2023/01/22

W rytmie miłości - Rozdział 68

 

Oliver tego dnia rozpoczynał zajęcia z tańca nie wierząc, że cokolwiek z nich wyniesie. Źle się czuł psychicznie. Nie spał dobrze tej nocy. Śniły mu się koszmary. To, jak Gerard całuje go,  potem odsuwa się i śmieje się z niego, by w dalszej części zacząć oddalać się i zniknąć. Jeżeli się kogoś kocha i ma się takie sny, ciężko potem pozbierać się,  Oli odczuwał to na własnej skórze.

— Dobrze, Oli, że jesteś wcześniej — powiedział Jonathan Wilson — musimy omówić kilka rzeczy. Idź przebierz się i pogadamy. Zaraz inni powinni dołączyć.

— Dobrze.

Udał się do szatni przy sali tanecznej. Założył czarne spodnie alladynki, ale takie z mniejszym klinem, w których ostatnio dobrze mu się tańczyło. Do tego dołączył luźny szarego koloru, bezrękawnik. Włosy spiął na czubku głowy i wrócił na salę. Inni, z którymi miał zajęcia, o ile nie trenował samotnie, powoli także zbierali się. Poszli się przebrać podczas gdy Jonathan podszedł do niego pytając:

— Jak się dzisiaj czujesz?

— Pana mąż jakiś czas temu nagadał mi, że moje problemy powinienem pozostawiać za sobą, kiedy tu wchodzę. Staram się. Naprawdę. Dzisiaj też dam z siebie wszystko.

— Liczę na to, bo mam dla ciebie i jednego chłopaka z grupy zadanie.

Oliver nie chciał zadań. Z drugiej strony zajęcie się czymś może pozwoli mu przetrwać kolejny dzień. Kiedy inni wrócili,  było to osiem osób, Jonathan kazał im usiąść, więc wszyscy przysiedli po turecku na parkiecie.

— Jak wiecie, w naszej szkole zbliża się event. Do marca jeszcze daleko, ale szybko ten czas minie. Dyrektorka zaproponowała mi, aby na tą imprezę przygotować coś specjalnego. Mam dla was kilka propozycji, z których pierwszą chciałbym przedstawić Oliverowi i Darrenowi.

Oliver obejrzał się na jasnowłosego chłopaka, z którym nigdy nie miał większego kontaktu poza tym pomieszczeniem. Chłopak bardzo dobrze tańczył. Był w stanie zatańczyć prawie wszystko. Swoją przyszłość wiązał z tańcem i wytrwale dążył do realizacji planów.

— Znacie filmiki, które wam pokazywałem gdzie tancerz Jsan występuje razem z chłopakiem, który pod filmami jest podpisywany jako Puppy.[1] Filmiki są krótkie, taniec… sami widzieliście. Chciałbym, abyście obaj przedstawili coś w tym stylu. Muzyka dowolna. Potrzebuję pary stworzonej z dwóch chłopaków, która jest w stanie wykonać to zadanie sprawnie i szybko.

Oliver przywołał w pamięci tancerza, o którym wspomniał trener. Chłopak pochodził z Chin i według niego bardzo dobrze tańczył. Uwielbiał to jak się porusza,  ekspresją ciała potrafił wiele pokazać. Zazwyczaj trafiał na jakieś jego filmiki na TicToku. Jsan tańczył sam, ale na kilku pojawiał się z innym chłopakiem. Grant rozumiał, że trenerowi chodzi o zatańczenie czegoś właśnie w takim stylu. Miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał za bardzo fizycznie zbliżać się do Darrena. Chłopak jest heteroseksualny, nic pomiędzy nimi nie mogłoby się wydarzyć, ale on nie chciał, aby ktokolwiek go dotykał poza Gerardem. Nieuniknionym jednak będzie kontakt fizyczny. Brzuch go zaczął boleć na samą myśl,  przecież jeszcze nie miał się czym stresować.

— Nie ma sprawy trenerze. Mogę zatańczyć z każdym, zawsze i wszędzie — odpowiedział Darren pewnym siebie głosem.

Oliver dopiero słysząc te słowa powrócił do tego co się dookoła działo. Coś mu umknęło, ale łatwo domyślił się, że trener pyta ich o to czy ze sobą zatańczą. Wolałby to zrobić sam. Nigdy z nikim nie był w parze, ale lubił sprawdzać w tańcu różne rzeczy więc ciekawiło go jak sobie poradzą.

— Także nie mam nic przeciw — odezwał się. — Tylko…

— Tylko? — dopytał Jonathan.

Oliver czuł jak wszystkie oczy są skierowane na niego, więc odpowiedział:

— Nie ważne.

— Wszystko jest ważne, Oli, ale pomiędzy sobą możecie ugadać co i jak. Niczego wam nie narzucam. Jaki układ wybierzecie, jaką muzykę, to nie ma znaczenia. Jest tylko jeden warunek, tańczycie razem  nie ciągle obok siebie. Macie mieć pomiędzy sobą interakcje.

— Panu naprawdę chodzi o coś takiego jak te filmiki z Jsanem i Puppym — zażartował Darren.

— Ty już wiesz o co mi chodzi. Ten event jest bardzo ważny jak wiecie. Na nim są zbierane pieniądze na to by komuś pomóc. Jeszcze nie znamy celu, ale macie tak zatańczyć, by innym portki opadły z wrażenia i dali za to mnóstwo kasy. Zgłoszenia do eventu są dobrowolne, także wybaczcie, że was do tego wybrałem, ale sądzę, że dacie niezły pokaz. Zanim zaczniemy rozgrzewkę, mam jeszcze jedną parę, którą także chcę…

Oliver już nie słuchał. Nie obchodziło go to, kogo jeszcze trener wybierze do pokazu na evencie. Teraz ważne było tylko, aby spotkać się po lekcjach z Darrenem i wszystko obgadać. Miał nadzieję, że obejdzie się bez większej fizyczności. Co najwyżej pozwoli mu dotknąć biodra. Nie umknęła mu jednak myśl, co zrobiłby Gerard, gdyby zobaczył go tańczącego z Darrenem, bardzo blisko, zbyt blisko. Pewnie znów by go wyśmiał. I jak miał pozostawić swoje życie poza tą salą, kiedy każdy szczegół przypominał mu o jego miłości?

 

*

 

Korn zmrużył oczy zauważywszy przez szkolne okno jak Quinn rozmawia z tym gówniarzem, który śmiał go pouczać. Obaj stali na placu przed szkołą. Młody coś skinął głową,  potem odszedł. Jeżeli chłopak jego kuzyna zna dzieciaka, to może mu powiedzieć kto to jest. Musiał to wiedzieć. Skądś go znał. Inaczej dlaczego by z nim rozmawiał? Odkąd spotkał tego bachora nie było dnia, aby nie poświęcił mu myśli. On mu jeszcze da nauczkę za tamto. Przecież ten gówniarz powinien się go słuchać,  nie dawać mu lekcje życia.

— Zobaczymy jeszcze czy jesteś taki mądry — szepnął do siebie, rozglądając się wokół.

Szkolny korytarz wypełniał się coraz bardziej, wychodzącymi z klas ludźmi. Przez to ciężej było mu wypatrzeć Greenwooda, który musiał tędy przejść, aby spotkać się na stołówce z resztą.

— Jesteś Thapakorn Mahawan?

Korn usłyszał za plecami cienki głos dziewczyny. Przybrał na twarz najsłodszy uśmiech jaki doskonale wyćwiczył. Odwrócił się i w pierwszej chwili nikogo nie zauważył. Dopiero jak spojrzał w dół stwierdził, że stoi przed nim młoda kobieta, która od kilku lat pracowała w szkolnym sekretariacie. Była dużo niższa od niego i bardzo drobna. Widywał ją od czasu do czasu, ale takie miejsca jak sekretariat czy gabinet dyrektorki starał się omijać z daleka. Słodki uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił.

— Tak… O co… chodzi? — zapytał ostrożnie.

— Szukam cię od jakiegoś czasu. Wysłałam też kilka wiadomości do ciebie, ale nie odpowiedziałeś. Nie podpisałeś jeszcze kilku dokumentów, także zapraszam do siebie.

Korn skrzywił się. Musiał upolować Quinna i poznać tożsamość tamtego dzieciaka. Nie mógł jednak znaleźć żadnej wymówki, by uciec przed tą kobietą. Zazwyczaj szybko znajdował jakiś pretekst do ucieczki, tym razem chyba musiał skorzystać z zaproszenia do sekretariatu.

Kiedy złożył potrzebne podpisy, szybko opuścił sekretariat. Pobiegł w stronę stołówki, mając nadzieję, że tam natknie się na Greenwooda. Najdłuższy stół na sali, jak zawsze był okupowany przez paczkę przyjaciół. W pierwszej chwili nie dostrzegł Quinna, gdyż ten dopiero szedł do stołu z tacą, na której umieścił talerz z czymś zielonym oraz szklankę soku. Ledwie chłopak usiadł Mahawan dopadł do niego, wciskając się na ławkę obok niego. Zarzucił Greenwoodowi ramię na kark przyciągając chłopaka do siebie.

Martin siedzący obok tylko przewrócił oczami i powrócił do jedzenia. Pozostali patrzyli na Korna jak na ufoludka,  ich oczy przesuwały się z niego, na Quinna, na Martina i z powrotem.

— Czego chcesz? — zapytał Quinn.

— Widziałem jak rozmawiasz z tym bachorem.

— Z jakim bachorem? Jak się nazywa?

— No właśnie nie wiem i myślę, że ty wiesz. Musisz wiedzieć jak z nim rozmawiałeś.

Quinn odepchnął od siebie chłopaka i usiadł tak, aby łatwiej mógł na niego spojrzeć.

— Pacanie, rozmawiałem dzisiaj z wieloma osobami. Nie mam pojęcia o kogo ci chodzi.

— Gadałeś z nim na placu przed szkołą. Ma takie cholernie czarne włosy. Kurwa, nie wiem jakie ma oczy i mnie to wkurza. Nie patrzył na mnie jak do mnie mówił. W każdym razie ma bardzo czarne włosy, takie co mu zachodzą na oczy. Można w nie wsunąć palce… — przerwał zauważając, że się trochę zagalopował. Po jaką cholerę miałby wsuwać palce we włosy tego gówniarza?

— Mówisz o Micahu?

— Micah? Tak ma na imię? Dziwne imię, ale ładne.

— To ty masz dziwne imię. Dasz mi zjeść?

Korn popatrzył to na talerz pełen zielonego czegoś, potem na Quinna i rzekł z powagą:

— A zabraniam ci jeść? Chciałem tylko wiedzieć jak on się nazywa. A jak ma na nazwisko?

— Sam się dowiedz, jeżeli on cię tak interesuje — odpowiedział Quinn,  kiedy Mahawan chciał mu zabrać talerz, zasłonił go rękoma i dodał: — Spadaj, to moje. Martin, kochanie?

— Tak, słoneczko?

— Powiedz coś swojemu kuzynowi.

— To sprawa pomiędzy wami. Ja się nie wtrącam.

Chłopak uniósł obronnie ręce. Ostatnio jak się wtrącił, to on wyszedł na tego złego. Także wolał się trzymać z daleka od wspólnych spraw tych dwóch.

— Popieram — wtrąciła milcząca dotąd Dana.

Oprócz niej przy stole miejsce zajmowali wszyscy oprócz Gerarda. Chłopak siedział gdzie indziej, po tym jak powiedział, że nie będzie utrzymywał z nimi żadnych kontaktów. Tobias w tamtym momencie chciał iść mu złamać nos, ale szybko został powstrzymany przez brata. Natomiast Oliver kiedy to usłyszał odczuł te słowa jak cios w brzuch, ale znalazło się w tym także odrobinę ulgi. Naprawdę wolał obserwować chłopaka z daleka niż znowu narazić się na jego nienawiść. Mniej bolało.

— W ogóle to słyszeliście, że Oli ma wystąpić w wiosennym evencie — rzekła dziewczyna — i ma tańczyć z Darrenem Ericssonem?

W jej głosie Elliott od razu wyczuł coś dziwnego. Zazwyczaj tak się działo kiedy wspominała tego tancerza. Do tego rumieniła się,  Danie nigdy nie zdarzały się rumieńce.

— Event? Jaki event? — dopytywał Korn. — Można wziąć w nim udział?

— Ano właśnie, ty grasz na gitarze i śpiewasz — rzucił Christopher. — Możesz się zgłosić.

— Jakieś zapisy są?

— Jeszcze nie — odpowiedział Ross. — A propos, Chris, pytałem się dzisiaj dyrektorki o to, o czym rozmawialiśmy. Przystanie na to co planujemy, zgłosi to zarządowi, ale jednak trzeba spełnić określone warunki.

— Spróbuję pogadać z Sharon i przedstawić jej sytuację.

— Cokolwiek ta dziewczyna zrobi i tak nie zmienię o niej zdania — rzucił Tobias. — Suka, to suka i tyle. I nie mówcie, że nie mam racji.

Korn nie mający pojęcia o czym rozmawiają wyjął telefon i zaczął przeszukiwać media społecznościowe szukając Micaha. Imię nie było pospolite, więc uważał, że łatwiej mu będzie znaleźć taką osobę. Jednak w tym względzie pech go nie opuszczał. Trącił łokciem Quinna, który omal nie wylał na siebie soku.

— Czego ty jeszcze chcesz? — zapytał przez zaciśnięte zęby Greenwood.

— Ten cały Micah ma jakiegoś fejsa czy insta, czy cokolwiek?

— Skąd ja mam to wiedzieć?

— Ale gadałeś z nim, więc wiesz.

— Gadałem, ale to nie znaczy, że tak dobrze go znam. Sam go zapytaj o to co chcesz wiedzieć. Jak zdążysz to go jeszcze złapiesz siedzącego na korytarzu na drugim piętrze.

Ledwie Greenwood dokończył zdanie Mahawan poderwał się z ławki i wybiegł ze stołówki.

— Micah naprawdę tam będzie siedział? — dopytał Martin.

— A skąd ja mam to wiedzieć? Mam przynajmniej chwilę spokoju od twojego kuzyna.

— Jak tam nie będzie tego chłopaka, to Korn wróci i zabije cię, wiesz?

— Obronisz mnie, prawda? — zapytał słodko Greenwood, po czym oparł brodę na ramieniu swojego chłopaka. Zamrugał zalotnie. — Prawda?

— Będę musiał się nad tym zastanowić. Co mi dasz za bronienie ciebie?

— Pomyślimy jak będziemy sami. A kiedy zrobiłem ci…

— Ej, tu są też inni ludzie — rzuciła Dana przerywając przyjacielowi wypowiedź. — Nie chcę słuchać o waszym seksie.

— Ja chcę — wtrącił zainteresowany tematem Tobias, za co dostał kopniaka od Christophera. — Ałł, dlaczego mnie kopiesz?

Tymczasem Quinn zwrócił się do jedynej dziewczyny wśród nich.

— Dlatego mówiłem, że powiem mu jak będziemy sami. Oli, to opowiedz o tym co zatańczycie z Darrenem — zmienił temat. Zrobił to specjalnie, bo miał niezły ubaw patrząc jak Dana reaguje na imię tego chłopaka.

— Mamy się spotkać wieczorem w kawiarni — odpowiedział Grant.

Serce omal nie wyskoczyło mu z piersi, kiedy zauważył, że Gerard wychodzi ze stołówki. Cały czas obserwował chłopaka, który zajął stolik w odległym kącie pomieszczenia. Frost znów zniknie mu z oczu. Wiele sił kosztowało go, aby za nim nie pobiec. Musiał jednak dać sobie z tym spokój. Potrzebny we wszystkim był czas. Ale czy na pewno? Ostatnio coraz częściej zastanawiał się, czy Gerard kiedykolwiek odzyska te utracone miesiące. Zrobiłby wszystko, aby Frost o nim sobie przypomniał.

— W końcu tak się stanie — powiedział do niego Tobias, co znaczyło, że ostatnie zdanie Oliver wypowiedział na głos.

— Dokładnie — rzekła Dana — i jeszcze będziecie się z tego śmiać. Ręczę za to.

Chcę, aby tak się stało — pomyślał życzenie Oliver.

 

*

 

Podczas gdy paczka przyjaciół korzystając z najdłuższej przerwy jadła posiłek, Korn biegł na górę w nadziei, że spotka tam bachora i pokaże mu kto tu rządzi. Spodziewał się, że chłopak będzie siedział na którymś z parapetów, jak wtedy kiedy go pouczał. Nadzieje jednak okazały się płonne, więc zaklął.

Z chęcią mordu na chłopaku swojego kuzyna odwrócił się zamaszyście i wpadł na kogoś, przy czym stracił równowagę. Poczuł jak ta osoba chwyta się go,  potem jak razem upadają na podłogę. W tej samej chwili, kiedy zmieniał pozycję horyzontalną, spojrzał w złoto brązowe, najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widział.

6 komentarzy:

  1. hej, ile rozdzialow ma pierwszy tom?

    OdpowiedzUsuń
  2. Korn już po tobie.
    Tak się cieszę że jest coś nowego.
    Ale i tak czekam na Eliota i Ryan i ich dalsze kroki. <3 moja ulubiona para. Awww

    Bardzo mnie martwi stan Olivera, to jak przeżywa rozstanie jest dokujące i bardzo mi go szkoda. Niech Gerard się ogarnie bo inaczej ja go dorwę w swoje łapy. XD

    Quinn i Martin, z chęcią bym poczytała o ich pomysłach na to co robią jak są sami. 😏 Jak myślisz da się zrobić?

    Dalej nie mogę się przyzwyczaić do tego trójkąta sądzę że jeszcze trochę mi to zajmie zanim się przyzwyczaję.

    Życzę ci dużo weny, zdrowia, szczęścia i oby ten rok Królika był spokojny i stabilny emocjonalnie.

    Pozdrawiam
    ~Deia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst jest od dawna gotowy i jak przyjdzie pora na daną parę, to ona będzie. W tym Quinn i Martin. Dziękuję za komentarz. :)
      Dużo zdrowia.

      Usuń
  3. Hejeczka,
    jak zwykle rozdział fantastyczny, masz dar w przerywaniu bo po każdym w pewien sposób żałuję że przeczytałam i teraz muszę czekać... ale czekanie zaostrza zawsze apetyt...
    pomarzyć sobie można więc ja sobie wyobrażam tak... ten event Oliver tańczy z Darrenem (czyżby Diana darzyła go pewnym uczuciem, może zagada do niego), no więc tak Oli tańczy widzi to wszystko Gerard i nagle pyk odzyskuje wspomnienia i jest bardzo wkurzony, że ktoś w taki sposób dotyka jego Olivera ;)
    och Korn coś za często myśli o tym "gówniarzu", i jeszcze to nie wiem jakie ma oczy bo włosy zasłaniają, ale chętnie wplątałbym w nie rękę... i czyżby akurat trafił na niego na tym korytarzu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    kurcze no naprawdę... mam taką małą myśl, wizję, marzenie... zwał jak zwał... Oliver tańczy z Darrenem, i nasz Gerard odzyskuje wspomnienia z tych brakujących miesięcy i bardzo się wkurza, że ktoś dotyka jego chłopaka... no proszę, proszę ktoś tu za często coś myśli o pewnym gówniarzu... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)