2021/08/01

W rytmie miłości - Rozdział 9

 Dziękuję za komentarze i zapraszam Was na rozdział oraz na mojego fanepage'a w którym ostatnio napisałam kilka ważnych rzeczy. Link do niego macie po prawej stronie. nie trzeba być zalogowanym na Facebooku, by tam się dostać. 


Oliver stwierdzając, że jest gotowy do wyjścia i rozpoczęcia w nowej szkole roku szkolnego, wyszedł z łazienki. Ze swojego pokoju wziął plecak ozdobiony odblaskowymi naklejkami z postaciami z musicalu Aladyn. Film dopiero pojawił się w kinach, a jemu już skradł serce. Wczoraj kiedy zobaczył na wystawie jednego ze sklepów, obok których przechodził, zestawy odblasków z bohaterami filmów i bajek Walta Disneya, nie oparł się by nie kupić tych z Aladynem. Od razu je nakleił na nowy plecak. Zrobił to dla bezpieczeństwa, jak i dlatego, że podobały mu się takie rzeczy. Nie przejmował się tym, że może ktoś się z niego śmiać i mówić, że to dziecinne. Przeszedł już przez wiele podobnych sytuacji i uodpornił się na to.

W kuchni zastał brata i ciocię siedzących przy stole i jedzących śniadanie.

— Hej, dla mnie też coś macie, czy wszystko wyżarliście? — zapytał uśmiechając się.

Powiesił plecak na krześle. Tobias od razu zauważył kolorowe odblaski, ale nic na ich temat nie powiedział. On by takich nie nakleił, ale i sukienki też by nie założył w przeciwieństwie do Olivera. Obaj różnili się jak ogień i woda nie tylko z wyglądu. On miał na sobie zwyczajne dżinsy i koszulkę nudną jak flaki z olejem. Natomiast jego brat nosił bardzo wąskie, błękitne spodnie, które owszem, podkreślały jego długie nogi, ale Tobias nie wyobrażał sobie jak można w tym chodzić. Do nich chłopak doskonale dopasował szarobłękitną koszulkę z rękawem trzy czwarte. Wyglądała trochę jak tunika. Dół krótszy po bokach, sięgający do połowy bioder, przód i tył dłuższe tworzyły oryginalny asymetryczny krój zbliżony do trójkąta. Górę natomiast, tak jak jego brat uwielbiał stanowił głęboko wycięty dekolt. Czasami koszulki Olivera były takie, że zsuwały mu się z jednego ramienia, ale takie raczej zakładał prywatnie, nie do szkoły lub nakładał coś pod spód. Do tego stroju Oli wybrał też bransoletki. Było ich tyle, że gdy chłopak ruszał rękoma, wydawały ciche dźwięki stukając o siebie.

— Zrób sobie herbaty i siadaj. Zrobiłam mnóstwo tostów. Tobiasowi coś średnio idzie dzisiaj jedzenie — powiedziała Martha, spoglądając na siostrzeńca z uniesionymi brwiami. W dłoni trzymała ulubiony czarny kubek z kawą. — Małomówny też jest, ale w sumie to nic nowego.

Oliver położył dłoń na czole brata stwierdzając:

— Nie ma temperatury. Tylko wtedy nie może jeść. A to oznacza, że czymś się denerwuje.

— Tym, że znów będę musiał skopać tyłki paru dupkom, kiedy będą cię zaczepiać, ale bardziej tym, że stracę brata jeżeli dzisiaj Frost cię rozpozna. Powiedziałeś naszym sąsiadom o Olianie i pewnie już Elliott czy jak mu tam rozgłosił to komu chciał.

Oliver zrobiwszy sobie pół kubka herbaty, bo wiedział, że więcej nie wypije, zajął miejsce przy stole. Postawił porcelanowe naczynie na blacie, a potem zaczął smarować tost masłem. Dopiero kiedy miał wszystko przygotowane do śniadania, odezwał się:

— Gerard mnie nie rozpozna. Po pierwsze Oliana ma inny kolor włosów niż ja. W dodatku ona nie mówi, w przeciwieństwie do mnie. Elliott jest spoko, tak czuję, ale chciałbym też poznać tego Quinna. A co do dupków, poradzę sobie. Jak zawsze. Dlaczego ciągle się mną przejmujesz? — zapytał, zanim ugryzł kęs tostu.

Tobias pokręcił głową i spojrzawszy na brata odparł:

— Bo jesteś moim bratem. Obaj wyszliśmy z bagna, które stworzył nasz staruszek. Poza ciocią mam tylko ciebie, a to coś znaczy, matole. — Dla żartu wyciągnął rękę przez stół i próbował dać lekkiego prztyczka w nos Oliverowi, ale chłopak uchylił się przed tym, mimo że nawet na niego nie patrzył. — Jesteś szybki.

— I spostrzegawczy bardziej od ciebie. Jedz lepiej, bo będziesz musiał stawić czoło Frostowi i potrzebujesz siły.

— Dlaczego? — zapytał Tobias. Nie miał ochoty jeść. Jakoś żołądek go trochę bolał, a przecież takie coś zawsze odczuwał Oliver, który był dzisiaj wesoły niczym skowronek i nie dostrzegał w nim ani odrobiny stresu.

— Chcesz wstąpić do jego drużyny. Jest kapitanem. Wczoraj coś wspomniał, że da nowym wycisk — odpowiedział Oli.

Kiedy zjadł śniadanie wstał ze swojego miejsca i posprzątał po sobie. Wziął też talerz cioci, która cały czas milczała, co było dziwne. Przyglądała im się tylko. Szczególnie jemu. Aż miał ochotę sprawdzić czy nadal ma dobrze spięte włosy i czy kosmyki, które wypuścił wokół twarzy układają się tak jak chciał.

— Dlaczego tak na mnie patrzysz? — zapytał się jej.

— Jak bardzo lubisz tego Frosta?

Na pytanie cioci Oliver zamarł z łyżeczką w dłoni, którą chciał wrzucić do zlewu. Szybko jednak zapanował nad sobą. Zrobiwszy to co planował z łyżeczką, schował cukiernicę. Wiedział, że dwoje bliskich mu ludzi czeka na jego odpowiedź. Podszedł do stołu, ale nie usiadł. Oparł dłonie o oparcie krzesła, na którym wisiał plecak i powiedział:

— Oliana go lubi, nie ja.

— Ty i ona to jedno — wtrącił Tobias.

Nie chciał ponownie wysuwać Oliemu argumentów, jak złe i głupie były działania dotyczące jego planu z Gerardem Frostem. Chłopak się tego tyle nasłuchał, że w końcu pokaże im swoje pazury. Cicha woda brzegi rwie — pomyślał Tobias.

— Tak, ja i ona to jedno, ale to ona spotyka się z tym chłopakiem. Fakt, to ja
z nim rozmawiam, piszę wiadomości i wiecie co? On jest fajny. Bez swoich kumpli jest naprawdę spoko. — Spojrzał najpierw bratu w oczy, potem cioci i dodał: — I tak lubię go. Nic więcej. To, co? Zbieramy się do szkoły, czy nadal będziemy rozmawiać o tym kogo lubię, a kogo nie?

Wziąwszy swój plecak udał się do holu, aby tam założyć buty. Zdenerwował się pytaniem o to co czuje do Gerarda. Wczoraj pół nocy pisał z chłopakiem. Niestety jako Oliana. Tylko to nie ona polubiła Frosta, a on. Fakt, że jak prawda wyjdzie na jaw, chłopak go zabije, ale nie potrafił już zejść z obranej drogi. Już mu nie chodziło o zemstę. Dobrze mu się spędzało czas z nim. Wspólne spacery, rozmowy i czasami nawet chwile milczenia, były tak dobre. Od dawna nie czuł się przy kimś atrakcyjny, interesujący i pożądany. Nawet jeżeli miał wtedy perukę, sukienkę na sobie i udawał niemego.
Po prostu dobrze było się komuś podobać. Nie robił sobie nadziei, że kiedy Frost pozna prawdę, to weźmie go w ramiona, przebaczy podstęp i wyzna wielką miłość. To nie film, czy romans, tylko życie. Niemniej i tak ciężko mu było okiełznać swoje zbyt mocno bijące serce, kiedy myślał o Gerardzie. Nawet nie oszukiwał siebie, że to nie dlatego tak śpieszył się dzisiaj do szkoły. Chciał go zobaczyć, przynajmniej z daleka i na chwilę.

— Nie chcę wiedzieć dlaczego się tak uśmiechasz — rzucił Tobias pojawiwszy się w holu.

— W końcu i tak zapytasz.

Tobias wolał nie pytać, bo i tak wiedział. Jego brat zakochuje się, znów
w nieodpowiednim chłopaku. Oliver zbyt łatwo wpadał w sidła zauroczenia czy miłości. On, w odróżnieniu od brata, nie potrafił się poddać takim odczuciom. Jego krótkie związki rozpadały się. Aczkolwiek gdyby mógł znów spotkać tego chłopaka, którego przeleciał na imprezie szkolnej, to chętnie znów zaciągnąłby go do składziku. Tylko, że  to nie była miłość, a pożądanie. Niemniej, tym wolał się kierować. Przynajmniej nie będzie cierpiał jak jego brat, którego starał się przed takim cierpieniem uchronić, niestety chyba bezskutecznie.

— Chłopcy, macie pieniądze na lunch? — zapytała Martha wyglądając z kuchni. Dzisiaj miała dzień wolny i już zaplanowała sobie prace przy domu oraz w ogrodzie. Ewentualnie umyje okna. Nie mogła siedzieć bezczynnie.

— Mamy, ciociu — odparł Oliver i pocałował kobietę w policzek. — Do potem.

Obaj pożegnali się i wyszli na dwór, gdzie słońce pięknie świeciło, a bezwietrzna pogoda pozwalała na odczucie większego ciepła niż to się zapowiadało wczoraj.

 

*

 

— Ja pierdzielę, ile razy jeszcze czegoś zapomnisz? Głowy nie zapomnij przypadkiem — rzuciła zdenerwowana Emilly, kiedy brat doprowadzał ją do białej gorączki. — Nie lubię się spóźniać do szkoły pierwszego dnia.

— Boisz się, że twoje koleżanki przed tobą wyrwą najlepsze nowe ciacha w szkole?

Elliott, który zapomniałby swojej głowy, gdyby ta nie była do niego przyczepiona w końcu był gotowy do wyjścia. Jeszcze w lustrze w przedpokoju sprawdził swoje włosy, ale doszedł do wniosku, że i tak nic z nimi nie zrobi. Każdy włos sterczał mu w inną stronę. Pozwolił więc im żyć własnym życiem. Wsunął stopy w znoszone trampki i kiedy już miał wyjść zatrzymał się tuż przy drzwiach, przez co jego bliźniacza siostra wpadła na niego.

— Co znowu?

— Wyłączyłem żelazko?

— Ty nie używasz żelazka — powiedziała wskazując na jego koszulkę, która aż wołała o wyprasowanie.

— Czasami używam.

— Czasami mama zmusza cię do tego, abyś wyprasował swoje rzeczy. Idziemy.

Wypchnęła brata za drzwi i zamknęła dom. Dzisiaj ich rodzice od rana byli w pracy i dom do popołudnia pozostanie bez gospodarzy. Elliott tylko przewrócił oczami na działania siostry i poprawił wiszący mu na ramieniu plecak. Zszedł po trzech schodkach, by poczekać aż siostra wyprowadzi z garażu samochód. Dzisiaj pojazd należał do Emilly i bardzo tego żałował. To oznaczało, że to ona dyktuje, kiedy mają wyjść z domu i udać się do szkoły. Inaczej pojedzie sama, nie mając wyrzutów sumienia, że go nie zabrała. Nie zamierzał jechać autobusem, więc przez to, że zaspał działał na szybko, jak on to mówił.

Zaspał z własnej winy. Nikt mu nie kazał oglądać live’a Ryana, który trwał do pierwszej w nocy. Dobrze mu się jednak pisało na czacie, a mężczyzna często mu odpowiadał, jakby to na jego wiadomości zwracał szczególną uwagę. Mój głupi mózg znów wyobrażał sobie coś, czego nie było — pomyślał. Nie mógł go jednak wymienić, musiał z nim żyć i pogodzić się z tym, że zadurzył się po uszy w Ryanie.

— Nawet nie wiem, czy jest gejem — powiedział na głos, nie panując nad swoimi myślami.

— Nie wiem o kogo chodzi, ale miej nadzieję, że jest przynajmniej biseksualny.

Elliott słysząc ten głos odwrócił się do chłopaka. Tobias opierał się o swój samochód, podczas gdy jego brat zamykał bagażnik.

— Czemu wtrącasz się w moje myśli? — zapytał chłopaka. — Cześć, Oli.

— Hej. Dobrze cię widzieć. Mam nadzieję, że spotkam dzisiaj twojego przyjaciela.

— Przedstawię was sobie. A ty nie odpowiedziałeś na moje pytanie? — zwrócił się do Tobiasa Granta, na którego twarzy tkwił złośliwy uśmieszek.

— To nie wiesz, że swoich myśli nie wypowiada się na głos?

— Po prostu… Po prostu rozmawiałem ze sobą głośno — wypowiedziawszy te słowa Ross już wiedział jak głupie były. — Nie odzywaj się lepiej. Nie odpowiadaj  na to, dobra?

Tobias wzruszył ramionami.

— Jak chcesz, ale kiedy ktoś mówi tak do siebie, to może czas pomyśleć o kaftanie i pokoju bez klamek.

— A mówiłem, żebyś nic nie mówił.

— Cześć chłopaki, pogadałabym, ale musimy jechać — wtrąciła Emilly, kiedy wyprowadziła samochód z garażu.

— Lecę, bo czarownica ma dzisiaj nade mną władzę — oznajmił Elliott i wsiadł do samochodu mając wrażenie, że słyszy śmiech Tobiasa, ale mogło mu się to też wydawać. Nie zdziwiłoby go to.

— Czarownica tak? — obruszyła się Emilly.

— Och, daj spokój i jedź — jęknął chłopak i zamknąwszy oczy postanowił się chwilę przespać zanim dotrą do szkoły.

Niestety podróż trwała zbyt krótko, a liczył na poranne korki. Te jednak zdarzały się wtedy, kiedy nie były pożądane. Został więc zmuszony do opuszczenia samochodu już piętnaście minut później. Skrzywił się, kiedy zabolało go w karku.

— Gdybyś nie spał przekrzywiony, tylko siedział prosto, to by nic cię nie bolało — powiedziała siostra, w ogóle mu nie współczując. — Lecę. Zdzwonimy się co do powrotu do domu.

— Quinn mnie odwiezie — odpowiedział, wciąż masując kark.

Kątem oka zauważył, że obok niego parkuje nie kto inny jak Tobias. Bardzo polubił Olivera, ale jego brata jakoś nie. W dodatku wciąż był zażenowany  wydarzeniem sprzed paru dni. Mógłby przysiąc, że to, co wtedy usłyszał wskazywało na to, co sobie pomyślał. Każdy na jego miejscu, by tak osądził sytuację. Ewentualnie prawie każdy. Istniała jednak szansa, że nikt, ale akurat to wolał odepchnąć od siebie, bo wtedy mógłby spalić się ze wstydu, niczym wampir na słońcu, a nie tylko go odczuwać.

— Widzę, że kogoś boli kark. Może ci pomóc? — usłyszał zza pleców.

Elliot miał ochotę warknąć na Tobiasa za to pytanie, ale zamiast tego udał miłego i odpowiedział:

— Miło byłoby z twojej strony, gdybyś coś w tym względzie zrobił i nawet podziękowałbym ci, ale jakoś dam sobie… — urwał, kiedy ręce wyższego o parę centymetrów chłopaka dotknęły jego szyi, a palce powoli zaczęły ją delikatnie masować.

Elliot nie powstrzymał jęku przyjemności, kiedy po chwili palce zsunęły się do podstawy szyi i ucisnęły bolące miejsce. Tobias miał jasność tego, że trafił w odpowiedni punkt. Po chwili poczuł pod palcami jak miejsce, które masował staje się mniej twarde. Gdy kolejny jęk ulgi wydostał się z ust masowanego chłopaka, miał pewność, że udało mu się pozbawić chłopaka bólu jego szyi.

Tymczasem Elliot otworzył oczy, które, nie miał pojęcia kiedy, zamknął i chciał zapaść się pod ziemię. Nawet spojrzał na swoje stopy, czy się pod nim nie rozsuwa kawał ziemi, ale nic takiego nie następowało. Możliwe, że to beton na parkingu był tego przyczyną. Potem podniósł spojrzenie i kolejny raz zdał sobie sprawę, że jęczał, przy masowaniu jego szyi, a połowa szkoły gapiła się na niego. Dobra, może nie połowa, ale wystarczająca liczba osób była tego świadkiem. Wśród nich również jego przyjaciele, a także grupka, której przewodniczył Frost. Taka wtopa pierwszego dnia — pomyślał.

— Zabiję cię, Grant.

— Za co? Za to, że chciałem cię dotknąć? — zapytał chłopak, ale nie na tyle głośno, że inni mogli to usłyszeć. Co najwyżej słyszeli tylko ci co stali obok.

— Idiota — burknął Elliot i ruszył do swoich przyjaciół, czując jak jego policzki pokrywa ogień. Mógłby się założyć, że jest teraz czerwony jak buraczek ćwikłowy, jak krew nawet. Tej chętnie upuściłby Tobiasowi.

— Co to było? — spytał zaciekawiony Quinn.

Przyjaciel natychmiast uwiesił się na ramieniu Rossa. Christopher stał obok ale nie patrzył jednak na Elliota lecz na kogoś za nim.

— Nic, tylko bolał mnie kark i mi pomógł, dobra? — tłumaczył się Ross.

— Znasz tego typa? — zapytał Nicholls.

— Niestety. To mój sąsiad. Idiota, kretyn, półgłówek, baran, muł, tuman…

— Kochasz go, to widzę, ale poznaj mnie z jego bratem. Już widzę, że w przeciwieństwie do ciebie ma dobry gust z ubraniami.

Elliot poczuł niemalże fizycznie jak Greenwood ocenił krytycznie jego strój. Pomiętą koszulkę, której nie miał czasu wyprasować. Na to narzuconą koszulę i spodnie, które nie opinały mu tyłka, tak jak sobie przyjaciel życzył. Przez co podobno nie miał jeszcze chłopaka.

— Dobra, chcę poznać brata tego muła, czy tumana — przypomniał Greenwood i zaciągnął Elliotta tam skąd ten uciekł.

W pierwszej chwili obaj bracia nie zauważyli rudego chłopaka, który chciał poznać Olivera. Tobias wpatrywał się w Christophera, a Oliver nie mógł oderwać oczu od Gerarda Frosta. Granta, który tylko przez chwilę spojrzał na niego i skrzywił się, a jego wzrok obiecywał coś złego dla pedałka, którego spotkał w cukierni. Oli nie wątpił, że chłopak pamięta tamą sytuację i jego. To też upewniło go, że Frost nie skojarzył jego z Olianą. Mieli tylko podobny wzrost. Zawsze mógłby powiedzieć, że jest jej bratem, ale wtedy jeszcze bardziej wpakowałby się w kłopoty i kolejne kłamstwa. Oderwał od niego spojrzenie i uśmiechnął się do rudzielca, który wydał mu się bardzo sympatyczny i dużo mówił. Bardzo dużo mówił, co już mu się podobało. Kiedy dołączył do nich jeszcze czarnoskóry chłopak, a Elliott został zmuszony by ich sobie przedstawić, razem ruszyli w stronę boiska, gdzie jak przekazał Quinn miał odbyć się apel powitalny.

— Jakby nie było tak ładnej pogody, to musielibyśmy się kisić w Sali gimnastycznej — mówił Greenwood. — Wierzcie mi, siedzenie tam w tłumie i słuchanie przemówień to tortury.

Oliver idąc tuż obok, wesołego rudzielca, który ciągle mówił, nie wytrzymał
i spojrzał za siebie. Zrobił to akurat w chwili, kiedy dziewczyna Gerarda, którą widział tylko wtedy w cukierni, podeszła do niego i uderzyła chłopaka w twarz. Coś do niego powiedziała ze złością, a on jej odpowiedział bardzo spokojnie. Uśmiechnęła się i po chwili uwiesiła się mu na szyi tuląc się, a on do niej coś mówił, obejmując ją. To przypomniało Oliemu, że Frost ma przecież dziewczynę, ale też uświadomiło mu, jak bardzo jest o niego zazdrosny. To nie były dobre wieści. Nie dla jego serca. Powinien to zakończyć. Mimo tego, głęboko w duszy oczekiwał kolejnej randki Oliany z Gerardem.

Zmusił się do oderwania od nich wzroku, stwierdzając po chwili, że został z tyłu i szybko dogonił grupkę. Na nieme pytanie brata jedynie wzruszył ramionami, po czym skupił się na tym co mówi ten ładny chłopak o rudych włosach:

— Zapowiadają się interesujące miesiące. Rozumiecie, że to ostatni rok liceum? Coś czuję, że wiele się wydarzy.

7 komentarzy:

  1. Czuję niedosyt. Rozdział zdecydowanie skończył się za szybko nawet mimo braku jakiejś "ciekawszej" akcji. Ot co po prostu lekki, przyjemny rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zapowiada relacja Tobiasa i elliota. Frost i Oli. Czuję, że będzie się działo. Ogólnie to nie mam pojęcia kto z kim będzie. ����

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Co do Olliany to mam podobnie jak Tobiasa chociaż wiem ,że zapewniałas mnie ,że jego tajemnica w tym gronie jest bezpieczna ,ale zawsze są jakieś obawy. Szkoda mi Oliego dobrze ,że chociaż uświadamia sobie,że Gerard zaczyna znaczyć dla niego dużo więcej. Za to Elliot jest tak pozytywną postacią ,że poprostu go uwielbiam. Ciekawe czy dojdzie do spotkania z Ryanem ? Pozdrawiam i życzę dużo weny w.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo to mnie zaskoczyłaś. Tobias i Elliot? No no. Chłopaki pałają do siebie miłością ot co :D ale kto się czubi ten się lubi :) ech no i jest jeszcze Chris...
    Próbuje rozkminic kto z kim ale jakoś ciężko mi idzie :p
    Krótki rozdział, krótszy od poprzednich.
    Czuję niedosyt i chcę więcej akcji.
    Pozdrawiam Jenny H.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka. xD
    Oj, Oli, Oli. Wiedzieć, że Frost umawia się z taką pustą laską i jednocześnie mieć go w garści... Samemu narażając swoje wrażliwe serce. To wymaga odwagi.
    Ojeja, no i proszę, Tobias - Chris - Elliott. To się nam zrobił ładny trójkącik. xD Czyżby działało tu powiedzenie, że kto się czubi, ten się lubi? xD Tobias to taki wkurzający rozrabiaka z wielkim sercem dla rodziny. ;3
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. ;3
    Pozdrawiam, Akemi. ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    ledwo zaczęłam czytać a tutaj już koniec rozdziału... :)
    ojoj Oliver zakochuje się w Gerardzie, chociaż dobrze, że zdaje sobie z tego sprawę, ale nie będzie mieć łatwo, a Frost już wszedł w opcje bycia wrednym...
    weny u chęci życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    nie zaciekawie tutaj, Oliver zakochuje się w Froscie, chociaż zdaje sobie z tego sprawę, a Frost już w swojej wrednej postaci, sytuacja pod szkoła jak Tobias masuje Eliotta ;)
    weny, chęci i pomysłów życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)