2021/10/10

W rytmie miłości - Rozdział 17

 Hejo.

Przed Wami kolejny rozdział. Dzisiaj spędzicie troszkę czasu z Elliotem. Jego historia pojawi się w drugim tomie. Nie dam rady wszystkiego na raz pokazać/opisać, bo powstałby bałagan.  Tom pierwszy będzie miał najmniej 30 rozdziałów. Kiedy go skończę, poprawię to pójdzie do sprzedaży, ale rozdziały na blogu będą się nadal regularnie ukazywać. Obecne są teraz poprawiane, by przygotować je na ebook. 

A co u mnie? Ostatnio pisałam Wam, że czekamy z mężem na wyniki tomografii. Baliśmy się najgorszego. To co mamy, nie wiemy jak osądzić. Lekarz powiedział, że to nic pilnego i mąż wizytę u urologa ma w listopadzie. Mogę tylko powiedzieć, że są torbiele. Nie jedna, wiele. Nawet na wątrobie. Jakiś uwapniony guzek i coś w lewej nerce pod torbielą, ale co tego nie wiemy. Pewnie będzie potrzebny rezonans. Także na razie mamy spokój, odetchnęliśmy, na zapas nie martwimy się niczym. Musi być dobrze, prawda? :) Ale co się stresu najadłam to moje. Oby Was to nie spotkało.

Do tego zepsuła mi się klawiatura w laptopie. Może ona, może coś innego. Klawisze mi nie działają, choćby nie mogę pisać polskich znaków. Kiedyś się to naprawi, ale trudno powiedzieć co ile będzie kosztować, ile czasu to zajmie... Na razie choćby biorąc pod uwagę czas nie mogę oddać laptopa do naprawy, bo muszę pisać. Kupiłam sobie klawiaturę jak do zwykłego komputera i jest podłączona na usb. Działa dobrze, ale co ja się namęczyłam, aby nauczyć się na niej pisać. Klawiatura klawiaturze nierówna, a taka w lapku od zwykłej dużo się różni. Na szczęście powoli już piszę tak, że nawet na nią nie patrzę tylko na ekran, ale jeszcze literówki robię. Przez to wszystko nawet Wam na komentarze nie odpisałam. Za wszystkie dziękuję. Ale już kończę moje przemówienie, wrzucam rozdział i życzę miłego czytania. :)

Dziękuję także każdemu kto kupił historię Adama i Aarona w Budce z pocałunkami. Kto jeszcze się nie zdecydował to tekst, a także inne moje historie czekają  na Was na Bucketbook.pl.


 

Elliott Ross uwielbiał soboty. Wyczekiwał na nie z utęsknieniem w czasie dni szkolnych. To był dzień, w którym mógł spać do późna, chodzić cały dzień w piżamie i nagrywać. Także na tę sobotę od wielu dni miał taki plan. Zapas filmów na kanał już mu się kończył. Nie miał czasu nagrywać w tygodniu, gdyż na to nie pozwalały lekcje, które musiał odrabiać, plus do tego musiał się uczyć. Może i jego mózg był pokręcony, ale wiedział jedno, by coś osiągnąć nie mógł zaprzepaścić nauki. Nie tak jak Quinn, dla którego obejrzenie pokazu mody w telewizji było ważniejsze niż odrobienie zadania domowego. Dlatego sobota dla Elliotta była dniem, który przeznaczał na przyjemności. Tym razem, wolałby aby sobota zniknęła. Ta konkretna, w której właśnie się obudził. Dla wielu niby nic wielkiego się nie działo. Zdaniem przyjaciół jego problem nie był problemem. Myślał o tym wprost przeciwnie. Nie chciał zawieść swoich widzów, którzy czekali na wieczorny live, ale nie chciał też zawieść Ryana, u którego zgodził się być moderatorem i to miał być pierwszy stream na jakim miał się pojawić jako osoba pełniąca dość odpowiedzialną funkcję. Szczególnie, że Ryan kiedy nadawał miał naprawdę wielotysięczny tłum i ogarnianie tych wszystkich ludzi nie było zabawą.

Niestety Ross nadal miał przez to wszystko rozterki. Odmówi na dzisiejszy stream moderowania, poczuje się jak głupek i osoba, która nie dotrzymuje słowa. Do tego nie będzie potrafił się wytłumaczyć, dlaczego nie może dzisiaj pomóc. Nadal nie przyznał się Ryanowi kim jest. Zresztą, chłopak pewnie nawet nie wiedział o istnieniu takiego kanału jak Tollie. Niby powinien mu powiedzieć, ale bał się, że Whitener pomyśli, że Elliott chce się na nim wybić. Dlatego zamierzał na ten temat milczeć. Poza tym chce być na jego dzisiejszym streamie. Ryan miał testować dwie nowe gry jako jedna z trzech osób, które dostały je przez premierą. Chciał je zobaczyć.

Nagle usiadł, a kołdra, którą miał przykrytą nawet głowę obsunęła się i owinęła wokół jego bioder.

— Jakim ja jestem kretynem. Normalnie powinni mnie podawać za przykład kretynizmu.

Poderwał się z łóżka i wcisnął przycisk w laptopie, aby go uruchomić. Ten już po chwili był gotowy do pracy, więc jak tylko chłopak zalogował się na swoje konto, od razu uruchomił przeglądarkę i wszedł na swój kanał. Tam skasował wiadomość, która zapraszała ludzi na wieczorne spotkanie i rozmowy oraz wspólne granie i ustawił nową. Potem to samo zrobił w mediach społecznościowych. Już po chwili zaczęły do niego przychodzić wiadomości, które jasno wskazywały, że jego widzom wcześniejsza godzina nadawania podoba się o wiele bardziej, bo wielu chciało obejrzeć stream u Ryana i mieli rozterki. Posypały się emotki z uśmiechami, serduszkami i podziękowaniami. Owszem zdarzyły się wiadomości pełne zawodu, bo ludzie nie mieli czasu wpaść w dzień na jego kanał i czekali na wieczorne nadawanie.

— Nie da się wszystkim dogodzić — szepnął do siebie.

Potem dopisał, że jego live zostanie nagrany i wrzuci go na kanał w najbliższych dniach. Zazwyczaj tego nie robił, ale mógł tym razem zrobić wyjątek. Pamiętając, że ma niecałe dwie godziny do rozpoczęcia nadawania na żywo, zamierzał do tej pory doprowadzić siebie do porządku i coś zjeść. To ostatnie było najważniejsze bo właśnie jego żołądek zaburczał.

— Dobra, dobra, zaraz cię nakarmię.

Po skorzystaniu z łazienki i nałożeniu na siebie luźnych spodni oraz, jak zawsze zbyt dużej, koszulki pojawił się w kuchni. Rodzice śmiali się z czegoś, a Emilly wyglądała jakby miała zwymiotować.

— Chyba nie chcę wiedzieć co tu się dzieje — zastrzegł od razu unosząc ręce.

Jego rodzice byli niereformowalni. Nie zachowywali się jak rodzice. Podejrzewał, że właśnie rozmawiali o seksie nie zważając na obecność swojej córki, a teraz i jego.

— Zamierzam coś zjeść i na trzy godziny zniknę. Mam live.

— Miałeś mieć wieczorem. Sądziłam, że pojedziesz z nami do babci i dziadka — rzuciła mama.

— Dzisiaj nie. Trochę się pozmieniało. Na szczęście mój mózg napotkał światełko w tunelu — dodał nieopatrznie, przez co trzy pary oczu wpatrywały się w niego. Uśmiechnął się jedynie nie zamierzając tłumaczyć im w jakiej był sytuacji.

Usiadł przy stole, na którym czekało śniadanie. Wybór był duży, a to mu powiedziało, że mama była w naprawdę dobrym humorze. Wtedy uwielbiała gotować i potrafiła nawet zwykłe śniadanie przerobić na prawdziwą ucztę. Naleśniki, tosty, dżemy, trójkątne kanapki, owoce to tylko część tego co na niego czekało. Nie odmówił sobie niczego  i po kilku minutach obżarty poszedł wyrzucić śmieci. Nie zrobił tego,bynajmniej, z własnej woli. W chwili, kiedy tata zapytał go, kiedy przyprowadzi jakiegoś chłopaka, Elliott uciekł. Jego rodzice naprawdę byli zbyt otwarci. Nie powinien narzekać, ale co za dużo to niezdrowo.

Z czarnym workiem przeszedł za dom. Pogoda była pochmurna, ale wrzesień jeszcze witał każdego z mieszkańców Adincton ciepłymi dniami. Wrzucił worek do kosza i już miał zawrócić w stronę domu, kiedy kątem oka zauważył, że jego sąsiad właśnie robi to samo co on. Często spotykali się w takiej sytuacji. Jakby obaj mieli to gdzieś zapisane na kartach swojej przyszłości. Miał zignorować Tobiasa, ale ciekawość, nie licząc wybrakowanego mózgu, była jego kolejną wadą.

— No cześć — przywitał się. Potem starał się uśmiechnąć, ale z tego zrezygnował, bo bał się, że znów wygląda to tak jakby chciał powstrzymać puszczenie bąka.

— Hej — odpowiedział Tobias, który nie był w dobrym humorze.

— Wczoraj postąpiłeś chamsko — wycedził Ross, co spotkało się z zimnym spojrzeniem sąsiada.

— Co ty nie powiesz. I nie praw mi kazań. Wyrwało mi się — dodał Grant i wrzucił worek ze śmieciami do kosza.

— Jak w ogóle Oliver?

Tobias miał odejść nie odpowiadając, ale wiedział, że tych pytań nie uniknie. Oparł się o róg budynku i odpowiedział:

— Źle. Udaje, że jest wszystko w porządku, ale jest źle. Schodzi na dół. Rozmawia ze mną, z ciocią. Z nią więcej niż ze mną, ale rozumiem, że jest na mnie zły. Coś zje, zainteresuje się co tam w pracy u cioci, pogada. Potem wraca do swojego pokoju i słucha muzyki. Cały czas. Nie wpuszcza mnie do pokoju. Ale wiem, że to odreaguje. Lepiej, że to się stało, bo cierpiałby bardziej. A tak Frost zna prawdę…

— Jeżeli nie zabije Oliego w szkole, to będzie sukces — wtrącił Elliott.

— Przez jakiś czas Oliver nie będzie chodził do szkoły. Zmykam, muszę dom odkurzyć. Cześć.

Elliott mruknął chłopakowi też pożegnalne „cześć”, ale na odchodnym powiedział głośno:

— I tak jesteś świnią z powodu tego co mu zrobiłeś.

Później wrócił do domu. W łazience umył ręce, ominął kuchnię, gdzie rodzice znów z czegoś się śmiali. Podejrzewał, że sprośne żarty dzisiaj u nich wróciły do łask. Pokonał kilka stopni zamierzając wejść na piętro, kiedy jego telefon oznajmił nadchodzącą wiadomość prywatną na Discordzie. Od razu wyjął z kieszeni telefon i ją odczytał.

To jak, gotowy na dzisiejszy stream?

Tym razem Elliott był pewny, że uśmiecha się jak głupek. Pobiegł szybko do swojego pokoju, gdzie usiadł na łóżku i napisał do Ryana:

Jeżeli przejdę ten chrzest bojowy, to umawiam spotkanie, a ty postawisz mi porządny deser lodowy.

Kliknął na przycisk do wysłania i w chwili, kiedy ta czynność została wykonana, dotarło do niego co napisał. Jak zwykle zrobił coś zanim pomyślał o tym. Poczuł jak robi mu się gorąco. Jeszcze bardziej, kiedy otrzymał odpowiedź.

Dlaczego nie. Tylko musisz mi w końcu napisać gdzie mieszkasz. Mogą nas dzielić metry lub długie mile. Ale też lubię lody.Dasz dobie dzisiaj radę.

Na wzmiankę o lodach Elliott poczuł jak jego policzki rozgrzewają się. Tak, tylko on pisząc o deserze mógł pomyśleć o czymś zupełnie innym. Tym bardziej, że na końcu tego zdania pojawiła się emotka z przymkniętym okiem. Mogła wiele oznaczać, jego zdaniem. Także jak miał myśleć o lodach jako o deserze. Doszedł też do wniosku, że powinien pomyśleć o tym, by napisać Ryanowi nazwę swojego miasta. Zamierzał to zrobić, kiedy ustawiony alarm poinformował go o zbliżającym się livie, który miał poprowadzić. Nie było już czasu na dyskusję z mężczyzną, który powodował u niego szybkie bicie serca i chęć poznania go osobiście. Nie było dnia by ze sobą nie pisali, ale żaden z nich jeszcze nie zdecydował się na kontakt telefoniczny. Ryan raz coś wspomniał o rozmowie na wideo przez Internet, ale Elliott wycofał się. Nie był aż tak pewny siebie, kiedy chodziło o inny kontakt niż słowo pisane. Bał się, że może nie spodobać się Ryanowi. Poza tym mężczyzna był o pięć lat starszy, doświadczony bardziej, więc może nie chciałby prawiczka z zepsutym mózgiem i bez doświadczeń w związku. Co najwyżej z doświadczeniami kilku nieudanych randek, kiedy próbował znaleźć kogoś na siłę. Nagle jego humor ulotnił się.

— Nie powinienem się w to pakować. Poza tym to nic nie znaczy. Tylko gadamy. Nawet jak raz wysłał mi buziaka, to też nic nie znaczy — mówił do siebie. — Oddychaj, nie słuchaj głupiego mózgu, który podpowiada złe rzeczy, jesteś super i właśnie masz prowadzić live. I nie gadaj do siebie. Inni pomyślą, że nie jesteś całkiem normalny.

Potem położył głowę na klawiaturze laptopa i jęknął. Co jak Ryan pozna go osobiście i pomyśli, że nie jest normalny?

 

*

 

Tobias odłożył odkurzacz. Sprzątanie nie było jego ulubionym zajęciem, ale musiał pomóc cioci. Musiał coś robić. Bez tego rozwaliłby dom. Potrzebował rozładować się, nie myśleć. Pomagało w tym jakiekolwiek działanie. Inaczej by go jeszcze bardziej nosiło. Od dawna nie był w takim stanie, w którym miał ochotę coś rozwalić. Zaczął czuć się jak dawniej, kiedy jego życiem rządziła ulica, bo na niej wolał przebywać niż w domu. Teraz też najchętniej to wypadłby z domu i zniknął na jakiś czas. Wszyscy będą go, kurwa, obwiniać za te kilka słów, które wypowiedział nieopatrznie. Przecież nie zrobił tego specjalnie. Wyrwało mu się. Czy za to musi być przez wszystkich karany? Nazywany świnią lub gorzej? Oliver nawet nie wpuszcza go do swojego pokoju. Nie pozwala siebie przeprosić, niczego wyjaśnić. To Tobiasa jeszcze bardziej denerwowało. Na tyle, że mógłby nawet odnaleźć Frosta, dać mu w mordę, potem zmusić by ten przyjechał do jego brata i by porozmawiali.

— Śmiech na całego — burknął do siebie, zamykając schowek pod schodami.

— Mógłbyś pójść do Oliego i powiedzieć mu, żeby wrzucił swoje brudy do pralki? — zapytała Martha wyglądając z salonu. W dłoni trzymała niewielką konewkę, co było znakiem, że podlewa i rozmawia z każdym kwiatkiem jakie hodowała i pielęgnowała.

— Mogę pójść, ale i tak mi nie otworzy. Wczoraj było lepiej niż dzisiaj.

— Przejdzie mu. Lepiej, że teraz to się stało.

Tobias przesunął dłonią przez włosy, burząc je jeszcze bardziej. W ogóle się dzisiaj nie czesał.

— Wydaje mi się, że czy teraz czy później, to i tak Oli wpadł totalnie po uszy. Jest gorzej niż z tymi wszystkimi bydlakami, z którymi się spotykał i którzy chcieli go tylko do łóżka. On kocha Frosta.

— Wiesz, że nic by z tego nie było. Nie znam tego chłopaka, ale wiele o nim od was słyszałam. A Oli nie mógłby być zawsze Olianą. — Martha położyła rękę na ramieniu siostrzeńca. — Co to za związek, kiedy wciąż nie mógłby być sobą.

— Przestaniecie o mnie rozmawiać za moimi plecami?

Słysząc głos brata Tobias i jego ciocia spojrzeli w górę. Oliver z naręczem swoich rzeczy stał u szczytu schodów. Jego włosy były rozpuszczone, koszulka opadała z ramienia, a krótkie spodnie odsłaniały, długie nogi.

— Poza tym wiem, że dzisiaj sobota i jak w każdą sobotę robimy pranie — dodał Oli.

Zaczął schodzić powoli, nie mówić już nic więcej. Nadal wyglądał na smutnego, ale teraz i był zły. Tobias wyraźnie dostrzegał każdą zmianę nastroju brata. Przecież byli razem od zawsze. Skazani tylko na siebie, na ufanie sobie wzajemnie. Nigdy to się nie zepsuło, ale tym razem to on do tego doprowadził. Może naprawdę źle zrobił. Tylko przecież nie zrobił tego specjalnie. Nie wiedział, że do pizzerii wrócił Frost.

— Możemy pogadać jak wrzucisz to do pralki?

— Tobiasie, na tę chwilę nie chcę z tobą rozmawiać, więc wal się, braciszku.

To przechyliło szalę u Tobiasa. Potrzebował rozładować się. Potrzebował seksu. Znał jedną osobę, która mogła mu to dać. Kilka minut później, kiedy zamknął się w swoim pokoju i wziął prysznic, zadzwonił do chłopaka z nadzieją, że nic nie jest stracone.

 

*

 

— Dzięki wszystkim, że byliście i jeszcze raz przepraszam za mój nieogar — powiedział Elliott do swoich widzów. Z rana było ich tylko pięciuset. Podczas gdy wieczorami bywało dwa razy więcej. — Na dzisiaj już kończę. Następnym razem pogramy w Dead by Daylight także Mia i Huragan przygotujcie się, bo zamierzam grać z wami. No, trzymajcie się, miłego dnia i leniuchowania. Cześć.

Jak tylko przestał mówić, wyłączył mikrofon. Potem dopiero zakończył transmisję. W czasie tych trzech godzin zrobił sobie tylko jedną jedyną przerwę, przez co teraz przeciągnął się, by rozciągnąć mięśnie, które go bolały. Napił się wody i ziewnął. Potem jeszcze sprawdził czy live na pewno zapisywał się. Jutro obiecał go wstawić na kanał. Najpierw chciał go przejrzeć, by wyciąć coś przez co YouTube mogłoby mu zablokować film. Uważał, że ta platforma schodzi na psy. Nic nie wolno było powiedzieć, bo tak zwana poprawność polityczna zaczęła sięgać zbyt daleko i za chwilę obejmie nawet takie słowo jak „drzwi”. Do tego jakiekolwiek przekleństwo też sprawiało, że dostawał ostrzeżenia, a przecież jego kanał był przeznaczony dla widzów dorosłych.

Pukanie do drzwi odwróciło jego myśli.

— Ktokolwiek tam jest, może wejść — zawołał, po czym wciąż siedząc na fotelu odwrócił się na nim. Jedno z kółek zapiszczało. Wciąż zapominał je naprawić.

Drzwi otworzyły się ukazując Danę Ashford, koleżankę, której nie widział od wakacji.

— Hejo, Ell — przywitała się.

— No cześć. Powróciła marnotrawna Dana. Jak twoja babcia? Nic nie pisałaś odkąd tak nagle wyjechałaś z tatą.

Dana spojrzała na niego przepraszająco i z ogromnym smutkiem. Usiadła na łóżku i podsunęła się tak, by plecy oprzeć o ścianę.

— Babcia zmarła. Trzy dni temu był jej pogrzeb.

— Cholera. Przykro mi. — Wstał, co nie było łatwe po tak długim czasie siedzenia i także przeniósł się na łóżko.

— Dzięki. Dla niej lepiej. Męczyła się bardzo w ostatnich dniach. W każdym razie już wróciłam. Jutro mam spotkanie z dyrektorką i moim wychowawcą. Mam nadrobiony materiał. Także wracam do szkoły i będę znów siedzieć ci na tym twoim głupim czerepie. — Uśmiechnęła się.

— Głupim to dobrze powiedziane. Co powiesz na coś do jedzenia i picie? Przyniosę z dołu i pogadamy. A mamy dużo do obgadania.

— Po to przyszłam, bo ty to raczej dzisiaj nie miałbyś czasu by wpaść do mnie. Widziałam twój live. To znaczy fragment.

Dana jako jedna z kilku osób wiedziała o kanale Elliotta. Nie trudno było jej się domyślić, że kanał na który trafiła pół roku wcześniej prowadzi jej kolega z klasy i poniekąd przyjaciel. Poznała go po głosie, a anagram utworzony z jego imienia był przecież nazwą kanału.

— Dziewczyno, nawet nie wiedziałem, że wróciłaś — bronił się unosząc ręce. — Ale w sumie dzisiaj mam bardzo zajęty dzień. Jeszcze mam nagrania zrobić. Zapasy mi się kończą, a w tygodniu znów zapowiada się szkolny maraton i jak nie będę czegoś miał to moja ramówka padnie. Ale dobra, przyniosę coś dobrego i wracam.

Wyszedł z pokoju z zamiarem wzięcia z kuchni kilku owoców, czegoś słodkiego, kiedy w połowie korytarza zatrzymał go głos mamy. Drzwi od sypialni były otwarte, więc przechodząc obok, siłą rzeczy dotarły do niej jej słowa, które skierowała do swojego męża:

— Test potwierdza, że jestem w ciąży.

Szczęka Elliotta na tę wiadomość opadła aż do podłogi. Gdyby była możliwość opadłaby znacznie niżej. Prędzej spodziewałby się, że w jego dom walnie meteoryt niż tego, że jego mama spodziewa się dziecka.

14 komentarzy:

  1. Jest i nasz kochany Elliot :) jak dobrze, że w końcu trochę o nim.
    A jednak jest ciekawa osobą i coś czuję że Ryan tez to odkryje.
    Aww rodzinka się powiększy to chyba dobrze :)
    Dana wydaje sie być fajną dziewczyną - super, ze Eliott ma kogoś takiego jak ona do pogadania.
    Bardzo się cieszę, ze pojawił się ten rozdział.
    Jestem ciekawa co dalej i jak rozwinie się sytuacja z Olim i Frostem.

    Tyle dobrze, ze wyniki badań nie ukazały czegoś strasznego. Mam nadzieję, ze lekarz przepisał coś co pomoże na pozbycie się torbieli.
    Życzę Twojemu mężowi dużo zdrowia i tak samo Tobie. Trzymajcie się ciepło :)
    Pozdrawiam Jenny H.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam nadzieję, że Ryan to odkryje. Chyba dobrze, że rodzinka się powiększy. Tylko jakoś Elliott jest w szoku z tego powodu. :D

      Wizyta u lekarza dopiero 9 listopada, to wtedy dowiemy się co dalej. A torbieli jest kilka, więc tak łatwo pewnie nie będzie.
      Dziękuję w jego i moim imieniu i również życzę dużo zdrowia. :)
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  2. Hej. Bardzo się cieszę ,że u twojego męża jest ok. Zawsze trzeba mieć nadzieję, więc trzymam kciuki żeby było wszystko dobrze. Co do klawiatury,jak to mówią praktyka czyni mistrza ,a co za tym idzie, więcej czytania dla nas :) . Co do pierwszego tomu to ja zakupie napewno :) już się nie mogę doczekać. Co do Elliota ,to chyba mam taki mózg jak on ,bo na zmianę godziny też nie wpadłam haha, chociaż myślałam ,że się większa drama rozegra ,ale Elliot poradził sobie świetnie i dla swoich obserwatorów też miał rozwiązanie w postaci nagrania. Jeżeli chodzi o braci to dalej się nie dziwie Oliemu ,że jest zły na brata. Ale hitem jest to ,że rodzina Elliota się powiększy , taki mały skarb to jest rewolucja dla wszystkich . Rozdział super pozdrawiam i czekam na następny. Weny i zdrówka w.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zawsze trzeba mieć nadzieję. :) Praktyka czyni mistrza, ale nadal mistrzem nie jestem, ale już coraz lepiej idzie z tym pisaniem. :)
      Super, dziękuję. :)
      Przyznam, że początkowo na zmianę godziny to ja także nie wpadłam. :D
      Dla Elliotta to na pewno będzie duża rewolucja jak widać po jego reakcji. Dobrze, że ma taką przyjaciółkę, która mu pomoże przejść przez szok. :)
      Dziękuję i nawzajem.

      Usuń
  3. Hejka! xD
    Uff, jak to dobrze, że wyniki jednak nie są tym czarnym scenariuszem. Mimo wszystko nadal trzymam kciuki i mam nadzieję, że w listopadzie także wyjdzie, że wszystko jest spokojne i niegroźne.

    Elliott mądra głowa. Wyszedł cało z opresji i jednocześnie miał ciastko i zjadł ciastko. Ale - no proszę, proszę - będzie miał rodzeństwo! W sensie... całkiem malutkie. To się siostra ucieszy, że nie będzie tą najmłodszą i wreszcie opiekuńcze oko trochę z niej "zajdzie". U, kochana, pierwszy tom będzie do kupienia? Lu, słońce, ja nawet stoję w kolejce po drugi (z wiadomych przyczyn... Elliott moją miłością. ;3). Budkę czytałam, ale jakoś zawsze ucieka mi komentarz do niej. ^^' Ale bardzo mi się podobała. ;3 Zwłaszcza akcja kłótni, mmm. ;3 Kto nie kupił i nie czytał, niech żałuje, bo tam się dzieją cuda. ;3

    Wcale się Oliemu nie dziwię. Ani z tego, że woli odpuścić szkołę, ani z tego jest wkurzony na brata. Obawiam się reakcji Frosta na tę nieobecność... oby nie wpadł na pomysł, żeby odwiedzić Oliego, bo ciocia Martha zatłucze go patelnią. Chyba, że rycersko pojawi się Martin, a gościnnie Quinn, to ja się piszę na takie kino akcji. ;3

    Tobias... hm, dobre jest to, że w kategorii seksu myśli o Chrisie (tak założyłam), a nie o kimś innym, jak do tej pory, co może dobrze rokować na przyszłość... ale nie chcę, by Chris był jako podręczny umilacz czasu i wyładowywacz czyichś złości i emocji. Jest zbyt fajną osobą na takie przedmiotowe traktowanie... No, trzymam kciuki za nich.

    Pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mamy taką nadzieję. Na razie to o tym w ogóle nie myślimy.
      Elliott to jest jak kot. Zawsze spadnie na cztery łapy. Tak, każdy tom będzie do kupienia, kiedy skończę go pisać. :)
      Cieszę się, że Budka Ci się podobała i tak, kto nie kupił, nie czytał, niech żałuje. :D O młodszym rodzeństwie Elliotta nic nie piszę, bo jak na razie widać chłopak jest w szoku. Biedny on. No i jak rodzice mogą dalej seks uprawiać. W ogóle jak mogą. Sądził, że sam też się chyba z kapusty wziął. :D

      Raczej Frost nie odwiedziłby Oliego. Nawet nie wie gdzie chłopak mieszka. Do tego czym będzie dalej od niego tym lepiej. A kino akcji będzie, ale nie tego rodzaju. :D

      Tobias i Chris... Ich przyszłość wspólna, czy osobna jeszcze jest trudna do odgadnięcia. Tylko tyle napiszę na ich temat. :D

      Pozdrawiam i również ściskam. :)

      Usuń
  4. Oczywiście, że będzie dobrze! Innej opcji nie ma.

    Rozdział uciekł mi szybko, ale za to obfitował w niespodzianki. Elliot będzie miał brzuszka lub siostrzyczko, Tobias na pewno zadzwoni do Chrisa, pytanie tylko jak to się skończy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nich wszystkich pytanie jak to się skończy. Są tylko dwa wyjścia, będzie dobrze lub źle.

      Usuń
  5. Hejeczka,
    no to mamy niespodziankę... rodzinka się powiększy, ale kim jest tajemniczy Rayan i jak dla mnie to zwraca uwagę na Elliota...
    Twojemu mężowi i Tobie życzę zdrowia,
    weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryan jest już dobrze znany z Sideł miłości, tylko wtedy miał 13 lat. Czy zwraca uwagę na Elliotta... Może jako pomocnika tak, ale wątpię czy w sensie romansu.
      Dziękujemy i zdrówka.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Hejka,
    toż to niespodzianka... rodzinka Eliotta się powiększy, ciekawe kim jest tajemniczy Rayan i wydaje mi się jednak że zwraca na Elliota uwagę, a ta propozycja z spotkaniem na lody ;)
    życzę Tobie i Twojemu mężowi zdrowia...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lody mogą wiele oznaczać w tym przypadku.:D
      Dziękuję i życzę również zdrowia
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  7. Ciekawy rozdział. Lubię elliota jest uroczy z tym swoim sposobem bycia. Znajomość z Ryanem powolutku się rozwija. Mam nadzieję, że poznamy go bliżej. Poza tym życzę tobie i twojemu wszystkiego dobrego i przede wszystkim zdrowia bo jego nigdy za wiele. ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także sądzę, że jest uroczy. Może trochę poplątany w tym wszystkim, ale radzi sobie chłopak. Ryana poznacie bliżej w kolejnym tomie. :)
      Również życzę zdrowia. Jak ono jest, to można wszystkiego dokonać.

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)