Tam prowadzić życie. Gdzieś za miastem, obok zwierząt i pól. — Wierzył, że kiedyś zrealizuje to marzenie. Jeszcze kilka lat i spełni się wszystko co sobie obiecał.

Dotarli do samochodów. Tobias do swojego, a Chris do tego który pożyczył od Quinna. Wciąż nie zgadzał się, aby przyszły ojczym kupił mu samochód. Sam chciał na niego zarobić.

— A ty? Co jest twoim marzeniem?

— Cukiernia. Taka z prawdziwego zdarzenia. Taka do której wchodzi się i ma się ochotę zostać w niej na zawsze.

— Oliver mówił, że w jednej pracujesz.

— Tak. Wpadnij kiedyś. Dostaniesz ciacho w prezencie ode mnie.

Tobias przyparł Christa do swojego samochodu i nachylił się do jego ucha, szepcząc:

— Tylko ciacho?

— W cukierni tak… Poza nią… Kto wie, może i coś więcej.

Grant uśmiechnął się i delikatnie pocałował policzek chłopaka, po czym odsunął się. Nie chciał zapędzać się tak daleko, ale ciągnęło go ku Chrisowi. To musiał przed sobą przyznać. Niemniej był zadowolony, że chodziło tylko o seks. Na pewno zamierzał z tego skorzystać.

— Liczę na kolejne spotkanie — rzucił i obszedł samochód, a Christopher poszedł do tego który pożyczył.

— Tobias, dlaczego do mnie zadzwoniłeś? Odniosłem wrażenie, że nie zgadzasz się na moją propozycję, a jednak zadzwoniłeś. Dlaczego?  — zapytał Nicholls otwierając drzwi samochodu.

— Musiałem odreagować — odpowiedział szczerze Grant. Wpatrywał się w światła miasta w oddali.

— Z Oliverem wszystko dobrze? — Domyślał sięo co chodziło z tym odreagowaniem. Zdążył już zauważyć jak blisko ze sobą byli bracia, a po sytuacji w pizzerii, kiedy Oliver był wyraźnie zły na brata, przypuszczał, że mogło chodzić właśnie o te okoliczności.

— Będzie dobrze, potrzebuje czasu. Tak sądzę — odpowiedział, mimo że już niczego nie był pewny. — Dzięki za dzisiaj.

— Cieszę się, że jesteś spokojniejszy — odparł Chris i spojrzał na chłopaka.

Tobias po chwili także popatrzył na Nichollsa. Wprawdzie w ciemności dostrzegał tylko zarys jego sylwetki, ale miał wrażenie, że właśnie patrzą sobie w oczy. Może i zadzwonił do Chrisa, by odreagować, ale nie sądził, że to nie seks, a przebywanie przy tym chłopaku, sprawi, że będzie spokojniejszy. Po chwili pożegnał się i wsiadł do samochodu. Nicholls zrobił to samo, uruchomił silnik, włączył radio, a potem ruszył, by wrócić do domu. Nie żałował już, że wybrał się do tego motelu na spotkanie. Co więcej, nie mógł doczekać się kolejnego.

 

*

 

Niedzielny poranek, tak jak i przedpołudnie tego dnia w domu Greenwodów obfitowały w przygotowania do proszonego obiadu. Miało być wystawnie i oficjalnie. Przez co po domu kręcili się różni ludzie, a gospodyni, która zarządzała posiadłością denerwowała się, że jej wszystko przestawiają. Pomimo tego, że wynajęta firma używała swoich rzeczy, to i tak jej patelnie już znajdowały się w innym miejscu, garnki w innym, nie mówiąc już o przyprawach. Także zioła w doniczkach, które posiała na wiosnę, zostały zepchnięte z półeczki, którą na nie przeznaczyła.

— Sama wszystko ugotowałabym — rzekła Sherrie Knapp, która w tym domu pracowała od trzydziestu lat. To ona gotowała dla tej rodziny, opiekowała się nimi, tak jak oni nią.

— Co się przejmujesz? Odpoczniesz — rzucił Quinn tuląc się do jej ramienia. Uwielbiał tę kobietę. — Przez ostatnie dwa miesiące zajmowałaś się wnukami.

— Oj, chłopcze, to było najprzyjemniejsze zajęcie. Jak córka urodziła bliźniaki, parkę, to nie była pewna czy sobie sama poradzi. Nauczyłam ją wszystkiego. Sama miałam przecież bliźniaki. Teraz ona i jej mąż się dziećmi zajmą, a ja wróciłam do pracy.

— I do mnie — rzekł chłopak tuląc się do kobiety niczym do babci.

Sherrie zaśmiała się i objęła osiemnastolatka.

— I do ciebie. No zobacz co robią. Zrzuciliby doniczkę z kwiatem. Jakaś niesolidna ta firma. Wybacz, idę pilnować mojej kuchni.

Quinn odprowadził ją wzrokiem, a potem pokonał schody na piętro. Musiał się w coś ubrać, bo goście mieli przyjść za godzinę. Za długo spał. Idąc do swojego pokoju spostrzegł, że drzwi do sypialni Christophera są otwarte. Zajrzał tam, bo nie potrafiłprzejść obojętnie. Ciekawiło go, gdzie wczoraj przyjaciel pojechał.

— Cześć.

Chris, który miał na sobie jeszcze piżamę, próbował wyprasować białą koszulę. Na powitanie swojego gościa uniósł głowę spoglądając na niego.

— Cześć. Walczę z tym. — Wskazał na ubranie i skrzywił się przy tym.

— Daj, jestem mistrzem prasowania. — Grenwood wszedł do pokoju i odebrał żelazko swojemu przyszłemu, przybranemu bratu. — Uwielbiam to robić i nie rozumiem dlaczego każdy, w tym ty i twoja mama, wyglądacie tak jakbyście dostali olbrzymią karę, kiedy musicie prasować. To sama przyjemność i relaks.

Chris patrzył na Quinna jak na wariata. Rozumiał, że chłopak miał swoje odchyły co do różnych rozrywek, ale żeby prasowanie nazwać relaksem, to już było za dużo.

— Zdrowy jesteś?

— Jak najbardziej. — Quinn posłał uśmiech przyjacielowi, a potem zajął się jego koszulą. Szybko uprasował każdy zakamarek, a potem zabrał się za pierwszy rękaw. — Gdzie wczoraj wybyłeś z domu?

— Prasujesz mi koszulę, bo chcesz poznać moje tajemnice?

— Prasuję, bo nie chcę myśleć, że kretyn, imbecyl i idiota w jednym tu przyjdzie.

— A to nie to samo? Dwa ostatnie to nie synonimy tego pierwszego?

— Podkreślam tylko moją sympatię do Martina Reynoldsa. — Uprasował jeden rękaw i zajął się drugim.

— Aha — burknął Nicholls. — Odwrócił się do szafy, aby wyjąć spodnie od garnituru. Marynarka wisiała przewieszona na krześle, ale jej nie zamierzał zakładać. — Nie sądziłem, że Reynolds tutaj zawita. Mówiłeś, że nigdy nie przychodził.

— Bo nigdy. Pacan chce pewnie omówić naszą sytuację bycia partnerami na tym konkursie muzycznym. Chce wystąpić. Ja też chcę, ale nie z nim.

— To chyba jesteś w patowej sytuacji.

— Ty raczej powiedz, gdzie wczoraj wybyłeś.

— Spotkałem się z kimś. Na seks i tyle. I nie pytaj, tylko prasuj.

— Prasuję przecież, mój przyszły braciszku. Tak naprawdę to skończyłem.

Odstawił żelazko na metalową kratkę umieszczoną na desce do prasowania. Wziął koszulę w dłonie i powiesił ją na przygotowanym w tym celu wieszaku. On nie zamierzał zakładać garnituru. Tata, nigdy mnie w niego nie wsadzi — pomyślał. Dla siebie już wczoraj przygotował wąskie spodnie w odcieniu pudrowego różu, a do tego białą koszulę z fantazyjnym wiązaniem pod szyją. Miał wyglądać gustownie i z klasą, a przy tym wkurwić pewnego blondyna. Wczoraj odwiedził fryzjera, więc włosy miał tak ścięte, że przód łatwo mu będzie zaczesać w górę i żadna grzywka już nie będzie przysłaniać mu oczu.

— Dzięki, Quinn. Sam to jeszcze bym się z tym mordował. Jestem głodny jak wilk i mam nadzieję, że ta godzina do obiadu szybko zleci. Zanim przybyła firma cateringowa, to Sherii zrobiła mi kanapkę.

— To znak, że cię uwielbia. Masz też prawo robić w jej kuchni co zechcesz. Wczoraj ze smakiem zjadała twoje truskawkowe ciasto. Wracając do wczoraj…  Powiesz w końcu z kim… — zaczął Grenwood, ale zanim skończył Chris rzucił, że idzie pod prysznic i już go nie było.

Rudowłosy chłopak zawiedziony udał się do swojego pokoju. Chciał poznać tajemnicę przyjaciela. Może w końcu Christopher znajdzie sobie kogoś na stałe. Chciałby tego, bo chłopak na to zasługuje. Tak jak każdy. Nawet Elliott, który wciąż broni się przed jakimkolwiek związkiem. Ciekawe jaki ten Ryan-streamer jest — pomyślał, zanim sam udał się do łazienki.

 

*

 

Goście przyjechali punktualnie jak zawsze, jeżeli chodzi o tę rodzinę. Elizabeth i Richard Reynoldsowie ubrani byli w eleganckie stroje, ale nie zbyt przesadnie. Nie udawali się przecież na bal, a na obiad do przyjaciela i wspólnika. Ona miała na sobie piękną sukienkę w kolorze głębokiego błękitu, a on szary garnitur o sportowym kroju. Oboje uścisnęli Harry’ego i Joslynn, którzy wyglądali równie wspaniale. Quinn przez ten cały czas wraz z Chrisem i Sophią stali z tyłu. Ten pierwszy bardzo lubił przyjaciół ojca, za to ich syna nie cierpiał. Dlatego miał nadzieję, że okazuje to całym sobą patrząc na chłopaka.

Martin wpatrywał się w niego, jakby widział robaka,  którego trzeba zdeptać. Dobra, może to Quinn nadinterpretował, jak i wszystko co dotyczyło tego wkurwiającego idioty. Wkurzał się też, bo nie było jeszcze Maxa. Jego chłopak miał pojawić się pół godziny temu, a nawet nie odbierał od niego telefonów. Miał wielką nadzieję, że Thompson wkrótce pojawi się i stanie u jego boku. Przecież są parą do cholery. Także Max powinien mu towarzyszyć.

— Quinn, chłopcze, jesteś coraz ładniejszy — powiedziała Elizabeth, która swoje długie blond włosy miała rozpuszczone i zarzucone na plecy. Położyła dłoń na ramieniu Quinna, a w jej oczach chłopak dostrzegł aprobatę. — Fantastyczna koszula — pochwaliła. — Martinie, Quinn wygląda cudownie, prawda?

Na to pytanie jej syn zrobił taką minę, jakby miał zamiar zwymiotować. Po chwili odezwał się, a w jego słowach zawitał sarkazm:

— Tak. Szczególnie te różowe spodnie przyciągają uwagę niczym neon podrzędnego klubu.

— Lepszy podrzędny klub niż zakład pogrzebowy. Pracujesz tam, czy jesteś klientem? — odgryzł się młody Greenwood, pijąc do czarnego stroju imbecyla.

— Kochani — wtrąciła Joslynn, woląc przerwać tę wymianę zdań. — Zapraszam do salonu. Niedługo zostanie podany obiad.

Elizabeth i Richard wraz z rodziną Quinna udali się na mały poczęstunek, mający wzbudzić apetyt  na więcej. Martin przechodząc obok chłopaka, przystanął i zapytał:

— Co masz do zakładów pogrzebowych?

— Nic, ale widzieć ciebie jako ich klienta byłoby miło.

— Podziękuję, jeszcze zamierzam żyć, neonowy pedałku.

— Zabiję cię — oznajmił Quinn patrząc w oczy Martina.

— Powiedz tylko kiedy zamierzasz to zrobić. Chcę się przygotować — odparł chłopak, odwzajemniając spojrzenie.

Obaj wpatrywali się w siebie niczym dwa groźne drapieżniki zbliżające się do walki. Żaden z nich nie zamierzał odwrócić wzroku. Na pewno nie Quinn, który nie znosił tego zarozumiałego uśmieszku u blondyna-kretyna. Najchętniej starłby go z tej buźki. Jak tylko pomyślał, że ma spędzać czas z tym chłopakiem, grać z nim, to wnętrzności zaczynały mu się skręcać.

— Zrobię wszystko byśmy nie brali razem udziału w tym konkursie — powiedział Greenwood.

— Za późno. Jesteśmy najlepsi u nas w szkole w tej kategorii. Taki pech. — Westchnął teatralnie Martin. Dzisiaj włosy miał spięte w niezbyt ciasnego koka tuż nad karkiem i ułożonego bardziej z lewej strony. — Pani Clay już nas zapisała, różowy neoniku.

— Przywalę ci w ten twój nochal, jak nie przestaniesz tak do mnie mówić.

Quinn podszedł bliżej chłopaka. Może zbyt blisko, ale nie zdawał sobie z tego sprawy. Z drugiej strony przecież trzeba trzymać się blisko wroga, czy jakoś tak to szło.

— Nie moja wina, że założyłeś takie spodnie — odpowiedział Martin.

Pochylił się bliżej Grenwooda, który był od niego niewiele niższy. Znalazł się na tyle blisko, że ich twarze, jak i usta dzieliło jedynie kilka centymetrów. Dla kogoś patrzącego z daleka, mogło to wyglądać jakby obaj mieli zaraz się pocałować. Trudno by tej osobie było dostrzec walkę, która się rozgrywała i która nie miała nic wspólnego z chęcią pocałunku. Przynajmniej nie ze strony Quinna, czego chłopak był bardzo pewny. Niestety, nie dla wszystkich było to tak oczywiste. Na pewno nie dla osoby, dzięki której Martin Reynolds został odepchnięty od Grenwooda, a warczący głos zapytał:

— Co tu się, kurwa, dzieje?

14 komentarzy:

  1. Ulala co tu się dzieje... Tobias i Chris! Chłopcy zbliżyli się do siebie. Powoli otwiera się jeden przed drugim, i nie mam tu na myśli seksu. Bo to, że jest im razem dobrze to juz wiemy. Ale bardziej chodzi o rozmowę i zwierzenia, super :) Tak trzymać chłopaki.
    Martin i Quinn! Wow ile emocji! Ta ostatnia scena idealna! Szkoda że się nie pocałowali... liczę jednak, że prędzej czy później to nastąpi.
    Genialny rozdział :D
    Z utęsknieniem i niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i weny życzę :)
    Jenny H.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli może chłopaki zbliżą się do siebie. Oni sami nie wiedzą jeszcze czego tak naprawdę chcą. Na razie jest im ze sobą dobrze i to im wystarczy. Martin i Quinn... Hm... Powiem tak, co się odwlecze, to nie uciecze. O co chodzi, odpowiedź nastąpi w kolejnym rozdziale. :D
      Pozdrawiam i dziękuję za wenę. :)

      Usuń
  2. Hej. No,no Tobias widać ,że gdzieś się w tym wszystkim przełamuje i sam widzi ,że Chris na niego dobrze działa. Coraz lepiej mi się to podoba. Co do Quinna i Martina to robi się między nimi gorąco ,chociaż Quinn jeszcze tego nie widzi. Rozdział rewelacja . Pozdrawiam i jak zawsze dużo weny życze .w.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Quinn widzi tylko swojego chłopaka. Ale to dobrze, oznacza to, że jest wierny godny zaufania. A nie lata jak wielu z kwiatka na kwiatek.
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał.
      Pozdrawiam, a za wenę dziękuję. :)

      Usuń
  3. Hejka,
    Tobias sam widzi, że Christopher ma zbawienny wpływ na niego, otwiera się na niego... relaks przy prasowaniu tak i jeszcze dobra muzyka...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prasowanie to zło. Nie wiem co Quinn w tym widzi. :D Chris na wielu ma zbawienny wpływ. Tylko tak trudno mu spotkać miłość. Czy nią będzie Tobias, czy ktoś inny wyjaśni się w przyszłości. :)
      Pozdrawiam i dziękuję za wenę. Tej nigdy za wiele. :)

      Usuń
  4. Też oglądam dramy na tej stronie i też uwielbiam History, chociaż moją ulubioną jest History 3 : Trapped :). Rozdział jak zwykle cudny i czekam na następny :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam Trapped. Troszkę mniej mi się podobała niż History4, ale też fajna była. Wczoraj obejrzałam Be Loved in House: I Do. Gdyby nie koleżanka to nigdy nie wzięłabym się za Tajwańskie dramy. Tak to już kolejną obejrzałam. :)A jaka jestem zainspirowana dzięki nim. :D
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  5. Hejka!
    Już jestem! xD
    Nie zdążyłam z komentarzem pod poprzednim rozdziałem. ^^''
    Na szybko - Ułooo, Chris i Tobias byli fantastyczni! Jak na praktycznie obce sobie osoby, ich ciała zdają się doskonale wiedzieć, czego ta druga osoba potrzebuje. Wiadomo, że seks nie jest najważniejszy w związku, jednak w ich przypadku może to być całkiem obiecujący wstęp do bliższego poznania.
    Co mnie wbiło w fotel: "Miała je z przywódcą stada. Alfą, który nie chciał mieć dzieci." - aż spojrzałam na swoje opowiadanie. xDD Co prawda nie ma Alfy, ale reszta zdania... Czasami tak sobie myślę, że w poprzednim wcieleniu byłyśmy bardzo bliską rodziną. xD

    Obecny rozdział:
    Awww, rozczuliły mnie pocałunki chłopaków przy samochodzie. ;3 Co mnie absolutnie oczarowało, to charakter Tobiasa. Dla ludzi jest chłodny, ale uprzejmy, tolerując ich. Z kolei bliskich traktuje tak... specjalnie. Niby nie są to fajerwerki i zupełnie inna osobowość, ale właśnie taka transparentna ściana, która odgradza ukochanych ludzi Tobiasa od "znajomych". Będzie fantastycznym dorosłym. ;3

    <3 Quinn. Co Ty, Luanko, ze mną robisz, co? Czy ja mam kroić swoje serce na kawałki, by oddawać je chłopakom? No przecież uwielbiałam najbardziej Elliotta, a teraz czuję się] tak, jakbym go zdradzała. xDD Jeżeli na końcu pojawił się Max, to mówię serio - uduszę chłopaka na miejscu. No co za łajza wybrała sobie taki moment na włażenie w paradę?! No nie wybaczę!
    A dramę postaram się obejrzeć (swoją drogą poddam się każdej torturze za ten brak odpisywania... kajam się i przepraszam.).

    Zacieram ręce na kolejny rozdział i przebieram nogami z niecierpliwości. xD
    Pozdrawiam serdecznie. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobias i Chris są tacy, że dla nich seks w związku pełniłby dużą rolę. Zresztą jest ważny, bo ma zbliżać ludzi. Tylko Tobias związku nie chce.Z seksem to co innego. Chłopaki na razie się dogadują w tym względzie, ale czy na dłuższą metę wystarczy to Christowi to tego nie jestem pewna. Przecież on mimo 18 lat, wie czego chce.
      "Czasami tak sobie myślę, że w poprzednim wcieleniu byłyśmy bardzo bliską rodziną." Ha, ha, ha może bliźniaczkami. :D

      Tobias dla bliskich jest ciepły, kochany. Dla obcych... tak jak napisałaś, toleruje ich i tyle mu wystarczy. Możliwe, że będzie fantastycznym dorosłym. Może i doskonałym opiekunem. :)

      Elliott podpowiada mi, że nie czuje się zdradzany. Rozumie to, bo sam uwielbia Quinna. A Max... "zamyka usta na kłódkę". :D

      Co ja Cię tam będę torturować. Sama wiem jak to jest z odpisywaniem. Nawet to po odpisywaniu na komentarze u mnie widać. Nie przejmuj się tym. A dramę polecam. Także Be Loved in House: I Do. Tajwańskie są super z tego co odkryłam. :D
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  6. Hejeczka,
    Christopher ma zbawienny wpływ na Tobiasa, sam Tobias zauważa, że jest spokojniejszy i otwiera się... Martin-Quuin cudnie...
    weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martin i Quinn... Ta para miała nigdy nie zaistnieć, ale stało się to wbrew temu co planowałam i są moimi ulubieńcami. :D
      Dziękuję za wenę i pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Tam gdzie dwa ciała są kompatybilne, seks bez zajebisty, gdzie jest chemia, nie ma opcji, że nie skończy się związkiem. Z Zuzia wzięte 🤣. Rozdział lekki, przyjemny. Nie wiem czemu Quinn przypomina mi trochę Richiego. Jakoś gdy o nim czytam to mam przed oczami właśnie blondaska z sideł. Czekam na kolejny rozdział.
    Spokojnych dni życzę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze kompatybilność w seksie tworzy związek. Bez miłości raczej to niemożliwe. Ale pomiędzy nimi wszystko możliwe. Nie wiem czemu Quinn przypomina Ci Richiego. Raczej są to dwie odrębne osoby, nawet pod względem charakteru. Richie nie wpadły w szał zakupów i wykupił pół sklepu. :D

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)