2022/09/04

W rytmie miłości - Rozdział 53

Dziękuję za komentarze. Proszę o nie spoilerowanie w komentarzach tych osób, które już przeczytały ten tom i tom trzeci.  

Trzymajcie kciuki, abym w tym tygodniu wróciła do pisania. Po miesiącu wolnego, w końcu do tego usiądę. Na tapetę wejdzie kolejny tom serii "Uśmiech losu". Nie zdradzę kto będzie bohaterem tej części. :)

 Zapraszam na rozdział. :)

 

— Dzięki — powiedział Tobias rozmawiając przez telefon z Gabrielem.

— Mogę przyjechać jak chcesz i jej to wytłumaczyć — zaproponował Lawrence.

— Sam muszę to zrobić. Dzięki za pomoc. Pamiętaj o co cię prosiłem.

— Pamiętam. Dzwoń jak coś. Nara.

Tobias rozłączył się i usiadł z rezygnacją na kanapie. Miał mimo wszystko nadzieję, że ten cały Mark jednak okaże się być nim. Spojrzał na zegarek. Cioci jeszcze nie było i nie powiedziała kiedy wróci. Nie chciał aby coś stało się tej kobiecie. Gdyby nie ona, to on i Oliver trafiliby do domu dziecka po śmierci babci.

— Ma dopiero trzydzieści trzy lata, nie musiała nas brać. Mogła sobie inaczej ułożyć życie — szepnął do siebie zamyślony.

— O czym ty mówisz?

Tobias poderwał się na dźwięk głosu cioci. Nie zauważył kiedy przyszła, tak bardzo pochłonęły go myśli.

— O tym, że nie musiałaś się nami opiekować. Mogłaś żyć bez ciężaru jaki nagle otrzymałaś. Szczególnie jeżeli chodzi o mnie. Jesteś siostrą mamy Oliego i…

— A ty jego bratem, więc jestem i twoją ciotką, także przestań pierdzielić farmazony — odparła ze złością. Rzuciła torebkę na stolik do kawy, a potem zdjęła płaszcz, który przerzuciła przez oparcie kanapy. — Sądzisz, że jesteście dla mnie ciężarem? Przecież gdybym nie chciała, to bym się wami nie zajęła. I tak żałuję, że oddaliłam się od siostry i nie mogłam jej pomóc. Nie tłumaczy mnie to, że studiowałam za granicą i w sumie do kraju wróciłam dopiero, kiedy prawnik się ze mną skontaktował w waszej sprawie. Sądzisz, że przez te lata nigdy nie byłam samotna? Odkąd zjawiliście się w moim życiu, wiem, że można żyć inaczej niż wracać po pracy do pustego domu. Także przestań gadać głupoty, bo cię zdzielę po tym twoim zakutym łbie, Tobiasie. Teraz idziemy zrobić sobie herbatę i pogadamy o tym co dzisiaj wydarzyło się przed domem.

Tobias pokiwał głową i snując się za ciocią do kuchni, próbował ułożyć sobie w głowie to co usłyszał od Gabriela. Może powinni wezwać tu tego całego Marka i kazać mu powiedzieć, dlaczego chce zbliżyć się do tej rodziny i co planuje ojciec. Aczkolwiek nie powinien nic planować, bo wszelkie prawa rodzicielskie zostały mu już zabrane. Ponad to siedzi w dobrze strzeżonym więzieniu, z którego nie ucieknie, jak z poprzedniego. Pomimo tego, że nic go już nie łączyło z ojcem poza nazwiskiem i byli już z Olim bezpieczni, to Tobias niepokoił się. Jak mógł być spokojny, kiedy obok plątał się ten człowiek.

— Chcę wiedzieć wszystko — zagadnęła Martha włączając czajnik. — Kim był ten chłopak, który z tobą przyjechał. Kim jest dla ciebie. O co chodzi z Markiem. Wszystko.

Osiemnastolatek wyjął z szafki dwa kubki i wrzucił do nich torebki z herbatą. Oparł się dłońmi o blat i zwiesił głowę.

— Gabriel Lawrence jest moim facetem.

— Ale Chris…

— Jestem też jego facetem. Jesteśmy razem we trójkę — wyznał i spojrzał na kobietę, która stała z szeroko otwartymi oczami. — Nie zamierzam z tego rezygnować. Chcę żyć z nimi, nawet wbrew wszystkim.

— Spokojnie, nie powiedziałam, że to potępiam. To twoje życie i dopóki nikogo nie krzywdzisz nie będę się temu sprzeciwiać. Ale, cholera, Tobiasie, złapałeś na raz dwóch gorących facetów. Szczęściarz z ciebie — dodała i pacnęła go w ramię nie jak opiekunka prawna, ale jak przyjaciółka. Po chwili jednak spoważniała. — Mów dalej.

Czajnik pstryknął, więc Tobias zdjął go z podstawki i wlał wodę do kubków. Po chwili po kuchni rozniósł się zapach czarnej herbaty z nutą cytrynową. Odstawił czajnik, a kubki zaniósł do stołu. W tym czasie Martha postawiła na blacie cukier i metalowe pudełko z herbatnikami.

— Ciasteczka dobre na wszystko — rzekła i usiadła przy stole. — Teraz zamie…

Jej wypowiedź została przerwana przez wpadającą do przedpokoju wesołą parę. Dziewczyna miała rozpuszczone i zmierzwione przez wiatr włosy, a jej chłopak śmiał się.

— Widziałeś minę tego faceta, kiedy po tym jak gapił się na ciebie, ty powiedziałeś do niego męskim głosem? Myślałem, że spali się ze wstydu. A leciał na ciebie.

— Na mnie w sukien… O, pijecie herbatkę, możemy się dołączyć? — zapytał Oliver po tym jak skopał szpilki ze stóp i zauważył dwójkę osób, z którymi mieszkał. Szybko uśmiech zszedł z jego twarzy kiedy zauważył ich poważne miny. — Co się stało?

— Nie wiem w sumie — odpowiedział Tobias. — Po prostu facet, z którym spotyka się ciocia jest dobrym kumplem naszego wyrodnego ojczulka.

Oliver cofnął się i wpadł na Gerarda, który automatycznie owinął wokół jego pasa rękę.

— Zbladłeś — stwierdził Frost, który pomimo makijażu jaki chłopak miał na sobie, łatwo zauważył jak biały zrobił się Oli. — Może usiądziesz zanim zemdlejesz.

Zaprowadził swojego chłopaka do stołu i pomógł mu usiąść. Tobias od razu nalał wody do szklanki i kazał Oliemu wypić.

— To mu pomaga. Tylko nie wpadaj w panikę. Ojciec siedzi, pamiętasz?

— Wtedy też siedział i nagle pojawił się i podciął mi żyły! — wykrzyknął Oliver unosząc rękę i przesuwając rękawy od sukienki tak, że na skórze widoczne były blizny po cięciach. Były równe i płaskie, ale białe ślady wskazywały na cięcia. — Każdy, kto je widzi sądzi, że chciałem się zabić. Dlatego noszę bransoletki, by je zawsze zasłonić. Uwielbiam bransoletki, ale chcę je nosić, bo lubię, a nie, bo muszę. Pamiętam, każdy szczegół tamtego dnia, jak pojawił się w mieszkaniu babci. Zaczął mnie wyzywać od ciot i pedałów. Potem… Niech go szlag trafi!

Gerard znający tę historię częściowo, przysunął sobie krzesło do krzesła, na którym siedział Oliver. Przyciągnął chłopaka do siebie i podał mu wodę.

— Napij się. Przy mnie nikt nie zrobi ci krzywdy. Obiecuję.

Oliver spojrzał na niego i cała złość oraz ból nagle ulotniły się.

— Dziękuję, że jesteś. Pójdę się przebrać i pogadamy. Wszyscy — zarządził Oliver, po czym wstał i udał się na górę.

Gerard chciał iść za nim, ale Tobias go powstrzymał.

— Nic mu nie będzie. Zaraz wróci. Wtedy wszystko wam opowiem.

Frost wstał i zdjął marynarkę oraz krawat. Powiesił je na wolnym krześle, a trzy górne guziki koszuli rozpiął. Najchętniej pobiegłby na górę, ale także wiedział, że Oli potrzebuje tych kilku minut dla siebie.

 

*

 

Oliver zszedł piętnaście minut później. Nadal w makijażu, ale na sobie miał spodnie od dresów i koszulkę, której góra miała tak duży dekolt, że zsuwała mu się z ramienia. Chłopak usiadł przy Gerardzie, który rękę przerzucił przez oparcie krzesła, a palcami głaskał nagie ramię Oliego. Drugą dłonią chwycił rękę swojego chłopaka. Tą, na której nadgarstku znajdowała się bransoletka, bliźniacza do tej jaką Frost miał na ręku.

W kuchni nastała cisza, którą na szczęście szybko przerwał Tobias. Najpierw wyjaśnił dzisiejszą sytuację kiedy on i Gabriel spotkali Marka przed domem. Potem opowiedział o tym czego się dowiedział.

— Gabriel powiedział, że ten facet to naprawdę jest kumpel ojca. Nazywa się Trenton Lowery. Drobny złodziejaszek i naciągacz. Pracował z Bossem, szefem gangu, w którym jakiś czas byłem. Przede wszystkim jednak, był i jest najlepszym przyjacielem tego skurwiela. Nie pamiętałem go. Facet nigdy nie bywał w naszym domu. Zresztą Gabriel powiedział, że Lowery teraz wygląda inaczej. Garnitur, drogi samochód. Nadal jednak jest tym kim był. Naciągaczem i sługusem ojca. Często odwiedza go w więzieniu. Podejrzewam, że mówi mu o nas. Wybacz, ciociu, ale mam przeczucie, że wszystko zostało zaplanowane. Specjalnie wjechał w naszą skrzynkę pocztową.

Martha upiła łyk chłodnej już herbaty. Nic nie mówiła, ale łatwo można było dostrzec, że boli ją wszystko co słyszy. W końcu miała nadzieję, że jakiś dobry mężczyzna znajdzie się w jej życiu, z którym być może nawet założy rodzinę. Tymczasem, znów trafiła na kogoś, kto chce ją wykorzystać.

— Muszę się dowiedzieć dlaczego to robi — szepnęła.

— Nie ty. Ja się tego dowiem — stwierdził Tobias. — Tylko nie dowiem się od tego człowieka, ale od samego źródła.

Martha popatrzyła na siostrzeńca ze strachem.

— Nie możesz iść się z nim spotkać.

— Nie tylko mogę, ale i muszę. Znajomy Gabriela załatwi mi wizytę w więzieniu. Nie odpuszczę i dowiem się czego ojczulek chce — powiedział stanowczo Tobias, a jego postawa jasno wskazywała, że nie zamierza się z tego pomysłu wycofać.

 

*

 

Kilka godzin później Oliver siedział na łóżku, plecami opierając się o ścianę. W uszach miał słuchawki, ale nie słuchał muzyki. Wpatrywał się w swój telefon z czarnym ekranem. Kiedy usłyszał, że z ciocią spotyka się przyjaciel ojca, a potem o planach Tobiasa nie był w stanie zrobić nic więcej niż dotrzeć na górę, zmyć makijaż i dokładnie umyć twarz. Potem usiadł na łóżku i tak został.

— Masz mokre włosy. Myłeś twarz wraz z nimi? Daj, wytrę je — powiedział Gerard siadając obok chłopaka i delikatnie zaczął wycierać jego głowę ręcznikiem. — Możesz porozmawiać ze mną.

— Wiem, że mogę, ale nie chce mi się mówić.

— Pozwolisz mi być przy tobie? Możemy milczeć.

Gerard odłożył ręcznik i wyjął z uszu Olivera słuchawki. Odłożył je wraz z telefonem na stolik nocny.

— Zostaniesz ze mną, Gerardzie?

— Zostanę. Już dzwoniłem do babci i napisałem do Willie’go, że nie wrócę do domu na noc. Babcia chce cię poznać i powiedziała, żebym cię kiedyś zaprosił do nas na ciasto.

Oliver uśmiechnął się lekko.

— Chętnie.

— To umówimy się. Teraz idę na chwilę do łazienki i zaraz wracam. Tobias mi dał jakieś spodnie i koszulkę do spania.

Zanim wyszedł, pochylił się i pocałował Olivera w czoło.

— Wróć szybko — poprosił Frosta.

Kiedy został sam, odciągnął kołdrę na bok i wsunął się pod nią. Nadal miał na sobie to co nosił przez całe popołudnie. Czuł się tak zmęczony, że nie miał nawet sił przebrać się. Leżał bezczynnie i czekał na swojego chłopaka, który na całe szczęście szybko wrócił. Koszulka Tobiasa lekko zwisała na piersi Gerarda, ale spodnie pasowały idealnie. Chłopak położył swoje rzeczy na obrotowym krześle, które stało przy biurku Granta. Potem zgasił światło pogrążając pokój w półmroku. Wsunął się pod kołdrę, a kiedy położył się Oliver od razu przysunął się do jego boku kładąc głowę na piersi chłopaka. Ręce Gerarda objęły go dzięki czemu poczuł się dobrze i bezpiecznie.

Po raz pierwszy byli tak blisko i mieli razem spać. Dla Gerarda była to nowość, bo nigdy wcześniej z nikim nie spał. Na początku stresował się trochę przebierając się w łazience. Jednak w chwili, kiedy wszedł pod kołdrę, a Oliver przytulił się do niego, całe napięcie minęło. Prawie zasypiał, kiedy cichy głos jego chłopaka rozbudził go.

— Tamtego dnia babcia poszła do lekarza, a Tobias do sklepu. Zostałem sam w mieszkaniu. Słuchałem muzyki na moim starym telefonie, który ledwie działał. Nie usłyszałem jak wchodzi. Byłem pewny, że zamknąłem drzwi za Tobiasem. Teraz nie wiem, czy to zrobiłem, czy nie. Czy on miał klucz. W każdym razie zaskoczył mnie. Przecież miał siedzieć w więzieniu za to, że rok wcześniej zabił moją mamę. Sądziłem, że to jakiś koszmar, tylko to nie był zły sen — opowiadał Oliver. W jego głosie nie było emocji. Gdyby je dopuścił do siebie, nie był pewien, czy zdołałaby wypowiedzieć choćby słowo. — Naskoczył na mnie. Wyzywał. Skądś dowiedział się prawdy o mnie. Mówił, że nie jestem jego synem. Takiego chorego mnie nie spłodził. Wykrzyknąłem, że i tak nie chcę by był moim ojcem. Krzyczałem, że zabił mi mamę. Zabrał mi ją. Coraz bardziej się wkurwiał. Byliśmy w kuchni. Chciałem uciec od niego, ale nie mogłem, bo stał w przejściu. Ale i tak był zbyt blisko, gdyż kuchnia była mała. W dodatku stała w niej kanapa, na której sypiał Tobias.

Gerard słuchał w milczeniu, powoli gładząc ręką plecy Olivera. Serce mu się krajało na każde słowo jakie padło. On nie miał łatwego dzieciństwa z takimi rodzicami, ale Oliver, a także Tobias przechodzili przez piekło. W dodatku jego chłopak w tak okrutny sposób stracił ukochaną mamę.

— Wydarłem się na niego — kontynuował Oli — każąc mu wyjść. On znów zaczął ze mnie szydzić, a potem jakby diabeł w niego wstąpił. Doskoczył do mnie i złapał za włosy. Nie miałem wtedy tak długich jak teraz. Sięgały ramion. Próbowałem się wyrwać, ale on mnie popchnął na szafkę kuchenną. Uderzyłem głową o górną szafkę i zamroczyło mnie. Upadłem. Świat kręcił się wokół. Nagle zobaczyłem nóż sprężynowy, usłyszałem jak ojciec krzyczy, że nie będzie miał syna pedała i woli, abym umarł. Potem poczułem ból w nadgarstku i coś mokrego. Próbowałem wstać, ale nadal kręciło mi się w głowie i z czasem jaki upływał, nie wiedziałem gdzie jestem i co się dzieje. Potem zrobiło się ciemno. Co było dalej wiem z opowieści Tobiasa. Jak tylko wrócił od razu zobaczył co się dzieje. Wziął figurkę baletnicy, dość ciężką, ze starego sekretarzyka babci i uderzył ojca w głowę. Ten padł, a mój brat od razu zadzwonił po pomoc. Zajął się mną. Uratował mi życie. Za co będę mu wdzięczny do końca moich dni — szepnął, ale tym razem głos mu się załamał lekko. — Niewiele brakowało, a… Karetka przyjechała szybko. Potem podobno długo mnie operowali, próbując zszyć przecięte żyły. W jednej ręce cięcie nie było duże, bo już wtedy Tobias uderzył ojca. Obudziłem się kilka dni później. Od tamtej pory noszę znaki na rękach. Lekarz, który je operował postarał się by blizny nie były duże, a z czasem zniknęły. Jednak ślady zostały. W starej szkole na wuefie nie mogłem nosić bransoletek, ani koszulek z długimi rękawami. Ludzie patrzyli na blizny i nazywali samobójcą. Śmiali się. Nigdy jednak nikomu nie wyznałem prawy. Prawdy o tym, że nie każdy ojciec kocha swoje dziecko. A nawet woli widzieć go martwym — powiedział, a potem rozpłakał się.

Frost natychmiast przyciągnął Olivera jeszcze bliżej siebie. Odwrócił się na bok tuląc go, a chłopak przykleił się do niego natychmiastowo. Także mocno go obejmował i płakał, a Gerard mu na to pozwalał, będąc przy nim, uspokajając go i dzieląc ból.

3 komentarze:

  1. Już się nie mogę doczekać ! Trzymam mocno kciuki . Pozdrawiam w

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    zastanawia mnie ten człowiek... jaki ma cel w tym, a może na przykład ich ojciec potrzebuje operacji i szuka pomocy u nich... Gerard daje prawdziwe wsparcie Oliverowi, a słowa Tobiasa jestem z Gabrielem, i słowa ciotki a Christopher... :)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    Gerard daje ogromne wsparcie Oliverowi... i to mi się bardzo podoba, ciekawe czego chce ich odczułem pożal się...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)