2021/09/26

W rytmie miłości - Rozdział 16

 Przed Wami kolejny rozdział. Nie wiem czy za tydzień coś się ukaże. Wszystko zależy od pewnych rzeczy i od wyników badań męża, bo może być super, a może świat się zawalić. Także jak widzicie u mnie na razie nie ma spokoju i dużo rzeczy odchodzi teraz na drugi lub trzeci plan. Przewalony ten rok. Ale trzymajcie kciuki by wyniki badań wyszły dla nas pomyślne. 

Przypominam, że do kupienia jest najnowsza część cyklu "Uśmiech losu" https://bucketbook.pl/pl/p/Budka-z-pocalunkami-tom-3-e-book/427

Pamiętajcie też o trzeciej części Partnerów. Chyba nie cieszy się ta seria Waszym zainteresowaniem, więc raczej już nigdy do chłopaków nie wrócę. 

Teraz dziękuję za komentarze i zapraszam na rozdział. :)


— Dobrze słyszę? Zakochałeś się w nim? — zapytał zaskoczony Elliott. — Czy może Tobiasowi coś w łeb walnęło i już nie wie co mówi. Ałć, nie bij mnie — jęknął chłopak, kiedy siedzący obok niego Tobias pacnął go w głowę.

— To nie mnie coś walnęło. Zawsze to ty jesteś walnięty — odpowiedział Grant.

— Boli mnie to, ale muszę się w tym z tobą zgodzić. To jak, zakochałeś się we Froście? — Ross ponownie zwrócił się do Olivera. — Dobra, ciacho z niego niezłe, ale charakter do bani.

Oliver potarł dłonią czoło. Zabije brata podwójnie. Wcześniej, skaże go na bardzo bolesne tortury. Poczyta o tym co robili w średniowieczu.

— Zakochał się w nim jako on i jako Oliana — wyjaśnił Tobias. Wiedział, że źle robi, ale sam już nie był w stanie odciągnąć brata od Frosta i liczył, że uda się to tej małej grupce. Co prawda nie liczył na Maxa, który wyglądał na znudzonego.

— Że co, kurwa?!

Głośny krzyk połączony z przekleństwem zwrócił uwagę przyjaciół. Nawet Max oderwał wzrok od telefonu. Niedaleko nich stał Gerard Frost, który wpatrywał się w Olivera wściekle.

— Co on, kurwa, powiedział?! — krzyknął Gerard i zrobił krok do przodu, ale przystanął, kiedy Martin chwycił go za łokieć i zatrzymał.

Tymczasem, Oliver odwrócił spojrzenie od tego, do którego biło jego serce. Przecież Frost i Martin wyszli z pizzerii. Dlaczego się wrócili? Dlaczego Gerard usłyszał to, czego nie powinien? Nie tak chłopak miał się dowiedzieć. Wątpił, że teraz znajdzie się sposób, na odwrócenie tej sytuacji w formę żartu. Nagle drgnął, kiedy jego telefon zaczął dzwonić. Wiedział kto to, a ta osoba wiedziała, że to dzwoni jego telefon. Gerard doskonale znał melodię jaką sobie Oliver, a raczej Oliana ustawiła.

— Ty chuju, pokaż telefon! Pokaż!

Frost w to nie wierzył. To nie mogła być prawda. Ten jebany pedałek nie mógł być jego Olianą. Nigdy w życiu nie pozwoliłby się mu tak do siebie zbliżyć, gdyby wiedział, że dziewczyna, którą pokochał, to przebieraniec.

— Pokaż ekran telefonu przebierańcu! — wrzasnął, nie zważając już na nic.

Czuł jak w żyłach krew zaczęła mu szybciej płynąć, a adrenalina podnosi się wzbudzając w nim agresję. Tym większą, że właśnie dziwak uniósł telefon ze zwróconym w jego stronę ekranem, na którym wyraźnie pisało: „Mój GF”. Tak właśnie był zapisany w telefonie Oliany. Oliany, która okazała się być kimś innym. Przebranym za nią chłopakiem. Słabą ciotą, którą właśnie miał ochotę zgnieść.

Oliver odskoczył na kanapie, kiedy Gerard nie zważając na nic, odepchnął przyjaciela i rzucił się do przodu, aby go zaatakować. Jednak w tej samej chwili Tobias i Chris poderwali się z siedzisk i złapali Frosta, zanim ten zdołał się do niego zbliżyć i mu przywalić. Chłopak szamotał się tak bardzo, że dwóch silnych młodych mężczyzn ledwie dawało mu radę. Oli wiedział, że gdyby nie oni właśnie byłby bity. Może już leżałby we własnej krwi. Mimo tego i tak to mniej by bolało niż to co czuł w sercu. Gerard go nienawidzi. Nigdy nie będzie miał szansy poznać go lepiej, być z nim, pokazać mu powoli kim jest. Pokazać, że kochanie chłopaka przez chłopaka nie jest złe. Nauczyć, że miłość jest piękna i dla niej nie ważna jest płeć. Wszystko zostało stracone. Kochał kogoś, kto nigdy go nie pokocha i nigdy nie zechce. Znów to samo. W kółko się wszystko powtarza. Na zawsze pozostanie sam, bo nigdy dla nikogo nie będzie dobry. Ledwie słyszał wrzaski, przekleństwa i obietnice wykończenia go przez Gerarda. Ledwie poczuł, że telefon wypada mu z dłoni, a on obsuwa się na kanapie. Potem już tylko poczuł jakby coś znajomego ściskało go w piersi, dusiło, odbierało oddech, a on zaczął się dusić i nawet czyjś krzyk tego nie odgonił.

Quinn krzyknął, sam nie wiedział co, kiedy zauważył, że Oliver zaczął się dusić. W jednej chwili wstał, aby znaleźć się przy chłopaku, ale szybko został odepchnięty przez Tobiasa, który pojawił się nagle tak blisko. Greenwood obejrzał się na Gerarda odciąganego przez Chrisa i Martina. Chłopak wyglądał niczym diabeł gotowy na zemstę. Nie odrywał oczu od Olivera, a potem zniknął za drzwiami pizzerii, kiedy w końcu pojawiła się ochrona. Potem oczy Quinna powędrowały do braci Grant. Tobias z dłońmi na policzkach Olivera szeptał coś do niego próbując uspokoić chłopaka, który dusił się w panice.

— Oli, oddychaj. Będzie dobrze, ale musisz zacząć oddychać — powtarzał w kółko Tobias.

Już od dawna jego brat nie miał ataku paniki. Ostatnio zdarzyło się to w szpitalu po ataku ojca. Tylko wtedy jego brat był przerażony tym, że przeżył po tym, kiedy własny rodzic prawie go zabił. Teraz atak miał inne podstawy. Żałował, że otworzył usta i cokolwiek powiedział. Mógł ugryźć się w język. Tylko skąd mógł wiedzieć, że Frost wróci. Z drugiej strony teatrzyk dobiegł końca. Oli przejdzie przez to i nie zakocha się bardziej w Gerardzie. Pytanie tylko, czy już nie pokochał tego chłopaka zbyt mocno?

— Kurwa, Oli, oddychaj, błagam cię. Tak, tak powoli — szepnął, kiedy jego brat w końcu wziął płytki, ale oddech. Po nim nastąpiły kolejne. — Doskonale. Jeszcze raz. Myśl o oddychaniu. Będzie dobrze.

— Gówno… będzie… a nie dobrze — wyszeptał ledwie słyszalnie Oliver, który czuł wciąż jak blisko niego są pułapki, które sprawiają, że opanowuje go panika. Za każdym razem próbował wziąć głębszy oddech, ale każdy z nich był trudny. Dla wielu oddychanie jest normalną czynnością. Czymś o czym w ogóle nie muszą myśleć. Dla niego w tej chwili jest czymś bardzo ciężkim do zrobienia.

— Teraz tak sądzisz, bracie, ale potem…

— To wszystko… twoja… wina — powiedział Oliver i spojrzał twardo w oczy brata.

Tobias wytrzymał to spojrzenie pełne wściekłości na niego i bólu.

— Nie mogę cofnąć czasu — odpowiedział, a potem odetchnął, kiedy Oliver wziął kolejne oddechy normalnie.

W dalszej kolejności smutek go otoczył, w chwili, gdy z oczu brata popłynęły łzy z powodu złamanego serca. Tak jak bardzo Tobias by chciał, tak nic nie mógł w tej sprawie poradzić. Wierzył jednak, że za kilka dni Oli to przetrawi. Przecież nie można kochać kogoś tak mocno. Nie wierzył w to. Próbował spojrzeć na chłopaków, którzy byli z nimi i nie mieli pojęcia co robić, by zapytać się ich czy możliwe jest, by kogoś kochać tak bardzo aż do bólu, ale nie był w stanie tego zrobić. Bał się co usłyszy, a przecież on sam nie wierzył w miłość. Nie w taką na zawsze, na dobre i na złe. Dlatego starał się ufać temu, że Oliver tylko przeżył zauroczenie Frostem i mu przejdzie. Teraz ważniejsze było zabranie go do domu i zamierzał to zrobić.

 

*

 

— Uspokój się! — krzyknął Martin.

Razem z Gerardem byli na parkingu przed galerią handlową. Próbował go namówić na wejście do samochodu i powrót do domu.

— Musisz ochłonąć i jasno myśleć. Wsiadaj, ja poprowadzę, a potem wrócę po swój samochód.

— Zabiję go, rozumiesz?! Przebieraniec jebany. A ja sądziłem… Sądziłem… — Uderzył pięścią w dach swojego samochodu. — Oliana była piękną, mądrą dziewczyną. Ale pod nią krył się ten chory ktoś. Nie będzie miał życia ten pedał. Oj, zapamięta sobie na zawsze co to znaczy trafić na Gerarda Frosta. Tak go załatwię, że rodzona matka go nie pozna.

— Nie nakręcaj się. Mówiłem, że z tą dziewczyną jest coś nie tak.

— Mieli nawet ten sam zapach, a nie skojarzyłem tego.

— Wąchałeś go? — zapytał prześmiewczo Martin.

Cały czas obserwował przyjaciela. Ten mógł w każdej chwili zawrócić do budynku a nie dałby sobie sam z nim rady. Pomyśleć, że mogli nie wracać się do tej pizzerii. Tylko przyszło im na myśl, że zamówią pizzę na wynos, a tu dostali garść informacji o osobie, w której jego przyjaciel zauroczył się. Co tam, zakochał się. Nawet udawany związek Gerarda z Daisy nie był tak romantyczny jak ten z Olianą.

— Wtedy w szkole, kiedy go popchnąłem. Byłem blisko niego i teraz wiem, że pachniał jak Oliana. Bo jakżeby inaczej, kiedy to ta sama osoba. Rozwalę go. Rozpierdolę!

Frost nawet teraz chciał zawrócić i zając się oszustem. Nie rozumiał, co miało na celu wciągnięcie go w tę mistyfikację, ale nie pozwoli by to uszło na sucho temu kto to zaplanował.

— Rozprawię się z nim. Tylko niech skończy się weekend i…

— Dobra, dobra, uspokój się, powiedziałem. — Reynolds poklepał chłopaka po plecach. — Groźby są karalne. Spuść z tonu.

— Martin, czy ty nie wiesz co się stało?! — wykrzyknął Frost w stronę przyjaciela. — Ta ciotka przebrała się za babę i spotykała się ze mną. W dodatku mówiła, że jest niemową. No musi być, bo jakby ukryła swój męski głos. — Chwycił Martina za poły od bluzy i je ścisnął. Spojrzał mu głęboko w oczy. — Zajebię go. Przysięgam. Będzie przeklinał to, że żyje.

— No cóż… możesz mnie puścić z łaski swojej? Ta bluza kosztowała majątek.

Frost zrobił to o co został poproszony, a potem uśmiechnął się niczym szaleniec. Wyobrażał sobie jak skopie dupę temu klaunowi. Sobie także powinien, bo podniecał go facet w sukience. Co z tego, że myślał iż jest to dziewczyna. Pierwsza do której coś poczuł fizycznego. Marzył o wsunięciu ręki pod jej sukienkę. To by go wtedy spotkała niespodzianka. Na samą myśl o tym zaśmiał się gorzko.

— To dziwadło przeklnie dzień, w którym mnie poznał.

 

*

 

Oliver nie zamierzał rozmawiać z bratem. Tobias już za dużo zepsuł. Pozwolił tylko by chłopak odwiózł go do domu, a potem ledwie przywitawszy się z ciocią zamknął się w swoim pokoju. Nie zamierzał stąd nigdy wychodzić. Najlepiej jakby umarł. Miałby spokój. Jak wtedy kiedy ojczulek prawie go zabił po tym jak dowiedział się, że ma homoseksualnego syna. Nie dość, że niedojdę, bo był wątłym szesnastolatkiem, to jeszcze z jego nasienia narodził się pedał. Nigdy nie zapomni tamtego dnia. Tego momentu, kiedy wykrwawiał się po tym jak dużo silniejszy mężczyzna chwycił nóż, jego ręce i podciął mu żyły krzycząc, że woli mieć martwego syna. Nawet Tobias nie był w stanie powstrzymać ojca pogrążonego w amoku. Mimo tego, to brat uratował mu tamtego dnia życie.

Oli usiadł na łóżku i spojrzał na swoje ręce. Po chwili zaczął zdejmować z niego bransoletki. To co ciągle zasłaniało mu nadgarstki, bo nie miał pojęcia jak miał pozbyć się blizn pozostałych po tak głębokim cięciu. Lekarze wiele godzin wszystko zszywali, bo ostry niczym brzytwa nóż poczynił duże szkody. Pamiętał, że jak się obudził kilka dni później, wpadł w panikę, bo bał się żyć. Także tego, że rodzic wróci i dokończy co zaczął. Przecież rok wcześniej zabił jego mamę, za co trafił za kratki, a mimo to był w stanie uciec z więzienia. Także wiadomość, że znów siedział nie cieszyła go. Przez kolejne miesiące Oliver i tak bał się jego powrotu. To był jeden z jego największych strachów. Teraz ma kolejny. Ten, który mówi mu, że już nigdy nie będzie miał szansy na rozmowę z Gerardem i bycie z nim.

Przesunął palcami po dwóch bliznach, po jednej na każdym nadgarstku i żałował, że wtedy nie udało się ojcu dokończyć roboty. Po tym wszystkim miał ochronę w Olianie. Obecnie już nie chciał jej znać. Jego jasno błękitne oczy powędrowały w stronę szafy. Wstał i podszedł do niej. Po tym jak otworzył drzwi przyjrzał się sukienkom, które tak lubił, a teraz miał ochotę je rozerwać na strzępy. Frost miał rację, był przebierańcem.

Chwycił kilka wieszaków z ubraniami i rzucił je na podłogę. Potem zrobił to z kolejnymi. Zajrzał do szuflady, gdzie trzymał swoje ulubione, seksowne majteczki. Teraz wydawały mu się obrzydliwe, a jeszcze rano zastanawiał się, które założy, kiedy będzie chciał spędzić noc z Gerardem. Tuż po tym jak mu opowie o wszystkim, a chłopak mu wybaczy i zrozumie wszystko. Zaakceptuje go.

— Kogo ja oszukuję?

Powoli osunął się na kolana i oparł o szafę. Potem pozwolił swoim łzom płynąć, by przynajmniej trochę pozbyć się niszczącego go od wewnątrz bólu.

 

*

 

Daisy spoglądała na Gerarda, który chodził po jej pokoju zachowując się jej zdaniem niczym słoń w składzie porcelany. Już rozbił jej kubek, który przypadkiem trącił na biurku, kiedy kopnął dany mebel. Zrzucił książki, prawie podeptał jej plecak oraz zniszczył ulubiony długopis. Ten w silnych rękach przyjaciela pękł na pół.

— Nie wiem po co Martin cię tutaj przywiózł. Chyba po to, aby zdemolować mój pokój.

— Musimy pogadać. Wiesz już co się stało, więc musimy zaplanować naszą dalszą zabawę w chłopaka i dziewczynę. Wszyscy sądzą, że cię zostawiłem dla tej... dla… Oliany. — Skrzywił się wypowiadając imię dziewczyny. — Ale my mieliśmy plan. Ty i ja. — Przysunął sobie krzesło do łóżka Daisy i usiadł na nim okrakiem, a ręce oparł na oparciu. Dziewczyna siedziała na łóżku wśród kolorowych poduszek i robiła kocyk na szydełku. — Mieliśmy udawać, że jesteśmy razem. Ja miałem mieć spokój od dziewczyn, ty od chłopaków. Mieliśmy na koniec liceum zdobyć koronę króla i królowej. Także róbmy tak nadal.

— Nie, Gerardzie. To niemożliwe. Każdy sądzi, że mnie zdradziłeś. Nie jestem dziewczyną, która wybacza. Za kogo będą mnie mieć? Byłeś moją przykrywką, a ja twoją.

Odłożyła robótkę na bok i zsunęła się na kraj łóżka. Wyciągnęła dłonie, które położyła na rękach przyjaciela. Paznokcie miała długie, pomalowane na czerwono, a na nich doklejone były maleńkie białe kwiatki. Gerard zawsze zastanawiał się jakim cudem ktoś może coś takiego zrobić. Dla niego była to robota nie do wykonania. Oliana zazwyczaj nie miała pomalowanych paznokci. Widać dla tego klauna takie ciągłe malowanie to byłby problem — pomyślał. Ale podobało mu się to, że Oliana wydawała mu się być taka naturalna. Dobrze mu się z nią rozmawiało. Coś w nim będzie tęsknić za tym kogo znał, ale odrzucał to, co mu podpowiadał wewnętrzny głos.

— Słuchasz mnie?

— No — odpowiedział.

— Może czas przestać udawać i być sobą. Ja już nie chcę udawać, Gerardzie.

— Co chcesz przez to powiedzieć? — Zmarszczył brwi.

— Oboje jesteśmy homoseksualni, więc może bądźmy sobą w końcu — zaproponowała otwarcie. — Mam dość udawania głupiej cheerleaderki. Poza tym… Zaczęłam się z kimś spotykać. To fajna dziewczyna. Może i ty byś także…

Frost odskoczył tak szybko od przyjaciółki, że byłby nie tylko przewrócił krzesło, ale i sam leżałby jak długi na miękkim dywanie.

— Nie jestem gejem. Nawet do tej głupiej Oliany coś… No wiesz… Przecież sądziłem, że jest dziewczyną.

— A co jeśli podświadomie wiedziałeś, że nią nie jest? — zapytała Daisy powracając do swojej robótki. Chciała dzisiaj skończyć ten kocyk dla swojej siostrzenicy.

— Nie wiedziałem! I wiesz co… Chrzanię i ciebie! Rób co chcesz. Chcesz być lesbą, to nią bądź. Ja nie jestem pedałem.

— Ja jestem lesbą, a ty pedałem i pogódź się z tym — rzuciła, nie przejmując się swoimi słowami i tym jak nazwala ich oboje. Nie miała z tym problemów. Już nie.

— Wiesz co, Daisy, wal się — powiedział Gerard i wypadł z jej pokoju jak burza.

Na szczęście dziewczyna była sama w domu, więc nie miał problemów z tym, że jej mama zatrzyma go na rozmowę. Przeszedł przez podwórko do samochodu i warknął pod nosem.

— Przecież kazałem ci spierdalać — fuknął do Martina.

— Nie będziesz prowadził w takim stanie. Jestem twoim kierowcą. — Pomachał kluczykami. — Wsiadaj, bo nie będę wiecznie twoim szoferem. Muszę jeszcze na niedzielę znaleźć odpowiednie ubranie. Idę na proszony obiad. — Martin uśmiechnął się tajemniczo. — Czuję, że może być interesująco.

— Niedziela nie jest jutro. Masz czas. Poza tym co ma być interesującego na obiedzie, na którym będzie ten rudy konus, który pewnie działał w całym tym Olianowym spisku. Wszystkich rozpierdolę i będzie ekstra.

Martin tylko przewrócił oczami na słowa przyjaciela. Zmusił go do zajęcia miejsca pasażera, a sam usiadł za kierownicą. Zanim jednak uruchomił silnik, dodał:

— A może to wszystko co się dzieje da ci okazję do bycia w końcu sobą.

Gdyby wzrok mógł zabijać Reynolds już padłby trupem.

— Pewnie pisała do ciebie. No pewnie, że pisała. Głupia Daisy. I nie mów, że ja mam być sobą. Obaj wiemy, że też udajesz. Co nie znaczy, że ja udaję.

— Jasne. Ja siebie nie okłamuję, jak ty robisz sam ze sobą. Także jak ty nie udajesz, to ja jestem królem Ameryki. Jak wiemy, nie ma takiej funkcji, a do każdego króla mi daleko. Przyznaj, że tak samo lubisz kutasy jak ja, tylko jeszcze nie spróbowałeś. A byłeś blisko tego chłopaka, prawda, mogłeś spróbować.

— Wal się, Reynolds. Nie wiem dlaczego wciąż jesteśmy przyjaciółmi.

— Bo znamy się jak łyse konie i niejedną beczkę soli razem zjedliśmy. Wiemy o sobie dużo, chłopie. — Uruchomił silnik, który zawył piękną, czystą muzyką.

Gerard jedynie warknął coś pod nosem i wpatrzył się w boczne okno. Doskonale wiedział, że Martin Reynolds jest gejem. Był to jednak jedyny chłopak, którego seksualność akceptował w swoim towarzystwie. Martin nigdy nikomu nie mówił jaki jest. Nikt w szkole nie znał prawdy o jego przyjacielu. Chłopak także był od zawsze również dość silną osobą, a przecież Gerard nienawidził słabości. Zawsze ją utożsamiał z homoseksualizmem. Dla niego taki ktoś jest słaby, a Martin mimo wszystko jest przeciwieństwem tego. Tak samo jak Christopher Nichols. Mimo tego on gejem nie jest. Na pewno nie takim, który zakłada sukienki i paraduje jako dziewczyna uwodząc innego chłopaka. Na samą myśl o dziwaku zacisnął pięści. Może to odłoży się w czasie, ale wbije mu je w buźkę. Już nie będzie taka ładna. Nie, żeby była ładna. Nie uważał tak.

— To gdzie ma cię zawieźć twój kierowca?

— Do domu i stul dziób.

 

*

 

W innym końcu miasta chłopak o którym, mimo wszystko, Gerard nie potrafił przestać myśleć, wziął prysznic po tym jak ochłonął i wypłakał się. Rzeczy Oliany wrzucił na dno szafy. Nie będą mu potrzebne. Szufladę z bielizną wsunął na miejsce, bo nikt mu nie odbierze tego co lubi i tego jak czuje się seksowny w takiej bieliźnie jako on Oliver. Jedne majteczki, ulubione, zielone z ozdobami koronkowymi założył na siebie, a potem narzucił szlafrok. Mimo, że nie był chętny na rozmowy z ludźmi, a złość na brata mu nie minęła, zszedł na parter by spędzić z ciocią trochę czasu i by się nie martwiła. Nie chciał pocieszenia i go nie dostał. Obejrzeli we trójkę film, którego akcji nie zapamiętał. Potem z butelką wody wrócił do pokoju i zakopał się pod kołdrą z telefonem w dłoni. Odnalazł numer Gerarda i kliknął na wiadomość. Wyświetliło się okienko do jej wpisania, więc zrobił to. Utworzył jedno, jedyne słowo. Możliwe, że ostatnie jakim zwróci się do tego chłopaka.

Przepraszam.

Potem długo leżał wpatrując się w ekran. Wiadomość na pewno dotarła do właściciela, ale pozostała bez odpowiedzi. Przypuszczał, że tak będzie, ale mimo to serce Olivera ponownie zapłakało.

11 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo ciekawy. Dobrze, że sprawa z oliana wyszła na jaw. Martin mnie zaskoczył. Nie mogę się doczekać tej proszonej kolacji. Życzę wszystkiego dobrego i zdrowia. Trzymam kciuki. Pozdrawiam. Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, Matko co tu się podziało to w żadnym wypadku bym nie wpadła :o Znaczy przewidziałam najgorsze,może nie dokładnie tak,bo miałam w głowie kilka opcji,ale wsm wyszło najgorzej :|
    Inne rewelacje to Daisy i Martin. Miałam tylko takie,że to co się dzieje to kosmos zwyczajnie,ale i tak uwielbiam tą historię (to już mogę powiedzieć po tylu rozdziałach). I kurczę no chcę wiedzieć jak to będzie i co będzie :D

    Życzę mnóstwo zdrowia i trzymam kciuki :D
    I standardowo życzę również weny :)
    Pozdrawiam
    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Biedny ten Oli chłopak tyle przeżył w tym swoim życiu,a jeszcze sam się wpakował w kłopoty. Frost myśli ,że Oli nie jest śliny, to się chłopak zdziwi. Wydaje mi się ,że sam Oli musi się przekonać o własnej sile.rozdzial cudny. Będę czekać na dalsze części.
    Trzymam kciuki za to ,żeby wszystko wyszło dobrze. Musi być dobrze! Pozdrawiam w.

    OdpowiedzUsuń
  4. Łoł... Co tu się wydarzyło? Czytając ten rozdział moje reakcje były typu:"OMG! ALE JAK TO?" "Serio?Frost to słyszał? O cholera!". Tobias cos Ty najlepszego zrobił? Mógł chociaż szeptać czy coś!
    Żal mi Oliego, ale z drugiej strony dobrze, że stało się tak. Przynajmniej miał kto obronić Oliego. Brawo dla Chrisa i Tobiasa. Naprawdę dobrze, ze Oli nie byl sam.
    Orientacja Daisy mnie nie zaskoczyła- tylko ton i słowa jakie wypowiedziała odnośnie Frosta. Ileż emocji w tym rozdziale
    Martin gejem tego się spodziewałam ale nie tego, że się akceptuje i to zachowanie takie inne. Spokojnie i to że odciągał kolegę, zamiast z nim zaatakować chłopaków. Szok.
    Martin ma u mnie mały plus. OMG! I jeszcze ta kolacja u Quinna... Sam Martin twierdzi, że może być interesująco. Też coś tak czuję.
    Na obecną chwilę wiedzę paringi tak : Tobias i Chris oraz Quinn i Martin. A co mi tam. Uwielbiam jak czarny charakter się nawraca :) Chociaż w przypadku Martina to będzie porzucenie bezpiecznej kurtyny.
    Martwię sie tym co może zrobić Gerard. Furia zaślepiła go, strach pomyśleć co zrobi Oliemu.

    Kochana, nie przejmuj się kolejnym rozdziałem. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Poczekamy tyle ile będę trzeba.
    Trzymam kciuki za was. Będzie dobrze :)
    Dużo zdrówka dla Ciebie i męża, dacie radę.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
    Jenny H.

    OdpowiedzUsuń
  5. przepraszam, nie odpisze na komentarze. klawiature mi w lapku szlag trafil jak widzicie. zamowilam na razie taka zwykla na usb. lapek musi isc do naprawy tak czy siak, ale to za jakis czas. chyba ze ta zwykla nie zadziala. najgorzej, ze nie moge pisac.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo, hej. ;)

    Co za zwroty akcji, łoł!

    Na plus - Martin jest coraz bardziej w moim sercu. Świetnie się zachował i póki co stanowi taki głos rozsądku dla Frosta. I jednocześnie mocno go stopuje. Niech mu się kolacja uda idealnie. ;3 Quinn, bierz go, chłopaku! xD

    Oli... kochany, Oli. Z jednej strony cieszę się, że kłamstwa wyszły na jaw. Z drugiej... przeraża mnie myśl, co może zrobić Gerard. No nie wiem... mam dziwne przeczucie, że coś się wydarzy. O ile dobrze kojarzę, ojciec chłopaków może niedługo wyjść z więzienia... Obym się srogo myliła, że ojciec-homofob znów ruszy na Oli'ego.
    Ciekawa jestem, co Frost sobie pomyśli, gdy odczyta wiadomość...

    Lu, klawiaturą się nie przejmuj. Poczekamy!
    Co do Partnerów - ja tego nie rozumiem. Przecież to jest naprawdę fajne opowiadanie.

    Mocno trzymam kciuki, by u Ciebie i męża było dobrze i by wyniki wyszły pozytywnie. Kurcze, no! Limit złych zdarzeń naprawdę musi się wreszcie uciąć, no.

    Pozdrawiam serdecznie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś Tak podskurnie czułam, że Martin jest gejem, ale stwierdziłam, że chyba za dużo tych gejów w niegejowskiej paczce Gerarda, więc uznałam, że tylko mi się wydaje. Jednak intuicję mam xD
    Zaskoczyła mnie natomiast Daisy. Poważnie kupiłam wymówka odnośnie bycia dziewicą do ślubu. Przecież niektórzy składają nawet śluby czystości.

    Luano cokolwiek by się nie działo, choć czasem trudno trzeba myśleć pozytywnie. Będzie dobrze, zobaczysz. Sama przechodziłam przez podobną sytuację, gdy czekaliśmy na wyniki mojego faceta. Diagnoza jednoznacznie stwierdziła nowotwór. Na szczęście dało się szybko zareagować. W jakiejkolwiek sprawie byście nie czekali, wszystko się ułoży. Zdrowia życzę Wam obojgu. Zajmij się sobą i mężem. To najważniejsze ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wlasnie tego sie boimy. takiej diagnozy, jezeli chodzi o nerke. i wybacz to pismo, ale klawiatura w lapku mi nawalila.

      Usuń
    2. Ja wiem, że zwykle te słowa to tylko słowa i noc nie wnoszą, a nawet mogą drażnić, ale naprawdę wierzę w to, że będzie dobrze.

      Usuń
  8. Hejeczka, hejeczka,
    kochana będę trzymać kciuki za te wyniki...
    a co do rozdziału ech wydało się, że Oliana to Oliver, Tobias to nie potrzebnie mówił ale jak się mówi piwo zostało rozlane... bardzo gwałtowna reakcja Gerarda jak się dowiedział prawdy... ale o tak potwierdziły się moje przypuszczenia, że ten udawany związek Daisy i Gerarda to też dlatego że jest lesbijką, ale i drugie dotyczące Martina, że jest gejem... a może Quinn mu się podoba...
    wenci życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka,
    wydało się, że Oliana to Oliver tak naprawdę, mamy bardzo gwałtowna reakcję Gerarda jak się dowiedział prawdy... gdyby się nie wrócili to nic by się nię wydało... ale potwierdziło się moje przypuszczenie jakie miałam przy poprzednim rozdziału dotyczące Martina, że jest gejem... a może Quinn mu się podoba... i tak na niego reaguje...
    trzymam kciuki za te wyniki aby były dobre...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)