2021/04/11

Największy skarb - Rozdział 6 ( W cieniu ludzi tom 5)

 Dziękuję za komentarze. :)


Przerażony cofnął się o krok wpatrując ciągle w napis „Ty będziesz następny”. Tego tu wcześniej nie było, gdy wchodził do kabiny. Załatwiając naturalną potrzebę nie słyszał, żeby ktoś tutaj wchodził i zostawiał ten napis. Nikogo poza nim tutaj nie było. Ten napis… jasno pokazywał kogo dotyczy.

Odbiorcą miał być on.

Poczuł ból w dole brzucha i przyłożył tam dłoń. Jego oddech przyspieszył stając się płytki i na wszelki wypadek przygotował sobie inhalator. Mózg podpowiadał mu, że powinien stąd wyjść, ale jego nogi stały się ciężkie jak z ołowiu, a do tego nie potrafił nimi poruszyć, jakby stopiły się z podłogą toalety. Wiedział jedno, że musi się uspokoić dla dobra dziecka. Każde jego zdenerwowanie narażało życie maleństwa, a na to nie mógł pozwolić. Tylko jak miał się uspokoić, kiedy ten wielki czerwony napis wciąż przykuwał jego spojrzenie do siebie? Nie rozumiał co to znaczy, o co tu może chodzić, a może po prostu wolał tego nie wiedzieć.

Podskoczył, bo drzwi do pomieszczenia się otworzyły i doznał dużej ulgi, kiedy ujrzał Ailis, która wetknęła głowę w powstałą lukę.

– Jesteś, myślałam, że coś ci się stało, a nie odbierasz telefonu – powiedziała, dyskretnie wsuwając się do środka męskiej toalety. Dopiero po chwili zarejestrowała, że Sebastian nie wygląda najlepiej. – Co się stało? Dobrze się czujesz? Co z dzieckiem? – dopytała widząc, że trzyma się za jeszcze płaski brzuch.

– To się stało? – Wskazał ruchem głowy jedno z luster.

Zmarszczyła brwi i podążyła za jego wskazówką.

– Co to jest?

– Tego nie było jak wchodziłem. Ktoś to napisał, kiedy byłem w kabinie. To jest skierowane do mnie. – Zabolało go w płucach, więc przytkną inhalator do ust.

– Ale po co ktoś miałby ci grozić? Nikomu nic nie zrobiłeś. Dobra, nie możesz tutaj zostać. Musimy zadzwonić po Jasona. Zrobię tylko parę zdjęć. – Wyjęła z torebki telefon. Musi się śpieszyć, bo Sebastian wyglądał coraz gorzej. Skarciła siebie, że tak długo zwlekała z przyjściem tutaj oraz wyciągnięciem go stąd. W sumie nie powinna mieć sobie nic do zarzucenia, ponieważ czekała na swojego partnera, który zabrał dziecko do domu, po to, żeby ona mogła udać się z przyjacielem na zakupy. Uruchomiła aparat w telefonie i szybko cyknęła kilka zdjęć z daleka i w przybliżeniu.

W międzyczasie do toalety wszedł jakiś mężczyzna i nie wiedział co robić zastając w niej kobietę. Ta zlustrowała go od stóp do głowy i opierając rękę na biodrze rzekła:

– Facet, nie masz niczego czego nie widziałam, więc śmiało. – Później oplotła rękę wokół pasa Sebastiana i wyprowadziła go na mały korytarz odcinający salę w kafejce od części z toaletami. Zabrała przyjaciela na zewnątrz, posadziła na krześle i od razu zadzwoniła do jego partnera.

Sebastian i tak nie potrafił wymazać sprzed oczu słów, które przeczytał. Makabryczne zdanie wryło mu się w pamięć, jak tatuaż na skórze. Dlaczego on ma być następny? W czym? To brzmiało tak jakby ktoś wyznaczył go na kolejną ofiarę. Przecież nigdy nic nikomu nie zrobił, więc czego ktoś od niego chce?

– Kamery.

– Co? – Ocknął się słysząc głos Ailis. W oczach mu pociemniało i przymknął na chwilę powieki.

– Tutaj są kamery. Może się nagrało, kto wchodzi do toalety.

– W toalecie nie ma kamer. – Skulił się, bo znów go zabolało w brzuchu.

– Nie ma, ale w sali są. Tylko nie mamy prawa nic z nich obejrzeć. Z drugiej strony jakby komuś zapłacić. Niepotrzebnie gadam, musisz się uspokoić. Zaraz będzie tutaj, Jason.

Pokiwał głową opierając czoło o stół. Włosy zakryły mu twarz, więc Ailis odgarnęła je na jedną stronę.

– Cholera, gdyby ludzie wiedzieli kim jesteśmy – szeptała do siebie – moglibyśmy wezwać karetkę. Tak to musimy siedzieć i czekać. – Rozglądała się niespokojnie ignorując ludzkie spojrzenia i szepty. W końcu prawie zerwała się z krzesła, gdy zobaczyła biegnącego ku nim Jasona. – Twój partner już jest.

Sebastian uniósł głowę chcąc ujrzeć widok, którego tak pragnął. Bał się wstać, żeby wpaść w ramiona Jasona. Na szczęście partner jakby wyczuwając jego potrzebę przypadł do stolika i przytulił jego głowę do swojej piersi.  

– Brzuch mnie boli. To nie jest zwyczajny ból – wyznał słabo chłopak. Na szczęście udało mu się unormować oddech, a dzięki lekowi atak astmy, który niechybnie zbliżał się, odstąpił.

– Zabieram cię od lekarza. – Pocałował go w czubek głowy, a potem schylił się i wziął Sebastiana na ręce. Kiedy otrzymał telefon od Ailis i słyszał jej relacje coś ciężkiego opadło mu na dno żołądka i tam do tej pory siedziało. Przyjechał tutaj jak najszybciej, ignorując przepisy drogowe. Czuł się spokojniejszy widząc Sebastiana, mogąc go dotykać. – Co się dokładnie stało? – zapytał idącej za nimi kobiety. – Masz te zdjęcia?

– Zaraz wyślę ci je MMS–Em.

– Nie śpiesz się. Jedziesz z nami do lekarza?

– Nikt by mnie od tego nie odciągnął. Zadzwonię tylko do Briana i powiem mu co i jak.

Jason usadził Sebastiana na tylnej kanapie. Przy chłopaku usiadła Ailis rozmawiając z partnerem przez telefon. Sam zajął miejsce za kierownicą i ruszając włączył zestaw głośno mówiący, by zawiadomić doktora Barneya o tym, że przyjadą.

 

* * *

 

– Wszystko w porządku. – Odetchnęli z ulgą słysząc potwierdzenie tego co widzieli na monitorze. – Maleństwo zareagowało na strach ojca. Książę, mówiłem ci, że twoja ciąża, życie was obojga, w stanie gwałtownego stresu jest zagrożone.

– Trudno uniknąć stresu w niektórych przypadkach – rzekł Sebastian ubierając się. Doktor dał mu jakiś bezpieczny uspokajający zastrzyk i bardzo mu się po nim chciało spać.

– Masz go unikać. – Lekarz nie ustępował.

– Dopilnuję tego, doktorze – obiecał Jason przez cały czas skupiając spojrzenie na młodym partnerze.

– Nie dam się kontrolować – zastrzegł zimno Sebastian. – Nie dam się również zamknąć w domu. Nawet w domu mogą mnie czekać sytuacje nieprzewidziane. Po prostu muszę nauczyć się jak uzyskać spokój. – Podszedł do nieprzekonanego Jasona i położywszy dłonie na jego piersi, dodał: – Wiem, że się martwisz. Też się przeraziłem, kiedy zaczęło mnie boleć. Jednak wszystko jest w porządku i tak będzie. – Postara się zapomnieć o napisie wyznaczającym go za cel do czegoś, a także o oponach bez powietrza w swoim samochodzie. Dzisiaj zdarzyły mu się dwie dziwne sytuacje i liczył, że już nic zaskakującego go nie spotka.

 

* * *

 

Od czterech tygodni Sebastian był w ciąży i już czuł ruchy dziecka w sobie. Brzuch także mu nieznacznie urósł. Gdyby był kobietą ktoś mógłby powiedzieć, że jest właśnie w trzecim lub czwartym miesiącu ciąży. Teraz leżał w łóżku i patrzył jak dłoń partnera delikatnie gładzi go po brzuchu, a potem za nią podążają usta pozostawiając po sobie wilgotny, gorący ślad.

– Nie możesz się napatrzeć, co? – Wyciągnął rękę i wczepił place w kosmyki Jasona na co mężczyzna zamiast odpowiedzieć zamruczał. – To też lubisz. Kto by pomyślał, że z Jaya Logana taki pieszczoch.

– Kiedy ty to robisz, to tym bardziej jestem pieszczochem.

Sebastian zagryzł wargę zastanawiając się przez chwilę jak miał poprosić o to czego chciał.

– Wiesz co ja lubię. – Złapał go za włosy i pociągnął do góry.

– Co? – Uniósł się na ten gest i zbliżył do twarzy Sebastiana. Zaczął sunąc nosem po jego policzku, szyi.

– Właśnie to co robisz, a także… – przerwał, żeby chwycić jego twarz i nakierować tak, aby mężczyzna na niego spojrzał. Przekręcił się nieznacznie zarzucając nogę na udo Jasona, które wcisnęło się pomiędzy jego nogi. – O, właśnie to i… To jak jesteś we mnie – wyszeptał uwodzicielsko łasząc się do kochanka. Co z tego, że kochali się przed snem, jeśli jemu było mało, a wręcz miał wrażenie, że jego popęd rośnie z każdym dniem.

Jason położył dłoń na jego pośladku ściskając go i miętosząc. Pochylił się zgarniając usta Sebastiana jako swoje i całując je z zapamiętaniem. Ich języki splatały się ze sobą drażniąc, pobudzając z niezwykłą intensywnością. Kochał takie poranki, kiedy nie musiał się nigdzie śpieszyć, mógł trzymać ukochanego w ramionach, czuć bliskość, której nie poczuje nikt komu zależy tylko za zwyczajnym pieprzeniu. Zassał jego język, a potem puścił go powracając do penetrowania ust Sebastiana. Sunąc ręką w górę i w dół uda, na pośladek, plecy, pieścił go posuwistymi ruchami nie potrafiąc nacieszyć się, że ma chłopaka przy sobie. Pragnął zawsze dawać mu to co najlepsze i sprawiać, że Sebastian będzie drżał pod jego dotykiem prosząc o więcej, a on spełni każdą jego prośbę.

Oderwał się od ust Jasona, żeby zaczerpnąć tchu, a potem powrócił do całowania go jeszcze raz i jeszcze raz ocierając się o jego udo pomiędzy swoimi nogami. Ukąsił wargę Jasona i polizał ją, a potem zsunął się pocałunkami na szyję mężczyzny nie zamierzając leżeć biernie. Chwycił w dłoń jego męskość przesuwając dłonią w górę i w dół, odsuwając napletek z główki i nasuwając ją na nią, a penis twardniał pod jego dotykiem, co go tylko wprawiało w zadowolenie, że może doprowadzić swojego mężczyznę do takiego stanu. Gdzieś w pokoju zaczął dzwonić telefon, lecz nie zamierzał odrywać się teraz od tego co robił. Przesunął się ku brzuchowi Jasona liżąc skórę i wciągając zapach mężczyzny oraz oznaczając go swoim.

Jason podrzucił biodrami w górę, kiedy usta Sebastiana dotarły w okolice jego penisa. Byłoby cudownie, gdyby ten cholerny telefon nie rozpraszał go.

– To twój, odbierz. – Zassał powietrze przez zęby dostając natychmiastową odpowiedź, że to co chce teraz robić jego kochanek, to na pewno nie zabawy z telefonem. Na szczęście ten przestał dzwonić. – O tak. – Pogłaskał go po głowie uniósłszy swoją by popatrzeć jak jego członek znika w ustach Sebastiana. Zdążył już zauważyć, że chłopak uwielbiał mu to robić, a on bynajmniej nie zamierzał się na to skarżyć. Najchętniej to już by skończył w tych ustach i jeszcze na trochę zasnął, ale nie zamierzał się śpieszyć, bo był ktoś ważniejszy, komu zamierzał dać przyjemność. Złapał chłopaka za ramiona i podciągnął go. Od razu przytrzymując go mocno za kark wpił się w jego wargi szaleńczo, smakując smak swojego preejakulatu, który tak chętnie z dziurki na jego fiucie wylizywał ten cudowny języczek. Następnym razem skończy w jego ustach, ale tymczasem miał inne plany.

– Połóż się do mnie tyłem, na boku.

Sebastian uśmiechnął się uradowany.

– Co się tak cieszysz?

– Chyba nie muszę odpowiadać, ale następnym razem nakarmisz mnie swoją odżywczą spermą – syknął rozpalony do czerwoności chłopak i nie wiedząc, że Jason pomyślał dokładnie o tym samym. Obrócił się tyłem do kochanka pocierając swojego penisa. Nie trzeba  było mu wiele, żeby się rozpalić do czerwoności. Westchnął na uczucie ciała Jasona za sobą. Mężczyzna włożył penisa pomiędzy jego uda i zaczął się ocierać o niego imitując ruchy frykcyjne. Czubek penisa zaczepiał jego jądra pozostawiając na nich mokry ślad. – Każesz mi czekać – warknął Sebastian z pretensją. Wygiął się do dotyku partnera, który wciąż go całował i pieścił dzięki czemu rozluźniał się i coraz chętniej przyjmował każdy kolejny ruch.

Jason wsunął rękę pomiędzy ich ciała i odnalazłszy dziurkę chłopaka popieścił ją palcami. W nocy też się kochali, więc młody partner był tam jeszcze rozciągnięty i wilgotny. Chwycił pomiędzy zęby płatek ucha Sebastiana przesuwając się tak, żeby główką penisa pieścić miejsce, w które się wsunie.

Sebastian jęknął. Uwielbiał tam go czuć. Tę specyficzną przyjemność, której nawet palce nie dawały, czy język. Miał wtedy świadomość, że niedługo poczuje twardą męskość partnera w sobie, poruszającą najintymniejsze części jego ciała, a rozkosz rozleje się po nim potężną falą. Podparł się na ręce, żeby spojrzeć do tyłu, a jego usta ponownie zostały zgarnięte przez te należące do Jasona. Jego jęk został połknięty przez partnera, a on był w stanie tylko wypchnąć tyłek w jego stronę, kiedy poczuł jak  penis ukochanego wsuwa się w niego ostrożnie, zatrzymując się po każdym centymetrze, by po chwili znów wejść dalej dopóki nie znalazł się w nim w całości. Dopiero wtedy jego usta zostały wypuszczone, a on opadł twarzą na poduszkę i zagryzł na niej zęby. Paznokcie wbił w pościel, podczas gdy Jason uniósł mu nogę i zaczął się w nim ruszać, powoli kołysząc się i poruszając w nim najczulsze struny.

Bycie połączonym cieleśnie z Sebastianem, to nie była tylko dzika żądza i silne pragnienie poruszania się w nim do przodu i do tyłu. To zdecydowanie było coś więcej, czego znów nie zrozumieją ci, którzy traktują seks jak sport. Tylko z ukochaną osobą  mógł całkowicie się spełnić. Nie na darmo czekał na niego trzy długie lata, znosząc swoje gorączki w mękach.

– Sebastian – szeptał chłopakowi do ucha. – Mój.

– Kocham cię. – Odwrócił górną połowę ciała i zarzucił rękę na szyję Jasona wciskając plecy w jego pierś. Jego ciało odbierało każdy bodziec posłany przez nie tylko poruszającego się w nim penisa, ale i czułe słowa wypowiadane przez Jasona, palący dotyk będący czymś więcej niż dotykiem, bo w każdym ruchu, pocałunku widział miłość jaką obdarzał go ten mężczyzna. Czuł się przy  nim bezpiecznie, czuł, że jest jego i jego pozostanie na wieki.

– Też cię kocham. – Przesunął dłoń na penisa Sebastiana wsuwając nogę pod jego udo, przez co trochę się przekręcił. Chłopak wyprężył się w jego ramionach jakby właśnie tego mu brakowało, żeby mógł dojść. Sam już był blisko i  nie zamierzał czekać. Poruszał dłonią po członku ukochanego rozprowadzając śluz po nim, dzięki czemu uszy zarejestrowały ciche mlaskanie, poza uderzeniami bioder o pośladki Sebastiana. Partner zaczął szybciej oddychać, całe ciało drżeć, zacisnął się na nim.

– Już blisko. O tak, tak, tak – powtarzał rozgorączkowany Sebastian, a potem przez całe ciało przebiegło to niezwykłe uczucie, wybuchło w jego jądrach, pachwinie i krzyknął dochodząc w dłoni kochanka doznając tak cudownej ekstazy, że pociemniało mu w oczach.

Jason jeszcze przez chwilę poruszał ręką, żeby chłopak mógł przeżyć do końca swój orgazm, a potem pozwolił sobie na zatopienie się w tym samym uczuciu i błogostanie, gdy wystrzelił we wnętrzu ukochanego, którego ścianki ściskały go niczym imadło. Nawet jakby chciał, nie mógłby zejść z tej drogi, bo Sebastian wyciągnął z niego orgazm jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Leżeli jeszcze przez chwilę szybko oddychając. Potrzebowali chwili ukojenia, która przywróci im właściwy tok myślenia. Jason przytulał swojego partnera chowając twarz w jego szyi, a Sebastian gładził rękę zawiniętą wokół jego ciała. Obaj mogliby tak zasnąć.

– Dobrze mi – szepnął młodszy z partnerów oblizując swoje usta i ledwie trzymając powieki otwarte.

Jason rozumiejąc jak bardzo jego ukochany potrzebuje snu, opuścił jego wnętrze i obrócił chłopaka przodem do siebie. Pocałował oczy, nos, policzek i usta swojego ukochanego.

– Pośpij jeszcze trochę. – Odgarnął do tyłu jego splątane, rude włosy.

– A ty? – Przytulił się do niego cały odprężony.

– Poleżę z tobą, a potem muszę iść popracować. – Przykrył ich dokładnie, żeby Sebastian nie zmarzł. W takich chwilach cieszył się każdym momentem z nim. Nie wiedzieli co ich jeszcze czeka. Tym bardziej, że Sebastian od kilku dni nie najlepiej znosił ciążę. Ale pewnie to też przypadłość wielu ludzkich kobiet w czasie brzemiennego stanu. Chłopak szybko się męczył, za szybko jak na ciążę. Ciężej oddychał. Częściej musiał brać leki, oczywiście po konsultacji z doktorem Barney’em oraz Craigiem. Na szczęście mały zmienny w nim dobrze się rozwijał, co cieszyło obu ojców. Jason miał jeszcze jeden problem. Tamten napis nie dawał mu spokoju. Niby od trzech tygodni nic się złego nie wydarzyło, lecz i tak podwoił straże zmiennych, a kiedy Sebastian chciał wyjść na miasto, to zawsze ktoś go pilnował. Chłopak się temu sprzeciwiał, ale zrozumiał, że to dla dobra jego i dziecka. Zagadkowe było też to spuszczenie z opon powietrza. Wypytał mechanika o to i zmienny pracujący w jednym z pobliskich warsztatów powiedział, że wentyle i wszystko inne nie były uszkodzone. Dla niego wyglądało na to, że ktoś najzwyczajniej w świecie wypuścił z opon powietrze. Tylko kto i po co?

Telefon Sebastiana znów zaczął dzwonić wybudzając chłopaka. Jason wychylił się i wziął komórkę do ręki. Spojrzawszy na wyświetlacz odczytał:

– Brad.

– Brad? – Sebastian potarł ręką oczy i przesunął się, by oprzeć plecy o wezgłowie łóżka. – To ten kolega z liceum. Współlokator. Ciekawe czego chce.

– Może cię odwiedzić. – Podał mu telefon, który przez ten czas przestał wygrywać skoczną melodyjkę.

– Wypluj te słowa. Fajny z niego gościu, lecz nie mam zamiaru przez najbliższe miesiące się z nim widzieć. Co mu powiem, kiedy zobaczy mój brzuch? Cześć, Brad, nie patrz na to, że mój brzuch przytył. Za dużo on je.

– A propos żarcia. Przyniosę ci śniadanie. Musisz regularnie jeść i to dużo. – Cmoknął Sebę w policzek i wygramolił się z żalem z łóżka.

Sebastian zagryzł wargę otwarcie popatrując na Jasona.

– Seksowny.

– Co?

– Jason, jesteś seksowny. – Posłał mu w powietrzu pocałunek, po czym zabrał się za oddzwanianie do przyjaciela.

Jason tylko uśmiechnął się i udał do łazienki, gdzie wziął szybki prysznic, umył zęby i ogolił się. Właśnie spryskiwał się pod pachą dezodorantem, kiedy w pomieszczeniu pojawił się jego nagi partner.

– Co tam, Słońce?  

– Pamiętasz jak powiedziałeś, że może Brad chce mnie odwiedzić?

– Aha. – Odstawił antyperspirant na półkę. – I co w związku z tym?

– Jak to co? On i jego dziewczyna chcą dzisiaj przyjechać, bo podobno jadą do jej wujka i to jest po drodze.

– Ale co z tego? – Oparł się biodrem o umywalkę. – Przyjadą, posiedzą, pogadacie.

– Heloł, Jason, jestem w ciąży. – Wskazał palcami na swój brzuch. – Już widać. Prędzej wyjadę na ten dzień, a wy powiecie, że miałem nagłe odwiedziny u… u… kuzyna. Poza tym nie mogą tu przyjechać, bo są ludźmi. Ludzie o  nas niewiedzą.

– Może najwyższy czas, żeby ktoś się dowiedział. Czasami potrzebujemy pomocy ludzi i nie możemy nic zrobić. Kilkoro zaufanych osób byłoby w naszym klanie niczym srebro. Twoja mama zawsze z tym walczyła. Niby nie lubiła ludzi, ale chciała żyć wśród nich.

– Bo chciała być taka jak oni. I co się z nią zrobiło? Nie wiem co robić, Jason.

Jason podszedł do niego i przytulając ukochanego powiedział:

– Wykąpiesz się, zjesz, a potem przygotujesz na przyjazd gości. Ubierz jakąś szerszą koszulkę. A w razie czego powiemy, że troszku ci się przytyło. I tak ostatnio nabrałeś ciała.

– Dziwne, bez ciąży nie mogłem przytyć, a teraz… Sądzisz, że to dobry pomysł?

– Z przytyciem czy twoimi ludzkimi przyjaciółmi?

– Wiesz o czym mówię. – Wszedł głębiej do łazienki i odkręcił kurki w wannie, żeby nalać do niej wody.

– To jest bardzo dobry pomysł. Udało ci się przez dwa lata przed nimi nie zdradzić. Uda ci się i teraz. Powiem wszystkim co i jak, a potem przyniosę ci śniadanie i zaplanujemy wizytę twoich gości.

Sebastian oparł czoło o chłodne kafelki. A miał okres ciąży przejść w spokoju. Już to widział. Jego umysł zaczął kombinować jak zakryć brzuch i wymyślił coś czego nikt się nie spodziewa. Uśmiechnął się chytrze na swój doskonały plan.

2 komentarze:

  1. Hejeczka,
    o tak Jason bardzo przejęty o Sebastiana, ciekawe jednak kto za tym wszystkim stoi... a ciekawa jaka będzie reakcja przyjaciół Sebastiana gdyby powiedział, że jest smokiem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka, hej,
    boję się naprawdę o Sebastiana, jeszcze ta sytuacja mogła naprawdę poważnie zaszkodzić dziecku... A Jason okazał się wspaniałym partnerem od razu pospieszył...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)