Dziękuję za komentarze. :)
Cam
Chodziłem tam i z powrotem nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca.
Nie potrafiłem być spokojny. Nie w takiej sytuacji. Co rusz patrzyłem na
zamknięte drzwi, za którymi mogło dziać się wszystko.
— Szlag — burknąłem.
Potarłem spoconymi dłońmi o spodnie. Usiadłem na kanapie, po czym
wstałem i wyszedłem na dwór. Na dworze było już ciemno. Jedyne światło,
które padało wokół pochodziło od lampy wiszącej przy wejściu. Nie miałem
pojęcia ile godzin minęło od czasu, kiedy byliśmy z Joshem u Whinksów. Wszystko
to, co zdarzyło się później wymazało czas, ale pozostawiło wyraźne obrazy.
Pamiętam, że zadowolony wracałem, po tym jak odprowadziłem Josha. Czułem się tak niesamowicie, że kiedy odwiozłem psy, widać było po mnie każdą emocję, którą byłem upojony. Natychmiast stałem się obiektem żartów mojej rodziny oraz zostałem zaatakowany falą pytań, na które odpowiadałem milczeniem. Dla mojej rodziny było to odpowiedzią na wszystko.
Szybko od nich uciekłem z zamiarem dotarcia do domu, gdzie mógłbym zatonąć w świecie marzeń, które w mojej głowie zawsze się spełniają. Po tym jak wsiadłem do samochodu coś mnie jednak tknęło. Nagle poczułem, że muszę wrócić do Josha. Zapragnąłem go zobaczyć. Z nadzieją, że dobrze zareaguje na moją natrętną osobę pojechałem do niego. Zaparkowałem w stałym miejscu i niemalże przebiegłem odległość dzielącą mnie od domu Josha. W chwili kiedy stanąłem przed drzwiami chcąc zapukać, zobaczyłem, że są uchylone. Potem usłyszałem krzyk.
Natychmiast zadziałałem, wyjmując broń zza paska spodni. Nigdy się z nią nie rozstawałem, nawet kiedy kończyłem dyżur, bo czy na posterunku czy w domu zawsze byłem stróżem prawa. Wtargnąłem do wnętrza domu. Salon był połączony z kuchnią i nic tutaj nie wskazywało na to, że działo się coś złego. Po chwili, zza otwartych drzwi sypialni dotarł do mnie płacz, który rozdarł moją duszę na kawałki. Wszedłem tam gotowy na wszystko, ale nie na to co zastałem.
Josh leżał w szafie na kocach zwinięty w kłębek i płakał. Nie jak dziecko nawet, ale wył jak okrutnie zranione zwierzę, które potrzebowało pomocy. W tamtej chwili moje serce pękło. Schowałem broń i podszedłem do bezbronnego chłopaka. Nie zastanawiając się nad tym co robię chwyciłem go w ramiona niczym lalkę. Próbował się wyrwać, ale przytuliłem go mocno i zacząłem szeptać do ucha, że jestem z nim i jest bezpieczny. Nadal płakał, ale przestał się rzucać i wtulił się we mnie. Czułem jak się trzęsie całkowicie bezbronny. Poza tym, że dużo do niego mówiłem, nie wiedziałem jak mu pomóc.
W swoim życiu przeszedłem wiele różnych sytuacji zarówno w moim
zawodzie jak i na gruncie prywatnym. Miałem do czynienia z różnymi ludźmi,
często załamanymi, ale jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z kimś, kto
wyglądał mi na kogoś skrzywdzonego zbyt mocno. Złamanego. W dodatku byłem
uczuciowo związany z tą osobą i tym bardziej poczułem się bezradny.
Potrzebowałem pomocy i była tylko jedna osoba, która mogła temu podołać. Moja
mama.
Przyjechała natychmiast po moim telefonie. To z nią teraz Josh pozostawał
zamknięty za drzwiami jego sypialni. Dla mnie trwało to wieczność. Chciałem iść
do niego, być przy nim i go wesprzeć. Musiałem jednak dać mu czas na rozmowę z najlepszym
terapeutą jakiego mógł spotkać.
Pozostawiłem otwarte drzwi i usiadłem na najwyższym schodku.
— Cholera — szepnąłem pod nosem, przecierając twarz dłońmi. —
Cholera — powtórzyłem.
Wpatrzyłem się w ciemność przede mną. Nocne powietrze było ciepłe,
wyczuwałem w nim zapach lata, w którym pachniały polne kwiaty, trawy, zioła.
Wokół grały świerszcze i gdzieś z oddali dolatywał do moich uszu rechot żab.
Niesamowity czas i piękno, które nie było niczym zmącone. Za to w czterech
ścianach domu, w sercu chłopaka o różnokolorowych oczach, rozgrywał się dramat.
*
— Cam?
Ocknąłem się i w pierwszej chwili nie wiedziałem gdzie się
znajduję. Szybko jednak rozpoznałem miejsce.
— Musiałem przysnąć — zwróciłem się do mamy. — Co z nim?
— Upadł. Potrzebuje ciebie, aby się podnieść.
Natychmiast wstałem ze schodów. Rozumiałem słowa matki o jaki upadek chodzi. Chciałem być tym, który Joshowi pomoże, ale nagle zwątpiłem w to czy dam radę. Przystanąłem w drodze do sypialni.
— A co jeżeli… — Wziąłem głęboki oddech. — Co jeżeli on nie zechce
mojej pomocy lub nie będę umiał tego zrobić?
— Idź i sam sprawdź. — W jej oczach widniało przygnębienie i
troska, ale dostrzegłem także pełne zaufanie co do tego, że jestem w stanie mu
pomóc.
— Co on ci… — zacząłem, ale nie pozwoliła mi dokończyć.
— Nic ci nie mogę powiedzieć. Tylko on może to zrobić, ale nie
naciskaj.
Skinąłem głową, a potem odwróciłem się w stronę drzwi i jeszcze
raz wziąwszy głęboki oddech, wszedłem do środka. W pierwszej chwili nie
zobaczyłem go w przyćmionym świetle. Dopiero po chwili ujrzałem dwudziestotrzylatka
siedzącego na podłodze tuż przy łóżku. Opierał czoło o zgięte kolana, a rękoma
obejmował nogi. Wyglądał na tak bezbronnego jak ja się teraz czułem. Nie
wiedziałem co robić, ale on wiedział. Uniósł głowę. Oczy miał opuchnięte,
czerwone, włosy zmierzwione jakby wiele razy próbował je wyrwać.
— Cam — wyszeptał tak cicho, że ledwie go usłyszałem. Jednakże to
wystarczyło, abym upadł przed nim na kolana. Postępując ostrożnie jak z dzikim,
zranionym zwierzęciem położyłem dłoń na jego policzku. Na chwilę zamarliśmy
obaj, ale potem wtulił twarz we wnętrze mojej dłoni. Jego oczy wypełnione
ogromną dawką bólu patrzyły w moje wyrażając potrzebę pomocy.
— Josh, jesteś silny…
— Potrzebuję czuć się bezpieczny — wyszeptał, a ja pochyliłem
się i złożyłem delikatny pocałunek na jego czole, a później oparłem swoje o
jego i powtórzyłem to, co nie było pustym frazesem. Tak czuję i chciałem, aby
on wiedział, że to co mówię nie jest zabawą.
— Josh, kochanie, prędzej bym pozwolił obedrzeć się ze skóry i
przypiec żywcem niż skrzywdzić ciebie i dać to zrobić innym. Za dużo czuję, aby
nie otoczyć cię kokonem bezpieczeństwa. — Czułem, że drży. Chwycił palcami moją
koszulkę i przyciągnął mnie bliżej siebie.
— Wierzę ci. Dziwne, ale wierzę. Nie sądziłem, że jeszcze tak
będzie. Mówisz inaczej niż on. On tak nie mówił. Nie czułem od niego tego
dobra. Nie odchodź — poprosił, przysuwając się bliżej.
Nie zrobiłem żadnego kroku, który by mógł go wystraszyć. Pozwoliłem mu się przytulić i na to, aby to on decydował, a ja poddawałem się temu szczęśliwy, że mogę z nim być. Byłem gotowy go chronić. Objąłem Josha, a on skulił się w moich ramionach. Umieściłem nos na jego szyi i czując jego cytrusowy zapach otuliłem się nim. Starałem się nie rozmyślać o tym o kim wspomniał, by nie zacząć się denerwować. Po prostu siedzieliśmy tak i nie wiem ile czasu to trwało. Nie to było ważne. Nie w świetle wieczornych wydarzeń.
Powoli zasypiał w moich ramionach, a ja siedziałem przy nim na
podłodze i upewniłem się, że go kocham. W chwili kiedy zasnął, przeniosłem
go na łóżko. Był lekki jak piórko i przy mojej posturze, pomimo swojego
wzrostu, wydawał się kruchy. Okryłem go kocem i po tym jak upewniłem się, że
głęboko śpi, poszedłem porozmawiać z mamą.
W kuchni podała mi herbatę i oboje usiedliśmy w kuchni przy stole.
— Podałam mu leki uspokajające. Nic mocnego. Przez jakiś czas
będzie spał.
Nie pytałem co się takiego wydarzyło, że moja rodzicielka podjęła
decyzję o podaniu leków. Zawsze była przeciw czemuś takiemu, ale bywały
sytuacje, że nie miała wyjścia.
— Zostanę z nim — powiedziałem. — Dopóki będzie mnie potrzebował
nie zostawię go. Wiem, że nie możesz powiedzieć mi co mówił, ale było źle?
Przez chwilę byłem pewny, że nie odpowie, bo tylko patrzyła na
mnie milcząco. Dopiero kiedy, moim zdaniem, minęła cała wieczność zabrała głos:
— Nawet słowo ciężko nie potrafi określić tego co się działo. —
Zamieszała herbatę. — Będzie potrzebował długiej terapii, ale da sobie radę.
— Jest silny — stwierdziłem.
— Jest — przyznała. — Ale sam długo nie podoła wszystkiemu.
Otwiera się na innych dzięki tobie. Na swojej życiowej drodze spotkał zło i
żałuję, że nie mogę ci o niczym opowiedzieć.
— Nie musisz. Łatwo domyślić się, że ktoś z kim był skrzywdził go
na pewno psychicznie. Fizycznie prawdopodobnie też, ale znam takich, co
potrafili zagnębić człowieka wmawiając mu najgorsze rzeczy — mówiłem. — Sama
wiesz, że to ludzie, których cechuje przesadna zaborczość, egoizm,
dowartościowują się poniżając drugą osobę, siejąc niepewność na każdym kroku.
Stosują agresję i przemoc fizyczną czy też psychiczną lub obie te rzeczy.
Nie odpowiedziała. Nie musiała, bo znałem jej odpowiedź. Josh spotkał kogoś takiego i w głębi mnie zaczęła rodzić się nienawiść do tego człowieka, którego nigdy nie spotkałem.
— Chcę, aby facet znalazł się na mojej drodze — szepnąłem
złowrogo. Miałem pewność, że będę chciał go zabić za krzywdy, które wyrządził
Joshowi. To uczucie spotęguje się, kiedy chłopak opowie mi o wszystkim, gdyż
czułem, że to co sobie wyobrażałem to tylko mała część ogromnej góry lodowej.
— Spokojnie. Nie nakręcaj się, Cameron.
— Trudno tego nie robić, mamo. Powiedział ci kto to jest?
— Nie. On nawet mówiąc o nim nie wspomina jego imienia.
Podejrzewam, że kiedy myśli o tym człowieku nie nazywa go w żaden sposób.
— Jakby chciał wymazać wszystko co z nim związane — szepnąłem
bardziej do siebie niż do niej.
Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym odprowadziłem mamę
do wyjścia. Poczekałem aż odjedzie. Zamknąłem zewnętrzne drzwi na klucz, przy
czym odkryłem aż trzy zamki, które Josh zamontował. Wolałem nie myśleć czemu to
zrobił, ale obiecałem sobie, że jeżeli tamten drań go szuka i znajdzie, to
zrobię wszystko, aby już nigdy nie był w stanie skrzywdzić kogokolwiek.
Wróciłem do sypialni. Josh spał. Poprawiłem koc, którym był przykryty. Starałem się nie patrzeć na szafę, która była jego schronieniem. Prawdopodobnie spał w niej od kiedy wynajął ten dom. Przysiadłem na skraju łóżka i spojrzałem na niego. Nie mogłem nie zacząć zastanawiać się nad tym jakim był człowiekiem zanim przeszedł pranie mózgu. Na pewno nie był taki jakim go poznałem. To było łatwo wydedukować i nie potrzebowałem ani mojej mamy, ani opowieści Josha. Drobne kawałki układanki, które otrzymywałem dużo mi podpowiadały. Nie miałem jedynie pewności czy Joshua kiedyś wróci do tego jaki był. Jedno jednak wiedziałem na pewno. Nawet jeżeli zostanie takim jakim go poznałem, to w moich uczuciach nic się nie zmieni. Dla mnie zawsze będzie najważniejszy. Przecież kocham go.
Tyle zła spotkało tego biednego chłopaka. Nie dziwę się, że Cameron chciałaby zrobić co myślał z tamtym typem :|
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :D
~Tsubi
Hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńtak to Cameron się zjawił, cieszę się że Josh się otworzył i chce wsparcia Cam'a... tylko jak się przebudzi jak będzie się zachowywał czy ukryje się znów w skorupie czy jednak właśnie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie i cieplutko Basia
Hej piszę tu bo nie chcę do końca żeby inni widzieli ,że czytam opowiadania lgbt.
OdpowiedzUsuńTakże bardzo się cieszę, że pojawił się drugi tom Partnerów właśnie go zakupiłam i zaraz będę się brała za czytanie. Nie wiem dlaczego ale coś mi się namieszało w głowie i do tej pory myślałam ,że treść opowiadanie "Na Celowniku" jest pierwszym tomem Partnerów . I tak czytam i czytam opis i coś mi tu nie pasuje dopiero po chwili zrozumiałam że pomieszałam historię xd Zwalam to na to, że za dużo książek czytam i już mi się wszytko miesza.
Tak abstrahując od tego tom drugi Partnerów jest ostatnim???
I tak z ciekawości planujesz może jakieś opowiadanko na święta?? z takim świątecznym klimatem, kocham takie opowiadania. I jeszcze jakby było napisane twoim stylem to już w ogóle jestem w siódmym niebie bo wiem ,że będzie tam Happy Endy który kocham.
W ogóle jak się żyje w tych trudnych czasach?? Mam nadzieję że jesteś zdrowa i ci nie straszny ten Covid.
Tak na koniec chciałam napisać że masz bardzo słodkiego psiaka też ma Labradora ale brązowego ma już 6 miesięcy i dwa światy z nią mamy straszny rozbójnik mówią że po 2 albo 3 rokiem życia dopiero się uspokoi to czuję że te najbliższe lata będą ciekawe.
No nic życzę duuuuuuuużo weny i chęci do pisania a także dużo zdrówka żeby się mocno trzymać w tych trudnych czasach.
Pozdrawiam :D
Możesz i tutaj pisać. Wiem jak to jest, a ja do tego piszę takie teksty. Na szczęście nikt nie interesuje się tym co piszę. Aczkolwiek chyba już dla mnie traci znaczenie to, że ktoś by się dowiedział.
UsuńMnie też się czasami tak wszystko miesza, więc spokojnie, wszystko okej. :)
Ma być jeszcze jeden tom Partnerów, a potem nie wiem. Może i kolejne będą lub skończy się na trzech. Ale trzeci na pewno pojawi się, ale dopiero za dłuższy czas. Mam od miesięcy problemy z pisaniem. Z tego też względu nie pojawi się nic na święta. Miałam dużo planów, ale nie wyszło. Także już tutaj masz odpowiedź na swoje pytanie.
Staram się żyć normalnie w tych czasach. Maseczka, dezynfekcja i żyje się jakoś. Trzeba nie dać się zwariować, ale trzeba uważać. Tym bardziej, że dużo ludzi śmieje się z tego co się dzieje, a ja znam ludzi u których po parę osób w rodzinie zmarło na Covid-19. I to właśnie na niego, a nie na choroby współistniejące. Na szczęście u mnie w rodzinie okej i oby tak pozostało. Mam nadzieję, że u Ciebie również. U mnie kuzynka i jej mąż, córka byli chorzy, ale wyszli z tego.
Kaja jest słodka, ale jest przecholera. Wariatka z niej. Ciągle chce się bawić. Ja nie mogę nic robić, bo ona musi się bawić. Zabawek mi naznosi i baw się ze mną. Moja ma 3 lata, a szaleniec z niej okropny. Czy Twój psiak się uspokoi z wiekiem, to nie wiem. To labrador. A to mówi samo za siebie. Potrafią mieć i po 10 lat i szaleć na całego o ile są zdrowe. Psiak musi się wybawić, wybiegać.
Za wenę dziękuję, bardzo się przyda, bo ze wszystkim jest ciężko. Powinnam już pisać kolejne teksty, by były na przyszły rok i nic. Zaczęłam tekst o nastolatkach na bloga i mam dwie strony od dwóch tygodni. Ciężko jest. :/
Tobie również życzę zdrówka i dziękuję za zakup Partnerów 2 oraz za wiadomość. :)
Pozdrawiam. :D
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, cieszę się że Josh otworzył się i pragnie aby Cameron był przy nim... tylko co bedzie jak sie obudzi? czy spanikuje i znów zakopie sie w swojej skorupie, czy właśnie obdarzy Cam'a zaufaniem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, bardzo cieszy mnie to, że Josh otworzył się i pragnie aby Cameron był przy nim... ale co bedzie jak się przeobudzi? spanikuje i znów zakopie się w skorupie, czy właśnie obdarzy Camerona zaufaniem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga