2022/08/28

W rytmie miłości - Rozdział 52

 :))

Oli nie sądził, że jeszcze kiedyś zobaczy Olianę. Stał przed lustrem i patrzył na nią. Miała na sobie długą do kolan, czarną, rozkloszowaną sukienkę. Falbana wokół ramion była długa, zasłaniająca część torsu i ukrywająca to, że ma płaską klatkę piersiową. Pozostało Oliemu zasunąć zamek od sukienki i owinąć wokół szyi szal, by zasłonić jabłko Adama. Pełny makijaż już był gotowy. Nie zakładał peruki. Od kiedy Gerard znał jego tożsamość, nie potrzebował ukrywać swoich włosów. Upiął je tylko w misternie ułożony kok tuż przy czubku głowy, a wokół twarzy wypuścił podkręcone na lokówce kosmyki.

— Wyglądasz uroczo. Przyszli teściowie będą zadowoleni z synowej — powiedział do siebie.

Pochylił się bardziej do lustra, usuwając palcem kropkę z tuszu, która znalazła się tam gdzie nie powinna. Usłyszał za plecami klik klamki, a potem otwarcie drzwi.

— Oli, Tobias powiedział…

Gerard zamilkł. Mimo tego, że wiedział kogo dzisiaj zobaczy, ale i tak zamurowało go. Wpatrywał się w Olianę, której prawdziwą tożsamość znał bardzo dobrze, ale i tak miał wrażenie, jakby w pokoju jego chłopaka znalazła się jakaś piękna dziewczyna. Na nogach miała nawet pończochy i cholernie chciał wiedzieć czego się one trzymają. Potrząsnął głowę odganiając te myśli. Nie pora na nie.

— Będziesz tak stał, czy zapniesz mi sukienkę? — zapytał Oliver, specjalnie zostawiając tę czynność Gerardowi.

Sam doskonale by sobie z tym poradził, ale kuszenie swojego chłopaka było tym czego chciał najbardziej. Obserwował go w lustrze. Chłopak miał na sobie ciemny garnitur i krawat. Wyglądał bardzo elegancko i przystojnie.

Frost zamknął drzwi i podszedł do Olivera. Stanąwszy za jego plecami nie mógł powstrzymać się przed przesunięciem wzrokiem po nagich plecach chłopaka. Oliver wczoraj był u lekarza i nie miał już na sobie bandaży. Dzięki temu mógł dostrzec smukłe plecy tancerza i długą szyję. Odchylający się materiał sukienki odsłaniał także ramiona. Wyciągnął drżącą rękę i dotknął opuszkami palców skóry tuż przy karku Olivera. Powoli przesunął nimi w dół, po kręgosłupie, uważnie śledząc wzrokiem to co robił. Rozpięcie sukienki sięgało bardzo nisko. Tak nisko, że mógł zobaczyć kawałek pasa podtrzymującego pończochy i te cholerne, koronkowe majteczki. Gerard zbliżył się jeszcze bardziej do chłopaka i pocałował go w nagie ramię, w tym czasie na ślepo chwytając uchwyt od suwaka.

— Kusisz, Oliverze.

— Cieszę się, że to działa — odpowiedział otwarcie Grant. Nie zamierzał kłamać na ten temat.

Frost uśmiechnął się na te słowa, a potem powoli przesuwając zamek w górę, spojrzał z nad ramienia chłopaka, prosto w lustro przed którym stali. Ponownie jego serce straciło jedno bicie, a oddech utkwił mu w piersi. Odbicie Olivera, a szczególnie jego oczu wpatrzonych w niego, było czymś co Gerard chciał zapamiętać na zawsze. Oczy jego chłopaka, były pełne płomiennego, zniewalającego spojrzenia, które przyciągało jak magnes. Frost objął go ręką wokół piersi. Dłoń położył w miejscu serca Granta, chcąc poczuć jak szybko i mocno bije jego . Przez cały czas nie odrywali od swoich odbić spojrzenia.

— Oliverze, mówił ci ktoś, że potrafisz zwalić z nóg?

— Jeżeli jeszcze stoisz, to widać za mało się staram — szepnął Oliver powoli odwracając się twarzą do swojego chłopaka. — Podoba ci się to, co widzisz?

Gerard z czułością odgarnął na bok jeden z kosmyków, który zasłaniał oko chłopakowi.

— Podoba mi się to, co widzę teraz i podoba mi się to, co widzę na co dzień. Nie ważne czy jesteś Olianą, czy nie, bo wiem, że to ty. Po prostu mój Oliver.

Oliver Grant poczuł ze wzruszenia gulę w gardle.

— To najmilsze co ostatnio usłyszałem. Dziękuję. Bałem się… Nie obecnie, ale jeszcze te parę tygodni temu, że będziesz widział we mnie tylko Olianę, a nie mnie — wyznał Oli. Dotknął dłonią policzka Gerarda. — Cholernie się tego bałem. Teraz jednak wiem, że zawsze widzisz we mnie tego kim jestem. Nie ważne, czy mam na sobie sukienkę czy cokolwiek innego.

— Lub jak nic nie masz — wyrwało się Frostowi i od razu powiedział: — Przepraszam.

Przeklinając siebie w duchu oparł czoło na ramieniu Olivera, który zaśmiał się i wsunął palce w jego włosy.

— Kiedy tylko zechcesz, to mogę i nic nie mieć lub mieć tylko to…

Nie dokończył, a jedynie chwycił rękę Gerarda by wsunąć ją pod sukienkę. Chłopak natychmiast dotknął jego uda, a głośny wdech jaki wziął, był niczym muzyka dla uszu Olivera. Przesunął dłoń wyżej po zewnętrznej stronie uda, aż do fragmentu koronkowej bielizny. Zdążył już zauważyć, że Frost nie tylko nie ma nic przeciw temu, ale jak przypuszczał mogło to kręcić chłopaka. W przyszłości zamierzał to sprawdzić. Nie był nieśmiały, aby tego nie wypróbować. Tak jak teraz, kiedy palce jego chłopaka same pogłaskały brzeg bielizny.

— Oli, kusisz.

— Taki był plan. Szkoda jednak, że musimy wyjść.

Jakby nigdy nic odsunął się od Gerarda, który miał ochotę wyć. Nie dość, że nocami męczyły go erotyczne sny z tym diabelskim kusicielem, to jeszcze na żywo dostał coś, po czym trudno mu było ochłonąć. Patrzył jak Oliana wsuwa stopy w szpilki, a potem podchodzi z gracją do szafy. Zdjęła wiszący na drzwiach biały, jedwabny szalik i owinęła go sobie wokół szyi. Potem wyjęła płaszcz i sięgnęła po torebkę, także koloru białego jak wszystkie dodatki. Włącznie z kolczykami. Frost miał ochotę wyrzucić ten płaszcz przez okno i całą resztę, by nie musieli nigdzie wychodzić. Jednak myśl o miejscu, gdzie muszą się udać, nagle podziałała jak zimny prysznic.

— Idziemy? — zapytał Grant przewieszając granatowy płaszcz przez rękę. Zauważywszy wahanie w oczach swojego chłopaka, dodał: — Zrobimy co trzeba i wyjdziemy wcześniej. Zapowiem Tobiasowi, aby do mnie zadzwonił za góra dwie godziny. Co tam, znacznie wcześniej. To znaczy napisał do mnie. Muszę pamiętać, że Oliana nie mówi.

Nagle Gerard roześmiał się.

— W sumie będziesz idealną synową dla moich rodziców. Oliana jest niemową, a mój brat głuchoniemy i się go pozbyli. Karma wraca. Chcę zobaczyć ich miny, kochanie. Idziemy — powiedział zdecydowanie Frost.

Razem wyszli z pokoju i od razu natknęli się na Tobiasa. Chłopak obrysował wzorkiem to, co miał na sobie jego brat.

— Nie sądziłem, że jeszcze Oliana wróci.

— Wróciła, aby pomóc swojemu chłopakowi — odpowiedział Oliver. Potem poprosił brata, o napisanie do niego za półtorej godziny po tym jak dotrą na miejsce. — Wyślę ci transmisję lokalizacji, to będziesz wiedział gdzie jedziemy i kiedy tam dotrzemy.

— Nie wiem o co chodzi i co planujecie…

— Jadę poznać swoich teściów — rzucił Oliver, nie tłumacząc niczego więcej Tobiasowi. Ruszył w stronę schodów, idąc na szpilkach jak doświadczona modelka, a Gerard patrzył na jego długie nogi, nie mogąc oderwać od nich oczu.

— Oli, ale twoje plany…

— Moje plany czasami wychodzą na dobre — rzucił przez ramię chłopak.

Jego spojrzenie padło na Frosta, jasno mówiąc bratu, że to, co było planem zemsty na Gerardzie, doprowadziło do tego, że są razem. Gdyby ktoś cofnął czas i pozwolił mu iść tą samą drogą, to bez wahania powtórzyłby każdy krok.

 

*

 

Siedzieli w samochodzie przed wieżowcem, w którym mieszkali rodzice Gerarda. Frost trzymał w dłoni dłoń Olivera, nie będąc teraz pewnym czy dobrze robią. Rano rozmawiał z babcią i zapewniła go, że rodzice nie mają prawa odebrać im Willie’go, a jemu zabronić walczyć o adopcję brata. Nie był jednak do końca o tym przekonany, dlatego wolał dmuchać na zimne.

— Twoi rodzice robią to po to, aby zobaczyć twoją dziewczynę. Pokażę im, że wybrałeś najlepszą partię. Przedstaw im Olianę Grant.

— W porządku. Czym szybciej tam pójdziemy, tym szybciej wyjdziemy od nich.

Zanim wysiadł Oli położył rękę na jego udzie i powiedział:

— Nie martw się, Oliana da sobie z nimi radę. Pokochają ją. Niewinna, urocza, słodka i z dobrymi manierami. Kto by jej nie kochał.

Gerarda to nie przekonywało. Martwił się. To chyba jednak oznaczało, że kocha Olivera. Inaczej byłoby mu obojętne to, jak chłopak zostanie potraktowany przez Margaret i Liama Frostów.

— Najważniejsze, że ja kocham ciebie, Oli, nie zależnie od tego kim jesteś.

— Ja ciebie również, ale chodźmy już.

Obaj opuścili samochód Gerarda, który podszedł do swojego chłopaka i wyciągnął rękę. Oliver podał mu swoją, chłodną jak zawsze i Frost miał ochotę ogrzać dłonie chłopaka. Powstrzymał się jednak, bo czas leciał, a nie chciał się spóźnić. Rodzice wypominaliby mu to.

— Jak się czujesz z tym, że zobaczysz ich po tylu tygodniach? — zapytał Oliver, kiedy jakiś czas później znaleźli się w windzie. — Ostatnio widziałeś ich wtedy kiedy wykrzyczałeś kim jesteś i uciekłeś.

— Moja ucieczka to dopiero było głupie zachowanie. Dzisiaj nie postąpiłbym w ten sposób. Z drugiej strony, dzięki temu mogłem rozmawiać z panem McPhersonem. Dużo mi dały te spotkania. Mogłem się otworzyć nie tylko przed innymi, ale i przed sobą samym. Mogłem siebie zaakceptować. Wtedy też zrozumiałem, co chcę robić w przyszłości. Wcześniej nie wiedziałem.

— Ja od zawsze wiedziałem, że chcę tańczyć, ale chcę kształcić się z psychologii tańca. Głównie będę chciał pracować z dziećmi i nastolatkami. Także od tańca nie zamierzam odejść.

Drzwi od windy otwarły się i Gerard poprowadził Olivera w dół korytarza.

— Ich mieszkanie jest na samym końcu. Tęsknisz za tańcem? — zapytał, ściskając mocno dłoń Oliany.

— Bardzo. Ale od stycznia mogę do tego wracać. Mogę już mieć rozciągające ćwiczenia i zamierzam od jutra się tym zająć, by powoli wrócić do formy. Chcę, żebyś kiedyś zobaczył jak tańczę.

— Nie zamierzam się przed tym bronić — odpowiedział Gerard.

Stanęli przed drzwiami mieszkania jego rodziców. Nie wahając się, zapukał.

— Nie denerwuj się — poradził mu Oliver, wyczuwając nastrój swojego chłopaka.

To były na razie ostatnie słowa jakie powiedział, bo drzwi zostały otwarte. W przejściu stała kobieta, która już od pierwszej chwili wydała się Oliemu zimna, wręcz lodowata. Aura, którą roztaczała sprawiała, że Grant chciał uciec stąd jak najdalej. Mimo tego przytłaczającego uczucia, jakie go nawiedziło, trzymał się dzielnie, a dłoń Gerarda w jego dodała mu sił. On jako Oliana uśmiechnął się do mamy swojego chłopaka.

— Witaj, mamo — powiedział Gerard głosem pozbawionym emocji.

— Jak dobrze, że jesteście. Moi przyjaciele już też są. Wejdźcie proszę.

Margaret Frost wpuściła syna i jego dziewczynę do mieszkania, które bardziej wyglądało jak futurystyczne muzeum niż dom. Oliver zawsze był zwolennikiem klasycznego wyglądu mieszkań i domów. Tylko obawiał się, że jakkolwiek by nie było urządzone to miejsce i tak nie miałoby przytulnej atmosfery. Zimno. To słowo cisnęło mu się na usta. Oślepiająca biel przywodziła na myśl śnieg. Tylko śnieg kojarzył mu się z dobrą zabawą, nawet jak mróz daje w kość. Tutaj zimno jakie odczuwał, pochodziło z głębi serc obecnych osób. Teraz jeszcze bardziej cieszył się, że Tobias miał napisać do niego za półtorej godziny i wyciągnąć ich stąd.

— W porządku? — zapytał Gerard pomagając Olianie zdjąć płaszcz. Z łatwością wyczuwał, że jego chłopak bardzo źle się tu czuje. Oli był wrażliwy na ludzkie emocje, a kiedy te złe przeważały dusiły jego chłopaka.

Oliver jako Oliana zamigał do niego, mówiąc gestami:

— Dam radę. To tylko półtorej godziny.

— Język migowy? Twoja dziewczyna nie słyszy? Nie sądziłam, że…

— Mamo, zanim powiesz za dużo, to wiedz, że Oliana cię słyszy. Ona tylko nie mówi z powodu wypadku jaki miała. Schowaj swoje uprzedzenia.

— Nie miałam niczego złego na myśli — odpowiedziała kobieta, do której podszedł jej mąż.

— Gerardzie przedstawisz nam swoją piękną dziewczynę?

— To jest Oliana Grant. Jedna z osób w moim życiu, która kocha mnie takiego jakim jestem. Dla której chcę być coraz lepszym człowiekiem. Oliano, to są moi rodzice, ale tylko z nazwy, bo moimi rodzicami są babcia i dziadek — powiedział Gerard, otwarcie sprzeciwiając się tej dwójce, która z zaskoczeniem na niego patrzyła.

— Jak możesz tak… — zaczęła kobieta ze złością, ale jej mąż przerwał jej, mówiąc:

— Kochanie, może zaprosimy gości do stołu. Tak elegancka dziewczyna jak pani Oliana, nie powinna tak stać tu w przejściu. Pora podać posiłek.

Chłopak poprowadził Olianę do salonu, który swoją wielkością przewyższał znacznie mieszkanie w którym Oli mieszkał z mamą i bratem. Przedstawiono Olianę znajomym jego rodziców. Była ich czwórka. Równie zimnych ludzi jak państwo Frost. Sztuczne uśmiechy, pochlebstwa, nic nie znaczące rozmowy, plus sztywna atmosfera, nie były najlepszym miejscem do spędzenia miło czasu przy posiłku. Mimo to, Oliana doskonale grała swoją rolę, cichej, miłej i ciągle uśmiechającej się dziewczyny. Doskonale też zdała test przy posiłku, na którym podano luksusowe dania. Stół zastawiony był pięknie, a obok talerzy leżała taka ilość sztućców, że kto nie wiedział przykładowo jaki widelec do jakiego dania pasuje, z łatwością mógł się pogubić.

Gerard miał wrażenie, że testują jego dziewczynę. On sam miał gdzieś to wszystko i jadł, a raczej skubał każdy posiłek tym samym widelcem lub łyżką. Za to Oliana doskonale sobie radziła. Wiedziała jaki widelec wziąć do ryby, a jaki do deseru. Także jej maniery przy stole były bez zarzutu. Jego rodzice patrzyli na nią jakby byli oczarowani tą dziewczyną, a chwilowe zdegustowanie tym, że nie mówi, minęło. Gdyby wiedzieli, co ukrywa pod sukienką — przemknęło przez myśl chłopakowi. Miał wielką ochotę im powiedzieć prawdę. Chciał zobaczyć miny każdej z tych osób. Nie uzgodnił tego jednak z Oliverem, więc milczał. Odliczał jedynie każdą minutę, która przybliży ich do wyjścia stąd.

Po obiedzie podano kawę w salonie. Znów wszystko było idealne. Gerard zaczynał nienawidzić tego słowa. Cieszył się, że Willie nie musi żyć w tym sztucznym świecie.

— Mam ochotę niby to przypadkiem rozbić tę cholerną filiżankę — szepnął do Oliany, kiedy odeszli na bok. W dłoni trzymał wytworną porcelanową filiżankę. Pamiętał, że rodzice sprowadzili z Chin cały zestaw. Mógł nawet przypuszczać, że to jedno naczynie, które trzymał w dłoni jest dużo starsze od jego taty.

Oliana pokręciła głową, a potem zamigała, mówiąc:

— Spokojnie. Zaraz Tobias do mnie napisze.

— Mam ochotę wrzeszczeć. Spójrz na nich. Na całą szóstkę. Są tacy nieszczerzy. Każdy z nich wbiłby nóż w plecy. Dobrze, że znam rodziców Martina, którzy mają kasy jak lodu, a są normalni. Inaczej sądziłbym, że każdy bogacz jest taki. Ale co ja mówię, moi starzy tylko takich udają, żeby mieć znajomości. Nigdy bogaci nie byli. Wciąż się zadłużają. Ta kobieta obok mojej mamy jest prokuratorem. To właśnie jej siostra, mogłaby mi bardzo utrudnić lub uniemożliwić adopcję Willie’go. Facet obok pani prokurator, to…

— Synu, nie wypada tak stać na uboczu i stronić od towarzystwa.

— To nie moje towarzystwo, ojcze. Mam swoich przyjaciół.

— Jednak twoja dziewczyna…

— Moja dziewczyna, ma tych samych przyjaciół co ja. Szczerych.

— Wciąż masz niewyparzony język, synu. Dobrze jednak, że nie okazało się prawdą to całe twoje gejostwo. Nie miałbyś prawa przekroczyć progu tego domu.

Gerard westchnął. Żałował, że dla świętego spokoju musiał udawać.

— Nic nie jest takie jak się wydaje, tatku. Kiedyś podobno byłeś normalny.

Mógłby powiedzieć znacznie więcej, ale telefon Oliany przerwał ich rozmowę. Oliver przeczytał wiadomość i pokazał ją Gerardowi.

Dobra, dzieciaki, nie wiem co robicie, ale chyba nie bawicie się dobrze, więc daję wam pozwolenie byście stamtąd spadali. Do zobaczenia w domu, dzieciaczki. :P

— Ten to ma pomysły — szepnął pod nosem Gerard, a potem zwrócił się do ojca informując go, że rodzice Oliany chcą, aby już wróciła do domu. — Muszę ją odwieźć. Także zbieramy się. Dziękujemy za gościnę.

Oliverowi chciało się śmiać, kiedy widział jak jego chłopak dostał niezwykłego wigoru i śpieszy się. Nie minęło dużo czasu jak jako Oliana żegnał się z państwem Frost i ich znajomymi. Przy wyjściu usłyszał jak mama Gerarda mówi do jego chłopaka, że bardzo polubiła Olianę i, aby ją jeszcze kiedyś przyprowadził.

— Po moim trupie — warknął Gerard, kiedy zamknęły się za nimi drzwi od mieszkania. — Spadamy stąd.

— Jestem jak najbardziej za — odpowiedziała Oliana, zakładając na siebie w biegu płaszcz.

Razem przeszli długim korytarzem w stronę windy śmiejąc się i czując jakby właśnie odzyskali wolność.

— Dusiłem się tam — rzekł Oliver.

— Wiem. Dlatego gdzieś cię zabiorę.

Piętnaście minut później wyjechali za miasto, a potem po opuszczeniu samochodu Gerard wrzasnął ile miał sił w płucach. Oliver, wciąż jako Oliana, zaśmiał się głośno, a potem także zaczął krzyczeć. Od razu poczuł , jak cały ciężar opada z niego. Długo razem darli się wniebogłosy, a świadkami tego były okoliczne rozświetlone przez słońce wzgórza. Potem Gerard przyciągnął swojego chłopaka do siebie i pocałował go nie zważając na obrzydliwy smak szminki. Całował i całował i …..

— Nie wiem jak mogłem trwać tyle czasu bez całowania ciebie.

— To całuj, a nie gadaj — odpowiedział Oliver, chwytając swojego chłopaka za krawat i całując go.

Frost nie zamierzał odmawiać. Pocałował swojego chłopaka gorąco i mocno, a ten z trudem łapał oddech. Potem objął go, zamierzając chronić, kochać i dać mu wszystko czego ten będzie potrzebował.

— Pokrzyczmy jeszcze — zaproponował Oliver.

Wiatr podwiał mu sukienkę, więc przytrzymał ją, a potem zaczął krzyczeć i Gerard wkrótce dołączył do niego, by po chwili znów mogli śmiać się, a złe wrażenie spotkania w mieszkaniu Frostów opuściło ich na dobre.

6 komentarzy:

  1. Jestem załamana! Zacznę od tego, że jesteś jedna z niewielu moich najbardziej ulubionych autorek. Jestem obecna na twoich blogach od dawna w sumie od czasu pierwszego bloga, dopiero co pamiętam,że czytałam opowiadanie Szkolny Prześladowca a to już minęło 11 lat! Ja wiem, że nie pisze komentarzy pod postami co może dla twórcy jest złe bo może sobie pomyśleć, że nikt nie czyta postów albo, że dany rozdział mu się nie podoba. Co napewno jest nie prawdą! Ja np osobiście lubię czekać aż cała historia zostanie zakończona bo nie lubię jak rozdział kończy się w takim momencie, że chce się odrazu wiedzieć co się stanie a tu trzeba czekać tydzień. Chciałabym też powiedzieć iż jesteś chyba jedyną z niewielu osob które wytrzymała taki długi okres czasu i dalej pisze, drugą taką osobą jest Silencio. Było wielu twórców których też czytałam namiętnie latami po czym zamykali blogi bez informacji bez niczego. Dlatego jestem wdzięczna, że TY dalej trwasz w swojej pasji i dzięki tobie mogę zapomnieć o problemach, oderwać się chodź na chwilę w inny świat. W świat postaci które ty tworzysz i są cudowne można razem z nimi się śmiać ale i płakać w niektórych sytuacjach. I to jest piękne za to podziwiam autorów i jestem im wdzięczna, że swoimi dziełami potrafią komuś poprawić dzień.
    Obecnie dokładnie przed chwilą skończyłam czytać 3 tom W rytmie miłości.
    Cudowna historia, chłopaków pokachałam jestem jednak załamana jedną kwestią. Żeby nikomu nie spojlerować jestem złamaną tą częścią o pewnym panie z Tajlandi i nastolatku który stracił wszystkich. Ich wątek zaczął się nagle i też nagle zakończył z wiadomych przyczyn dla tych co czytali. Nie mogę tego przetrawić myślałam, miałam wręcz nadzieję, że będzie coś w epilogu o nich ale nic nie było przez to mi się smutno zrobiło i to bardzo.
    Ten biedny nastolatek zasługiwał na szczęście. Może kiedyś napiszesz rozdział dodatkowy tylko o nich, powiesz jak się miewają albo nawet może kiedyś w twojej głowie stworzy się całą historia z tymi panami jako główne postacie?
    Na koniec chciałabym Podziękować za twoją ciężką pracę jaką wkładasz w te historie i jaki czas poświęcasz. Bo napewno pracujesz, masz swoje życie a w czasie wolnym piszesz dla nas takie dzieła.
    Nawet nie wiem dlaczego tak się bardzo rozpisałam ale mam wrażenie, że nie którzy twórcy nie są doceniani tak jak powinni. Mam nadzieję, że będziesz dalej trwała w swojej pasij i bedziesz pisać dalej a Ja dzięki temu będę mogła sie chodź na chwilę zatopić w tych historiach.
    Pozdrawiam ciuplutko xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Ci za przemiły i piękny komentarz. Dzięki niemu wiem, że dalej warto w tym trwać i pisać. Napisałaś: "Dlatego jestem wdzięczna, że TY dalej trwasz" przyznam, że czasami sama się sobie dziwię, że wciąż trwam w tym co robię pomimo trudności i pomimo tego, że czasami to kosztuje wiele wyrzeczeń i mimo zarabiania na tym, to nie ma kokosów, nie wzbogacę się, ale piszę nadal. Chyba po prostu zawsze chciałam pisać. Już jako dziecko tworzyłam historie. Nie BL/Yaoi/MM, ale zwykłe. Chciałabym kiedyś napisać wiele opowieści. Przeróżnych. Może będzie mi to dane. Na dzień dzisiejszy cieszę się, że dałam radę ukończyć "W rytmie miłości" Dziękuję, że od tylu lat trwasz i jesteś. Twój nick znam od dawna i miło mi, że ktoś ze "starej gwardii" daje o sobie znać. :) Co do wspomnianych panów, to zapomniałam w notce po epilogu zostawić wiadomość, że będzie o nich osobny tekst. Spotkamy się z nimi w Tajlandii. Nie za szybko, ale postaram się do nich wrócić jak tylko będzie możliwość. Na razie przyjdzie pora na kolejny tom "Uśmiechu losu". :)
      Pozdrawiam cieplutko. Dziękuję za zakup ostatniego tomu i zdrówka życzę. :)

      Usuń
    2. Oczywiście że warto pisać. Takiego telantu jaki masz nie warto marnować :D Oo ale fajnie kolejna tom Uśmiechu losu czyli wrócimy do Denton miasto które napewno nie było przygotowane na parę gejów a teraz w sumie w Rytmie miłości wyszło na to że będzie musiało utrzymać nasze wspaniałe trio :D Aż ciekawa jestem jak na to zareagował Burmistrz :D Jestem też bardzo ciekawa kto będzie głównymi bahaterami w tej części bo nikt mi do głowy nie przychodzi. W sumie to fajne, że twoje opowiadania w jakimś stopniu się przeplatają kto czytał wszystkie to wiem.
      A co do panów to też będę czekać cierpliwie na historie z Tajlandia
      Pozdrawiam i dużo weny życzę :D

      Usuń
  2. Hejeczka,
    no proszę Gerarda nie może oderwać oczu od Oiliego w damskich ciuchach a nawet by je teraz zdarł z niego i nigdzie nie szedł... ale cóż nie powinni rozmawiać "normalnie" w pobliżu mieszkania jego rodziców...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    o tak to fantastycznie, widać ogromną zmianę u Gerarda, miał wielką ochotę ściągnąć te ciuchy z Olivera i nigdzie się nie ruszać... :) ale mam wrażenie, że ten obiad to coś ma zwiastować... takie drugie dno...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mnie niezmiernie cieszy to, że Gerard nie czuje żadnych oporów. Co więcej Oli w femi wydaniu również mu się podoba❤️

    Japonia.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)