2022/07/31

W rytmie miłości - Rozdział 48

 Hejo, zapraszam na kolejny rozdział. Mam też wiadomość, że od wczoraj na Bucketbook można kupować ostatni tom tej historii. Wydanie zawiera epilog, dostępny wyłącznie na bucketbook.pl Epilog jest podziękowaniem dla osób, które zakupiły, zakupią serię. Na bloga nie zostanie wstawiony. 

Tom można zakupić tutaj: W rytmie miłości tom 3.

Tymczasem zapraszam na kolejny rozdział części drugiej. Dziękuję za komentarze. :)


 

Tobias odstawił do schowka pod schodami odkurzacz. Nienawidził odkurzać. Mógł kosić trawnik, zajmować się roślinami, myć podłogę, ale odkurzanie to nie jego bajka. Niestety ciocia zmusiła go do wykonania tego szacownego zadania. Gdyby mógł, oddałby je Oliverowi, ale ten od godziny siedział w pokoju z Gerardem i podobno coś ważnego ustalali. Jemu natomiast przypadło sprzątanie. To nie było tak, że nie poczuwał się do obowiązków domowych. Po prostu dzisiaj nie miał na to najmniejszej ochoty. Niedawno wrócił do domu, posłuchał muzyki, a potem dostał zadanie od cioci. Ta wyszła na randkę, a Tobias był coraz bardziej ciekawy tego jej faceta. Mężczyzna cały czas unikał spotkania z nim i Oliverem. Obaj widywali go tylko przelotnie.

Zamknął drzwi schowka, w którym było wszystko to, co jest potrzebne i co już dawno powinno zostać wyrzucone. Nie chciał, by nadszedł dzień, kiedy będzie musiał zrobić tu porządek. Umył ręce i zadowolony, że czekał go wolny wieczór zamierzał udać się do swojego pokoju. Tymczasem dzwonek do drzwi zmienił jego plany. Ruszył by je otworzyć i potknął się o szczotkę od odkurzacza. Całkiem o niej zapomniał. Kopnął ją pod ścianę, a potem otworzył drzwi. Pierwsze co zobaczył, to ogromny bukiet stworzony z czerwonych róż. Duży na tyle, że ledwie mógł zobaczyć kuriera, który wyglądał zza kwiatów. Mężczyzna wręczył mu przesyłkę, potem kazał podpisać dokument, że została odebrana i odszedł zostawiając Tobiasa z koszem kwiatów.

— Romantyczny ten twój facet, ciociu — burknął pod nosem schylając się po kosz.

Zaniósł go do kuchni zamierzając zostawić na stole i iść do swojego pokoju. Pomiędzy różami dostrzegł jednak wizytówkę, więc ponownie zmienił swoje plany. Ciekawość zwyciężyła i sięgnął po nią. Tłumaczył to sobie tym, że chce sprawdzić mężczyznę, z którym spotyka się ciocia. Chciał, aby była bezpieczna. Wyjął z koperty kartkę i zdębiał.

— Pojebało go.

 Wiadomość na karteczce brzmiała:

Dla Tobiasa od Gabriela. Nie umiem pisać wierszy, więc mogę jedynie rzec w tym zacnym pisanym słowie, że od dawna jesteś częścią mojego serca. Tym fragmentem, o którym nigdy nie zapomniałem, a który zamierzam ponownie zdobyć. Byłem, jestem i będę twój na zawsze. Tylko, proszę, pozwól mi znów cię kochać.

Potem był podany adres miejsca spotkania, data oraz godzina.

— Pojebało go doszczętnie. Romantyczności mu się zachciało.

Nie potrafił jednak przed sobą samym ukryć, że coś w nim poruszyło się na każde z tych słów, w które wciąż wpatrywał się. Nie mógł nic nie czuć, bo tak naprawdę nigdy nie przestał kochać tego drania. Na jego telefon przyszła wiadomość, którą natychmiast otworzył.

— Pojebało go dwukrotnie — szepnął, patrząc na zdjęcie Christophera z takimi samymi różami. Drugim, była fotografia bileciku, na którym wiadomość brzmiała:

Dla Christophera od Gabriela. Nie spotkasz wiersza w tym miejscu, bo najzwyczajniej w świecie nie umiem ich pisać. Chcę ci jedynie przekazać, że od pierwszej chwili poczułem z tobą więź. Już zdążyłeś zawładnąć moim sercem i mam nadzieję, że przyjmiesz moje. Jeżeli mi tylko pozwolisz, będę twój od teraz i na zawsze.

Natychmiast zrobił takie same zdjęcia i wysłał Nichollsowi z dopiskiem:

Odwaliło mu.

Po chwili otrzymał odpowiedź:

Robi to czego chcieliśmy. Stara się o nas. W tym co napisał, jest szczery.

Piwo, chipsy i dobry mecz, to też staranie.

Odpisał i nie minęła minuta, kiedy miał na to odpowiedź.

Bądź trochę romantyczny, Tobiasie. Spróbuj. Nie zapadniesz się z tego powodu pod ziemię.

Nic już nie wysyłał do Christophera tylko zadzwonił do Gabriela.

— Powaliło cię? Skąd pomysł z tymi kwiatami? Tu jest z pięćdziesiąt róż.

— Dokładnie dziewięćdziesiąt dziewięć.

— Dlaczego aż tyle i po co to?

— Sądziłeś, że nie jestem romantyczny? Co do ich ilości, sprawdź znaczenie. Zrób też to, co jest napisane na kartce. Będę na was czekał.

Później Tobias długo wpatrywał się w telefon zaskoczony, że Lawrence ot tak się rozłączył.

— Apodyktyczny dupek.

— Kto jest apodyktycznym dupkiem i dla kogo te kwiaty? — zapytał Oliver, który dla zamyślonego Tobiasa pojawił się w kuchni nagle, niczym duch.

— Od kiedy tu jesteś i gdzie jest twoja druga połówka?

— Pojechał właśnie do domu, a ja dopiero tu wszedłem — odpowiedział Oli wąchając róże. — Od kogo są?

— Od Gabriela. Nie patrz tak. Chrisowi też je wysłał. — Tobias podał bilecik bratu.

— Walczy chłopak o was. Musiał się nieźle wykosztować. Taki kosz nie jest tani. — Przeczytał co jest napisane na karteczce. — Naprawdę poważnie do tego wszystkiego podchodzi. Dlaczego nie jesteś pod prysznicem? Poza tym masz jakąś elegancką koszulę?

— Na co mi ona?

Oliver przewrócił oczami.

— Adres tutaj mieści się niedaleko szkoły tańca, do której chodziłem i mam zamiar wrócić. Gabriel zaprosił was do restauracji, w której chodzi się w krawacie, nie w podartych dżinsach i koszulce.

— Kurwa — zaklął Tobias, a potem wybiegł z kuchni.

Oliver słysząc jego mocne kroki na schodach, zaśmiał się cicho. Jego brat ma randkę z dwoma chłopakami na raz. Miał nadzieję, że wszystko się ułoży i ci trzej będą razem. Wierzył, że im się uda. Jeszcze raz powąchał róże, a potem udał się na górę, wybrać dla brata ubranie, zanim ten rozrzuci na cały pokój zawartość szafy.

 

*

 

Tobias zaparkował przed domem Greenwoodów, gdyż miał zabrać stąd Christophera. Ze złością poprawił krawat. Czuł się tak, jakby go to ścierwo dusiło. Narzekałby nadal na swoje ubranie, gdyby nie zobaczył Nichollsa. Chłopak wyglądał seksownie z przewieszonym przez rękę płaszczem, czarnej koszuli, wąskich, ale eleganckich spodniach i krawacie, za który Grant chciał go chwycić i przyciągnąć do siebie. Może krawaty nie są do końca takie złe — pomyślał. Z niecnym zamiarem podszedł do Chrisa, ale ten wysunął rękę przed siebie.

— Nie ma mowy. Wiem, co chcesz zrobić. Obiecaliśmy mu.

— Nie wiesz co chcę zrobić.

Tobias wsunął ręce do kieszeni płaszcza. Tylko w ten sposób jakoś nad sobą mógł zapanować.

— Znam cię. Na pocałunku mogłoby się nie skończyć. Szczególnie, że w domu nie ma nikogo.

— Nie ma nikogo? To zaproszenie.

— Harry i mama pojechali do kina. Moja siostra nocuje u koleżanki, a Quinn pewnie zabawia się z Martinem. Ma wrócić dopiero jutro. Jedziemy, czy będziesz się na mnie gapił?

— Mam ochotę nie tylko się gapić.

— Kilkudniowy post miesza ci w głowie.

Chris wyciągnął płaszcz przed siebie, a Tobias go wziął. Obszedł Christophera i stając za jego plecami, bardzo blisko, pochylił się, by szepnąć do ucha chłopaka:

— Ty mi mieszasz w głowie. Wziąłbym cię chętnie na masce mojego samochodu, a Gabriel by patrzył zanim dołączyłby do nas.

Już samo to, że pomyślał o Gabrielu, dużo Tobiasowi powiedziało. Tymczasem na jego słowa gorący żar przetoczył się przez ciało Chrisa. Naprawdę chętnie zgodziłby się na to wszystko. Tobias potrafił go nakręcić paroma słowami. Nawet one nie były potrzebne. Wystarczyło, że na niego spojrzał i był dla niego gotów. Gdyby chłopak tak na niego nie działał, wtedy nie uprawiałby z nim seksu na szkolnej imprezie. Od tygodni powoli obaj zbliżali się do siebie, a on zakochiwał się w nim. Teraz do ich dwójki miał dołączyć Gabriel, który sprawiał, że miał gęsią skórkę na samą myśl o nim i nie było to nic nieprzyjemnego. Raczej mógłby to nazwać czymś podobnym do wstrząsu elektrycznego, kiedy mężczyzna był obok.

— O czym myślisz? — zapytał Tobias pomagając Nichollsowi założyć płaszcz.

— O tobie i o nim. O nas. O tym jak na mnie działacie. Dużo jest w tym pożądania, ale i coś więcej. Wiem co do ciebie czuję i wiem, że pojawiają się uczucia w stosunku do Gabriela. Może to głupie, bo go nie znam, ale gdy o nim myślę, serce bije mi szybciej. — Poczuł jak Tobias obejmuje go od tyłu, a czuły pocałunek na karku, upewnił go, że jego serce dobrze wybrało. — Mam nadzieję, że nam się uda. Nie wiem jak to ma działać jeżeli chodzi o związek, ale wiem, że tego chcę.

Tobias przypomniał sobie znaczenie dziewięćdziesięciu dziewięciu róż. Odnalazł je w Internecie zaraz po tym jak wyszedł spod prysznica.

— Wiesz co oznacza tyle róż ile każdemu z nas przysłał? Cytuję „ Będę cię kochał do końca życia i nie opuszczę aż do śmierci.” Dzięki temu wiem, że uda się. Najważniejsze, aby w to nie wkradła się zazdrość, aby któryś z nas nie chciał zgarnąć tego drugiego dla siebie, zostawiając trzeciego samego. Nie zawsze będziemy razem. Nie zawsze będziemy razem uprawiać seks. Czasami mogę to ja być z tobą, on z tobą, ja z nim i tego trzeciego nie będzie obok. Nie możemy być wtedy zaborczy. Co innego w stosunku do osób spoza nas. Z czasem przyjdzie i miłość.

— Przestałeś się już przed nią bronić? — zapytał Chris odwracając się do Tobiasa.

Grant poprawił płaszcz chłopaka, który najchętniej zdjąłby z niego, a potem pozbyłby się reszty ubrań. Musiał się opanować. Miał teraz takie dni, że szczególnie brakowało mu seksu. Czuł się tak jakby szedł przez pustynię i nie miał ani kropli wody.

— Tylko kiedy dotyczy ciebie i Gabriela — odpowiedział, a potem chwycił chłopaka za rękę i zaprowadził do samochodu.

 

*

 

Gabriel czekał na nich w prywatnej sali na piętrze. Na środku stał okrągły stół pięknie nakryty. Zapalił świece, kiedy tylko dano mu znać, że jego goście są w drodze.. Denerwował się trochę tym spotkaniem, bo od niego wiele zależało. Może nawet wszystko. Bardzo się starał, aby to zaplanować. Chris i Tobias chcieli, aby ich zdobył, więc to robił. Nie musiał działać w ten sposób, bo coś prostego też byłoby dobre, ale uważał, że na to zasłużyli. Rachunek, który zapłacił za kwiaty i to pomieszczenie, był ogromny, ale warto było zobaczyć ich miny, kiedy obaj prawie zbierali szczęki z podłogi, jak tylko weszli do pokoju.

— Cholera, chyba jednak to lepsze niż piwo i mecz — rzucił Tobias.

Obaj wyglądali niesamowicie i Lawrence nie mógł oderwać od nich oczu. Sam także prezentował się elegancko w granatowej koszuli, której górny guzik rozpiął. Garniturowe spodnie doskonale układały się na jego długich nogach, a lśniące buty dopełniały całości.

— Nie masz krawata — zauważył Tobias.

— Tu na górze nie muszę go mieć. To prywatna sala.

Podszedł do obu, miał nadzieję, że swoich przyszłych partnerów, i pomógł im zdjąć płaszcze. Położył je na jednej z dwóch kanap, tuż obok swojego. Zaśmiał się kiedy spostrzegł, że Tobias odrzucił swój krawat.

— Nigdy tego nie lubiłeś.

— To chomąto chce udusić człowieka.

— To krawat, Tobiasie, nie chomąto – odezwał się Chris, trochę się stresując. Nie mógł oderwać oczu od Gabriela. Przyrzekłby, że w miejscu, gdzie koszula mężczyzny rozchylała się widział tatuaż, ale pewności nie miał.

— Co za różnica, jedno złe i drugie złe. Jemy czy pieprzymy się?

Gabriel zaśmiał się. Takiego Tobiasa znał. Chłopak czuł się swobodnie i walił prosto z mostu nie bawiąc się w różne zawiłości, w przeciwieństwie do Christophera. Lawrence wyczuwał, że Nicholls denerwował się. Starał się to ukrywać, ale łatwo było go odczytać dla wprawnego oka. Miał nadzieję, że z czasem to minie, a on postara się o to.

— Dam znać, żeby podali jedzenie.

— Zamówiłeś już? — zapytał Chris.

— Tak. Mam nadzieję, że to nie problem.

— Absolutnie. Zjem wszystko — rzucił Grant.

Obserwował ukradkiem jak Chris działał na Gabriela i odwrotnie. Obaj reagowali na siebie, tak jak on na nich. Ten wieczór będzie zabójczy jeżeli będą mieli tylko jeść i rozmawiać, a potem po prostu wrócić do domu. Do rana ręka mu odpadnie z powodu masturbacji, jeżeli nic się pomiędzy nimi nie wydarzy.

— Uspokój się — skarcił go Chris.

— Tobias był zawsze niecierpliwy — dodał Gabriel, po tym jak poprosił przez telefon, by przyniesiono na górę jedzenie.

— Wydaje się być ciągle napalony i gotowy — odparł Christopher.

— Opanowanie się to dla niego trudna sztuka — powiedział Lawrence.

— Czasami bywa jak ogień, który dostał tlenu i…

— Przestańcie w końcu pieprzyć — przerwał im Tobias. — Wiem co chcecie osiągnąć. Ty — wycelował palec z Gabriela — i ty — potem ten sam palec skierował na Nichollsa — jesteście pewni, że pierwszy się poddam. Ale nie, panowie. Myślę tą głową — postukał się po skroni — a nie tą na dole. Nie poddam się. Będę opanowany i zimny jak grób.

Chris skrzywił się na to porównanie, ale nic nie powiedział, bo właśnie przyniesiono jedzenie. Kelner postawił trzy talerze na stole i odszedł. Gabriel w tym czasie otworzył wino. Mogli się dzisiaj napić. Później zamówi taksówkę. Nalał białego trunku do kieliszków.

— Ten gatunek idealnie pasuje do pieczonego łososia z kremowym sosem. Zdążyłem się już zorientować, że obaj lubicie ryby. Ja jem tylko łososia, więc wybrałem dla naszej trójki taki o to kompromis.

— Idealnie — powiedział Chris.

— Chcę was uprzedzić, że ten wieczór, to dopiero początek przygody jaką dla was zaplanowałem — poinformował ich Gabriel, podając po kieliszku wina. — Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni i każdy zostanie zaspokojony — dodał, a w jego oczach pojawiła się iskra, która obiecywała wiele.

7 komentarzy:

  1. Ciężko było, ale wytrzymałam! Warto było czekać.
    Jesteś jedyną autorką, która przedstawia poliamorie w sposób, w który nie neguje, a wręcz wyczekuje tych smaczków w opowiadaniu. ,,W cieniu ludzi’’ ten wątek był przedstawiony obłędnie i czuję, że tutaj również się nie zawiodę!
    Ale oprócz naszego tria, każda para mnie zachwyca. Różnorodność postaci, rytmów miłości mnie powala!
    Trzeci tom kupuje od razu jak skończy sie publikowanie drugiego na blogu! (Żeby nie kusiło!)
    Łap piękne słońce! ☀️🌻

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Jak zawsze gratuluję Ci ukończenia następnego dzieła i jak zawsze jest świetny. Nie będę zdradzać co i jak ,ale czytało się rewelacyjnie i muszę się przyznać ,że zamiast dawkować sobie przyjemność ,to zarwalam noc i wszystko przeczytałam. Teraz bez nacisku ,ale będę czekać na następne rewelacyjne dzieło. Gratuluję i dziękuję . Życzę dużo weny i czasu. Pozdrawiam w.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj. Dziękuję, za kolejną super pozycje. Jest genialna. Czekam na kolejne książki. Życze pomysłów i wytrwałości w realizacji. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeci tom już przeczytany, jest cudowny <3 ale mega się teraz zastanawiam czy będzie kontynuacja losów Micaha i Korna! Życzę dużo weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka, hejka,
    to było... fantastyczne... Gabriel naprawdę zaczął się o nich starać... Tobiasowi wystarczyło by piwko i mecz, a jednak docenił tą kolację... rozśmieszyły mnie te słowa Tobiasa "ty nie masz krawata" - "to prywatna loża i nie muszę mieć..." i krawat od razu wek...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,
    brawo Gabriel, pięknie się starasz o nich... te kwiaty, ta kolacja... może jak to ująłeś wykosztowałeś się ale na pewno było warto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Trójkącik, trójkącik, trójkącik 😍

    Jaram się jak mrówka pod lupą, lepszego określenia nie miałam. Ooo tak liczę na ten potrójny romansik. 🤤

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)