Hej, cieszę się, że tak dobrze przyjęliście pierwszy rozdział i czekacie na dalsze perypetie bohaterów. Przypominam, że planuję, by ten tekst był bardzo długi i nie wszystko będzie od razu, jak choćby dokładne poznanie postaci, czy ich przyszłego ukochanego. :)
Dziękuję za komentarze i zapraszam na rozdział.
Elliot otworzył drzwi lodówki, by wziąć swój ulubiony jogurt, ale spotkała go przykra niespodzianka. Jak zawsze jego siostra musiała wyjeść ostatni kubeczek.
— Zabiję ją, zamorduję. — Zamknął lodówkę niepocieszony.
— Nie zabijaj swojej siostry, jeszcze się nam przyda — rzekła mama wchodząc do kuchni ubrana w nienaganny dwuczęściowy kostium. Blond włosy spięła z tyłu głowy w perfekcyjny kok, a na jej twarzy widniał lekki makijaż.
— Miałaś mieć dzisiaj wolne — jęknął z pretensją Elliot. — Mieliśmy pojechać razem do babci.
—
Miałam, ale zadzwoniła Pam i powiedziała, że jej córeczka się rozchorowała
i musi zostać w domu. Nie ma kto jej zastąpić, a klient nie będzie czekał. Sam
możesz pojechać do babci. Możesz też zabrać tę, która wyjada ci jogurty. —
Zaśmiała się i próbowała dać synowi pstryczka w nos.
— Mamo — prychnął po tym jak się uchylił. — Nigdy nie przestaniesz prawda? Jesteś dojrzałą kobietą.
— Synku, a co ma do tego dojrzałość? — Popatrzyła na niego tak jakby właśnie okazało się, że jej syn jest kosmitą. — Stara nie jestem. Mam dopiero czterdzieści dwa lata. — Podeszła do ekspresu i nalała sobie kubek kawy. — Nie zamierzam być sztywniarą, jak to mówi Emilly. Zresztą nigdy nią nie byłam. Gdybyś ty widział co ja wyprawiałam w twoim wieku… — zamilkła i uśmiechnęła się na miłe wspomnienia. — Powiem tak, imprezy wspominam dobrze. — Usiadła przy stole z kubkiem kawy i spojrzała na syna. — Nie siedziałam przed komputerem całymi dniami, nie grałam też całymi dniami oraz nocami, jak wy teraz. Spotykałam się z ludźmi. Miałam chłopaka.
— Mamo, wtedy to ciężko było o takie gry jak teraz. Tym bardziej o nagrywanie na YouTuba czy stremowanie. Też spotykam się z ludźmi. Christopher i Quinn też nimi są — dodał, kiedy rodzicielka uniosła brwi.
— Ale potrzebujesz poznać nowych ludzi — zaakcentowała ostatnie słowo. — Poznać jakiegoś chłopaka.
— Ha. — Wycelował w nią palec — O to chodzi. Znów mnie będziesz z kimś swatać. Nie ma mowy. — Czasami chciałby, przynajmniej przez chwilę, by jego rodzice na jeden dzień przestali akceptować jego orientację seksualną. Wtedy może nie wciskaliby mu kolejnych chłopaków mówiąc, że oni w tym wieku już byli z kimś związani. Niestety trafili mu się rodzice otwarci pod każdym względem tak bardzo, że musiał cierpieć z powodu wciskania mu synów swoich klientów, znajomych, współpracowników. Z drugiej jednak strony miał w tym względzie naprawdę wielkie szczęście. Nie każdemu było to dane. Wielu rodziców po prostu wyrzucało swoje dzieci z domu lub wysyłało na tak zwane leczenie.
— Na razie nie mam na oku nikogo interesującego — odparła Eleanor.
— Całe szczęście.
— Dobra, lecę — powiedziała, kiedy dopiła kawę i wstawiła pusty kubek do zlewu. — Nie wiem kiedy wrócę. Tata powinien być koło szesnastej. Uściskaj babcię ode mnie i powiedz dziadkowi, że ma nie zapominać o lekach.
— Wtedy dowie się, że babcia znów się na niego skarżyła.
— To nic. Jego zdrowie jest ważniejsze.
— Nie zapomnij torebki, bo znów się będziesz wracać z połowy drogi — przypomniał jej sytuację sprzed kilku dni.
— Tym razem nie zapomnę. — Skierowała się w stronę wyjścia z kuchni. — A, zapomniałabym. Zrób potem zakupy. Listę masz na lodówce.
— Niech Emilly raz to zrobi.
— Emilly przygotowuje imprezę szkolną z Tobiasem. Fajny z niego chłopak. Powinieneś go lepiej poznać.
Przewrócił oczami na słowa matki i jej subtelność wpychania mu ich sąsiada w ramiona. Nie, żeby Tobias Grant nie był interesujący. Przecież był i zwrócił już wczoraj na to szczególną uwagę, ale nadal nie zamierzał mieć chłopaka i tyle. Dobrze mu jest tak jak jest. Po co mu związkowe problemy. Wystarczająco napatrzył się na Quinna i jego chłopaka. Lukrowatość w tym związku przechodziła wszelkie pojęcie. Czasami miał wrażenie, że po każdym ich pocałunku będzie rzygał tęczą. Aż wzdrygnął się na to wspomnienie.
To nie tak, że nie cieszy się ze szczęścia przyjaciela, bo się cieszy, ale może jest trochę zazdrosny. Greenwood nie ma już dla niego tyle czasu co zawsze, a jak się spotykają to w częstym towarzystwie Maxwella Thompsona. Od pół roku oficjalnego chłopaka jego przyjaciela. Wiecznej przylepy, która zawsze jest tam gdzie Quinn. Może nie zawsze było tak źle, ale jego mózg podpowiadał mu, że traci przyjaciela a to już mu się nie podobało. Może faktycznie on też powinien sobie znaleźć chłopaka, wtedy spotykaliby się we czwórkę. Ewentualnie w szóstkę o ile Christopher też by kogoś miał. Tylko gdzie ja znajdę księcia z bajki? — pomyślał. W tej samej chwili na jego telefonie przyszło powiadomienie o nowym streamie kogoś, kogo obserwował od dawna i za jego przykładem wziął się za nagrywanie filmów.
— Teraz nadajesz kiedy muszę jechać do babci i na zakupy? — zapytał na głos tego, kto i tak nie mógł go usłyszeć. Za to mógł go przeczytać, a raczej wiadomość od niego.
Usiadł więc przy stole i kliknął na link z powiadomienia. Przeniosło go to na jedną z najpopularniejszych stron. Od dawna był zarejestrowany na Twitchu, ale nieczęsto się odzywał. Nie używał tam też nicku z Youtube. Mimo, że pozostało kilka minut do rozpoczęcia nadawania na żywo główny bohater już był obecny. Elliott aż uśmiechnął się na widok czarnowłosej postaci w rogu ekranu. Niejednokrotnie porównywał wygląd streamera do wokalisty Tooji’ego. Szczególnie lubił ten wizerunek z teledysku Father. Za każdym razem podczas sceny miłosnej wzbudzał on fantazje Rossa, o których teraz wolał nie myśleć, bo czuł się z ich powodu po prostu głupio. Dobrze, że Ryan Whitener, który właśnie witał się ze wszystkimi, o niczym nie wiedział. Jak zawsze jego głos był lekko chropowaty, ale przy tym ciepły i dobrze się go słuchało. Niejednokrotnie Elliott zasypiał przy jego filmach słuchając jedynie głosu chłopaka. Czy mógł go tak nazywać, kiedy ten miał już dwadzieścia trzy lata, nie miał pojęcia, ale najprawdopodobniej tak. Odetchnął i zdobywając się na odwagę napisał na czacie wiadomość. Nie miał nadziei, że ta zostanie zauważona, bo mimo poranka już zebrało się dużo ludzi. Chciał jednak coś napisać, no bo czemu nie. Nikt mu przecież nie zabroni czasami się odezwać.
Hej. Dlaczego robisz streaming kiedy ja mam tyle zajęć i nie mogę Cię oglądać? I czy faceta w Twoim wieku można nadal nazywać chłopakiem czy już mężczyzną?
Napisał i wysłał. Zaraz po tym jak to zrobił miał ochotę zapaść się pod ziemię, że nie skasował ostatniego pytania. Na domiar złego jego wiadomość została zauważona i to nie przez innych, ale przez samego Ryana.
— Hej, Nieznajomy. W ogóle fajny nick. Miło spotkać kogoś, kto nawet na czacie używa we zwracaniu się do kogoś dużych liter. I tak, sądzę, że wciąż jestem chłopakiem. Nawet po czterdziestce nim będę. Mężczyzną, chłopakiem, co za różnica. Także możesz mnie tak nazywać, ale ogólnie to jestem Ryan. — Puścił oczko w stronę kamery. — Może napiszesz coś o sobie, Nieznajomy. Co to masz za takie zacne plany, że nie możesz być na moim streemie?
Elliot po raz kolejny uśmiechnął się i zaczął pisać.
*
— Dobra, Max spotkamy się za godzinę — powiedział Quinn Greenwood do telefonu na wideo rozmowie. — Kilka minut temu Elliott do mnie pisał, że jest u babci i prosto od niej pojedzie do centrum. Tam się spotkamy w pizzerii. Christopher też przyjdzie.
— Spoko. Chociaż wolałbym byśmy byli sami. Miałem ciekawe plany i wolną chatę rudzielcu.
Na samą myśl, co mógłby robić z Maxem mając wolną chatę, przebiegły mu po plecach przyjemne dreszcze.
— Ciekawa perspektywa, cholernie kusząca.
— Zrobiłbym ci to co ostatnio — kusił Maxwell — to z twoim penisem i moim językiem.
— Kurwa, przestań, bo na samą myśl mi staje. — Musiał się poprawić, bo naprawdę robił się twardy. Max miał bardzo zwinny język, ale i dobry ciasny tyłek. — Cholera. Skusiłbym się, ale chcę się spotkać z przyjaciółmi i omówić wyjście na imprezę. To już jutro.
— Żałuj. Po co ci w ogóle ta impreza? Chyba nie chcesz poznawać nowych dup. — Wiele osób takie zapoznawcze imprezy w szkole traktowało jako poznanie kogoś nowego do randkowania czy do łóżka. — Podobno pierwszaki są gorący, ale masz mnie o czym przypominam.
Quinn zaśmiał się i posłał całusa w stronę swojego chłopaka.
— Tylko nie bądź zazdrosny. Nie lubię tego. Nie obchodzą mnie pierwszaki, wiem, że mam ciebie. Ale może Elliotowi byśmy kogoś podsunęli.
— Wiesz, że on nie lubi swatania.
Chłopak wzruszył ramionami, mimo że Max mógł widzieć tylko jego twarz.
— Co z tego? Pooglądamy sobie nowych. Będzie też ten sąsiad Elliota. Tobias czy jak mu tam. Jest gorący. I jest gejem.
— Skąd wiesz, że jest gejem?
— Max, skarbie, mój gej radar nigdy się nie myli. Poza tym wiesz, miłość sąsiedzka i te sprawy. Czytałem mnóstwo takich historii.
— Nie lubię tych historii, zawsze jak zaczynasz je czytać, to odpadasz.
— Bo są niesamowite. On spotyka jego i nagle wiedzą, że to miłość na całe życie.
— A my nie jesteśmy dla siebie na całe życie? — zapytał Max.
Quinn odgarnął z oczu przydługą grzywkę i uśmiechnął się z rozczuleniem do chłopaka.
— Pewnie, że jesteśmy. Zawsze i na zawsze.
— To może spotkamy się wcześniej niż za godzinę i pójdziemy na spacer.
Greenwood udał, że się zastanawia czy pasuje mu coś takiego. Potem znów wzruszył ramionami i niby od niechcenia powiedział:
— W sumie jestem gotowy, więc może być. Już wychodzę. — Nie mógł odpowiedzieć inaczej. Chciał zobaczyć swojego chłopaka na żywo, a nie przez telefon. Tęsknił za nim w każdej chwili, kiedy nie byli razem. Nigdy nie sądził, że wpadnie tak szybko i tak bardzo w związek z kimś i w uczucie, ale nie mógł narzekać. Maxa uwielbiał i tylko to się liczyło.
Rozłączył się ze swoim chłopakiem i wyszedł z pokoju. Mieszkając w dużym domu, zawsze miał wrażenie, że od schodów dzielą go kilometry korytarza. Czasami zastanawiał się jak to jest mieszkać w dużo mniejszym domu, tak jak Elliott, ale nigdy nie chciałby się stąd wyprowadzić. Miał to szczęście, że urodził się w bogatej rodzinie i mógł mieszkać w domu z wieloma pokojami, gosposią, a także lokajem. Jego tata zatrudniał również kierowcę. Od dziecka miał to wszystko o czym czytał wielokrotnie w romansach, które tak uwielbiał. Teraz miał również i chłopaka. Nie mógł być bardziej szczęśliwy. Może gdyby tylko rodzice się nie rozwiedli, ale gorzej było, kiedy mieszkali razem. Ciągłe kłótnie o wszystko nie były przyjemne. Czasami zazdrościł, że rodzice Elliota wciąż się kochają i szanują. Sam chciał dla siebie takiego związku za dwadzieścia lat. Najlepiej z Maxem, bo nikogo innego nie wyobrażał sobie u swojego boku. Chciałby też, aby tata kogoś poznał i nie był sam. Miał wspaniałego ojca. Może zapracowanego, próbującego zarządzać swoją firmą transportową, ale i kochającego.
— Tato, wychodzę! — krzyknął, wiedząc, że rodzic dzisiaj pracuje w domu w swoim gabinecie.
Podszedł do drzwi, aby założyć buty. Sprawdził też kieszenie czy ma portfel. Może po pizzerii zaprosi Maxa na ogromne ciacho. Kusiła go myśl pojechania do chłopaka i skorzystania z kilku godzin samotności. Miesiąc temu zaczęli ze sobą współżyć i nie mógł oprzeć się temu, aby znów nie być ze swoim chłopakiem w łóżku. Miał przecież osiemnaście lat i zaznawał czegoś nowego, chciał dalej w to iść. Maxwell był dla niego pierwszym, on dla niego nie, ale to nie miało znaczenia. Teraz byli tylko dla siebie.
— Quinn, zaczekaj, proszę.
Głos taty sprawił, że nastolatek wrócił do rzeczywistości.
— Co tam?
Założył buty i spojrzał na ojca, który jak zawsze wyglądał na zapracowanego, ale dzisiaj też na spiętego. Postura taty zawsze go zadziwiała. Harry Greenwood był dużym facetem. Naprawdę dużym, dobrze zbudowanym, a on jego syn w ogóle nie przypominał ojca. Może kolorem włosów, ale budową ciała to nie. Choćby starał się jak mógł mięśnie nie chciały rosnąć tak jak u taty. On wyglądał normalnie. Jak wielu zwyczajnych nastolatków. Bardziej przypominał mamę. Tylko po nim nigdy nie można było odczytać emocji czy napięcia, a już po Harrym tak i to bardzo. Dlatego po tym jak zobaczył tatę, zapytał:
— Coś się stało? Coś z babcią? Z mamą?
— Nie, spokojnie. Nikt nie umarł, nikt nie zachorował. Chodzi o coś innego. Widzę, jednak, że wychodzisz, więc pogadamy jak wrócisz.
— Idę na pizzę z Maxem, Elliotem i Christopherem.
— Pozdrów ich ode mnie.
— Dobra. Tylko na pewno to nic poważnego? —spytał chcąc się upewnić.
Harry znanym gestem, który był doskonałym odbiciem lustrzanym gestu syna, odgarnął włosy z czoła. Potem rękę schował ponownie do kieszeni garniturowych spodni.
— Nic aż tak poważnego. Mogę tylko powiedzieć, że będziemy mieć gości.
Quinn jęknął z zawodem.
— Pewnie ciotka Laura przyjeżdża z tym bałwanem swoim nowym mężem. Spoko. Ile by nie byli dam radę. Tylko jak pacan znów każe bym nazywał go wujkiem, to zacznę wrzeszczeć. — Jego ciotka, młodsza siostra taty, wyszła kolejny raz za mąż, za dwudziestosiedmioletniego mężczyznę. Kobieta dojrzała, pod czterdziestkę szalała i zmieniała mężów, ich wiek, jak rękawiczki.
— Laura chyba wystąpiła o rozwód.
— Już? Po dwóch miesiącach? To jej nowy rekord. Pewnie przyjedzie wypłakać się. Nie ma sprawy. Pogadamy jak wrócę z pizzerii. — Nici z wizytą w domu chłopaka i nici z seksu, ale jeżeli tata chciał porozmawiać, a zdarzało się to rzadko, to chciał być w domu.
— Baw się dobrze i przyprowadź kiedyś swojego chłopaka na obiad.
Posłał tacie uśmiech pełen szczerości i radości. Gdy dwa lata temu przyznał się ojcu, że jest gejem, to rodzicowi było ciężko przyjąć to do wiadomości. Nie wyzywał go, ani nic takiego, poza tym lubił Elliota, ale wiadomość, że jego syn jest również homoseksualny bynajmniej nie sprawiła, że był szczęśliwy. Potrzebował czasu, by to do niego dotarło, by się przyzwyczaił i próbował zaakceptować seksualność syna, a teraz i Maxa w życiu Quinna. Starał się, a to nastolatek bardzo doceniał.
*
— Uśmiechanie się jak głupek to twoja nowa wizytówka?
Elliot usłyszawszy głos jednego z przyjaciół uniósł spojrzenie z nad telefonu. Wciąż trwał stream Ryana, który zapowiadał się na wiele godzin dobrej zabawy i często pisał na czacie. Whitener równie często dostrzegał jego wiadomości i odpowiadał na nie. Uśmiechając się przy tym tak, że Rossowi miękły nogi. Zdawał sobie sprawę, że ma słabość do tego faceta, ale to tylko ktoś kto mieszka bardzo daleko i nigdy się nie spotkają. Pewnie nawet Ryan nie jest gejem.
— Chyba aż tak głupio nie wyglądałem? — zapytał.
Wyjął słuchawki z uszu wciąż patrząc na Christophera. Czemu nie mógł zakochać się w tym chłopaku? Jego czarnoskóry przyjaciel miał wszystkie cechy tego idealnego chłopaka o którym tak wielu marzy. Dobry, grzeczny, uczynny i przystojny jak jasna cholera. Nie miał pojęcia, czy może zrobić takie porównanie i co ma przystojność do przekleństwa, ale tak mu się nasuwało na myśl. Chłopak miał czarne, gęste, bardzo krótkie włosy, brązowe oczy, według Elliota idealne brwi czyli nie za wąskie i nie za szerokie, ale za to długie. Poza tym usta pełne, niesamowicie seksowne kiedy chłopak uśmiechał się, delikatny zarost i ciało, które mogło łatwo doprowadzić do grzechu. Mimo tego jedyne co czuł do Chrisa to sympatię przyjacielską. Zresztą to było odwzajemnione. Znali się od pierwszej klasy liceum i już podczas pierwszego spotkania nic pomiędzy nimi nie kliknęło więcej niż więź kumpelska. Z czasem zmieniła się na taką, która łączy dobrych przyjaciół. Takich prawdziwych, z którymi zjadło się beczkę soli, którzy nie opuszczą w problemach i będą zawsze.
— Wyglądałeś. — Chris zajął miejsce na ławie po drugiej stronie stolika. — Szczerzyłeś się do ekranu jak wariat. Co tam masz ciekawego?
Dopiero wtedy Elliot przypomniał sobie o streamie Ryana i przepraszając na chwilę Nichollsa napisał na czacie, że już musi uciekać. Wtedy rozłączył się szybko, by nie kusiło go, aby czekać na to co odpowie Ryan, teraz zajęty strzelaniem do zombi czy innych kreatur.
— Oglądałem jak Ryan nadaje na żywo.
— Ryan? Aaa ten Ryan — przypomniał sobie Chris. — Ten za którego przykładem zacząłeś nagrywać. Przyznałeś mu się do tego?
— Co ty? Nigdy. Pisałem trochę na czacie, ale nie przyznałem się kim jestem. Pewnie nawet o mnie nie słyszał. Mam tylko sto tysięcy widzów, a on prawie dwa miliony. Przy nim jestem mróweczką.
— Co to ma do tego? Przecież każdy od czegoś zaczynał. Lubisz go bardziej niż innych Youtuberów których oglądasz, co nie?
— O, Quinn i Max już są — rzucił Elliot, czując się przez tę dwójkę uratowany od odpowiedzi. Kątem oka zauważył, że Chris skrzywił się słysząc imię Maxa. — Co?
— Nic. Nie lubię gościa i tyle. Chyba muszę się przesiąść. — Niechętnie wstał i usiadł obok Elliota, a potem uniósł spojrzenie na przybyłych, którzy w tym czasie zdążyli podejść do stolika.
— Jeszcze nic nie zamówiliście? — zapytał wiecznie głodny Greenwood. Potrafił zjeść tonę pożywienia, a nic nie było po nim widać.
— Czekaliśmy na was — odparł Elliot. — Dzisiaj mają… — urwał, bo odezwał się telefon Christophera.
Chłopak odczytał wiadomość ze zmarszczonymi brwiami.
— Matka chce, abym po spotkaniu wrócił do domu, bo musimy o czymś pogadać.
— To tak jak u mnie — wtrącił Quinn. — Tata też chce pogadać. Podobno mamy mieć gości. W ogóle to tatko was pozdrawia, a ciebie — zwrócił się do swojego chłopaka — zaprasza na obiad. Trzeba wybrać tylko jakiś dzień, najlepiej niedzielę. Co ty na to?
— To już mnie twój tata lubi?
— Próbuje zaakceptować to, że mam w swoim życiu chłopaka, a nie dziewczynę. Szanuję to i ciebie proszę też o to samo.
— Spoko. Mogę przyjść kiedyś na obiad.
— Super. — Ucieszył się Quinn. Położył dłoń na karku Maxa i przyciągnął go do pocałunku, który miał skończyć się szybko, ale tak uwielbiał całować swojego chłopaka, że przeciągnął to najdłużej jak się dało.
— Czy oni zawsze muszą lukrować każde spotkanie? — jęknął Elliot Ross. — Pizza na słodko mi nie smakuje.
Greenwood odsunął się od swojego chłopaka i spojrzał na przyjaciół. Christopher grzebał coś w telefonie za to Elliot miał skwaszoną minę.
— Serio? — zapytał Quinn unosząc brwi. Grzywka ponownie zasłoniła mu prawe oko, więc ją odsunął na bok, ale ta od razu wróciła na swoje miejsce.
— No co? Rzygać się chce tęczą normalnie. Ale proszę, nic nie mów. To tylko mój mózg mi mówi, że jest tu za słodko. Mój mózg jest głupi. — Elliott jęcząc uderzył głową w podłużny blat stolika.
Poza Maxem pozostali dwaj chłopcy zaśmiali się, a Chris dodatkowo mruknął pod nosem:
— Nie można temu zaprzeczyć. — Dostał za to od Elliota kuksańca pomiędzy żebra.
— Chcę zobaczyć jak ty się będziesz zachowywał mając swojego pierwszego chłopaka — powiedział Quinn.
— Miałem już chłopaka — rzucił Ross broniąc się. Miał chłopaka, niejednego i dlatego wiedział, że nie chce mieć nikogo.
— Miałeś przez tydzień chyba. Jednego. Tego drugiego nie liczę, bo tylko raz poszliście na randkę i zrezygnowałeś.
— Zrezygnowałem, bo cały czas gadał o sobie. Czego to on nie potrafi zrobić. Jaki jest. Do tego złożył zamówienie za mnie i nie interesowało go to, że nie lubię tego co zamówił.
— Dobra, też bym uciekł od takiego. Co do chłopaka mówię o czymś stałym. Jak takiego poznasz to wtedy zobaczymy kto będzie rzygał tęczą. Ałł. Co ty robisz?
Elliot, który przed momentem kopnął pod stołem przyjaciela, teraz wzruszył ramionami jakby o niczym nie wiedział.
— To zamówimy w końcu tę pizzę czy nie? — zapytał, nie mając już ochoty mówić o tym, że kogoś pozna. Rozsiadł się jedynie wygodnie i walczył ze sobą, aby nie wejść na stream Ryana. Nie ciągnęło go tak wcześniej, nim Whitener się do niego nie odezwał. Teraz wpadł jak śliwka w kompot i nie miał pojęcia czy to dobrze, czy źle.
Ale przyjemnie "zobaczyć" znajomą twarz :3 Wiemy czym po trochu zajmuje się zapalony gracz hehe
OdpowiedzUsuńJako,że ma być to dłuuuga opowieść to zgaduje,że będę płakać nad cliefhangerowymi zakończeniami rozdziałów xD
No nic dam radę, zdecydowanie warto czekać tydzień w tydzień na ciąg dalszy Twoich historii :D
Pozdrawiam i mnóóóóstwo weny jak zawsze ;)
~Tsubi
Również sądzę, że przyjemnie jest zobaczyć znajomą twarz. :) Nie każdy rozdział będzie cliffhangerowy. Ale w sumie ja to mogę inaczej odbierać. :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam. :)
No nie... Co tak krótko? Chce więcej. Tyle czekania i w dodatku urwana akcja...wrrr.
OdpowiedzUsuńSzczerze ten Max też mnie troche irytuje...ale dam mu szansę.
Strasznie jestem ciekawa co dalej.
Ciekawy rozdział, zaostrza apetyt.
Pozdrawiam i życzę weny
Jenny H.
Mnie Max również irytuje, ale musi pojawić się i taka postać. Tydzień szybko zleci i będziesz wiedzieć co dalej, ale nie obiecuję, że czekanie będzie łatwe. :D
UsuńPozdrawiam i dziękuję za wenę. :)
Rozdział jak zawsze rewelacyjny. Co do długości opowiadania , to niech będzie jak najdłuższy. Już uwielbiam wszystkich, których do tej pory tu umieściłam . Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. W.
OdpowiedzUsuńSuper, że uwielbiasz wszystkich. Dajcie mi siłę do pisania, to będzie jak najdłuższy. Planuję ten tekst by był długi mniej więcej jak "W sidłach miłości".
UsuńRównież pozdrawiam. :)
Witam,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że przytuliłaś wenę i bardzo dobrze się nią zaopiekujesz, by nie uciekła i podpowiadała baardzo długo twojemu pisaniu.
Tak w ogóle to uważam Cię obecnie za złą kobietę. Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz czytałam coś Twojego w odcinkach, tzn. coś nowego, bo na bloga wchodzę regularnie. Jestem niecierpliwa i chcę już, natychmiast. I do tej pory tak było, całe opowiadanie na raz, może na dwa. Czytanie w odcinkach to tortura, ale cóż zrobić, zacisnę ząbki i zemszczę się, wytykając błędy. Oczywiście tylko te, które rzucają się w oczy i nie dotyczą interpunkcji, choć wciąż widzę problemy z przecinkami. W jednym zdaniu za mało, w drugim za dużo. Jednak to nie psuje całego pozytywnego wrażenia.
I tak:
1) Christopher i Quinn też ludźmi nimi są.
2) Dostał za co od Elliota kuksańca pomiędzy żebra.
Co do samego opowiadania (tylko tych 2 rozdziałów) to z tego, co sobie wyliczyłam minęło 10 lat od akcji "W sidłach miłości". Już wtedy Ryan był maniakiem gier :) Max sprawia wrażenie za bardzo zaborczego, jestem ciekawa jak pociągniesz ten wątek. Zastanawiam się, czy Gerard Frost to nie taki drugi Casey McPherson albo Daisuke Tozawa. Postaram się cierpliwie czekać na rozwój fabuły, albo i niecierpliwie :)
Pozdrawiam,
Kasia M.
Wenę przytulam tak bardzo jak mi na to pozwoli, ale czasami ode mnie ucieka. Taka jest kapryśna.
UsuńHa,ha powróciła zła kobieta. :D Przyznam, że osobiście wolę czytać zakończone teksty. Nawet jakbym miała rok czekać, to bym czekała, dlatego tym bardziej dziękuję za czytanie tej historii w rozdziałach. Nie jest to łatwe. :)
Dziękuję za wypisanie błędów. Poprawiałam te fragmenty, które wskazałaś i widocznie nie wprowadziło moich poprawek. Na pewno tekst w przyszłości będzie jeszcze poprawiany i przecinki także znajdą swoje miejsce. :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńbardzo mnie cieszy, że to długie opowiadanie będzie ;) trochę podejrzane z tą poważna rozmową u Quinaa i Chrisa, no i Eliot ma wielkie szczęście mając takich rodziców, którzy go wspierają i jeszcze poszukują chłopaka dla niego ;)
znalazłam taki błąd "Christopher i Quinn też ludźmi nimi są"
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Tak, Eliot ma wielkie szczęście mając takich rodziców. :)
UsuńBłąd poprawiony.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńbardzo miło, że Eliot ma takich rodziców że go akceptują, a matka... no prosze, proszę mogła powiedzieć "że jeszcze" nie ma kogo mu przedstawić... dwie poważne rozmowy... bardzo tajemnicze i niepokojące to... a może połączenie rodzin ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Już niedługo okaże się czy to połączenie rodzin. Dziękuję za wenę i pozdrawiam cieplutko. :)
UsuńMam już jakieś pierwsze hipotezy dotyczące przyszłości naszych bohaterów. Chwilami nie mogłam załapać kto jest kim, ale pod koniec rozdziału już mi się to rozjaśniło.
OdpowiedzUsuńLecę czytać kolejny rozdział.. dbaj o siebie Luano i nie przemęczaj się.