Ryan z trudem dał się
wyciągnąć Gabrielowi do pubu na choćby jedno piwo. Nie żałował jednak
spotkania. Mogli porozmawiać jak dobrzy znajomi, którzy rozpoczęli całkiem nowe
życie. Gabriel uwielbiał swoich partnerów, co przekazywał w każdym słowie.
— Oni i ja… Czuję, że
odkąd jesteśmy razem dopełniło się nasze przeznaczenie. Ale tyle o mnie —
powiedział dopijając piwo — powiedz lepiej jak u ciebie.
Ryan podrapał paznokciem
etykietę na butelce uśmiechając się przy tym. Już to Lawrencowi wystarczyło za
odpowiedź, ale i tak nalegał na rozmowę werbalną.
— Nie sądziłem — zaczął
Whitener — że chłopak, z którym zaczynam pisać w necie, to będzie
ten, którego szukałem. Ale jak tylko po raz pierwszy odezwał się do mnie, od
razu zwróciłem na to uwagę. Potem szukałem go zawsze na czacie na moich
streamach. Wczoraj poznał moją rodzinę.
— Czyli poszliście na
całość, że tak powiem. Oficjalne poznanie rodzinki ma duże znaczenie.
— Musiał wiedzieć co bierze
sobie na barki będąc ze mną.
— No tak, nie na darmo
mówisz, że wiążąc się z kimś bierze się nie tylko tę osobę, ale i rodzinę
tego kogoś.
— A jak przyjmują cię
rodziny Tobiasa i Chrisa? — zapytał Ryan.
— Mama Chrisa mnie lubi, jego siostra uwielbia. Aczkolwiek obecna pani Grenwood musiała się do mnie przekonać. Ciocia Tobiasa, od początku, była bardzo otwarta. Trochę martwi ją wyjazd do Denton, co jak wiesz, planuję z chłopakami za kilka miesięcy…
— Obgadaliście już to? —
dopytał Whitener rozumiejąc, że dla Tobiasa i Chrisa może to być trudna
decyzja.
— Wczoraj. Rozumieją, że
będę musiał wrócić do domu. Byłem tam na początku stycznia i muszę
przyznać powoli miasto się zmienia. Może to dzięki nowemu mieszkańcowi Leo
i jakiemuś adwokatowi, który ma na nazwisko Clark, którzy, jak mama
mówiła, nie udają, że nie są tym kim są, może po prostu już był czas na
zmianę. Tobias mógłby zająć się farmą. Marzy o tym. W Denton potrzebna
jest taka typowa cukiernia więc Chris miałby tam co robić, realizując swoje
pasje. W sąsiednich miastach są też szkoły jakich potrzebuje.
— Dobrze to
zaplanowaliście.
— Jeszcze dużo przed nami,
ale wiem, że dobrze robimy. Jeszcze po jednym? — zapytał Gabriel wskazując na puste
butelki po piwie.
— Dzięki, ale poprzestanę
na jednym. W ogóle to zbieram się już. Elliott pewnie wrócił do domu. Chcę
z nim spędzić czas.
— Doskonale cię rozumiem.
Wstali, Gabriel zapłacił
rachunek i obaj wyszli na dwór. Chłodne powietrze orzeźwiło ich po tym jak
spędzili ostatnie dwie godziny w dusznym pomieszczeniu. Pożegnali się
i każdy zamówił taksówkę, gdyż jechali w zupełnie innych kierunkach.
Gabriel jutro miał wrócić po swój samochód, Ryan nie miał tego problemu,
bo od razu przyjechał taksówką.
Przed domem Whitener podziękował kierowcy i zapłacił za kurs. Spojrzał w górę. W sypialni świeciło się światło, więc wiedział gdzie odnajdzie partnera. Wyjął z kieszeni klucze i otworzył drzwi. Wszedłszy do środka nie włączał światła. Od razu zdjął buty. Przeszedł w stronę schodów, by wejść na górę, ale przystanął ujrzawszy na ich szczycie Elliotta, którego oświetlały lampki ledowe umieszczone na ścianie wzdłuż schodów.
— Hej — przywitał się.
— Hej — odpowiedział
chłopak patrząc na niego jakoś tak inaczej niż zazwyczaj. Przez to Ryan poczuł
przyjemne napięcie w dole brzucha.
Obrysował sylwetkę
dziewiętnastolatka wzrokiem. W ubraniu nie było nic innego niż zazwyczaj.
Jedynie wilgotne włosy mówiły mu, że Ross brał niedawno prysznic. Wspiął się do
niego na górę i przystanął bardzo blisko. Zapach szamponu i żelu pod
prysznic ponęcił nos Ryana.
— To może ja też się
wykąpię — szepnął, nie spuszczając oczu z chłopaka.
— Mhm. Ja pójdę po coś do
picia.
Elliott, z mocno
bijącym sercem, zszedł po schodach. Czuł na plecach wzrok Ryana, ale nie
obejrzał się. W kuchni nalał sobie do szklanki wody i wypił kilka łyków.
Trochę denerwował się, ale był pewny, że tego chce. Za nic jednak nie potrafił
opanować nerwów. Nawet po trzęsącej się ręce widział wyraźnie co czuje. Nie
zamierzał się jednak wycofać.
Podszedł do dużego okna
widokowego wpatrując się w przestrzeń za nim. Mieli szczęście, że z tej
strony nie było sąsiadów, liczne drzewa zasłaniały częściowo dom i taras.
Na koniec roku szkolnego planowali z Ryanem urządzić tutaj przyjęcie
z grillem, basenem dla ich przyjaciół.
Stojąc w półmroku wypił jeszcze kilka łyków wody, potem odstawił szklankę na stół. Przypomniał sobie, jak po raz pierwszy siedział przy tym stole. Wtedy był taki niepewny. Ryan był tak bardzo na niego zły za kłamstwo. Nie sądził, że przez to jak się zachował, będzie miał szansę na choćby jedno spotkanie czy rozmowę z mężczyzną. Na szczęście, tamto popołudnie zmieniło wiele. Siedzieli, pili herbatę i rozmawiali.
Westchnął i już miał
się odwrócić, kiedy silne ręce objęły go i przyciągnęły do gorącej oraz
silnej sylwetki za nim. Od razu poczuł, że Ryan nie ma na sobie koszuli, jego
skóra jest wilgotna. Woda przesiąkła przez koszulkę Elliotta, pod którą
znalazły się niecierpliwe ręce partnera.
— Byłem w sypialni,
zmieniłeś pościel i… chyba zapomniałeś coś schować…
Elliott przymknął powieki.
Wiedział, że o czymś zapomniał. Kupił dzisiaj nową butelkę żelu
nawilżającego i sporą paczkę prezerwatyw. Wszystko położył na łóżku. Miał
to schować do szuflady w stoliku nocnym, ale przyjechał Ryan i całkiem
o tym zapomniał.
Odwrócił się w ramionach
mężczyzny i od razu został zaskoczony pełnym namiętności pocałunkiem. Ryan
całował go jak szalony. Ustami napierał na jego usta, język wsunął
pomiędzy jego wargi rozchylając je. Ross poddał się z łatwością wsuwając
palce w tylko trochę wysuszone, długie włosy nie tylko partnera, jego
największej i jedynej miłości, ale i przyszłego kochanka.
— Chcę zabrać cię na górę
i sprawić, by moje ręce dotykały twojego ciała, mój język lizał je, usta
całowały — wyszeptał w pewnej chwili Ryan.
Elliott nie wiedział, czy
to było po odbierającym zmysły pocałunku, czy może po tym jak partner zapoznał
się kolejny raz z jego szyją, całując, pogryzając i liżąc skórę na
niej. Ross przesunął rękoma po nagiej skórze Ryana. Mężczyzna był tylko w spodniach,
przy których miał rozpięty guzik. Ewidentnie nie miał nic pod nimi, poza tym co
już wyraźnie rysowało grubą linię i napinało materiał.
— Tak, proszę.
Ryan ponownie go pocałował.
Tym razem robił to delikatniej, ale nie zmniejszyło to nawet na chwilę
podniecenia u Rossa. Na schodach mężczyzna pozbył się jego koszulki,
potem przycisnął go do ściany, całując ponownie głęboko. Elliott otarł
się o niego w akcie desperacji. Chciał już być przy nim nagi.
— Na górę — szepnął Ryan,
zanim do końca stracił zmysły.
Wziął Elliotta za rękę by
szybciej pokonać ostatnie stopnie. W sypialni świeciło się nadal światło, ale
już wcześniej zasłonił wszystkie okna. Potem mocno pocałował Elliotta, śliskość
jego warg była lepsza niż wszystko inne. Chłopak przycisnął swoje ciało do
jego. Elliott chciał go w pełni. Na samą myśl o tym ciało Ryana
wibrowało, zmysły wyostrzyły się. Dotyk Rossa stał się nagle o wiele
bardziej pobudzający, jego zapach upajał, widok błyszczących oczu
kochanka, rozchylonych ust prowadził do zguby w namiętności.
Położył ostrożnie chłopaka
na łóżku pochylając się nad nim. Pocałował raz jeszcze, jakby wciąż mu było tego
mało, po czym zapytał:
— Jesteś pewny?
— Jestem gotów —
odpowiedział od razu Elliott, doskonale wiedząc o co pytał partner.
— Jeżeli zechcesz się
wycofać, ja przestanę. Będzie trudno… — umilkł, kiedy wskazujący palec Rossa
wylądował na jego ustach.
— Przestaniesz gadać i przejdziesz do rzeczy?
Ryan wciąż z szacunkiem,
ale tym razem wiedząc, że nie musi się powstrzymywać przyłożył usta do szyi
chłopaka.
— Kocham cię, Elliocie.
Szept na jego skórze
wywołał dreszcz przyjemności oraz masę emocji u Elliotta. Usta i ręce
Ryana znów były na nim. Dotykając, całując, ssąc. Chłopak odwzajemniał dotyk na
ile to było możliwe z ciężkim ciałem leżącym na nim. Ryan był twardy
i mógłby z łatwością wziąć go, tak jak chciał, ale nie szczędził
pieszczot. Jego dotyk był zarazem łagodny, ale pewny wiedząc co robi, Elliott
poczuł się zrelaksowany i bezpieczny.
— Jesteś piękny. Jesteś ze
mną — powtarzał co jakiś czas mężczyzna.
Powrócił do ust Rossa
muskając jego wargi lekko. Chłopak wykorzystał to i naparł na ciało Ryana,
ten przekręcił się na plecy. Elliott usiadłszy okrakiem na jego biodrach
pochylił się, by pocałować jego tors. Zjechał ustami w stronę brzucha,
Whitener wygiął się. Był tam dość wrażliwy, partner odkrył to jakiś
czas temu i teraz śmiało to wykorzystywał. Język dziewiętnastolatka
zatopił się w jego pępku, palce schwytały poły spodni.
Chłopak przesunął się tak, aby móc je zsunąć z długich nóg Ryana. Piękny obraz, podnieconego mężczyzny, ukazał się w pełni oczom Elliotta. Odrzucił spodnie za siebie, potem ponownie usiadł na udach Ryana. Spojrzał mu w oczy i nie odrywając się od nich, powoli, wręcz za wolno pochylił się by przeciągnąć językiem po penisie kochanka. Potem zakręcił nim wokół główki i wziął ją między usta. Lubił mu to robić i napawał się tym, do jakiego szaleństwa doprowadzał w ten sposób Ryana. Dzisiaj jednak jego partner miał inne plany. Złapał Elliotta za ramiona i przyciągnął do siebie. Ponownie ich odwrócił, całując go gwałtownie. Napierał na niego, pragnął i kochał.
Szybko pozbył się spodni
Rossa i odwrócił chłopaka na brzuch. Rękoma dotykał jego ciała, pieścił
je, ugniatał, Elliott mruczał zadowolony. Coraz bardziej chętny i jeszcze
mocniej podniecony, czuł jak członek Ryana ociera się to o jego udo, to
pośladek.
— Tak dobrze — szepnął
Elliott.
Po chwili usłyszał niski
chichot i zachrypnięty z potrzeby głos, powiedział:
— Będzie jeszcze lepiej.
Wtem Elliott poczuł na karku język kochanka. To był doskonały kontrast po tym jak dotykały go ręce. Wilgotny język kreślił nieznane mu wzory, potem przesunął się na jego kręgosłup. Cały czas twardy penis Rossa, teraz drgnął przyciśnięty pomiędzy nim, prześcieradłem. Ryan całował, to znów lizał go, przesuwając się w dół. Chłopak miał wrażenie, że każdy włosek na jego ciele uniósł się, synapsy właśnie zaczynały płonąć, gdy pomiędzy nerwami przechodziły elektryczne impulsy.
Jęknął głośniej, wciskając
twarz w poduszkę, gdy Ryan pocałował go we wgłębienie nad pośladkami.
Mężczyzna zacisnął dłonie na jego biodrach, lekko go przesuwając, potem rozchylił
mu pośladki. Nagle, Elliott poczuł mokry język na swojej dziurce i poczuł
przedsmak nadchodzącego orgazmu.
— Jasna cholera! —
krzyknął.
Uniósł nieco głowę, jakby chciał obejrzeć się, ale kolejne pociągnięcie języka w tak intymnym i wrażliwym miejscu sprawiło, że znów wcisnął twarz w poduszkę, obejmując ją rękoma, aby ukryć w niej swój krzyk oznajmiający rozkosz. Wypiął się przy tym lekko, jakby mówiąc kochankowi, aby ten nie przestawał. Był to dla niego pierwszy raz i nie sądził, że może być tak dobrze mając tam język. Nie sądził też, że Ryan kiedykolwiek to zrobi. Tymczasem w głowie mu zawirowało, ciało wibrowało podniecone jeszcze bardziej.
— Nie przestawaj — poprosił
chwilę później.
Ryan zamruczał dając mu
znak, że słyszy. Nieustannie dokuczał mu językiem, uderzając nim, to
przeciągając po dziurce chłopaka. Chciał mu dać wiele tej nocy i równie
wiele, jak nie więcej, podczas ich kolejnych razów, także całego życia.
Elliott pod nim był zrelaksowany, miękki, poza jedną częścią jego ciała i oto
mu chodziło. Sięgnął po żel, tam gdzie go wcześniej przesunął. Po raz kolejny
polizał odbyt, potem wylał trochę żelu na palce i pomasował nimi
wrażliwe i otwierające się miejsce.
Elliott był rozbudzony, napięcie z niego całkowicie uciekło i nawet nie zorientował się jak Ryan wsuwa w niego palec. Mężczyzna nie śpieszył się. Robił to powoli, obserwując każdą reakcję partnera. Już mu to robił, kiedy ręką czy ustami doprowadzał Rossa do szczytowania, więc chłopak był do tego przyzwyczajony, ale dzisiaj musiał zrobić więcej. Drugi palec już poczuł opór, ale Elliott nie spinał się, więc wsunął oba do środka, patrząc jak zaciska się na nich wejście, które już niedługo go przyjmie.
Poruszając w nim
palcami, zaczął ponownie całować chłopaka po kręgosłupie, aż dotarł do jego
karku, potem złapał zębami płatek ucha. Elliott odwrócił głowę. Jego oczy
błyszczały jeszcze mocniej niż wcześniej.
— Mogę cię pocałować? —
zapytał Ryan, chłopak nie potrafiąc mówić tylko skinął głową.
Także pocałował go, bawiąc
się jego wargami i rozszerzając w nim palce. Elliott pod nim zaczął
się poruszać na nich. Jeszcze wstydził się trochę swoich jęków, ale te tonęły
w ich pocałunku. Ryan oparł się bardziej na kolanach i wsunął rękę
pod chłopaka, chwytając jego penisa. Poruszył palcami po nim, odwracając uwagę
Rossa od tego jak do dwóch palców dołączał kolejny. Podrażnił jego wejście
i wcisnął trzy do środka. Jęk głośniejszy niż te wcześniej stał się muzyką
dla uszu Ryana. Zaczął szybciej poruszać w nim palcami, robiąc z wprawą
palcówkę. Otwierał go na siebie, przygotowywał.
Coś w rodzaju skowytu
wyrwało się z ust Elliotta. Ryan pomasował ten punkt w nim, który
sprawiał, że w oczach mu ciemniało i mógłby dojść nawet bez dotykania
swojego kutasa.
— Jak sprawisz, że dojdę
teraz, to twój tyłek jest mój.
— I tak jest twój, kiedy tylko zechcesz — szepnął obiecująco mu do ucha Ryan, Elliott faktycznie prawie doszedł.
— Kurwa.
— Jeszcze nie, kochanie.
Jeszcze ci na to nie pozwolę. Będziesz wił się pode mną i dojdziesz, kiedy
będę w tobie. Powiedz mi, miałeś jakieś fantazje co do mojego tyłka? —
pytał, wysuwając z niego palce i jeszcze masując nimi odbyt z zewnątrz.
Jego kutas ciekł coraz bardziej zostawiając kałużę na udzie chłopaka. Ryan
sięgnął po prezerwatywę.
— Miałem jedną. Jak mnie dosiadasz
i… — zawył niemalże, jak coś większego i dłuższego od palców wsunęło się
w niego.
— Mów, nie przestawaj —
prosił Ryan, który miał uda po zewnętrznej stronie ud chłopaka, rozchylił mu
ręką pośladek i wsuwał się w niego, Elliott, jakby jego ciało wiedziało
co robić, wypinał się dla niego i otwierał.
— Dosiadasz mnie i poruszasz
się na mnie. Ujeżdżasz mnie. Masz w sobie mojego kutasa, ale wciąż
dominujesz. Aż w końcu odpuszczasz i pozwalasz… O kurwa… — wyrwało
się Elliottowi, kiedy kochanek wszedł w niego cały, rozciągając go. Trochę
piekło i przez chwilę mógłby powiedzieć, że było mu niekomfortowo, ale
szybko przypomniał sobie z kim jest i wiedział, że Ryan zrobi
wszystko, by zrobić mu dobrze.
Mężczyzna poczekał, aż
Elliott przyzwyczai się do niego.
— To mówisz, że chcesz,
abym cię ujeżdżał — zagadywał go i na próbę wysunął po czym z powrotem
wsunął się głęboko do środka. Chłopak był ciasny, ale z chwili na chwilę
przyzwyczajał się do niego i Whitenerowi coraz łatwiej było się poruszać
i nie był tak blisko orgazmu.
— Nie mów… Rób… — poprosił Elliott, który powoli poznawał inny, intensywniejszy, wręcz go zabijający obraz rozkoszy. — Chcę się odwrócić.
Jak poprosił, tak to
dostał. Ryan wysunął się z niego pomagając mu przekręcić się na plecy. Od
razu uniósł jego nogi i rozsunął mu je. Elliott zarumienił się
intensywnie, ale nie oponował przeciw takiemu otwarciu się. Whitener podsunął
jeszcze pod jego biodra poduszkę, by im obu było wygodniej. Potem wśliznął się
łagodnie, powoli, aż cały jego kutas znalazł się w jego kochanku.
Elliott coś powiedział
niskim głosem, ale Ryan nie potrafił rozpoznać słów. Chłopak wydawał się
jeszcze piękniejszy niż wcześniej. Rozszerzone nogi, jego penis leżący na brzuchu,
plecy wyginające się w łuk, głowa odrzucona.
— Zapamiętam ten widok na
zawsze — powiedział Ryan.
Elliott, którego ciało było
jednym, wielkim zakończeniem nerwowym, tak mocno wszystko czuł, spojrzał na
Ryana. Partner chwycił go za rękę i splótł z nim palce. Zrobił to
samo z drugą ręką i obie ułożył nad głową chłopaka przyciskając je do
poduszki. Zawisł nad nim, wbijając się jeszcze trochę w niego.
— Czego pragniesz,
kochanie?
— Kochaj się ze mną, pieprz
mnie, ale zrób coś, cokolwiek, bo nie wytrzymam.
Na te słowa Ryan wyśliznął się z niego, potem wrócił. Powtarzał to raz za razem, jeszcze mocniej drażniąc nie tylko spragnioną czegoś, i o wiele bardziej wrażliwą dziurkę, co całe ciało Elliotta. Ciało, które rozbudziło się do końca i chłopaka, który nie sądził, że mógł tak się czuć. Pomagała też świadomość tego, że kochał się z kimś, kto jest dla niego wszystkim, on dla tej osoby także jest. Już wiele razy dogadzali sobie, ale to przechodziło wszelkie pojęcie. Gdy Ryan nadał rytm, potem go pocałował, świat dla Elliotta eksplodował. Gdzieś mu przez myśl przemknęło, że kocha seks, ale potem już nie był w stanie nawet myśleć, gdy partner wbijał się w niego, kręcił kółka biodrami, ruszał się lub nie, wysuwał się i znów był w nim, pobudzając każde zakończenie nerwowe w jego ciele do czerwoności.
Jego penis został uwięziony pomiędzy ich ciałami. Tarcie było przyjemne, tak jak to w jego odbycie, ale nie chciał jeszcze dochodzić. Chciał to przedłużyć i cieszyć się tym co ma teraz. Tym jak bardzo jest podniecony i jak mu dobrze. Czuł się lekki, spragniony, zmysłowy i gorący. Czuł się piękny i doskonały. Oplótł rękoma i nogami ciało Ryana, który łatwo zorientował się jak bardzo go pragnie. A kiedy mężczyzna go pieprzył, chłopak łatwo poczuł, że w tej właśnie chwili stali się jednością. Złączeni na zawsze duszami, sercami i ciałami.
— Chcę tego. Chcę więcej —
mówił Elliott, pomiędzy westchnięciami i jękami, czując jak Ryan wbija się
w niego. Jak go wypełnia. Nie tylko jego ciało, ale serce swoją miłością.
— O, Boże!
Ryan bynajmniej Bogiem nie
był, ale miło mu było być tak nazwanym w tej chwili, kiedy partner już
zupełnie nad sobą nie panował. Jedną z rąk zacisnął na jego udzie, by
potem znów przesunąć ją wzdłuż nogi chłopaka i z powrotem. Napierał na
niego nieustannie, chłopak bynajmniej nie był bierny. Brał co chciał
i jeszcze więcej dawał. Uniósł trochę tułów, aby opleść palce wokół jego
penisa. Ten był cały mokry, śliski i gładki, tak jak wnętrze Elliotta.
Kochanek prawie doprowadził
go teraz do faktycznego szaleństwa. Głaskał jego kutasa szybkimi
pociągnięciami, Ross chciał krzyczeć, że jeszcze nie chce kończyć.
— Wiem, że ci mało, ale to
twój pierwszy raz. Nie chcę, aby cię później bolało. Jeszcze wiele razy będę
w tobie. Poddaj się, kochanie. Odpuść.
— O, Boże — wykrzyknął
głośno, kiedy poczuł falę orgazmu, jaka napływała w nim.
Spojrzał w oczy Ryana,
który szeptał mu by odpuścił i tak też zrobił. Ta gromadząca się w nim,
jego ciele, brzuchu, jądrach, przyjemność nie potrzebowała wiele, aby uwolnić
się. Zaczął dochodzić w dłoni Ryana i stracił całkowicie kontrolę,
kiedy siła szczytowania, kierowana rozkoszą pochodzącą z obu miejsc,
uderzyła w niego. Gorąco w jego brzuchu wybuchło i nigdy nie
przypuszczał, że może tak mocno dojść.
— O, Boże — wyrwało się
teraz Ryanowi, który już nie był w stanie się powstrzymać.
Nawet jakby chciał, to nie było siły by zatrzymać pędzący przez jego ciało orgazm. Miał wrażenie, że jego kutasa rozsadzi, gdy wyrzucał z siebie spermę, biodra nieustannie poruszały się, jakby chcąc by ich właściciel wepchnął się głębiej, w to wnętrze wysysające z niego z tak ogromną mocą przyjemność. Doszedł głęboko w Elliocie, potem pochylił się, by zgarnąć jego usta w pełnym miłości, wdzięczności, oddania i namiętności pocałunku. Przekazał w nim wszystko co potrzebował, na wpółprzytomny i wciąż zamroczony partner oddał mu to samo.
Kyaaaaaa
OdpowiedzUsuńBoże n
Nareszcie jest mój szczególny moment w tym opowiadaniu.
UsuńTak bardzo mnie to cieszy, dziękuję.
Ryan jest idealnym partnerem, czułym, kochanym i słuchającym swego kochanka.
Są to eliot też spisał się na medal.
Nareszcie odważył się sięgnąć po to co chce.
Jestem z niego dumna.
Teraz życzę im tylko tego co najlepsze ale żeby też wspierali siebie przez długo czas.
Teraz czekam na odwrócenie sytuacji żeby to eliot dominował, a Ryan brał.
Kurcze nie sądziłam że jest taka możliwość ale jeśli Ryan sam ją zaproponował to czekam na nią.
Pozdrawiam Serdecznie
Dużo zdrówka, miłości, weny i wszystkiego co potrzebujesz.
~Deia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńo jejciu to och będę często wracać do tego rozdziału, Eliott się przygotował do tego wieczoru, ale i Rayan o tak zatroszczył się o partnera...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, no Rayan bardzo dobrze zajął się Eliottem, co z tego że nie pochował kilka rzeczy, to pokazało, że chce tego i naprawdę przemyślał ten krok...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga