2021/07/04

W rytmie miłości - Rozdział 5

 Cześć. 

Przed Wami piąty już rozdział tej historii, a ja nadal mam ich tylko 13. Czyli zapas się zmniejsza. Mam nadzieję, że nadrobię przynajmniej parę rozdziałów i znów zapasik będzie większy. Siedziałam nad pisaniem ebooka, kolejnego tomu cyklu "Uśmiech losu", nie dość, że jeszcze dużo pisania przede mną, to jestem w tle i z Rytmami. Jakoś się wyrobię. Chciałam, ale nie ma możliwości nadrobić trzy miesiące straty. A lipiec miał być moim miesiącem urlopowym, bo chciałam w końcu poczytać. No nic, może później z jakiś tydzień sobie wyznaczę. Na ten rok planowałam dużo tekstów, ale jak to będzie, nie wiem. We wtorek idę z mężem się szczepić, trzymajcie kciuki, by wszystko poszło dobrze i by za tydzień mógł ukazać się dzięki temu nowy rozdział. :D

Dziękuję za komentarze. Nie dałam rady na nie odpisać. Nagle zabrakło czasu na wszystko. :/

Zapraszam na rozdział. :)

Gerard Frost lubił się dobrze zabawić, więc kolejna impreza była ku temu świetną okazją. To nic, że ta odbywała się w szkole, w trzech dostępnych salach gimnastycznych. To nic, że oficjalnie nie wolno było wnosić alkoholu. Nieoficjalnie prawie każdy coś przyniósł i ukrywał przed wzrokiem nauczycieli, którzy opiekowali się wszystkim. Każdy sposób na wyrwanie się z domu, spotkanie z kumplami z drużyny był dobry. Nawet spotkanie ze swoją dziewczyną, która nie mogła dzisiaj być obecna. Nie miał pojęcia czy cieszy się z tego czy nie. Możliwe, że cieszy, bo każde spuszczenie ze smyczy jest czymś dobrym.

— Frost, może ochrzcimy poncz? — zapytał Martin Reynolds jeden z najbliższych kumpli, którego mógł nazwać przyjacielem. — Mam coś mocniejszego niż ten soczek, który tam mają. — Chłopak pokazał, że pod letnią kurtką, jaką nosili wszyscy z drużyny Gerarda, ma schowaną butelkę mocnego alkoholu.

— Jeżeli cię złapią to wylecisz z drużyny — powiedział, spoglądając na bardzo przystojnego blondyna. — Jesteś moją prawą ręką.

— Nie przejmuj się stary. Avery stanie na czatach i jakby dyrka lub któryś z belfrów coś zauważyli to będzie wiedział co robić. Lowell mu pomoże, zanim sam się dorwie do butelki. To, że ty nie lubisz alko nie znaczy, że nikt inny się nie napije.

Wzrok Martina utkwił gdzieś ponad ramieniem Gerarda a ten odwrócił się w tym samym kierunku w jakim patrzył chłopak. Uznał, że nie ma nic interesującego w tym przygłupim, jego zdaniem, Elliocie Rossie oraz jego ciotowatym przyjacielu, którzy właśnie weszli na salę, podchodząc do miejsca gdzie stały stoły z przekąskami i napojami. Jedyną osobą, którą szanował z tej małej grupki to towarzyszący im Christopher Nicholls. Chłopak nie był słaby jak inni, a Gerard nie znosił słabości. Pedałów też nie znosił, ale to należało do innej pod kategorii tego czego nie lubił.

— Moglibyśmy ich kiedyś pognębić — burknął dołączający do Gerarda i Martina Avery o wyglądzie przeciętnego amerykańskiego nastolatka. — Gdzie te stare czasy, kiedy mogliśmy skopać dupę komu chcieliśmy?

— On ma rację — przyznał Martin wpatrując się w Quinna. — Nienawidzę tego rudego, bym go chętnie…

— Siedźcie cicho, jeżeli nie chcecie wylecieć z drużyny — zagroził Frost.

Nie to żeby obchodził go Greenwood. Nie chciał stracić chłopaków z drużyny piłkarskiej. Zapowiadał się naprawdę udany sezon, a ci dwaj, poza nim, dobrze grali. Tym razem mogli wygrać puchar szkół. Zapaśnikom od dwóch lat nie udało się tego zrobić, więc może tym razem oni by wywalczyli mistrzostwo w swojej kategorii sportowej.

— Idźcie zrobić to, co mieliście zrobić i nie dajcie się złapać. Ja się rozejrzę.

Nie zwracając już uwagi na kolegów, powolnym krokiem chodził wśród coraz większej ilości zbierających się osób. Z sali obok, gdzie można było potańczyć dolatywała muzyka. Nudząc się pozwolił, by jego nogi poniosły go w tamto miejsce. Po drodze nalał sobie niechrzczonego ponczu, uprzednio wąchając uważnie to, co miał w kubku. Nie znosił alkoholu, ale jak inni chcieli pić, niech piją, on nie musi tego robić.

Jego ponura mina i odpychająca postawa sprawiały, że każdy kto chciał choćby powiedzieć mu „cześć” czy zagadać w jakikolwiek inny sposób, natychmiast opuszczał głowę i uciekał. Nie zamierzał się z nikim zadawać. Na pewno nie dzisiaj. Wszedł do sali, której podłoga była wyłożona specjalną matą zabezpieczającą przed zniszczeniem parkietu. To tutaj głównie odbywały się zawody zapaśników. W tej chwili, poza ławkami przy ścianach, nic nie przypominało o tym jak na co dzień podczas roku szkolnego wygląda to miejsce.

Przystanął przy ścianie i popijając owocowy poncz obserwował ludzi. Z łatwością wypatrzył pierwszoklasistów. Wyglądali na przestraszonych i zaciekawionych zarazem. Zagadywali jeden drugiego próbując zaprzyjaźnić się lub jedynie poznać osobę do której będzie można w czasie przerw pomiędzy lekcjami otworzyć usta. Wtedy też wypatrzył ją. Długie włosy koloru kasztanowego były kręcone, a światła lamp odbijały się w nich. Stała samotnie niedaleko niego w czarnej sukience, której rozkloszowany dół sięgał tuż przed kolana. Długie, siatkowe rękawy kończyły się prawie na dłoniach szatynki, a cienki szal owijał jej szyję. Zwrócił uwagę na długie nogi dziewczyny i czerwone szpilki. Sprawiały, że  wydawała się wysoka choć nawet bez nich nie byłaby niska. Bardzo wyróżniała się wzrostem od innych dziewcząt. Zdecydowanie nie mogła być pierwszoklasistką, bo wyglądała na starszą. Nie potrafił oderwać od niej oczu. Przyciągała jego niczym magnes a przecież nie powinna go interesować. Zna siebie doskonale. Wie jaki jest i w dodatku ma dziewczynę. Aczkolwiek ten ostatni szczegół nie liczył się za bardzo. Daisy tutaj nie było, poza tym mógł poznać kogoś nowego. Z tą myślą ruszył w jej stronę.

 

*

 

— Ekstra jest, co nie? — zapytał Quinn swoich przyjaciół i chłopaka, który obejmował go od tyłu próbując całować po szyi. — Max, nie tutaj.

— To gdzie jak nie tutaj? Za uchem? Jeżeli tak chcesz.

Greenwood zaśmiał się i odwrócił w ramionach swojego chłopaka. Zarzucił mu ręce na szyję i powiedział:

— Nie chodzi o miejsce na moim ciele, ale o miejsce, miejsce. Wiesz o szkołę.

— To mogę cię publicznie całować i trzymać za rękę czy nie? Bo widzę, że inni migdalą się po kątach, też chcę.

— To może zatańczysz ze mną i będziesz mógł mnie obłapiać.

Zadowolony z odpowiedzi Max pociągnął Quinna w tłum ludzi ciesząc się, że właśnie rozpoczęła się wolna piosenka, idealna dla par i tego by się przytulać.

— Zaraz wracam — poinformował Quinn przyjaciół, oddalając się ze swoim chłopakiem.

Christopher tylko pokręcił głową. Zirytowany i zły wyszedł do drugiej sali, nie zamierzając przyglądać się jak ci dwaj całują się podczas tańca. Elliott podążył za nim, ale po chwili zniknął porwany przez swoją przyjaciółkę Danę. W drugiej sali, najmniejszej z trzech, ludzie głównie grali w różnego rodzaju przygotowane gry. Pośrodku siedziała grupka osób i grała w butelkę. Nicholls nie mógł uwierzyć, że grają w coś tak starego. Kto w to jeszcze gra?, pomyślał i przeszedł do kolejnego pomieszczenia, gdzie mógł coś zjeść i się czegoś napić. Aczkolwiek jedzenie mu nie było w głowie, kiedy gotował się z nerwów. Wiedział, że nie powinien tak reagować. Quinn nie jest i nie będzie dla niego nikim więcej jak przyjacielem. Tylko przyjacielem, pomyślał, a nasi rodzice się pobierają.

Jutro zamieszka w nowym domu, w nowym miejscu. Uwielbiał dom Quinna i jego ojca, ale nie miał pojęcia jak przeżyje to wszystko, jeżeli coraz gorzej reagował na migdalenie się przyjaciela z Maxem. Przecież Quinn jest szczęśliwy z tym chłopakiem i musi mu to wystarczyć. Nadeszła pora, aby samemu sobie kogoś znaleźć. Tylko, gdy tak patrzył po tych wszystkich ludziach, to nikt nie wzbudzał w nim żadnej emocji. Nawet do łóżka nie miał ochoty nikogo z tych ludzi zabrać. Z tymi potrzebami musi radzić sobie sam lub pójść do jakiegoś klubu z fałszywym dowodem i kogoś złapać na chwilę zapomnienia. Jakiś czas już nikogo nie miał, a uwielbiał seks. To pomogłoby zagłuszyć na chwilę narastającą w nim złość i zazdrość oraz ból jaki odczuwał wiedząc, że jego miłość nie ma szans.

Ekscytował się tym co może go czekać dzisiejszego wieczoru, a raczej jakie dobre usta znajdzie do obciągania lub tyłek do pieprzenia, ewentualnie jakiegoś samca, który wypieprzy jego i wszystkie myśli z jego mózgu. Nalał sobie szklankę ponczu i wrócił do miejsca gdzie rozstał się z przyjaciółmi. Elliott zniknął na dobre z Daną, a Quinn nadal tańczył z Maxem ocierając się o niego jak kot w rui. Tych dwóch czekała udana noc sądząc po tym jak na siebie patrzyli, a Max był napalony, to widać było z daleka. Nie mógł na to patrzeć. Odwrócił się, aby odejść i wpadł na kogoś komu wylał zawartość kubka na koszulkę.

— Patrz jak leziesz, kurwa! — krzyknął rozeźlony głos.

— Jak ja lezę? To ty mógłbyś patrzeć jak chodzisz! — Sięgnął do kieszeni po gotówkę i nie patrząc ile ma, rzucił banknotami w pierś chłopaka, który był tak samo zbudowany jak on i miał ten sam wzrost. — Masz na pranie i spierdalaj!

Chciał go ominąć, ale nieznajomy złapał go za nadgarstek i Christopher mógłby przysiąc, że poczuł kłujące iskry, kiedy chłopak go dotknął. Zignorował to. Spojrzał buntowniczo w oczy o bliżej nieokreślonym kolorze. Mogły być zielone, ale również i niebieskie. Wściekłe to na pewno. Doskonale odbijały uczucia jakie teraz krążyły w Nichollsie. Nie zawsze jestem tak uprzejmy i grzeczny, pomyślał. Przysunął twarz bliżej twarzy nieznajomego i warknął:

— Albo mnie puścisz, albo… — urwał, bo doleciał go niesamowity zapach tego chłopaka. Jego penis ożywił się, a on zatopił spojrzenie w ładnie wykrojonych ustach nastolatka, który wyglądał jakby był starszy od niego.

— Albo co? — szepnął tamten. — Dasz mi w pysk, czy dasz mi coś innego?

Chrisa od razu nawiedziły obrazy co chętnie by mu dał. Stawał się napalony, a wizja wizyty w klubie dla homoseksualistów, oddalała się. Do tego kątem oka widział jak Quinn dociska Maxa do ściany, a potem coś szepcze mu do ucha i idą gdzieś w głąb szkoły. Gdzieś, gdzie pewnie niejedna para oddaje się teraz uniesieniu, po to, aby potem wspominać przyjemne chwile chodząc po szkolnych korytarzach. Klasy na pewno były zamknięte, ale kto znał ten budynek, ten znał też jego tajne schowki.

— Odpowiesz, czy nadal będziesz się gapił na moje usta?

— Pasowałyby idealnie do mojego kutasa — powiedział Christopher. Coś w nim się burzyło, coś walczyło i powoli zbliżał się huragan. Jeszcze większy, kiedy myślał co Max może robić Quinnowi. Chciałby to samo zrobić przyjacielowi. Stop, skarcił siebie w myślach. Nie tędy droga. To ślepy zaułek.

— Do twojego kutasa? — zapytał chłopak pochylając się bardziej w stronę Nichollsa. — W sumie lubię ssać, ale lubię i pieprzyć. To może być obopólna przyjemność. Mam gumki.

Oczy Christophera rozszerzyły się na tę jawną zgodę. Wciągnął głośno powietrze przez nos i wypuścił ustami.

— Tchórzysz?

W głosie nieznajomego pojawiło się wyzwanie, na które Nicholls zamierzał odpowiedzieć twierdząco. Przynajmniej na chwilę zapomni.

— Chodź ze mną.

 

*

 

— Kurwa — syknął Frost, kiedy dziewczyna zniknęła mu dobre kilka minut temu. Wszystko przez jakiegoś cholernego pierwszaka, który stanął mu na drodze. Przestraszył młodego tak, że ten prawie się posikał. Gówniarz będzie teraz omijał go z daleka. Musiał znaleźć tę dziewczynę. W niezwykły sposób pociągała go i mógł to nawet nazwać wyjątkowym. Jeszcze jest dla niego ratunek. Tylko musi ją odnaleźć jak najszybciej. Zanim ta zniknie całkowicie. Może z kimś tutaj przyszła i nie jest uczennicą tej szkoły. Dlatego nie miał czasu. Wśród tańczących jej nie było. Sprawdził dwa razy. Na korytarzu także nic, ani w drugiej sali. Nawet w trzeciej nie trafił na nią i już miał wyjść kiedy ktoś chwycił go za rękę i zaczął ciągnąć go do ludzi siedzących pośrodku podłogi. Zamierzał zgnoić tego kogoś, ale  okazał się być nim Martin. Jemu też chciał w sumie wpierdolić, bo nie miał czasu na takie zabawy jak gra w butelkę, ale wtedy ponownie ją zobaczył. Siedziała, a raczej klęczała z gracją wśród graczy wpatrując się jemu głęboko oczy. Wtedy poczuł napięcie w dole brzucha i prąd, który przeszywał jego ciało.

Jej oczy go hipnotyzowały. Przyciągany do niej jak na linie, pozwolił zaprowadzić się kumplowi do grupki i usiadł pomiędzy ludźmi po turecku. Nie rozumiał co się z nim dzieje, a jednocześnie cieszyło go to. Ona jest jego kołem ratunkowym. Chciał do niej zagadać, ale wśród hałasu, gwizdów i nawoływań, że ktoś kogoś ma pocałować, bo został wylosowany, nie miał możliwości odezwać się. On patrzył na nią, ona spoglądała na niego, a to znaczyło, że miał szansę. Nawet nie myślał o Daisy. Zresztą oboje wiedzieli, że to nie ma sensu. Tym bardziej teraz kiedy spotkał jedyną dziewczynę do której jego ciało ożywało. Na chwilę wstrzymał oddech, gdy jakiś chłopak wylosował ją i podszedł do niej po pocałunek, ale na szczęście ta obdarowała go jedynie zwykłym całusem w policzek. Tamten był rozczarowany, a Gerard cieszył się w duchu. Nie chciał, aby ktoś inny ją całował poza nim.

Serce Frosta biło mocno i szybko, kiedy ta urocza istota chwyciła butelkę, a potem patrząc na niego zakręciła nią. Patrzył jak obraca się w kółko i w kółko i … nie wytrzymał. Poruszając się z prędkością błyskawicy, położył dłoń na butelce i zatrzymał ją tak, aby wskazywała na niego. Ktoś zaczął marudzić, ktoś inny zaklaskał, a jakiś koleś zaczął mówić o panujących zasadach. Wtedy spojrzał na tego chłopaka i wycedził przez zaciśnięte zęby:

— Mam w dupie zasady. Ja tu rządzę i ustanawiam swoje zasady. — Drugoklasista skulił się w sobie, a potem kiedy nastąpiła cisza Frost spojrzał na dziewczynę. — Wygrałem twój pocałunek.

Przygryzła dolną wargę, która musiała być pokryta błyszczykiem, gdyż lśniła zachęcająco. Nic nie mówiąc wstała z gracją, a potem podeszła do Gerarda, który przełknął ślinę. Wokół zrobiła się cisza i wszyscy na nich patrzyli. Napięcie sięgało zenitu.

— Stary, ona ma na ciebie ochotę — stwierdził Martin. — Dobrze, że tu nie ma żadnego nauczyciela w tej chwili. O cholera.

Kumpel wyrwał przekleństwo prosto z ust Frosta, kiedy dziewczyna stanęła przed nim, a potem położywszy dłonie na jego ramionach z gracją opadła okrakiem na kolana Gerarda. Jej sukienka ułożyła się tak, że zasłoniła ich oboje od pasa w dół.

— To lepsze niż porno — szepnął ktoś, ale zaraz został uciszony.

Frost czuł jak jego usta wysychają, a napięcie w podbrzuszu rośnie. Ekscytacja, która  w niego uderzyła z powodu tej sytuacji i z powodu tego, że to dziewczyna, doprowadzała go do zawrotów głowy. Potem zamarł, skarcił za to siebie. Przecież jest królem szkoły i jeden pocałunek nie może go wystraszyć. Dziewczyna spojrzała mu głęboko w oczy. Miała nałożony staranny makijaż, więc oczy wydawały się bardzo duże, przez profesjonalnie położne cienie i czarne kreski.

— Pocałuj go, pocałuj go.

Wszyscy zaczęli skandować, więc dziewczyna pochyliła się bardziej, a on rozchylił usta. Automatycznie też położył ręce na jej udach. Zadrżał, kiedy poczuł gładką skórę, a jego mózg prawie eksplodował z podekscytowania i radości. Chcę tę dziewczynę dla siebie — bezgłośnie krzyczało jego całe jestestwo. Sprawiła, że coś poczuł do płci przeciwnej. Tak bardzo się starał, nigdy się to nie udało, ale widać musiał spotkać właściwą osobę. Potem jego myśli uciekły w głąb głowy, kiedy dotknęła jego ust swoimi. To było uczucie jakby strzelił w niego piorun. Tak przypuszczał, mimo że nigdy tego nie zaznał i nie chce, bo pragnie żyć dla niej. Dla tego pocałunku. Dla tej rozkoszy, którą odczuwał stając się podnieconym. Ośmielił się wsunąć dłonie bardziej pod sukienkę, na co mu pozwoliła, kiedy jej usta pieściły jego, by w końcu to on przejął kontrolę nad tym.

Ktoś zagwizdał, inna osoba krzyknęła, aby znaleźli sobie pokój, kiedy pocałunek przedłużał się, pogłębiał, a on prawie dotknął delikatnej koronki jej majteczek. Prawie, bo musnął jedynie materiał palcami, a potem go powstrzymała. Przerwała pocałunek i uśmiechnęła się patrząc mu w oczy. Poruszyła się jakby chciała wstać, więc przytrzymał ją w pasie.

— Zostań — szepnął.

Uśmiechnęła się ponowie i złożyła słodki pocałunek na jego ustach. Nic nie mówiąc wstała, podnosząc się z łatwością na swoich długich nogach i szpilkach. Potem odsunęła się i zaczęła odchodzić, ale po chwili zatrzymała się. Ponownie zatopiła w nim spojrzenie i kiwnęła na niego palcem wołając go.

— Oho, chłopie, chyba ci się poszczęści. Korzystaj, bo na Daisy nie poużywasz — rzekł Martin. — Nie rozumiem jak można czekać z seksem do ślubu.

Gerard nie słuchał już przyjaciela, tylko wstał z podłogi i poszedł za dziewczyną jakby był ćmą lecącą go ognia, który go zgubi. 

 

*

 

Christopher uderzył plecami o ścianę schowka w którym woźna trzymała cały sprzęt do sprzątania. Usta chłopaka nakryły jego w gorącym, zniewalającym pocałunku, który zapragnął by trwał, ale ten skończył się szybko. W chwili, kiedy nastolatek opadł przed nim na kolana i zaczął rozpinać mu spodnie, by wyjąć jego już twardego penisa. Zanim tutaj dotarli, Nicholls był już tak podniecony, że miał zawroty głowy, bo cała krew podążyła na południe.

— Miałeś już czarnego kutasa w ustach? — zapytał wczepiając palce we włosy chłopaka. Były krótkie, ale nie aż tak, aby nie mógł ich chwycić. Światło niewielkiej żarówki oświetlało pomieszczenie, więc z łatwością patrzył jak chłopak wyjmuje jego penisa.

— Miałem i smakują mi wyjątkowo dobrze. Miałem wiele fiutów w ustach. I w wiele tyłków wkładałem swojego fiuta. — Wyjął z kieszeni prezerwatywę. Rozpakował ją, po czym nałożył na członek Christophera.

— A fiuta w swojej dupie miałeś? — zapytał Nicholls. Nie uzyskał jednak odpowiedzi, bo chłopak wziął w usta jego penisa od razu przechodząc do rzeczy. — O kurwa!

Zacisnął palce w jego włosach, patrząc jak chłopak bierze go niemalże do gardła. Pchnął biodrami, co spotkało się z aprobującym mruczeniem i zaczął pieprzyć usta chłopaka. Ten miał łzy w oczach z powodu głębokich pchnięć, ale chętnie go brał pozwalając na wszystko.

— Dobry jesteś. Jestem tak blisko.

Na te słowa poczuł jak chłopak zaczyna go mocno ssać i jęknął cicho goniąc swój orgazm, ale to się równie szybko skończyło.

— Cholera, zabiję cię — warknął go chłopaka. — Prawie doszedłem.

— Dojdziesz. Coś mi obiecałeś. — Nieznajomy wstał i polizał usta Nichollsa.

Christopher uśmiechnął się szeroko, wciąż podniecony i pragnący orgazmu. Tak, chciał więcej. Jeżeli ten facet umiał tak obciągać, to pieprzyć umiał jeszcze lepiej. Schwycił chłopaka za kark i przyciągnął do agresywnego pocałunku, podczas gdy drugą ręką rozpinał mu spodnie. Kiedy już miał wolny dostęp wsunął dłoń w bieliznę nieznajomego i prawie doszedł bez żadnego dotyku. Chłopak był duży. Bardzo duży. Miał sporo większego penisa niż jego własny, który był raczej przeciętny.

— Masz potwora.

— Boisz się potworów? — zapytał zaczepnie chłopak.

— Chcę go.

— To się odwróć.

Gdyby nie był tak napalony i chętny i tak zły na to co teraz robi Max z Quinnem, może by się zastanowił dwa razy zanim zdjął spodnie i bokserki, aby uwolnić z nich jedną nogę by móc się wypiąć. Użył stojącego obok stolika na którym oparł dłonie i jedną nogę otwierając się na drugiego chłopaka. Wiedział, że jutro nie będzie mógł w pracy chodzić, ale chciał tego. Jego penis wciąż był twardy z nałożoną prezerwatywą. Nie zdejmował jej, by nie narobić bałaganu. Chciał jedynie dobrego pieprzenia, które sprawi, że przestanie myśleć o Quinie, o przeprowadzce i wszystkim innym.

Obejrzał się przez ramię i wstrzymał oddech, kiedy patrzył jak chłopak stoi za nim z rozpiętym rozporkiem z kutasem i jajami na wierzchu. Nieznajomy nałożył prezerwatywę, a potem wyjąwszy saszetkę żelu nawilżającego otworzył ją. Nalał płynu na palce, rozsmarowując go na nich. Chris wziął w dłoń swojego penisa masturbując się powoli, by odwrócić swoją uwagę od pierwszego poparzenia dwóch palców, które znalazły się w nim.

— Jak dawno miałeś kutasa w sobie?

— Dwa tygodnie temu. Mniejszego niż twój. Takiego potwora jeszcze nie miałem.

— To teraz będziesz miał.

Chłopak wsunął palce w Chrisa. Był ostrożny, ale jednocześnie natarczywy i pewny siebie. Dawno nie miał tak chętniej dupy, więc korzystał. Szukał dzisiaj kogoś do spuszczenia ciśnienia. Chwycił brodę Nichollsa i obrócił jego głowę w swoją stronę, aby go pocałować. Ich języki splotły się ze sobą, a sapnięcia wyrwały z nich obu.

— Nie zapomnisz o mnie jak z tobą skończę — szepnął, a Chris wypiął się bardziej w jego stronę przyjmując z łatwością pieprzące go palce i chciał więcej, gdy gorączka pożądania w nim rosła sprawiając, że czuł się jakby wokół był ogień.

Christopher masturbował się szybciej, kiedy poczuł jak palce wysuwają się z niego a chłopak za nim porusza się, aby wsunąć w niego penisa. Natychmiast poczuł pieczenie i rozciąganie, wymieszane z bólem.

— Cholera, jest naprawdę ogromny. — Oddychał szybko i spiął się.

— Mam przestać?

— Nie! — krzyknął, jakby to, że nie poczuje go w sobie miało sprowadzić na niego tony nieszczęść. — Nie. Idź dalej.

— Rozluźnij się. O, tak, tak — mruczał nieznajomy obejmując Christa w pasie jedną ręką, a drugą trzymał go za biodro, by po chwili sunąć palcami po udzie, tej nogi, która znajdowała się na blacie chwiejącego się stolika. — Zaraz będzie cały. — Wysunął się lekko i pchnął ponownie. Żel, który nałożył ułatwiał wszystko. Pchnął znowu i w tym samym czasie chyba obaj krzyknęli.

Chris dygotał, nie był w stanie się poruszyć nabity na tak dużego kutasa. W dodatku grubego, który miał wrażenie, że rozszerza go niemożliwie wręcz szeroko. Dotyka najczulszych miejsc, pali przyjemnością każdy nerw. Miał w sobie różne penisy, małe, większe i lubił wszystkie, ale ten był wyjątkowy. Nie sądził, że tak mu się to spodoba. Już miał pewność, że nie zapomni tego.

— Pieprz mnie — sapnął rozluźniając się, dzięki czemu członek w nim mógł się łatwiej poruszać.

Chłopak przytrzymał go mocniej i zaczął pchać w jego tyłek. Podciągnął jego nogę wyżej, by zatonąć w nim głębiej. Wpadł w stały rytm, a Christopher nastawił się tak, aby penis przesuwał się po jego prostacie wciągając go w mieszaninę intensywnych doznań. Pieprzący go chłopak podsunął jego koszulkę w górę i pocałował jego plecy, by po chwili je polizać.

— Cholera smakujesz wyśmienicie. Chciałbym kiedyś wyssać twojego kutasa i skosztować smaku twojej spermy.

— Nawet nie wiem jak masz na imię, a mówisz o kiedyś. Jestem Christopher. O kurwa — zaklął, kiedy chłopak wysunął się z niego prawie do końca i ponownie wepchnął.

Znów ponowił ruch, by wsunąć się do końca i bezlitośnie go pieprzyć. Stół chybotał się coraz bardziej, a z ich ust wychodziły głośne sapnięcia. Uda Chrisa zaczęły drżeć, a jego penis stał się jeszcze twardszy niż wcześniej. O ile była w ogóle taka możliwość. Chciał chwycić go w dłoń, ale podpierał się na obu rękach. Chłopak, jakby miał dar czytania w jego myślach, owinął palce wokół jego penisa zaczynając mu trzepać w rytm swoich pchnięć.

— Cholera, zaraz umrę z powodu seksu — wyznał Nicholls, a głos za nim zaśmiał się, co sprawiło, że przez całe ciało Christophera przebiegły dreszcze, które tylko wzmocniły to co już odczuwał. W ułamku sekundy rozpadł się w przeszywającym go orgazmie. Nieznajomy za nim wciąż pieprzył go z dużą siłą, nie przestając pompować jego kutasa i wyciągać resztek orgazmu z niego. Potem poczuł jak ten dochodzi wbijając się w niego tak mocno, że zarzuciło nim do przodu i miał wrażenie, że orgazm chłopaka trwa bez końca. Oszołomiony intensywnością odczuć, jeszcze się nie pozbierał a już miał ochotę to wszystko powtórzyć.

— Ja pierdolę. Wydoiłeś mnie do końca — powiedział zmęczony chłopak i wysunął się z Christophera. — Chciałbym tu zostać — szepnął dotykając palcami jego wrażliwej teraz dziurki i wsuwając dwa do środka. — Chciałbym patrzeć jak moja sperma wypływa z ciebie, jak znaczy twoją ciemną skórę swoją bielą.

— Nie mów tak, bo znów mi stanie.

— Masz jeszcze siły?

— Nie teraz — odpowiedział i wyprostował się.

Odwrócił się do chłopaka, który kończył się czyścić i właśnie chował penisa. Chris zastanawiał się co by czuł, gdyby miał go w ustach. To go zaskoczyło, bo nie lubił obciągać. Sam również doprowadził siebie do porządku i wytarł nawilżającymi chusteczkami, które podał mu nieznajomy. Prezerwatywę też w nie owinął i wrzucił do stojącego kosza.

— Zawsze wszystko masz przy sobie?

— Przezorny zawsze ubezpieczony. — Chwycił twarz Christophera i pocałował go delikatnie w usta. — Dobrze się bawiłem. Dzięki.

— Ja też — odparł Nicholls, który jeszcze do końca nie doszedł do siebie w przeciwieństwie do tego, który dał mu orgazm i pieprzenie życia. W dodatku nie nawiedził go moralny kac jak ten po przypadkowych połączeniach w klubie.

Patrzył jak chłopak przekręca klucz w zamku, którym wcześniej Chris zamknął drzwi. Każdy w szkole wiedział, gdzie woźna trzyma takie rzeczy i łatwo było go zabrać z dyżurki.

— Jak masz na imię? — zapytał, kiedy chłopak otworzył drzwi, chcąc wyjść.

— Tobias. Mam na imię Tobias, Christopherze.

16 komentarzy:

  1. OMG, ale zaskoczenie :o Wsm można było się spodziewać,ale zapomniałam kto się wybierał na imprezę w poprzednim rozdziale xD
    No jestem ciekawa co ta sytuacja przyniesie Chrisowi i nie tylko jemu( ͡° ͜ʖ ͡°)

    Pozdrawiam i życzę weny ;)
    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy się wybierali poza Oliverem. :)
      Dziękuję, wena zawsze się przyda. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Czytając właśnie się zastanawiam, który to z braci, bo przecież zdanie zawsze można zmienić i pójść na imprezę. No proszę... Tobias i Chris hmmm... robi się ciekawie. Tym bardziej, że odnoszę wrażenie, iż możemy dostać naprawdę galimatias życiu uczuciowym naszych bohaterów.
    Życzę zdrówka Tobie Luano jak i Twojemu mężowi . Nie przemęczaj się i nie nakładają na sobie zbyt wiele 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ten galimatias dostaniecie. :D
      Również życzę zdrowia i pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Taaaak Tobias�� super... Tak mymyślałam, że to bedzie on�� świetny rozdział. Ale nadal nie wiem co z biednym Elliotem...co z jego życiem miłosnym i erotycznym?
    Czekam na dalszy rozwój akcji.

    Co do szczepienia będzie dobrze :) powodzenie o dużo zdrówka dla Ciebie Luano i Twojego męża�� pozdrawiam Jenny Hardy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Elliotta przyjdzie czas. Nie wszystko od razu. Zresztą jak widać chłopak nikogo nie chce. Woli nagrywanie na YouTube. :)
      Mam nadzieję, że będzie dobrze. Również życzę zdrowia i pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Hej. Połączenie Tobiasa i Chrisa to strzał w dziesiątkę. Rozdział jak zawsze rewelacyjny. Chociaż zastanawia mnie ta tajemnicza dziewczyna ..., ale poczekam na dalszy rozwój wypadków i dam ci znać czy dobrze myślałam. Pozdrawiam i głową do góry zdrówka dla Ciebie Luano i dla Twojego męża, będzie dobrze.
    Pozdrawiam w.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będę czekać na info czy dobrze myślałaś. :)
      Nawzajem i pozdrawiam. :)

      Usuń
  5. Hejeczka, hejeczka,
    muszę powiedzieć, że bardzo goraco między Tobiasem a Christopherem... czyżby Frost był gejem? i jeszcze ta tajemnicza dziewczyna, nie sądzę, że to mógłby być Oliwer, ale może jednak... ale mam wrażenie że i Oliwer jest w to wmieszany...
    weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frost chyba sam nie wie kim tak naprawdę jest, ale wszystko się wyjaśni z czasem. :)
      Za wenę i pozdrowienia dziękuję. :)

      Usuń
  6. Hej kochana w kolejnym rozdziale.
    Czy mówiłam już że uwielbiam Twój styl pisania? Lubię lekkość Twojego pióra. KOjarzy mi się z licznymi romansami jakie czytam.
    Nie wiem czy kojarzysz pewną autorkę Dianę Palmer. Swoją drogą mam świra na punkcie i Twój styl bardzo mi ją przypomina. Jeśli nie znasz a lubisz lekkie romanse osobiście polecam ;) Może znajdziesz coś dla siebie wśród miliona książek.
    Tymczasem wracając do Twojej historii.
    Podoba mi się rozwijająca relacja między Chrisem a Tobiasem.
    Swoją drogą Tobias boskie i rzadko spotykane imię ;)
    pozdrawiam serdecznie i zapraszam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam zerknąć kim jest Diana Palmer. Niestety nie czytam historii KM. Odkąd zaczęłam czytać MM, to innych nie mogę przełknąć, a dawniej to zaczytywałam się z takich książkach. :)
      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  7. Hejka! XD
    O rany! No to się Chrisowi poszczęściło. xD Tobias od razu wydał mi się taki... mężnie-zadziorny. Jeszcze Queen będzie żałował, że zaprzepaścił swoją szansę. No ale gdy przyjdzie mu olśnienie, może już być za późno.
    Mam takie bardzo pokrętne wrażenie, że tą piękną długonogą dziewczyną jest Oli. Pojęcia nie mam, dlaczego ta myśl tak mocno utkwiła mi w głowie. Kiedy Frost miał ją (dziewczynę) na kolanach, to chyba jakoś wyczułby, że to jednak chłopak... ale z drugiej strony ona odtrąciła jego dłoń, gdy swoją zakradł się za daleko... Uuu, ale by się chłopak zdziwił! No już nie mogę się doczekać, co tam się wydarzy! Boję się tylko, że w nowym rozdziale umieścisz wszystkich prócz Frosta i dosłownie rozpłynę się we łzach. Zobaczymy... xD Będę dobrej myśli.
    Do boju, chłopaki! (Elliott, działaj wreszcie, ty nieśmiałku kochany!)
    Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za Ciebie i męża. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha, tak poszczęściło mu się i to jak. :D Już niedługo dowiesz się kim jest tajemnicza dziewczyna. :) Pewne części ciała można tak schować, że się nic nie wyczuje, ale aż tak daleko nie zaszedł, by coś poczuć. A może to jest dziewczyna. :)
      Elliott czeka na wielką miłość.
      Dziękuję i pozdrawiam Kochana. :)

      Usuń
  8. Hejeczka,
    rozdział genialny i taki gorący, Tobias i Christopher to strzał w dziesiątkę... kim jest ta tajemnicza dziewczyna?
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagadka tajemniczej dziewczyny za jakiś czas się rozwiąże. Mówisz, że Tobias i Chris to strzał w dziesiątkę? Zobaczymy czy i oni będą tak sądzić. :)
      Pozdrawiam i dziękuję za wenę. :)

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)